Sylwia Ejdys-Tomaszewska została oczyszczona z zarzutów o świadome przyjmowanie środków dopingujących. Choć po zakończeniu 3. Nocnego Wrocław Półmaratonu wykryto w jej organizmie niedozwoloną substancję to Komisja Wyróżnień, Dyscypliny i Zwalczania Dopingu PZLA uznała tłumaczenia zawodniczki, że ich obecność była związana z prowadzoną przez nią kuracją.
Przypomnijmy, podczas czerwcowej imprezy Sylwia Ejdys-Tomaszewska zajęła drugie miejsce i była najszybszą z Polek. Jednakże po kontroli dopingowej zawodniczka została zawieszona, kiedy okazało się, że w jej próbce znaleziono ślady substancji o nazwie Clompiphene oraz jego metaboliku – Desethylclompiphene.
– Zapewniam, że nigdy a tym bardziej teraz, kiedy już amatorsko uprawiam sport i pracuję na co dzień nie sięgnęłam do środków niedozwolonych w sporcie, by polepszyć swój wynik... Cały dorobek mojej kariery osiągnęłam TYLKO i WYŁĄCZNIE poprzez ciężki i systematyczny trening. Nigdy nie oszukałam swoich rywali, rodziny oraz ludzi, którzy mi zawsze kibicowali – pisała wtedy w specjalny oświadczeniu Ejdys-Tomaszewska.
Zawodniczka przekonywała, że jest w trakcie leczenia ginekologicznego, a wykryty środek był zastosowany w grudniu 2014r. – Odległa data terapii nie wymagała posiadania wyłączenia dla celów terapeutycznych TUE, dlatego też biorąc udział w w/w zawodach nie miałam pojęcia, iż lek przez tak długi czas utrzymuje się w moim organizmie – tłumaczyła biegaczka.
Okazało się, że ta argumentacja przekonała Polski Związek Lekkoatletyki. Specjalna komisja nie znalazła podstaw, by zakwestionować, że Sylwia Ejdys-Tomaszewska przyjmowała leki tylko w celach zdrowotnych. Świadczą o tym „zaświadczenia lekarskie wydane przez lekarzy prowadzących, opis choroby oraz przepisywane recepty lekarstw i zalecenia sposobu ich stosowania. Ponadto zawodniczka wystąpiła o retroaktywne TUE. (...) W ocenie Komisji powyższe jednoznacznie świadczy o tym, że zawodniczka zażywając lek miała na uwadze poprawę swojego stanu zdrowia…” – czytamy w oświadczeniu.
Komisja, co prawda zwróciła uwagę na błąd biegaczki, która nie wystąpiła o TUE przed zawodami, a zrobiła to dopiero po pozytywnym wyniku kontroli antydopingowej, jednak postanowiła nie wyciągać z tego żadnych konsekwencji.
Ostatecznie PZLA uznał, że Sylwia Ejdys-Tomaszewska nie naruszyła przepisów antydopingowych, a tym samym biegaczce została przywrócona licencja sportowa umożliwiająca jej start we wszystkich oficjalnych zawodach.
MGEL
źródło: PZLA