Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Wade van Niekerk poważnie kontuzjowany. Nie popełnijcie jego błędów

$
0
0

Mistrz Olimpijski i rekordzista świata w biegu na 400 m odpocznie od bieżni 6 do 9 miesięcy! 

Wayde van Niekerk doznał poważnego urazu w pokazowym... meczu rugby w Kapsztadzie. Biegacz poślizgnął się w tracie gry i zerwał więzadło krzyżowe przednie prawej nogi. 

Pierwotnie van Niekerk zbagatelizował kontuzję. Jak relacjonuje menager biegacza Peet van Zyl, jego podopieczny przechodził z bólem dwa dni zanim udał się do lekarza. Prześwietlenie potwierdziło najgorszy, ale i niespodziewany scenariusz. 

Wade van Niekerk jest już po operacji kontuzjowanej nogi, której poddał się w Steadman Clinic w Vail (stan Kolorado, USA). Prognozy mówią nawet o 9 miesiącach przerwy od startów, co powoduje, że biegacz opuści m.in. kwietniowe Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej. 

- To jest sport i takie rzeczy się zdarzają - skomentował van Niekerk w oświadczeniu wydanym przez jego management. - Wierzę, że zespół jaki mam przy sobie, w tym lekarze specjaliści, zadbają, bym wrócił do sprawności wtedy, kiedy będzie to możliwe - dodał biegacz. Rehabilitację rozpocznie już za 2-3 tygodnie w Dausze w Katarze. 

- Dziękuję za wszystkie życzenia. Niestety musze ogłosić, że nie zobaczycie mnie na bieżni przez dłuższy czas. Wrócę silniejszy! - zapewnił.

Co ciekawe, mimo, że do urazu doszło na początku października, operacja odbyła się dopiero w miniony wtorek. Wszystko przez... ślub van Niekerka. Kuriozum, zważywszy na poziom sportowy biegacza.  

red.

fot. wikimedia



"Najlepszy" wkrótce w kinach

$
0
0

17 listopada wchodzi na ekrany nowy film, który z pewnością zainteresuje biegaczy. Już pojawiły się plakaty zapowiadające film - pisze Joanna Wróblewska, Ambasadorka Festiwalu Biegów.
 
To „Najlepszy” - nowy film reżysera hitu "Bogowie". Łukasz Palkowski znów sięga po życiorys niezwykłej osoby: człowieka, który udowodnił, że prawdziwi bohaterowie nie boją się upadać i potrafią podnieść się z największego dna. Głównym bohaterem filmu jest sportowiec, który zachwycił świat, a który w Polsce, do dziś, pozostaje osobą praktycznie nieznaną.

"Najlepszy" to fascynująca, pełna morderczego wysiłku, spektakularnych upadków i niezwykłej siły, historia inspirowana życiem Jerzego Górskiego, który ukończył bieg śmierci oraz ustanowił rekord świata w triathlonowych mistrzostwach świata, zdobywając tytuł mistrza na dystansie Podwójny Ironman z czasem 24h47:46. 

Ten rekord nie byłby jednak możliwy, gdyby w jego życiu nie pojawiły się dwie kobiety. Jedną stracił. Druga stała się inspiracją, aby zawalczył o swoje życie.

W rolach głównych zobaczymy: Jakuba Gierszała, Janusza Gajosa, Magdalenę Cielecką, Arkadiusza Jakubika, Tomasza Kota, Adama Woronowicza, Artura Żmijewskiego, Mateusza Kościukiewicza, Annę Próchniak, Kamilę Kamińską, Szymona Warszawskiego, Mirosława Haniszewskiego. Autorem zdjęć jest Piotr Sobociński Junior.

Już nie mogę się doczekać premiery! 

Joanna Wróblewska, Ambasadorka Festiwalu Biegów


Duch Pogórza – ultra nowość na Podkarpaciu

$
0
0

Biegi ultra, do niedawna mało znane, ale coraz częściej pojawiają się nowe. W tym momencie jest ich już naprawdę sporo, co daje nam możliwość wyboru. Już 24 marca w Dubiecku odbędzie się pierwsza edycja biegu Duch Pogórza, która odkryje piękno Podkarpacia oraz Pogórza. 

– Pomysł zrodził się już dawno, ale udało się go zrealizować dopiero teraz – wyjaśniają organizatorzy ze Stowarzyszenia Duch Pogórza, z Dawidem „Dawcą” Czajka na czele . – Sami startujemy w wielu zawodach, chcieliśmy pokazać piękno i różnorodność pogórza, co mam nadzieję nam się udało.

Trasa jest zróżnicowana od ostrych podejść i zbiegów do całkowicie płaskiego odcinka po torfowiskach. – Mamy po drodze dwie kładki wiszące nad rzeką San oraz bieg korytem strumyka. Myślę, że udało nam się zawrzeć to co najpiękniejsze.

Duch Pogórza poprowadzi po pętli o długości ok. 29 km, a w programie imprezy każdy znajdzie swój dystans. – Mamy w ofercie coś dla ultrasów oraz dla osób, które jeszcze nie pokonują tak długich dystansów: 29, 58 i 87 km. Proponujemy też bieg w sztafecie – 3x29 km – zachęcają gospodarze wydarzenia.

Nazwa biegu wzięła się z historii terenu przez które przebiega trasa. Podczas wojny wiele wiosek pogórza zostało spalonych, a ludność przesiedlona lub zamordowana. W logotypie wydarzenia znalazł się – dość zaskakująco - niedźwiedź. – Gdy zaczęliśmy planować bieg i wyznaczać trasę, pojawił się na naszych terenach niedźwiedź. Ot cała tajemnica. Pomijając niedźwiadka, na trasie możemy spotkać również wilki, jelenie, dziki, sarny, borsuki, bobry oraz wiele innych gatunków zwierząt – wyliczają organizatorzy.

Zapisy do Ducha Pogórza ruszyły 15 września i potrwają do końca lutego. – Serdecznie zapraszamy do startu w naszym biegu i odkrywania magii Pogórza – zaprasza Stowarzyszenia Duch Pogórza. Szczegóły imprezy: TUTAJ i TUTAJ.

Marek Grund, Ambasador Festiwalu Biegów


Parkrun trafi do więzienia. I do Parku Centralnego

$
0
0

Projekt pn. parkrun zatacza coraz szersze kręgi, podbija kolejne kraje i miasta. Jednak edycji z miejscówką w... zakładzie karnym chyba nikt się nie spodziewał. W ten weekend odbędzie się pierwszy w historii parkrun za kratami.

Niecodzienny poranek z biegiem na 5 km to zasługa... osadzonych w więzieniu Haverigg w mieście Cumbria, na północy Anglii. Przebywa ich tam ponad 280, a sam zakład ma typ C, co oznacza, że jego podopieczni nie mogą odbywać kary w otwartych zakładach.

Osadzeni zaproponowali, że z pomocą personelu więzienia zajmą się koordynacją cosobotnich startów, w tym wolontariatu niezbędnego w każdej lokalizacji parkrun do obsługi wydarzenia. Pomysł spodobał się dyrekcji. Bieg rozgrywany będzie pod nazwą parkrun Black Combe, co nawiązywać ma do wzgórza, które widać zza krat. Do udziału w biegu będą zachęcani nie tylko więźniowie, ale też członkowie ich rodzin. Oprócz regularnych wizyt, bliskim przysługują dwa dni w roku, które można wykorzystać na spotkanie.

Jeśli pierwszy bieg się przyjmie, niewykluczone, że parkrun zagości też w innych brytyjskich więzieniach. Zainteresowanych organizacją wydarzenia jest już sześć kolejnych zakładów.

Tymczasem w sobotę w naszym kraju wystartuje 50 lokalizacja parkrun. Sobotnie spotkania na bezpłatnej „piątce” rozpoczną olsztynianie, a miejscem zmagań będzie Park Centralny. Trasa składa się z jednej pętli, usypanej żwirem, piaskiem i szutrem.

Pakrun to darmowe biegi na dystansie 5 km, rozgrywane w kilkuset lokalizacji na całym świecie w każdą sobotę o godzinie 9:00. Do startu wymagana jest jedynie wcześniejsza rejestracja na stronie internetowej, a następnie wydrukowanie i przyniesienie z sobą nadanego Indywidualnego Kodu Uczestnika. Rejestracja jest jednorazowa - po jej dokonaniu można wziąć udział w dowolnej liczbie biegów w dowolnej lokalizacji parkrun w Polsce lub na świecie.

RZ

Źródło : http://blog.parkrun.com/uk


Ekologia i bieganie idą w parze. AIMS nagradza

$
0
0

Żeby poznać laureatów plebiscytu „Maratończyk i Maratonka Roku” Międzynarodowego Stowarzyszenia Biegów Ulicznych musimy jeszcze chwilę poczekać. Znamy już za to laureatów dwóch innych wyróżnień. Warto brać przykład ze zwycięzców.

W kategorii „AIMS Social Award” zwyciężył Maraton de las Flores Medellil, rozgrywany w drugim co do wielkości mieście Kolumbii. W tym roku w biegu głównym imprezy wzięło udział 1 353 osób. Biegano też w półmaratonie (4 598 uczestników), na 10 km i na „piątkę”. Nie chodzi jednak o frekwencje czy medialność wydarzenia. Wyróżnienie przyznawane jest za osiągnięcie Milenijnych Celów Rozwoju, czyli ośmiu celów dla całego świata nakreślonych przez ONZ. Wśród nich jest m.in. likwidacja skrajnego ubóstwa, zapewnienie powszechnego nauczania na poziomie podstawowym, wspieranie zrównoważenia w prawach mężczyzn i kobiet oraz wzmocnienie pozycji kobiet.

Co ma z tym wszystkim wspólnego ma bieg uliczny?

Maratón de las Flores sponsoruje rehabilitację osób rannych przez miny lądowe. W ciągu roku gospodarze imprezy organizują też dodatkowe biegi na pokrycie kosztów leczenia ofiar wybuchów. Wspierają też liczne inicjatywy edukacyjne w swoim kraju, w tym największą akcję promującą profilaktykę raka piersi, czy zbiórkę funduszy na rzecz młodych biegaczy będących w gorszej sytuacji finansowej.

W drugiej kategorii - „AIMS Green Award”, wyróżniany został południowoafrykański Sanlam Cape Town Marathon. Nagroda wręczana jest za dobre praktyki w ochronie środowiska, promowania wśród młodszych idei ekologi i korzyści jakie płyną z ochrony przyrody.

Organizatorzy maratonu w Kapsztadzie działają pod hasłem „Run Green”, a to co robią na co dzień, może być i powinno być wzorem dla organizatorów na całym świecie. Edukują biegaczy w kwestii nieśmiecenia na trasach czy recyklingu. Opracowali też plan zagospodarowania odpadów pochodzących z imprez biegowych.

Działają pod hasłem „zero odpadów na składowiskach". Pomogli wprowadzić do sortowni urządzenia, które segregują śmieci na trzy kategorie. Po swoich imprezach ludzie maratonu... pracują w sortowniach i pomagają w tym, aby żaden odpad nie trafił na składowisko. Jak przyznała dyrektorka maratonu Janet Welham, „jest to czasochłonne i kosztowne, ale nie ma innej drogi na uratowanie naszej planety”.

Zwycięzców w kategorii „Maratończyk Roku” i „Maratonka Roku” poznamy 10 listopada. Nagroda przyznana zostanie podczas gali AIMS w Atenach. Wyboru dokonują m.in. organizatorzy zrzeszeni w AIMS, z ponad 100 krajów świata. Wśród mężczyzn do nagrody nominowani zostali Eliud Kipchoge, zwycięzca 44. Maratonu Berlińskiego i lider list światowych - 2:03:32, który w tym roku na torze Monza uzyskał nieoficjalny najlepszy czas w historii męskiego maratonu (2:00:25), oraz Geoffrey Kirui, mistrz świata w maratonie z Londynu (2:08:27). Wśród pań nominacje otrzymały Rose Chelimo, mistrzyni świata w maratonie z Londynu (2:27:11), oraz Mary Keitany, rekordzistka świata w maratonie w biegu bez udziału mężczyzn (2:17:01).

RZ


Kolejny zawał i śmierć na trasie biegowej

$
0
0

Kolejne tragiczne wieści z trasy biegowej. Tym razem z Bergues w Belgii. 

58-letni Patrick Provoost z francuskiej Dunkierki zmarł w niedzielę podczas biegu Foulées de la Rouge w Belgii. Uczestnicząc w towarzyszącym wyścigu Asów (Ace de Bergues),  doznał zawału serca.

Upadł na drugiej rundzie 11,3-kilometrowego biegu. Dzięki natychmiastowej pomocy medyków i przeprowadzonemu masażowi udało się przywrócić na pracę serca biegacza, ale nie udało się go ostatecznie uratować. 

- To był dobry sportowiec. 10 km biegał w około 40 minut. Sam organizował też biegi we Flandrii - opisują zmarłego biegacza organizatorzy imprezy w Bergues. 

W biegu głównym Foulées de la Rouge wystartowało ponad 1200 osób. Zwyciężyli Mondhir Fékir (38:52) i Émilie Venza (43'22;)

red. 

źródło: www.runissimo.com, www.lavoixdunord.fr


Został mistrzem kraju w maratonie. Pozbawili go tytułu

$
0
0

Freddy Sittuk zajął najgorsze, bo czwarte miejsce w niedzielnym SSE Airtricity Dublin Marathon. Ale i tak skakał z radości - został Mistrzem Irlandii w Maratonie Mężczyzn.

Radość trwała kilkadziesiąt godzin, bo w środowy wieczór został pozbawiony tytułu. 

Historia jest przedziwna. Zgodnie z regulaminem Mistrzostw Irlandii w Maratonie, które rozgrywane są podczas Maratonu w Dublinie, w czempionacie klasyfikowani są wszyscy zawodnicy, którzy "wykazali się nieprzerwanym 6-miesięcznym okresem pobytu" w tym kraju, poprzedzającym bezpośrednio maraton w Dublinie (tzw. Residency Rule). Freddy Sittuk pochodzi z Kenii, ale od wielu lat przebywa legalnie w Irlandii. Biega dla lokalnego klubu Raheny Shamrocks AC. 

Athletics Ireland, organizator mistrzostw kraju w maratonie, otrzymała informację, że Freddy Sittuk nie spełnia kryteriów klasyfikacji w czempionacie. Kenijczyk miał na krótko opuścić Irlandię w wymaganym przez AI okresie, a dowody na to miało dostarczyć... Raheny Shamrocks. Dziennikarzom Irish Times udało się dowiedzieć, że kilka tygodnie przed startem Sittuk odwiedził Kenię. 

Komitet ds. Organizacji Imprez Athletics Ireland podjął decyzję o dyskwalifikacji Freddy Sittuka. Mistrzem Irlandii na 2017 r. został Gary O'Hanlon z Dundalk. 

John Cronin z Athletics Ireland zapowiedział, że O'Hanlon odbierze niebawem zasłużony medal. Stwierdził, że dotychczasowa praktyka w organizacji mistrzostw - pomijając niedzielny bieg - sprawdziła się, ale żałuje też, że biegacz nie został uhonorowany jeszcze podczas imprezy. 

Srebrnym medalistą MIstrzostw Irlandii w Maratonie 2017 został... Sergiu Ciobanu, z pochodzenia Rumun. Pytanie czy i on w ostatnim czasie odwiedzał rodzinne strony.

Mistrzynią Irlandii w Maratonie Kobiet na 2017 r. została w niedzielę Laura Graham.

red. 

źródło: www.balls.ie / Irish Times


Bartłomiej Przedwojewski: „Celem głównym na 2018 jest..."

$
0
0

Jeśli w biegach górskich mielibyśmy plebiscyt na Odkrycie Roku, z pewnością nasz rozmówca zająłby po tym sezonie pierwsze miejsce.

Tegoroczny 3-krotny Mistrz Polski (Skyrunning, Długodystansowy Bieg Górski oraz Mistrz Polski w Biegach Anglosaskich) nie pojawił się jednak z nikąd. Pierwszy raz o Bartłomieju Przedwojewskim było głośno w 2011 roku kiedy to na Mistrzostwach Świata Juniorów w Biegach Górskich w Tiranie zajął 6. miejsce indywidualnie, a w drużynie wywalczył wraz z kolegami srebrny medal (wraz z Tomaszem Grycko i Rafałem Matuszczakiem). Wieloletni delegat PZLA odpowiedzialny za blok biegów górskich w Polsce - Andrzej Puchacz twierdzi, że Bartek to talent na miarę Henryka Szosta, który przecież swoją przygodę z bieganiem zaczynał właśnie od biegów górskich.

Bartek, w 2011 roku wywalczyłeś – srebrny medal w drużynie i 6. miejsce indywidulanie. Mamy rok 2017, kilka dobrych tygodni temu zakończyłeś tak udany dla siebie sezon. Gdzie Ty się podziewałeś przez te wszystkie lata od 2011 roku?

Bartłomiej Przedwojewski: Moja przygoda z bieganiem zaczęła się sporo wcześniej, natomiast rzeczywiście rok 2011 rzeczywiście był specyficzny. Przede wszystkim był on dla mnie zupełnie nieudanym pod względem startów do których się przygotowałem, czyli tych na bieżni, bo wówczas trenowałem te bardziej tradycyjne biegowe konkurencje. Swoją uwagę skierowałem więc, może trochę ze złości, na biegi górskie i eliminacje do MŚ w Albanii, które stały się dla mnie motywatorem do treningów. Udane eliminacje pozwoliły mi pojechać na Mistrzostwa o których marzyłem.

Jak to się stało, że dobiegłem do mety na szóstym miejscu? Nie mam pojęcia, ale wiem na pewno, że to był moment w którym po raz pierwszy pomyślałem o bieganiu w górach na poważnie. Postanowiłem jednak jeszcze trochę poczekać i do 2014 roku rywalizowałem na bieżni startując raz do roku w biegu górskim na krótkim dystansie, który jest, nie oszukujmy się mało popularny w środowisku biegaczy górskich, choć jest przy tym trudną konkurencją.

Postawiłem też na edukację. Wiem, że kariera sportowca, a w szczególności biegacza nie jest łatwa. Zdawałem sobie sprawę, że kontuzja może wyeliminować zawodnika na długie miesiące, a byłem w takim momencie życia, że zaczynałem myśleć o tym z czego będę się utrzymywał. Postanowiłem spełnić swoje dziecięce marzenie zostania strażakiem, co nie ułatwiało mi ściągania się w górach. Byłem „skoszarowany” przez dwa lata w Poznaniu, nie zawsze był czas i siły na trening mimo najszczerszych chęci. Na szczęcie przetrwałem ten okres, który nie należał do najłatwiejszych i w 2016 roku zostałem zawodowym strażakiem, co przyznam bardzo mnie uszczęśliwiło.

No tak, zapytałem oczywiście nieco przewrotnie. Jesteś już przecież wielokrotnym złotym medalistom na krótkich dystansach, które po prostu nie są tak popularne jak biegi dłuższe czy ultra. Dlatego kiedy pojawiłeś się w tym roku na starcie Mistrzostw Polski w Skyrunning i po kilkudziesięciu metrach objąłeś prowadzenie wszyscy pytali kim jest ten człowiek. Skąd pomysł na start w tak długim dla Ciebie biegu?

To prawda, biegi na krótkich dystansach nie są prestiżowe w stosunku do biegów ultra. Po prostu z jakiegoś powodu nie wydają się ludziom atrakcyjne. Co więcej z reguły nie odbywają się w ramach dużych festiwali biegowych, tylko często są osobnymi zawodami, na których mierzą się grupy juniorskie i seniorzy. Zdaje sobie sprawę, że na wyobraźnię ludzi działają głównie przewyższenia i jak najdłuższe biegi, jak najtrudniejsze, jakieś ekstremalne okoliczności, byle dycha po górach dziś nikogo nie wzrusza. Ale ja jestem młodym zawodnikiem i wiem, że mam jeszcze czas na wydłużanie dystansu, że wręcz powinienem do tego podejść na spokojnie i powoli.

Rzeczywiście jednak, pierwszy krok ku „wydłużaniu się” nastąpił w tym roku na Mardule, o którym wspomniałeś. Powodem była właśnie chęć zmierzenia się z dużo dłuższym kilometrażem niż ten do którego przywykłem, i ilością przewyższeń. Chciałem doświadczyć czegoś nowego i sprawdzić jak odnajdę się na takim dystansie. Motywacją do startu była też chęć rywalizacji z czołówką biegaczy górskich, którzy nie startują na krótkich dystansach, chciałem sprawdzić ile mi do nich brakuje. Nigdy nie biegałem w Tatrach, mało kto we mnie wierzył. Sam przecież tuż pod Murowańcem zapytałeś mnie jak się nazywam.

Udało Ci się pobić rekord trasy mimo asfaltowych butów na nogach i dwóch potężnych wywrotek...

Muszę przyznać, że bardzo dużo analizowałem trasę biegu. Co prawda głównie na wykresie, ale można powiedzieć, że miałem każdy metr przewyższenia w małym palcu. Muszę jednak przyznać, że biegi skyrunning mają swoją specyfikę i czasami trzeba dużo ryzykować żeby pokonać linię mety jako pierwszy. Ja się nie bałem ryzyka, co w efekcie skończyło się kilkoma wywrotkami, ostatnia dała mi solidnie w kość. Na pewno to nie były ostatnie wywrotki w karierze, nie mam złudzeń. Cieszyłem się natomiast ze zwycięstwa tym bardziej, że na starcie pojawili się chyba wszyscy najlepsi biegacze w kraju.

Potem były MP w Karpaczu. Niewiele wtedy osób zwróciło uwagę na twój wynik. Zdobyłeś złoty medal, ale przede wszystkim pobiegłeś tam w czasie 2:50:50 zostawiając za plecami świetnych przecież biegaczy: Marcina Rzeszótko i Kamila Jastrzębskiego. Jeśli czasy przyłożymy do Waszego tempa biegu to zwyciężyłeś z chłopakami o jakieś 3 km!

Start w Mardule dużo mnie kosztował, muszę przyznać, że długo do siebie dochodziłem. Ostateczną decyzję przed startem w Karpaczu podjąłem na dwa dni przed biegiem. Wiedziałem, że czeka mnie bardzo ciężkie bieganie, a ja dopiero co do siebie doszedłem. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiego wyniku, pokonałem 36 km ze średnią prędkością 4:45 min./km, a przecież pokonaliśmy 2000 m przewyższenia.

Bartek, te Twoje niespełna 2h51 to jest naprawdę szybko. W przyszłym roku na tej trasie będą rozgrywane MŚ. Nie będę na 8 miesięcy przed startem pytał o Twoje oczekiwania wobec tej imprezy i wywierał na Tobie jakiś rodzaj presji. Zapytam tylko czy jesteś w stanie pobiec w Karpaczu jeszcze szybciej?

Na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy. Mam nadzieję, że czynniki zewnętrzne (mam na myśli głównie pracę) będą mi sprzyjać w przygotowaniach i uda mi się spełnić marzenie. Wszystko jest możliwe, ja pragnę tego bardzo więc zrobię wszystko żeby to uczynić. Mam nadzieję, że nie tylko ja będę mieć problem poprawić ten rekord trasy podczas MŚ.

Jesteś bardzo skromną osobą, wiemy już, że jesteś zawodowym strażakiem, ale czy dowiemy się czegoś więcej o Tobie. Jak trenujesz? Z kim? Czy masz jakieś wsparcie, sponsorów?

W tej chwili bieganie traktuję jak swoją pasję, ale też jako pracę i to jest dzisiaj bardzo ważna część mojego życia, nawet jeśli nie przynosi mi dochodu rozumianego jako pensja, comiesięczne wynagrodzenie. Moje funkcjonowanie jest jednak podporządkowane bieganiu. Marzy mi się dogonienie elity światowej i mam nadzieję, że któregoś dnia sobie na to zapracuję. Wiadomo, że łącze bieganie z pracą zarobkową, bywają dni, że nie jest łatwo. Nie chodzi mi o to, że mam problem z wyjściem na trening czy motywacją. Po prostu czasem z powodu służby moja regeneracja nie jest odpowiednia i wiem, że czasami ten trening mógłby być jeszcze lepszy jakościowo, to znaczy powinien być, ale okoliczności mi to uniemożliwiają.

W tym roku dołączyłem do Salomon Suunto Teamu, więc nie muszę się już martwić o sprzęt. Nie spodziewałem się, że uda mi się dołączyć do Teamu już w pierwszym roku startowym. Zresztą sprzęt to nie wszystko, bycie członkiem tego zespołu jest dla mnie wielkim zaszczytem. Jeśli chodzi o innych sponsorów, to u mnie jest tak samo jak u większości zawodników. Największym moim sponsorem jestem ja sam.

Wspomniałeś o Salomon Suunto Teamie. Czy miałeś inne propozycję, możesz coś zdradzić?

Tak. Miałem kilka propozycji od innych teamów biegowych. Mogę powiedzieć, że były kuszące, obiecywano mi rozmaite rzeczy.

A jak zostałeś przyjęty w Teamie? Jesteś tam najmłodszy, zapłaciłeś frycowe?

Bardzo pozytywnie. Sympatia zawodników SST i ogólnie ciepłe przyjęcie na pewno spowodowały to, że szybko poczułem się bardzo swobodnie. Wiem, że na pewno mogę liczyć na ich wsparcie, że nie ma tam niezdrowych relacji.

Po Festiwalu Biegowym w Krynicy-Zdroju zakończyłeś sezon. Powiedz czy zacząłeś już przygotowania do następnego. W jakim jesteś teraz miejscu?

Ten sezon był strasznie chaotyczny pod względem startowym. To był pierwszy sezon od kiedy skończyłem szkołę aspirancką i zacząłem normalnie pracować. Trudno nawet powiedzieć, że miałem jakiś kalendarz, czasem decydowałem się na start bardzo spontanicznie. Był to błąd o tyle, że pod koniec sezonu już wiedziałem, że rozłożyłem siły trochę nierównomiernie, byłem zmęczony. Po sezonie przede wszystkim odpocząłem i skupiłem się na pracy.

Sezon przygotowawczy zacząłem od listopada. Miałem w planach rozpocząć go wcześniej, ale niestety praca opóźniła moje plany. Zostałem powołany na Międzynarodowy Bieg Strażaków w Paryżu, więc zaczynam przygotowania od sprawdzenia dyspozycji – bieg odbędzie się 18 listopada. Chcę też zakończyć zmagania Ligi Biegów Górskich w Ustroniu gdzie będzie się odbywać bieg finałowy. Nie mogę się już doczekać zawodów i spotkania ze wszystkimi biegaczami tym bardziej, że pobiegnę bez żadnych oczekiwań wobec siebie, na luzie. Poza tym formuła Eliminatora wydaje mi się być niezłą zabawą, choć morderczą.

Nie sposób nie zapytać Cie o plany na 2018 rok.

Planów jest bardzo dużo. Celem głównym jest start na Mistrzostwach Świata w Karpaczu. Druga część sezonu jest pod dużym znakiem zapytania. Na pewno mogę zdradzić, że spróbuję swoich sił w startach za granicą podczas biegów z serii Skyrunning. Tymczasem jednak wciąż się nad tym zastanawiam, obmyślam, zasięgam porad, ustalam.

Czego Ci życzyć w kolejnym sezonie?

Tylko zdrowia. Determinacja jest, pozytywne nastawienie również, wnioski z poprzedniego sezonu wyciągnięte. A więc do roboty!

Rozmawiał Przemysław Ząbecki

Fot. archiwum własne Bartłomiej Przedwojewski / Konrad Rogoziński – Photogenium


Zapraszamy na Fan Page Bartka: TUTAJ



Startują Łódzkie Biegi Górskie. „Znaleźliśmy fajne miejsce”

$
0
0

Zanim pomylimy o bieganiu po Beskidzie Sądeckim, Tatrach czy Bieszczadach, warto potrenować siłę nieco bliżej domu. Dla mieszkańców miast dobrą okazją są cykliczne imprezy, organizowane np. w warszawskiej Falenicy czy Krakowie. Niebawem będzie można pobiegać też w centrum Polski. Startują Łódzkie Biegi Górskie.

Cykl ugości Las Łagiewnicki. Uczestnicy mają do wybory dwa dystanse - 5 i 10 km, odpowiednio jedną lub dwie pętle. Na krótszym dystansie przewyższenie trasy to 111 m, na dłuższym 222 m. Najbardziej wymagającym fragmentem jest podbieg na Modrzewiu, w północnej części lasu

– Inicjatywa wyszła od samych biegaczy, głównie orientalistów, którzy mówili, że robimy fajne biegi, ale może trzeba coś zrobić coś dla przełajowców, dla kogoś kto może obawia się biegania z mapą. Drugą sprawą była próba obalenia mitu, że w Łodzi jest tylko płasko i nie da się zrobić biegu górskiego. Znaleźliśmy fajne miejsce, które uważam, że spełni oczekiwania tych, którzy chcą porządnie potrenować zimą – mówi Łukasz Charuba, koorydynator Łódzkich Biegów Górskich.

Organizatorzy liczą na duże zainteresowanie imprezą. Niewykluczone, że w przyszłości cykl będzie też zmieniał lokalizacje w ramach kolejnych etapów.

– W Warszawie, a dokładniej w Falenicy, podobny cykl cieszy się dużym zainteresowaniem. Tak samo jest w Krakowie (Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich – red.). Do pierwszej rundy naszego cyklu pozostaje miesiąc, a mamy już ponad 60 zgłoszeń. Dobrze byłoby, gdyby wystartowało 200 uczestników. Liczymy, że pierwszy bieg wyjdzie bardzo dobrze, a później zadziała marketing szeptany – śmieje się Łukasz Charuba.

W niedzielę 29 października odbył się swego rodzaju prolog. Pierwszy etap cyklu zaplanowano na 26 listopada. Warunkiem sklasyfikowania w „generalce” jest udział w 4 z 5 biegów cyklu.

Za każdy bieg uczestnicy otrzymują ilość punktów, zgodną z zajętym miejscem. I tak 1. miejsce wyceniane jest na 1 punkt, 2. miejsce na 2 punkty itd. Biuro zawodów znajdować się będzie w Szkole Podstawowej nr 61 przy ul. Okólnej 183.

Terminarz Łódzkich Biegów Górskich znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

RZ


5. PKO Bieg Niepodległości - biegając pomagasz

$
0
0

Rzeszów: Przed nami trzecia i ostatnia w tym roku impreza z cyklu PKO Rzeszów Biega. 11 listopada uczestnicy będą mogli uczcić na sportowo narodowe święto, a także pomóc 2-letniemu Igorkowi, który urodził się z wadą serca.

"Rzeszowska Dycha" wystartuje w sobotę 11 listopada 2017 r. o godz. 12.00. Start i meta znajdować się będą w okolicach Centrum Handlowego Plaza. Limit zawodników to 1600 osób. Uczestnicy pobiegną w białych i czerwonych koszulkach, tworząc w ten sposób flagę Polski. Na pokonanie trasy będą mieli maksymalnie 90 minut. 

Zapisy elektroniczne potrwają do 4 listopada, a w przypadku wolnych miejsc, będzie można zarejestrować się w dniu biegu w Biurze Zawodów.

Stając na starcie biegu można pomóc małemu Igorkowi. Niespełna 2–letni chłopiec urodził się z wadą serca – sercem jednokomorowym. W najbliższym czasie planowana jest kolejna, trzecia już operacja. Igorek jest podopiecznym Fundacji „Cor Infantis”.

Zaangażowanie zawodników, którzy przypną do koszulki kartkę „biegnę dla Igorka” i dotrą z nią do mety, zostanie przeliczone na konkretną pomoc – Fundacja PKO Banku Polskiego przekaże darowiznę na zabieg chłopca. Kartki będzie można odbierać na stoisku PKO Banku Polskiego przy Biurze Zawodów (Centrum Handlowe Plaza) w piątek 10 listopada od 15.00 do 18.00 oraz w dniu biegu od 8.00 do 11.00.

Na cykl PKO Rzeszów Biega składają się jeszcze PKO Półmaraton Rzeszowski oraz PKO Maraton Rzeszowski. Więcej informacji: www.runrzeszow.pl

red. / mat. pras.


Jest kalendarz UTWT na 2018 r. Nie dogadali się!?

$
0
0

Cykl Ultra-Trail World Tour 2017 jeszcze się nie zakończył. Znamy już zwycięzców - Francois D’Haene i Andrea Huser - ale ostateczny ranking zawodników poznamy dopiero w grudniu. Tymczasem francuscy gospodarze cyklu już szykują się do nowego sezonu. Ogłosili kalendarz biegów na 2018 r.

W przyszłym roku na biegaczy czeka kilka zmian. Tradycyjnie biegowa podróż przez ultramaratony na pięciu kontynentach rozpocznie się 27 stycznia od Hong Kong 100 Ultramarathon.

Do zestawienia po 2 latach nieobecności wraca Ultra Trail de Mont Fuji. Ta popularna impreza borykała się z problemami organizacyjnymi. W 2016 r. została przerwana z powodu ulewnego deszczu, a uzyskane w niej rezultaty nie były brane pod uwagę w rankingu UTWT. W tym roku nie odbyła się wcale. Organizatorzy zmienili jej termin z jesiennego na wiosenny i bieg widnieje w kalendarzu cyklu pod datą 27-29 kwietnia.

Diagonale des Fous i siostrzany bieg Trail de Bourbon po 3 latach współpracy z cyklem UTWT znikają z kalendarza. Według lokalnych mediów na Reunionie, przyczyną takiej decyzji jest brak porozumienia, co do znaczenia biegu w rankingu. W cyklu UTWT biegi podzielone są na kategorie, co ma bezpośrednie przełożenie na zdobywane w nich punkty. W kalendarzu 2018 biegi z Reunionu miały się znaleźć w grupie dostarczającej uczestnikom cyklu mniejszej liczby punktów. stąd decyzja o zakończeniu współpracy.

Kalendarz Ultra-Trail World Tour 2018:

  • 27 stycznia - Hong Kong 100 Ultramarathon (Chiny) - 100 km - kat. PRO
  • 10 luty - Tarawera Ultramarathon (Nowa Zelandia) - 102 km - PRO
  • 21-25 luty - Transgrancanaria HG (Hiszpania) - 125 km - SERIES
  • 06-08 kwietnia - Patagonia Run (Argentyna) - 160 km - CHALLENGER
  • 06-08 kwietnia - 100 Miles of Istria Ultratrail (Chorwacja) - 169 km - CHALLENGER
  • 06-16 kwietnia - Marathon des Sables (Maroko) - 250 km - SERIES BONUS
  • 27-29 kwietnia - Ultra-Trail® Mt. Fuji (Japonia) - 170 km - PRO
  • 28 kwietnia - MIUT® Madeira Island Ultra-Trail (Portugalia) - 115 km - PRO
  • 10-13 maja - Penyagolosa Trails HG (Hiszpania) - 109 km - CHALLENGER
  • 17-20 maja - Ultra-Trail® Australia (Australia) - 100 km - PRO
  • 16 czerwca - Mozart 100® (Austria) - 102 km - CHALLENGER
  • 22 czerwca - The North Face® Lavaredo Ultra Trail (Włochy) - 120 km - SERIES
  • 23 czerwca - Western States 100 Mile Endurance Run (USA) - 161 km - SERIES
  • 13-15 lipca - Eiger Ultra-Trail (Szwajcaria) - 101 km - PRO
  • 27 sierpnia-2 września - TDS, CCC, UTMB (Francja, Włochy, Szwajcaria) - 119 km PRO, 101 km SERIES, 171 km SERIES BONUS
  • 7-8 września - Ultra-Trail® Harricana (Kanada) - 125 km - CHALLENGER
  • 20-21 października - Cappadocia Ultra-Trail (Turcja) - 114 km - CHALLENGER
  • 27-28 października - Javelina Jundred (USA) - 161 km - CHALLENGER
  • 1 grudnia - Ultra-Trail® Cape Town (RPA) - 100 km – CHALLENGER

IB


Starcie z Grzegorzem i dogrywka po izotoniki – Jesienne Ultra Szlakiem Orlich Gniazd

$
0
0

Planowanie imprezy ultra na późną jesień zawsze wiąże się z ryzykiem pogodowym. Jest jak z pudełkiem czekoladek, nigdy nie wiesz co trafisz. Zaplanować wszystko trzeba co najmniej pół roku wcześniej, kiedy upał doskwiera, a bieganie w temperaturach bliskich zeru wydaje się wtedy zupełnie abstrakcyjne. Planując Jesienne Ultra Szlakiem Orlich Gniazd liczyliśmy na piękną złotą jesień, białe skały i 73 kilometry przebiegnięte pod błękitnym nieboskłonem. Z tego kompletu życzeń nie spełniły się nawet 73 kilometry - wyszło więcej. Ale dostaliśmy w pakiecie to, co lubimy najbardziej. ULTRA. Prawdziwą szkołę życia i przetrwania. Pogoda powiedziała „sprawdzam!” naszemu wysokiemu mniemaniu o sobie i naszym twardym charakterom.

AGB Torfy to grupa biegowych przyjaciół z Aleksandrowa Łódzkiego i okolicy, lubiących spędzać wspólnie czas na pokonywaniu ciekawych tras biegowych. Najchętniej na dystansach dłuższych, niż powszechnie uważane za rozsądne. Ktoś rzuca pomysł gdzie teraz można pojechać i w krótkim czasie znajduje się ekipa chętna na odkrycie czegoś nowego.

W maju odtworzyliśmy biegowo pierwszego Rzeźnika, tak tak, przez Połoniny. Trasa, której teraz nie kupisz za żadne pieniądze od Rzeźnickiego Festiwalu Biegowego. Tak nam się spodobała Rzeźnicka Majówka, że od razu postanowiliśmy zaplanować coś na jesień. Padło na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Teren świetny krajobrazowo, niezbyt wymagający technicznie i mocno niedoceniany, a przecież położony prawie w centrum kraju!

W ostatnią sobotę października, o godzinie 2:30, z parkingu pewnej łódzkiej galerii handlowej, wyruszyliśmy autokarem do Olsztyna pod Częstochową. Plan przewidywał przebiegnięcie 73 kilometrów czerwonym szlakiem Orlich Gniazd aż do zamku w Smoleniu. Czyli w sumie mieliśmy zaliczyć siedem zamków.

Co ważne, na naszych Torfowych imprezach ultra nie ścigamy się. Dostosowujemy tempo do najwolniejszych. Dla bezpieczeństwa biegniemy w grupach, co najmniej dwuosobowych. Nikogo nie zostawiamy samotnego na szlaku. To taki elementarz prawdziwego ultra, ale dla biegaczy „asfaltowych” może być to trochę nieoczywiste.

Zaplanowaliśmy pomoc w postaci mobilnego przepaku. Przepak to taki punkt na trasie, gdzie pojawią się twoje rzeczy, które wcześniej, na starcie, wrzucasz sobie do worka i oddajesz organizatorom. Naszym mobilnym przepakiem dowodził sam prezes AGB Paweł Walaszek we własnej osobie, jadący samochodem, z którym spotkaliśmy się na trasie w czterech umówionych wcześniej miejscach. A więc nie trzeba było wszystkiego dźwigać na plecach. Każdy wrzucił do Pawła swój tobołek na starcie w Olsztynie.

Start nastąpił zgodnie z planem o 5:02. Ciemna noc, mokra kostka brukowa, para z oddechów. Wężyk trzydziestu czołówek niczym na Biegu Siedmiu Dolin, tylko kibiców brak. Rynek w Olsztynie światowy, oświetlony, niczym deptak w Krynicy. Trochę obszczekały nas wiejskie psy, po czym wbiegliśmy na pierwsze piaszczyste drogi. Omijając kałuże dotarliśmy do pierwszego podbiegu w Sokolich Górach. Na profilu trasy wyglądało to nieciekawie, wszyscy przygotowaliśmy się na ciężką przeprawę. Okazało się jednak, że to nie góry jakie wszyscy znają, a 70 metrowe podejście. A to nie to co mogłoby nas zmęczyć. I tak już miało być do końca. Reklamowane jako najtrudniejsze, podejście do zamku w Ogrodzieńcu na 62 kilometrze okazało się ostatecznie prawie niezauważalne.

Po 12 kilometrach, pokonanych przy świetle czołówek, zaczęło się przejaśniać. Dobiegaliśmy wtedy do Złotego Potoku. Wszyscy już się dobrze rozgrzali i zdążyli nasiąknąć siąpiącym bez przerwy deszczem. Za Złotym Potokiem pojawiły się pierwsze ostre spadki terenu, śliskie skały pokryte mokrymi liśćmi. Ponieważ deszcz nie odpuszczał i męczył nas bezustannie, trasa była mocno śliska. Tutaj zanotowaliśmy pierwsze upadki, na szczęście niegroźne, wszyscy jakoś się pozbierali i wzajemnie się podtrzymując w najtrudniejszych momentach dotarli do miejsca pierwszego przepaku, czyli Ostrężnika. Pogoda zweryfikowała nasze ubrania. Każdy zmienił to, co się nie sprawdziło. Kilka kęsów świetnego czekoladowego ciasta, łyk herbaty i kawy i mogliśmy ruszać dalej.

Następny odcinek do zamku w Mirowie to deszcz, jeszcze więcej deszczu i mokre liście. Trochę pobłądziliśmy w Niegowie. I to tu nadłożyliśmy jakieś 1.5 kilometra. Oznakowanie szlaku chyba zniknęło wraz z nowo zbudowanym ogrodzeniem, ale ponieważ zapobiegawczo mieliśmy powgrywane tracki trasy, jakoś z tego wybrnęliśmy. W okolicach Mirowa zrobiło się już całkiem nieprzyjemnie. Oprócz deszczu atakował nas porywisty wiatr – to były już pierwsze podmuchy słynnego orkanu Grzegorz, który miał się w najbliższych dniach przetoczyć przez Polskę. Na szczęście znaleźliśmy schronienie w przydrożnej karczmie, gdzie wszyscy ogrzali się i posilili. Oj jak trudno było wyjść w dalszą drogę…

Odcinek Mirów – Bobolice to chyba najładniejsze miejsce naszej trasy. Grań między dwoma zamkami jest niczym krótka Połonina Wetlińska. Mimo tragicznej już w tym momencie aury, wszyscy byliśmy zachwyceni widokami. Przez zamek w Bąkowcu, bez większych przygód, dotarliśmy do zamku w Ogrodzieńcu. Czyli do 62. kilometra trasy. Przepak i kolacja przy świecach w lokalnej karczmie wynagrodziły poniesione trudy. Zupa borowikowa i pierogi były zupełnie nierealne w kontekście pogody panującej za oknem.

Pora była już późna, pogoda coraz gorsza, nie wszyscy zdecydowali się na dalszą drogę. Ale ci, co wyruszyli na ostatnie 14 kilometrów, musieli wykazać się największym hartem ducha. Trasa wiodła przez lasy i błotniste pola. W ciemności rozświetlanej jedynie światłem czołówek.

Ostatecznie wszyscy dotarli do autokaru czekającego na nas w Smoleniu na 75. kilometrze trasy. Autokarem dojechaliśmy do bazy noclegowej w Domaniewicach, gdzie zostały rozdane medale pamiątkowe oraz zupa (znowu grzybowa!) i spaghetti. W Dworku Jurajskim miała się odbyć dalsza, towarzyska część wyjazdu. Po dwóch godzinach imprezy życie zweryfikowało, kto jest prawdziwym najtwardszym ultrasem, kiedy zabrakło izotoników i trzeba było po nie pobiec 15 kilometrów. Chętni na tego hardkora jednak się znaleźli.

Jesienne Ultra Szlakiem Orlich Gniazd dla kilku osób było debiutem na dystansie ultra. Na pewno go nie zapomną.

Świetnie imprezę podsumował Darek Białek: „Stało się. Jeśli czegoś pragniesz, to nic cię nie powstrzyma, nie wahaj się, sięgaj wysoko, mierz daleko. Za mną pierwsze Ultra. Dużo emocji i wzruszeń, na koniec niejedna łza radości poleciała. Magiczna granica 50 kilometrów została złamana. Jestem szczęśliwy, w głowie moc niezapomnianych wrażeń. Ultra Szlakiem Orlich Gniazd to grono biegowych przyjaciół oraz nowe znajomości. Nie ma żadnego szczytu, gdy granicą jest niebo...”

Tomasz Skorupa

Fot. Mateusz Leszczyński, Michał Karwowski, Michał Nolbrzak, Tomasz Skorupa


Bezpieczny Maraton Nowojorski. Mnóstwo zakazów dla biegaczy

$
0
0

Więcej policji, więcej blokad uniemożliwiających wjazd przypadkowych samochodów na trasę maratonu, więcej snajperów, obserwatorów i broni oraz więcej kontroli i śmigłowców. To wszystko ma zapewnić bezpieczeństwo biegaczom, biorącym udział w niedzielnym Maratonie Nowojorskim.

Po wtorkowym zamachu na Manhattanie, w którym 8 osób zostało rozjechanych samochodem przez uzbeckiego zamachowca a ponad 10 kolejnych osób odniosło obrażenia, organizatorzy nowojorskiego biegu w porozumieniu z władzami postanowili jeszcze bardziej wzmocnić ochronę imprezy.

Wprawdzie podczas konferencji prasowej szef nowojorskiej policji potwierdził, że nic nie wskazuje aby zamachowiec działał w grupie i tragiczne w wydarzenie miałoby się powtórzyć, ale dla zapewnienia komfortu maratończykom, niedzielny bieg będzie pod szczególną ochroną. Nad bezpieczeństwem ponad 50 tys. biegaczy będą czuwali m.in. dodatkowi funkcjonariusze z psami, a także ubrani w cywilne ubrania i wmieszani w tłum przedstawiciele różnych służb. Zdaniem nowojorskiej policji, zbliżająca się edycja biegu, będzie wyjątkowo bezpieczna.

Uczestnicy i kibice maratonu powinni pamiętać, że wzmocnione procedury bezpieczeństwa - w tym te wprowadzone w 2013 r. po zamachu na trasie Boston Marathon - dotyczą także ich. Zakazane są m.in. kamizelki z dużą ilością kieszeni i plecaki (także te z wodą). To, co biegacze zamierzają mieć przy sobie na trasie musi przejść kontrolę i znajdować się w przeźroczystych workach. Niedopuszczalne są m.in. śpiwory, płyny w opakowaniach o objętości powyżej 1 litra czy szklane opakowania. Ograniczona jest również możliwość startu w kostiumach. Kostium nie może zakrywać całej twarzy oraz nie powinien zniekształcać sylwetki.

Ograniczeń może być więcej. Na razie organizatorzy biegu, przełożyli na inny termin przeznaczoną dla mediów imprezę towarzyszącą i wydali oświadczenie o możliwości wprowadzenia zmian oraz stałym monitorowaniu sytuacji.

IB


Maratony na świecie: Maraton jak w bajce. Dosłownie!

$
0
0

Kto z nas nie oglądał bajek Disneya? Jeśli nie sami, jako dzieci, to może z naszymi pociechami śledziliśmy przygody Myszki Miki, Kaczora Donalda, Goofy’ego i innych. Teraz możemy ich spotkać… w trakcie maratonu.

Taką możliwość daje Walt Disney World Marathon Weekend, który odbędzie się w styczniu w Walt Disney World Resort na Florydzie. Podczas biegowego weekendu w bajkowym miasteczku odbędą się biegi na kilku dystansach, w tym jubileuszowa, 25. edycja Walt Disney World Marathon. Poza niezapomnianymi wrażeniami z trasy, na pamiątkę zostanie nam wyjątkowo kolorowy i błyszczący medal z Myszką Miki. A dla najwytrwalszych może także drugi medal z psem Goofy albo Gapciem, jednym z Siedmiu Krasnoludków?

W ramach biegowego święta w parku rozrywki odbywają się biegi na dystansach 5 km, 10 km, półmaratonu oraz maratonu. Każdy z nich ma swój własny, unikatowy medal z postacią z bajki. Istnieją też dwa dodatkowe medale. By je zdobyć, trzeba pokonać więcej niż jeden bieg. Goofy’s Race and Half Challenge to wyzwanie polegające na pokonaniu półmaratonu oraz maratonu w ciągu dwóch dni. Nie jest to łatwe, jeśli wziąć pod uwagę, że oba biegi startują o 5:30 rano (półmaraton w sobotę, maraton w niedzielę). Za ukończenie wyzwania otrzymuje się medal z postacią Goofy’ego.

Dla całkiem zakręconych wokół biegania (albo disnejowskich bajek) jest też opcja ukończenia wszystkich czterech biegów. To o tyle szalone, że krótsze dystanse startują również przed świtem (5 km w czwartek, 10 km w piątek). Start w Dopey Challenge oznacza więc cztery starty o 5:30 a to wyzwanie większe nawet niż Bieg Rzeźnika na Raty… Można za to zdobyć naprawdę wyjątkowy medal… z krasnalem Gapciem, bo Dopey to właśnie oryginalna wersja jednego z Siedmiu Krasnoludków. Można też, oczywiście, pobiec tylko jeden z krótszych dystansów.

TERMIN

25th Anniversary Walt Disney World® Marathon Weekend odbędzie się w terminie 4-7 stycznia 2018. Sam maraton wystartuje w niedzielę 7 stycznia o 5:30.

POGODA

Styczeń na Florydzie jest ciepły w porównaniu z polską zimą. Średnia temperatura w Orlando wynosi 15 stopni, ale może sięgać nawet ponad 20. To jeden z bardziej suchych miesięcy w ciągu roku, ale i tak opady wynoszą tutaj prawie 60 mm.

TRASA

Trasa w całości prowadzi alejkami parku rozrywki. Obiekt podzielony jest na cztery odrębne miasteczka (Disney Kingdom Park, Disney’s Hollywood Studios, Disney Animal Kingdom Theme Park i Epcot). Start i meta mieszczą się w Epcot, ale trasa wiedzie przez cały park. Bieg urozmaicają postaci z bajek.

Na trasie rozmieszczone są punkty odżywcze. Limity nie są wygórowane. Organizatorzy zalecają tempo co najmniej 16 min na milę, co daje 3:30 dla półmaratonu i aż 7 godzin dla maratonu.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Bogate expo, krótsze biegi: w czwartek 5 km, w piątek 10 km, w sobotę półmaraton, również biegi dla dzieci. Atrakcją jest sam park, który można zwiedzić także poza trasą biegu.

ZAPISY

Dostępne pod TYM adresem. Obecnie są jeszcze w sprzedaży pakiety na maraton, które kosztują 185 dolarów. Półmaraton został wyprzedany, podobnie rozeszły się pakiety na wyzwania obejmujące kilka biegów. Komplet wszystkich dystansów w ramach Dopey’s Challenge kosztował, bagatela, 560 dolarów.

W ramach opłaty startowej mamy zagwarantowany między innymi piękny medal na mecie oraz koszulkę techniczną z długim rękawem.

WYMAGANE DOKUMENTY

Paszport oraz wiza.

WYJAZD

Przeloty do Stanów Zjednoczonych to sprawa czasochłonna i niestety kosztowna. Ceny zależą od wyboru trasy i miejsca przesiadki oraz linii lotniczych. W tej chwili najtańsze przeloty do Orlando rozpoczynają się od 2000 zł.

KOSZTY POBYTU

Nocleg w pobliskim Anheim to minimum 200 zł dla jednej osoby i 300 zł dla dwóch osób.

INNE BIEGI

Poza weekendem w Walt Disney Resort na Florydzie, disnejowskie biegi odbywają się także w Kalifornii oraz w paryskim Disneylandzie – tamtejszy półmaraton wypada zwykle w drugiej połowie września.

KM


Czternastolatka wygrywa bieg na torze Formuły 1!

$
0
0

Niemcy: Blisko 2 tys. osób zgromadziła 20. jubileuszowa edycja Hockenheimring-Lauf, zawodów biegowych na torze wyścigowym w mieście Hockenheim. Gwiazdą imprezy została zaledwie 14-letnia Lucia Arens.

Młoda zawodniczka Laufteam KSG Gerlingen wygrała bieg otwarty na 5 km! Do mety dotarła w czasie 17:47. Kolejną zawodniczkę wyprzedziła o ponad półtorej minuty. 

Co ciekawe, wśród 20 najlepszych biegaczy w tej konkurencji (open), aż dziesięcioro nie przekroczyło jeszcze 18 roku życia. Sklasyfikowano ponad 500 osób.

Bieg na 5 km mężczyzn wygrał Jannik Arbogast (14:53). To rekordzista trasy 10-kilometrowej (29:46). Rekordzistką kobiet jest 40-krotna mistrzyni Niemiec (!) w biegach ulicznych - Sabrina Mockenhaupt (33:19).

Tegoroczni zwycięzcy "dychy" - Miabale Ademicale i Verena Cerna (37:36) pobiegli nieco wolniej (odpowiednio 30:37 i 37:36). Bieg zgromadził ponad 2100  uczestników. 

Po Hockenheimring biegało także 150 dzieci (trasy 350 i 1000m). Galeria zdjęć - TUTAJ.

Jedno okrążenie toru liczy tu 4574 km (4460 m po ateście trasy). Dla komfortu biegaczy funkcjonują m.in. dwie strefy startowe. Bieg odbywa sie zawsze na początku listopada, wpisowe to od 6 do 11 euro. 

Hockenheimring-Lauf po raz pierwszy rozegrano w 1997. Pobiegło wówczas 620 osób. Od tego czasu impreza organizowana przez klub ASG Triathlon Hockenheim znacząco się rozrosła i dorobiła tytułu jednego z największych i najważniejszych biegów Powiat Rhein-Neckar (kraj związkowy Badenia-Wirtembergia). 

Sama idea biegu jest dość popularna - podobne imprezy odbywają się m.in. na torze Silverstone w Wielkiej Brytanii. W Polsce biega się m.in. po Torze Poznań, torze wyścigów konnych na Służewcu czy torze motocrossowym w Mysłowicach.

red.



Nadolska vs. Ayana w New Delhi. Rekordowy debiut Etiopki?

$
0
0

Rekordzistka świata w biegu na 10 000 m Almaz Ayana wystartuje w półmaratonie w New Delhi. Oczekiwania wobec Etiopki są ogromne. W stolicy Indii pobiegnie też Polka - Karolina Nadolska.

Mistrzyni olimpijska w biegu na 10 000 m i tegoroczna mistrzyni świata na tym samym dystansie Almaz Ayana legitymuje się rekordem życiowym na bieżni wynoszącym 29:17,45. To także rekord świata w tej konkurencji. Dla porównania, rekord świata w biegu ulicznym na 10 km to 29:43 i należy do Kenijki Joyciline Jepkosgei. Kibice zwracają uwagę na korespondencyjny pojedynek między tymi zawodniczkami.

Co ciekawe, nie brakuje głosów że już w debiucie Almaz Ayana może poprawić rekord świata w półmaratonie. Przypomnijmy, że najlepszy wynik w tej konkurencji należy do wspomnianej Kenijki Jepkosgei - 1:04:51. Rekord pochodzi zaledwie z października z Walencji i nawet nie zdążył się przyjąć w świadomości kibiców.

Almaz Ayana to jedna z głównych faworytek biegu w New Dehi. Ale nie jedyna. Na starcie pojawią się m.in. rodaczka Worknesh Degefa, której rekord życiowy to 1:06:14, czy też Netsanet Gudet - 1:07:31. Degefa wraca do stolicy Indii by bronić tytułu.

Jedyną europejką w składzie elity indyjskiego biegu jest Karolina Nadolska, która legitymuje się rekordem życiowym 1:09:54. Rezultat ten ustawiony został w tym roku w Poznaniu. Żadna Polka nie przebiegła tak szybko półmaratonu, jednak ze względów proceduralnych wynik nie został uznany za rekord kraju. Nie tak dawno nasza reprezentantka startowała w Maratonie Chicagowskim, jednak nie ukończyła rywalizacji, schodząc z trasy po 25. kilometrze.

Wśród mężczyzn faworytem wydaje się być mistrz świata w maratonie Kenijczyk Geoffrey Kirui, którego rekord życiowy to 59:38. Niemniej w składzie elity jest aż trzech zawodników, którzy łamali już granicę 59 minut. Są to Jorum Okumbo (58:48), Alex Korio (58:51) oraz Stephen Kibet (58:54). Swojej szansy będzie szukał Amerykanin Leonard Korir (1:01:06).

Rekord trasy w New Delhi należy do Etiopczyka Guye Adolii - 59:06 z 2014 roku. Wśród pań najlepszy wynik ma Kenijka Mary Keitany - 1:06:54 w 2009 roku.

Półmaraton w New Delhi zaplanowano na 19 listopada. Zawody posiadają status IAAF Gold Label. Łączna pula nagród to 275 000 dolarów. Zwycięzcy otrzymają 27 000 dolarów.

Skład elity mężczyzn:

  • Geoffrey Kirui, KEN - 59:38
  • Jorum Okumbo, KEN - 58:48
  • Alex Korio, KEN - 58:51
  • Stephen Kibet, KEN - 58:54
  • Yigrem Demelash, ETH - 59:19
  • Berhanu Legese, ETH - 59:20
  • Ismail Juma, TAN - 59:30
  • Moses Kurong, UGA - 59:50
  • Mohamed Ziani, MAR - 1:00:28
  • Emmanuel Gniki, TAN - 1:00:47
  • Leonard Korir, USA - 1:01:06
  • Abadi Hadis, ETH - debiut
  • John Langat, KEN - debiut
  • Andamlak Belihu, ETH - debiut

Skład elity kobiet:

  • Almaz Ayana, ETH - debiut
  • Worknesh Degefa, ETH - 1:06:14
  • Netsanet Gudeta, ETH - 1:07:31
  • Helah Kiprop, KEN - 1:07:39
  • Ababel Yeshaneh, ETH - 1:07:52
  • Mimi Belete, BRN - 1:09:15
  • Karolina Nadolska, POL - 1:09:54

RZ


4. Górski Bieg Niepodległości Skawina-Mogilany - ostatnie dni zapisów

$
0
0

Miłośników biegania zapraszamy do udziału w IV Biegu Niepodległości Skawina-Mogilany w dniu 11 listopada 2017 godz. 12.00. Tradycyjnie organizatorem jest Uczniowski Klub Sportowy „Jedynka” przy współpracy z CKiS w Skawinie, Gminą Skawina, Gminą Mogilany, Szkołą Podstawową nr 6 w Skawinie i Szkołą Podstawową w Mogilanach. Bieg odbędzie się na terenie dwóch sąsiadujących Gmin Skawina i Mogilany

Punktualnie o godz. 12.00 po wspólnym odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego uczestnicy w białych i czerwonych czapeczkach z daszkiem wyruszą na trasę z ul. Witosa przed SP nr 6 w Skawinie a celem będzie Rynek w Mogilanach. 

Trasa biegu bardzo urozmaicona, średnio-trudna, nawierzchnia asfaltowa 100%, długość 8km, różnica wzniesień 169m. W ramach biegu odbędą się również III Mistrzostwa Powiatu Krakowskiego (ziemskiego) w Biegu Górskim. Uczestnicy podążający w kierunku mety w Mogilanach, najwyższego punktu w okolicy będą mieli okazję podziwiać piękną panoramę Krakowa a nawet Tatr w przypadku dobrej widoczności. 

Dla uczestników organizatorzy jak zawsze w Skawinie przygotowali bardzo atrakcyjne pakiety startowe w tym białe i czerwone czapeczki i frotki nadgarstkowe co z pewnością podkreśli patriotyczny charakter imprezy. Najlepsi w kategoriach open otrzymują nagrody finansowe i puchary a w kategoriach wiekowych nagrody rzeczowe oraz puchary. Cenne nagrody w kategorii Grand Prix Skawiny tj. dla uczestników Biegu Skawińskiego, Pokonaj Focha i Górskiego Biegu Niepodległości Skawina-Mogilany (liczy się suma czasów). Wszyscy uczestnicy, którzy ukończą bieg zgodnie z regulaminem biorą udział w losowaniu licznych nagród: Telewizor LED 40”, Klimatyzator Cube i inne.

Biuro zawodów na starcie w Szkole Podstawowej nr 6 w Skawinie ul. Witosa 4. Organizator zapewnia transport bagażu osobistego uczestników biegu, ze startu na metę (Skawina- Mogilany) zapakowanego w ponumerowane worki otrzymane wraz z pakietem startowym oraz przewóz uczestników w kierunku przeciwnym po zakończeniu imprezy tj. Mogilany - Skawina na miejsce startu (parking). Parking dla zmotoryzowanych na terenie SP nr 6 ul. Witosa 4, wjazd od ul. Bukowskiej.

Biuro zawodów na mecie, przebieralnie, ciepły posiłek oraz zakończenie i rozdanie nagród odbędzie się w Szkole Podstawowej w Mogilanach ul Św. Bartłomieja 16/1.

Serdecznie zapraszamy 11 listopada do udziału w naszej imprezie, miła i prawdziwie sportowa atmosfera zapewniona, wysokość wpisowego 30zł do 5 listopada, limit startujących 500 osób.

Zapraszamy na stronę internetową: www.mogilany.biegskawina.pl 

PROGRAM IMPREZY: 11 listopada (sobota)

  •  8.00 – 11.45 – odbiór pakietów startowych, numerów startowych, przyjmowanie depozytów 
  • 11.50 – odjazd samochodu z bagażem zawodników w kierunku mety w Mogilanach
  • 12.00 – start do 4. Górskiego Biegu Niepodległości Skawina-Mogilany
  • 13.45 – zakończenie imprezy, ogłoszenie wyników, rozdanie nagród (SP w Mogilanach)
  • 14.30 – przewóz uczestników biegu w kierunku Skawiny (parking przy SP nr 6)

Tak było w ubiegłym roku:

Projekt organizowany przy wsparciu finansowym:

  • Gminy Skawina
  • Gminy Mogilany
  • Powiatu Krakowskiego
  • Województwa Małopolskiego.

źródło: Organizator


Bieg dla Hospicjów – biegając pomagasz

$
0
0

Wrocław: Bieg dla Hospicjów to doskonała okazja, by realizując swoją pasję, pomagać potrzebującym. Start 3 marca na Stadionie Olimpijskim.

Każda złotówka z opłat startowych zostanie przekazana głównemu organizatorowi biegu - wrocławskiej Fundacji Hospicyjnej, która na co dzień opiekuje się nieuleczalnie chorymi.

Trasa zostanie wyznaczona na obszarze kompleksu Stadionu Olimpijskiego, a jej dystans wyniesie 4 km. Jak co roku, ważniejszy od wyniku sportowego, choć czas będzie profesjonalnie mierzony, będzie sam udział.

Biegacze i ich bliscy będą mieli również okazję, by zwiedzać Stadion Olimpijski oraz Izbę Pamięci Wrocławskiego Sportu.

Bieg dla Hospicjów wystartuje 03.03.2018r. o godzinie 14:00. Liczba miejsc będzie ograniczona, a limit ustalony na 999 osób.

Więcej informacji na stronie: www.hospicjum.wroclaw.pl

mat. pras.


Punkty zamiast wyników. IAAF zmienia kryteria kwalifikacyjne do imprez mistrzowskich

$
0
0

Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych IAAF ogłosiło zmiany w sposobie prowadzenia światowych rankingów. Ma to pomóc zawodnikom w walce o kwalifikacje do najważniejszych imprez oraz być bardziej czytelne dla kibiców.

System powstanie przy współpracy ze znanym portalem lekkoatletycznym All-Athletics.com. Węgierska firma założona została w 1979 roku przez nieżyjącego już Bożydara Spirieva, uznawana jest za najbardziej obszerną bazę danych o lekkiej atletyce.

Rankingi staną się podwaliną systemu kwalifikacyjnego do mistrzostw świata w Doha w 2019 roku oraz do igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 roku.

Pozycja zawodników w światowych rankingach IAAF ma być oparta na punktach, które zdobędą w danym okresie czasu i zajętych miejscach w najważniejszych imprezach, czyli tak jak to jest obecnie na łamach portalu All-Athletics.com. I tak np. w męskim maratonie liderem jest mistrz świata Kenijczyk Geoffrey Kirui, a nie najszybszy w tym roku jego rodak, Eliud Kipchoge.

Szczegóły rankingu IAAF poznamy w pierwszym kwartale 2018 roku.

A tak prezentuje się dziś najlepsza dziesiątka maratończyków 2017 roku, według portalu All-Athletics.com.

A tak według według IAAF:

Wszystko wskazuje na to, że właśnie podstawie IAAF World Rankings wyłaniani będą uczestnicy największych imprez, a wskaźniki i minima ogłaszane corocznie przez IAAF odejdą do lamusa.

Lekkoatletyczna centrala chce zadbać też o kwestię nazwaną szeroko „Dziedzictwem IAAF”, która pozwoli zachować historię lekkiej atletyki. Wszystkie zmiany odbywają się w ramach reformy wprowadzonej przez prezydenta Sebastiana Coe.

RZ

źródło: IAAF


Biegacze znów zaleją Szwecję! Biegowy Potop już 12 listopada

$
0
0

Turystyka biegowa to coraz modniejsza forma spędzania czasu, połączenia pasji sportowej z poznawaniem świata. Proponujemy krótki i niedaleki, za to pełny uroku wypad do Szwecji – w rewanżu za XVII wiek teraz my zalejmy Skandynawów potopem. Potopem biegaczy.

To już druga biegowa wyprawa do Szwecji tej jesieni. We wrześniu na wyjazd do południowej Szwecji skusiło się 200 osób, które po zejściu z promu ścigały się na dystansach 5, 10 i 15 km. Tak samo będzie i teraz.

Biegowy Potop Szwedzki to wyjazd, który łączy radość wspólnego biegania, zwiedzanie i zabawę. Trasy wybrali biegowi blogerzy, którzy wcześniej przetestowali najciekawsze do biegania miejsca w południowej Szwecji.  

Czeka was rejs z dwoma noclegami na statku i cały dzień w Szwecji – przedpołudnie na sportowo, popołudnie turystyczne.

Ze statku, po nocnej morskiej podróży, od razu na start! Biegacze zostaną przewiezieni autokarami na trasę i rozpoczną rywalizację na dystansach 5, 10 i 15 km. Trasa jest przełajowa (trail) należy więc zabrać buty do biegania w terenie.

Po 3 godzinach powrót na statek, obiad i wyjazd na autokarową wycieczkę z przewodnikiem. To będzie ta część turystyczna. Biegacze poznają najpiękniejsze miejsca Karlskrony, zwiedzą Muzeum Morskie i spędzą trochę czasu w urokliwym mieście.

A na koniec – zabawa. Po powrocie na statek podsumowanie imprezy i tańce, hulanki, swawole do rana w gronie biegaczy! W tym czasie statek przetransportuje uczestników z powrotem do kraju.

Pakiet startowy w cenie od 269 do 289 pln obejmuje:

  • rejs promem do Szwecji i z powrotem (wypłynięcie z Gdyniw niedzielę 12.11.2017 o godz. 21:00),
  • miejsce w kabinie 2-osobowej z łazienką (2 noclegi),
  • rozrywkę na pokładzie (m.in. dyskoteka),
  • śniadanie (szwedzki stół),
  • start w biegu na 5, 10 lub 15 km,
  • transport autokarem na trasę biegową i z powrotem,
  • wycieczkę autokarową z przewodnikiem po Karlskronie,
  • medal dla każdego uczestnika,
  • ubezpieczenie NW i KL.

Szczegóły i zapisy TUTAJ 

zdj. fb/zabiegani.tv

Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>