Gianclaudio Marengo, 30-letni Włoch był częścią 8-osobowej grupy, dla której niedzielny maraton w Nowym Jorku był zwieńczeniem kuracji odwykowej. Marengo był w tej grupie najsłabszy. Miał za sobą uzależnienie od heroiny i 14 lat prób zerwania z kokainą. Nie był typem biegacza, ale maraton miał być dla niego symboliczną ucieczką od przeszłości. Nie był nawet zgłoszonym uczestnikiem biegu. Wziął w nim udział przyczepiając do koszulki numer opiekuna grupy i dyrektora centrum medycznego San Patrignano, Antonio Boschini.
Gdy Marengo ukończył maraton, jego grupy już nie było. Nie wiadomo dokładnie dlaczego, ale nie potrafił samodzielnie wrócić do hotelu. Opiekun grupy uważa, że mógł zgubić mapkę dojazdu do hotelu. Po kilkugodzinnej nieobecności zaczęły się poszukiwania. W sprawę został zaangażowany konsulat, miejscowa policja i media.
A start so spectacular, thanks to each of you! Share your #TCSNYCMarathon Journey! https://t.co/M98Z26wZnQpic.twitter.com/xiKPomNa5N
— TCS NYC Marathon (@nycmarathon) listopad 3, 2015
Poszukiwań nie ułatwiał fakt, że zawodnik nie startował pod swoim nazwiskiem, a w artykułach prasowych został opisany jako osoba niepełnosprawna intelektualnie. Różne były też wersje tego, co mogło mu się przytrafić. Opierały się na przypuszczeniach, że spędził noc w parku, że został wzięty za bezdomnego i wyrzucony z lotniska, chociaż nadal miał na sobie ubranie, w którym ukończył maraton.
Mimo rozbieżnych informacji, policjant jadący metrem i czytający artykuł na ten temat, nie miał wątpliwości, że przed nim siedzi zaginiony Włoch. Wtedy był już wtorek, a Marengo wyglądał na odwodnionego i zmęczonego. Został więc zabrany do szpitala. Nie wiadomo, co się z nim działo przez dwa dni, jednak podstaw do zatrzymania go w szpitalu nie było i we wtorek wieczorem w towarzystwie opiekuna grupy, odleciał do Włoch.
Program odwykowy oparty o treningi biegowe jest realizowany w ośrodku San Patrignano od lat. W Nowym Jorku pacjenci tego centrum pobiegli już po raz trzeci.
IB
Źródło: New York Times / Corriere della Serra