Mieszkanka Florydy, Melissa Kitcher napędziła strachu organizatorom trzeciej edycji terenowego półmaratonu rozgrywanego na terenie rezerwatu Carlton, w pobliżu miasta Venice.
Dla kobiety był to pierwszy półmaraton i pierwszy bieg terenowy. Trasa jak zawsze, na tego typu biegach, nie była oznaczona na całej długości i właśnie ten brak oznaczenia spowodował, że Melissa źle skręciła i zaczęła się oddalać od trasy.
Nie od razu zorientowała się, że się zgubiła. Wprawdzie po drodze zastanawiała się, jak to możliwe, że bieg poprowadzono wąską zarośniętą ścieżką, ale na to, że nie jest to możliwe wpadła dopiero, gdy była już 11 km od właściwej ścieżki. Co gorsza, okazało się, że nie działa jej telefon. Była jednak pewna, że i bez telefonu rodzina będzie jej szukać.
Niedoszła półmaratonka w swoim debiucie w sumie pokonała ponad 25 km. Tymczasem organizatorzy nie mieli pojęcia, że nie wszyscy dobiegli do mety. Dopiero telefon męża zaginionej, poważnie ich wystraszył.
Strach nie minął, gdy po 12 godzinach została znaleziona. Organizatorzy zastali ją leżącą bez ruchu i rozłożonymi rękami. Zmęczona biegaczka przysnęła w niecodziennej pozycji, starając się nie stracić orientacji w terenie.
Cała przygoda Melissy zakończyła się szczęśliwie, jedynie na małym odwodnieniu i zmęczeniu. Organizatorzy szykują dla niej specjalny medal, za ukończenie najdłuższego półmaratonu w trzyletniej historii bieg. Ona sama szykuje się do kolejnego, tym razem wiosennego półmaratonu, który odbędzie się na asfalcie i w znanej jej okolicy.
IB
Źródło: NWF Daily News