Prawie 450 osób pobiegło w debiutującej w Kędzierzynie-Koźlu Dysze Pomarańczowej Pomocy. Debiutantami nie byli jednak organizatorzy biegu, którzy mają już za sobą udane imprezy w Sieradzu, Zduńskiej Woli czy Warcie. Dzięki temu wszystko było dopięte na ostatni guzik a biegacze ocenili debiut bardzo wysoko.
Rajsport Active to grupa sportowych zapaleńców, jak sami o sobie mówią. Ubierają się na pomarańczowo a sport traktują przede wszystkim jako dobrą zabawę i szansę na pomoc potrzebującym. W ramach akcji Pomarańczowa PoMOC przebiegli i przejechali w tym roku całą Polskę by zebrać pieniądze dla chorych dzieci.
Nie poprzestali na tym. Zaczęli organizować biegi uliczne, za pomocą których pomagają dalej, lokalnie – zawsze dzieciom z miasta, w którym odbywa się bieg lub jego okolicy. Tym razem z dalekiego Sieradza trafili do Kędzierzyna-Koźla, postanawiając przeznaczyć zebrane fundusze na leczenie malutkiej mieszkanki miasta, chorej na niezwykle rzadką chorobę.
Miejsca na liście startowej wyczerpały się na długo przed biegiem, mimo zwiększenia limitu. Obietnica szybkiej trasy, techniczna koszulka i czapeczka w pakiecie oraz liczne nagrody okazały się pokusą nie do odparcia. Dla wielu ważny był też charytatywny charakter imprezy i renoma organizatorów. Na starcie pojawiły się specjalnie zaproszone gwiazdy: triathlonistka Ewa Komander, która wygrała klasyfikację kobiet oraz maratończyk Artur Kozłowski, który był starterem biegu a na mecie wręczał zawodnikom medale.
Trasę poprowadzono w samym centrum miasta, z rozmachem wyłączając z ruchu jego największe arterie. – Prawie 20 lat czekałem w Kędzierzynie aż zrobią bieg główną ulicą miasta. Kiedyś mieliśmy Maraton Odrzański, przez ostatnie lata biegi, które odbywały się w ostatnich latach były albo w parku, albo wokół parku, albo na obrzeżach miasta. Teraz zamknęli główną ulicę i pobiegliśmy przez miasto – cieszył się zwycięzca biegu Jacek Sobas, który z Kędzierzyna-Koźla pochodzi. Dzisiaj w swoim mieście prowadził właściwie od początku, by ostatecznie zwyciężyć z czasem 33:44 i przewagą wynoszącą aż 40 sekund.
– Dzisiaj chodziło o zwycięstwo – przyznał Sobas. – Zaatakowałem na trzecim kilometrze, uciekłem i potem już w zasadzie kontrolowałem cały bieg. Nie zależało mi na jakimś świetnym czasie, ale na zwycięstwie u siebie. Pobiegłem 1:40 słabiej niż moja życiówka. Ale teraz mniej biegam po ulicy, więcej w górach. Trasa nie była może mega szybka, bo były zakręty o 180 stopni, ale biegło się dobrze. Organizacja świetna, niczego nie można zarzucić tej imprezie.
Podobnego zdania był Bartłomiej Maczuga z Gliwic: – Organizacja super. Biuro zawodów to pełen profesjonalizm. Trochę zawodów już mamy za sobą i wiemy, że nie zawsze jest tak kolorowo jak tutaj. Bez żadnych problemów, wszystko na miejscu. Trasa była fajna i szybka. Życiówki nie było, ale złamałem 40 minut, więc jest super – ocenił Bartłomiej. Zapytany, dlaczego wybrał akurat tę imprezę odpowiedział: – Ten bieg znalazła nasza koleżanka Sylwia. Był charytatywny a jeśli można pomóc, to czemu tego nie zrobić?
Wielu zawodników wystartowało dzisiaj po to, żeby pomóc. Inni walczyli o… miano najliczniejszej drużyny. Tutaj pomarańczowa Miechowicka Grupa Biegowa nie dała innym szans. Bytomianie zdominowali bieg, zgarniając puchar dla najliczniejszej drużyny i bon o wartości 1000 zł na odzież sportową.
Na atestowanej kędzierzyńskiej trasie zwyciężył wspomniany już Jacek Sobas. Drugi był Kamil Baron z pobliskiej Jasiony (34:23), trzeci natomiast Dmytro Kononov (34:53). Wśród pań triumfowała także reprezentantka gospodarzy Ewa Komander z Zaksy (40:23), która swoje rywali zostawiła daleko w tyle. Druga była Agnieszka Rębisz (42:30), trzecia Małgorzata Zabadeusz (44:34).
Pełne wyniki: TUTAJ
KM