W sobotę 6 sierpnia w Norwegii startuje cykl Sky Extreme Series. Wśród uczestników Tromso Skyrace będzie w tym roku kryniczanka Natalia Tomasiak. Zawodniczka Salomon Suunto Team od kilku dni trenuje na trasie biegu organizowanego przez Kiliana Jorneta i Emilie Forsberg, a nam opowiedziała o tym co tam zastała.
Nie boi się Pani tego startu, tak czysto, po ludzku? Szczyty robią piorunujące wrażenie…
Natalia Tomasiak: Boję się jak nigdy, ale to było jedno z marzeń biegowych. Trasa jest trudna, mocno techniczna, ale granie i trudne wspinaczkowe momenty bardzo lubię w górach. Co to szczytów, to faktycznie robią wrażenie, ale w moim odczuciu przy dobrych warunkach atmosferycznych nie są one takie straszne na jakie wyglądają.
Jak wypadł rekonesans trasy?
Zrobiłam rekonesans prawie całej trasy, poznałam ją w większości. Byłam na najtrudniejszym fragmencie czyli na szczycie Hamperokken, który robi piorunujące wrażenie i grań do niego prowadząca również. Faktycznie nie jest to łatwy teren, jest sporo miejsc z ekspozycją, momentami trzeba być na prawdę bardzo czujnym, strome zbiegi po żlebach i grząskim terenie są dla mnie najtrudniejsze.
Wracając do samego szczytu Hamperokken, który jest określany jako mocno wspinaczkowy wydawał mi się z opisów trudniejszy do zdobycia niż jest w rzeczywistości.
Po rekonesansie trasy zastanawiam się tylko jak będzie z limitami czasowymi. Organizatorzy do tej pory przedstawili dość dużo rozbieżnych informacji, więc sama nie wiem jak to ostatecznie będzie. Na przykład w opisie biegu jest 53 km, wgrywając tracka do zegarka wskazywał prawie 57 km. Na profilu trasy podane jest 6 pkt odżywczych i kontrolnych, na mapce tych punktów jest 7, w limicie czasowym jest 13 godz, z kolei na funpagu biegu podają, że przybycie ostatniego zawodnika spodziewane jest o północy czyli po 16 godz. Jedne co jest pewne: tutaj nie ma czasu na obijanie się i podziwianie widoków, na to był czas na rekonesansie.
Dlaczego w sobotę będzie dobrze?
Ponieważ wszystko traktuję jako zabawę i pasję. Spędziłam tutaj na miejscu kilka dni, poznałam fajnych ludzi, zobaczyłam piękne miejsca, podejmuję się nie lada wyzwania, więc co by nie było to będzie dobrze, bo już tego czasu spędzonego tutaj na miejscu nikt mi nie odbierze i na pewno będę go miło wspominała.
A gdzie mogą się pojawić ew. problemy?
Przede wszystkim pogoda. Tutaj jest bardzo zmiennie, prognozy zmieniają się z godziny na godzinę. Akurat od soboty od kiedy tutaj jestem pogoda dopisuje, ale na sam bieg zapowiadają niskie temperatury, a może nawet opady śniegu. Drugi problem z mojego punktu widzenia to też limity czasowe, które po rekonesansie troszkę mnie przerażają.
Jakie oczekiwania? Które miejsce na mecie Panią zadowoli?
Każde (śmiech). Nie brałam udziału nigdy w takich zawodach, nie wiem ile osób przyjedzie z elity, która cały czas jest ukryta na listach startowych. Na takim biegu może wydarzyć się wszystko, także ciężko tutaj mi mówić o miejscach.
Jakie plany na cały cykl Skyrunning World Extreme?
Chęci są na kolejne biegi, ale zobaczymy z czasem co z tego wyjdzie. Wrzesień kiedy odbywają się zawody w Glen Coe to dość intensywny czas u mnie w pracy, zobaczymy jak będzie z urlopem.
Powodzenia!
GR
fot. Archiwum prywatne Natalii Tomasiak