Dzieci z trzech województw nie mogły się już doczekać na 6 grudnia i wizytę Mikołaja w swoich kominach, skarpetach i pod poduszkami. Postanowiły więc przyjechać do Warszawy i udowodnić, że przez cały rok były grzeczne. Zrobiły to, biegając z Mikołajem.
Sympatyczny święty czekał na nie z wielkim workiem prezentów na starcie biegów rozgrywanych na atestowanej trasie w pobliżu Centrum Olimpijskiego. Do wyboru, zależnie od wieku biegaczy były biegi na dystansie 216m i 2016m. Na tym najkrótszym Mikołaj brał czynny udział, a zasada była tylko jedna. Nie wolno było go wyprzedzić. Ciężki strój bohatera dnia i worek pełen prezentów bardzo spowolniły przybysza z dalekiej północy i zadanie okazało się sporym wyzwaniem dla najmłodszych.
Uczestnicy nietypowej mili o długości 2016m mieli już dowolność wyboru tempa, a Mikołaj pełnił rolę startera.
- To już ostatni taki bieg. W tym roku nie zorganizujemy już kolejnej mili o 2016 metrach - wyjaśniał Janusz Kalinowski, współorganizator Biegów z Mikołajem, który jednocześnie obiecał, że jeśli okaże się, że biegaczom spodobała się nietypowa mila Olimpijska, Niepodległości i z Mikołajem, to jest szansa na przyszłoroczną edycję biegów na dystansie 2017 metrów.
Tymczasem Milę z Mikołajem można było także pokonać w czteroosobowych sztafetach. Jednak w Biegach z Mikołajem wynik nie był istotny. Liczyła się dobra zabawa, zwłaszcza że oprócz biegania, można się było sprawdzić także w innych konkurencjach. Nie brakowało chętnych do jazdy konnej lub na kucyku i do strzelania z łuku.
- Było super, a hot-dogi były pyszne - podsumowała jedna z młodszych uczestniczek Biegów z Mikołajem.
IB