Dziennikarze angielskiego Sunday Times Insight przeprowadzili nieudaną i wątpliwą moralnie prowokację, która miała dostarczyć dowodów na dopingowe powiązania brytyjskiego mistrza olimpijskiego na 10 000 i 5 000 metrów. Sam Farah o niczym nie wiedział, bo celem żurnalistów był... szwedzki długodystansowiec, rekordzista kraju w biegu na 3000m z przeszkodami Mustafa Mohamed.
Jak donosi Herald Scotland, David Collins and George Arbuthnott pojechali do Portugalii, gdzie Szwed akurat przebywał. Podając się za trenera i menedżera, pod fałszywymi nazwiskami spotkali się z Mohamedem. Zaproponowali mu współpracę przy organizacji obozu dla biegaczy w Kenii, który miał przynieść 15-20% zysku. Wg planu, z biegaczami miał współpracować m.in. doktor, który miał dostarczyć środki dopingujące.
Mohamed, który miał pomóc w rekrutacji chętnych do wyjazdu, natychmiast odmówił. Oznajmił, że nigdy nie przyjmował zakazanych środków i że nigdy nie zaangażuje się w przedsięwzięcie uwzględniające doping. Odrzucił też ofertę "przespania się ze sprawą" mówiąc, że "biega dla pasji, nie dla pieniędzy i sławy" - relacjonuje Herald Scotland.
Świadomy powagi sytuacji Mohamed wykonał zdjęcia obu niedoszłych wspólników, a gdy Ci się wymeldowali, potwierdził ich prawdziwą tożsamość. Sprawę zgłosił też do szwedzkiej komisji antydopingowej.
Co łączy Mustafę Mohameda z Mo Farahem? Co mało znany, acz klasowy przeszkodowiec ma wspólnego z podwójnym mistrzem olimpijskim?
Mohamed i Farah to rodacy i serdeczni przyjaciele. Obaj urodzili się w Mogadishu, ale prawdziwą ojczyznę znaleźli dopiero w Europie. Farah w wieku 8 lat dotarł do Wielkiej Brytanii, Mohamed w wieku 11 lat do Szwecji. Cytowany przez Herald Scotland szwedzki dziennikarz Cege Bergelund twierdzi, że prowokacja miała na celu powiązanie Faraha z dopingowym światkiem i ciemnymi interesami. Przyjaciel z rodzinnego kraju uwikłany w aferę, a najlepiej jej bezpośredni uczestnik to pożywka dla tabloidów i okazja do "skazania (Faraha) przez powiązanie (z Mohamedem)".
Od czasu, gdy BBC i redaktorzy niezależnego serwisu ProPublika podważyli czystość trenerskiej pracy Alberto Salazara i Nike Oregon Project, Mo Farah - podopieczny słynnego Amerykanina i koń pociągowy amerykańskiej stajni lekkoatletycznej, nie ma łatwego życia.
Mimo, że odciął się od spekulacji, a sam nigdy nie zanotował dopingowej wpadki, raz po raz musi się tłumaczyć z niedozwolonych praktyk, z jakimi miał mieć styczność w Nike Oregon Project. "Mo Farah to wielkie nazwisko dla tropicieli dopingu" - stwierdził w publikacji Herald Scotland Cege Bergelund.
red.
źródło: Herald Scotland