Chwilę strachu przeżył mistrz olimpijski, rekordzista maratonu w Londynie, zwycięzca niedawnego półmaratonu w Delhi i sportowiec roku w Kenii Eliud Kipchoge. W miniony piątek jego samochód został uderzony z tyłu przez inny pojazd i najechał na jadącą przed nim cysternę.
Mimo że brzmi to poważnie, a samochód został zniszczony, kenijski maratończyk wyszedł z wypadku bez szwanku. Nie obyło się jednak bez obserwacji w szpitalu, do którego został zabrany z okolic Gilgil w centralnej prowincji Kenii.
Początkowo informacja pojawiła się jedynie w serwisie dziennikarstwa obywatelskiego, jednak kilka godzin później została już umieszczona w serwisach kenijskich mediów.
Do wypadku złotego medalisty w maratonie doszło mniej niż dwa miesiące po kolizji wicemistrza olimpijskiego, pierwszego w historii oszczepnika kenijskiego na olimpiadzie i rekordzisty Afryki, Juliusa Yego. Jego samochód został zupełnie skasowany, jednak on sam po spędzeniu nocy w szpitalu, został wypuszczony do domu bez poważnych obrażeń. Dwa dni wcześniej swój wypadek przeżył inny sportowiec, biegacz na średnich dystansach Andrew Rotich.
Niestety wypadki drogowe w Kenii są codziennością. Według serwisu Quartz Africa każdego roku ginie w nich 3000 osób. Według WHO, to zaniżone dane, a liczba ofiar może wynosić od 3 000 do 13 000.
Dzień po kolizji Kipchoge, w wypadku z udziałem cysterny w Nairobi zginęło 39 osób.
IB
fot. wikipedia