Niedziela 6 czerwca. Piękna słoneczna pogoda, duża grupa osób - ponad 300 zawodników na listach startowych - chcących pomóc Zuzi oraz zaspokoić głód sportowej rywalizacji spotkała się w Skrudzinie koło Starego Sącza na imprezie biegowej pod trafioną nazwa „Bieg Barana”. Atrakcji nie brakowało stoiska z pysznym jedzeniem ognisko, kiełbaski pierogi ruskie (mniam!), baranina, lody, popcorn dmuchane zjeżdżalnie oraz zamki, kucyki balony, muzyka jednym słowem raj dla dzieci i kawał dobrej rodzinnej imprezy.
Relacja Arkadiusza Śliwy, Ambasadora Festiwalu Biegów
Całkowity dochód z premierowej edycji Biegu Barana zostanie przeznaczony na wsparcie leczenia mieszkanki Skrudziny - Zuzi Konieczny. Dziewczynka ma 6 lat. Od urodzenia jest chora na wodogłowie z dużym uszkodzeniem mózgu, małogłowie, epilepsję, zanik nerwu wzrokowego lewego oka. Ponadto ma zaburzenia modulacji sensorycznej w obrębie systemu dotykowego, smakowego, węchowego oraz słuchowego - potrzebuje stałej rehabilitacji metodą integracji sensorycznej.
Imprezę rozpoczęły biegi dzieci. Miło się patrzyło na wszędobylskie uśmiechnięte dzieci z medalami na piersi.
Motyw Barana w tym dniu był wszędzie widoczny począwszy od talerza (pyszna baranina!), wszędobylskie „baranie dzwonki", kończąc na niezapomnianej malowniczej i - warto dodać - wymagającej trasie, która prowadziła przez hale i polany, gdzie swój wypas owiec prowadzi Baca Sroka z Przysietnicy,
Bieg główny - start to ok. 500 metrów asfaltu i wpadamy na leśnie ścieżki i drogi. Cały czas lekko pod górę kilka ostrych zakrętów. 2 km mijają spokojnie podziwiamy tereny nadleśnictwa Gaboń i Przysietnica (a jest, co podziwiać)
Trzeci kilometr i widzimy „ścianę". Zaczyna się mozolna wspinaczka, mało kto biegnie. Droga w górę cięgnie się bez końca. Początkowy entuzjazm oraz uśmiechy zawodników jak by chwilowo przycichły.
Uff - jakiś kilometr później widać koniec „górki”. Tak się przynajmniej wydawało a tu psikus. Chwile po prostej - jeden zakręt i ponownie wspinaczka w górę pod nosem pada kilka niecenzuralnych słów (pozdrawiam organizatorów).
Piąty kilometr wymordowani zaczynamy zbiegać. Na odprawie przed biegiem zastanawiałem się, co to jest jar... już wiem. Niby powinno być łatwiej niż pod górę, jedna kamienisty, miejscami stromy zbieg wąwozem (jarem) nie ułatwia sprawy. Zaliczam skromną wywrotkę, ale lecimy dalej.
Wybiegamy z lasu i wyłania się esencja tego biegu polana – niesamowite widoki dookoła oraz motyw przewodni imprezy - wypas owiec Bacy Sroki oraz muzykanci dopingujący do dalszego wysiłku. Wielkie gratulacje dla organizatorów!
Cały czas zbiegamy. Mijamy domostwa i rodziny dopingujące – świetna atmosfera!
Ósmy, dziewiąty kilometr i pojawia się asfalt. Słychać znajome baranie dzwonki oraz muzykę z mety. Finiszujemy, medal uśmiech na twarzy.
Impreza była zorganizowane przez niezastąpioną fundacje Na Ratunek (http://www.fundacjanaratunek.pl) oraz wspaniałą lokalną społeczność Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Skrudzina „Przyjaźń”. Zaangażowanie było widać na każdym kroku. Szczytny cel, sportowa rywalizacja, wspaniałe towarzystwo bardzo udana niedziela. C całą pewnością wrócę wyrównać rachunki z tą trasą!
Arkadiusz Śliwa, Ambasador Festiwalu Biegów
Więcej zdjęć - TUTAJ