Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Antarctic Ice Marathon z Polakami w stawce

$
0
0

Minus 20 stopni. Siarczysty mróz towarzyszył uczestnikom zeszłorocznego Antarctic Ice Marathon. Zelżał do minus 15, gdy Joanna Mędraś, gdańska notariusz, przekraczała linię mety, zostając zwyciężczynią biegu i pierwszą Polką, która stanęła na najwyższym stopniu podium tej imprezy.

Tegoroczni uczestnicy biegu już się szykują do podróży. Najpóźniej 23 listopada muszą pojawić się w Punta Arenas w Chile, skąd Ił-76 przetransportuje ich na Union Glacier. Trzynasta edycja biegu przyciągnęła na start 55 uczestników z 17 krajów i to nawet tak słonecznych jak Filipiny i Brazylia.

Chętni do walki z niskimi temperaturami i wiatrami katabacznymi to doświadczeni biegacze, którzy chcą się sprawdzić w ekstremalnych warunkach. W tej grupie znalazł się Pal Skyrud. Norweg był piątym zawodnikiem North Pole Marathon, tego, który wygrał nasz Piotr Suchenia. Piotr zbiera właśnie fundusze, by dołączyć do stawki zawodników Antarctic Ice Marathon w przyszłym roku, bo nie są to małe pieniądze. Wpisowe wynosi 15 000 EUR, a do tego dochodzi jeszcze logistyka całego przedsięwzięcia. Piotr oszacował je na 30 000 zł.

Na trasie tego biegu nigdy nie brakuje biegaczy charytatywnych. W takim celu pobiegnie m.in. Chiara Adin, Amerykanka, której ojciec, dziadek, wujek, przyjaciele i inni członkowie rodziny walczyli z chorobami nowotworowymi. Zazwyczaj przegrywali. Teraz Chiara podejmuje się różnych wyzwań i zbiera środki na fundacje opiekujące się chorymi.

Polska również będzie miała swoich przedstawicieli. Do Chile wybierają się dwaj wrocławscy biegacze Rafał Lasota i Sławomir Szarek. Trzymamy kciuki!

IB



Maratony na świecie: Sewilla z najpiękniejszą trasą w Europie?

$
0
0

Maraton w Sewilli to bieg, o którym nie mówi się w Polsce zbyt wiele. A szkoda, bo Sewilla może się poszczycić nie tylko wieloma pięknymi zabytkami i ogromną rolą, jaką odegrała w historii świata, ale też najlepszą, najbardziej płaską trasą maratońską w Europie. W lutym zostanie tam rozegrany 34. Zurich Maratón de Sevilla. Organizatorzy przewidzieli 12 000 miejsc, do biegu zgłosiło się już prawie 8 000 osób z całego świata.

Pogoda pod koniec lutego jest w Andaluzji wprost wymarzona do biegania, sama Andaluzja urzeka i czaruje a maraton pozwala zwiedzić urokliwą Sewillę w kilka godzin. Miasto jest niezwykłe. Niegdyś największe miasto Hiszpanii i niemal stolica świata, przez którą przechodziły wszystkie towary sprowadzane z Nowego Świata, miejsce kojarzone z Krzysztofem Kolumbem (mieszkańcy Sewilli twierdzą, że jest on tam pochowany, ale nie są jedyni), pełne urokliwych zabytków, z wyraźnie zaznaczonymi mauretańskimi wpływami. Kojarzone z największą katedrą świata i stadionem olimpijskim, na którym… nigdy nie było Igrzysk. Co roku za to właśnie tam kończy się maraton.

TERMIN

34th Zurich Maratón de Sevilla odbędzie się 25 lutego 2018 roku o 8:30. Minutę wcześniej wystartują zawodnicy na wózkach.

POGODA

Pogoda w lutym w Sewilli przypomina tę z końca kwietnia lub początku maja w Polsce. Średnia temperatura wynosi ok. 13 stopni, ale może też sięgać 18. Nocami za to sporadycznie zdarzają się jeszcze przymrozki. Opady deszczu nie są częste o tej porze roku.

TRASA

Jest płaska i składa się z jednej pętli, bez powtórzeń. Organizatorzy gwarantują, że nie ma bardziej płaskiej i lepszej do bicia rekordów trasy w Europie.

Start odbywa się na Avenida Carlos III a metę tradycyjnie ulokowano na stadionie Estadio de La Cartuja zwanym Stadionem Olimpijskim (Sewilla dwukrotnie starała się bezskutecznie o organizację igrzysk). Maratończycy mają okazję zwiedzić całe miasto, zarówno centrum, jak i jego obrzeża. Po drodze zobaczą największe zabytki miasta, takie jak: Plaza de España, Torre del Oro, La Giralda, Maria Luisa Park czy La Maestranza.

Punkty odżywcze rozlokowane będą co 2,5 km. Większość oferuje wodę oraz izotonik, co drugi także toalety i punkt pomocy medycznej. W dalszej części biegu również przekąski.

Limit czasu na pokonanie trasy to 6 godzin.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Expo maratonu czynne w piątek i sobotę od 10:00 do 20:00. W jego ramach stoiska firmowe z odzieżą, obuwiem i odżywkami dla sportowców, spotkania z ekspertami, biegi dla dzieci oraz pasta party. Wejście jest darmowe dla biegaczy i osób towarzyszących.

ZAPISY

Dostępne na stronie: http://www.zurichmaratonsevilla.es. Cena opłaty startowej jest zależna od kolejności rejestracji. Okres najniższych cen skończył się w maju, obecnie cena rośnie z kolejnymi tysiącami dokonanych zapisów. Do numeru 9000 opłata wynosi 60 euro, później 65 euro i tak dalej, aż do 75 euro. Zniżki obowiązują dla osób niepełnosprawnych, mieszkańców Sewilli oraz andaluzyjskich klubów sportowych. W ramach opłaty startowej otrzymamy numer startowy, chip, wszystkie typowe świadczenia na trasie a na mecie medal oraz techniczną koszulkę finiszera.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty.

WYJAZD

Najszybciej do Sewilli dostaniemy się samolotem. Bezpośrednie przeloty są możliwe z Warszawy i Krakowa. Lot trwa mniej niż cztery godziny a podróż w dwie strony kosztuje obecnie 400-500 zł.

KOSZTY POBYTU

Nocleg w Sewilli to koszt od 45 zł za łóżko w pokoju wieloosobowym w hostelu, przez 90-100 zł za standardowy pokój jednoosobowy do kilkuset złotych za bogato wyposażony apartament. Posiłek w lokalu to koszt od 6 do kilkunastu euro, zależnie od tego, czy zdecydujemy się na pełny obiad czy tylko jedno danie. Ceny w sklepach są nieznacznie wyższe od polskich.

INNE BIEGI

Półmaraton– 28 stycznia 2018. 

Strona maratonu: http://www.zurichmaratonsevilla.es

KM

Szwecja znów podbita. Biegowy Potop zalał Karlskronę

$
0
0

Trzy starty na różnych dystansach, ciekawa i wymagająca trasa, przepiękne krajobrazy, niska temperatura, za to gorąca atmosfera. To - w telegraficznym skrócie - nietypowy city break, czyli Biegowy Potop Szwedzki w urokliwym rezerwacie przyrody, godzinę drogi od portu w Karlskronie.

Już sam sposób dotarcia na miejsce biegu był nie lada gratką. Kilkunastogodzinna podróż promem z Gdyni dostarczyła niecodziennych wrażeń i emocji. Organizator zadbał zarówno o integrację zawodników, jak i dodatkowe atrakcje. Podczas wieczornego spotkania zapoznawczego wykład wygłosiła i na pytania uczestników odpowiadała Sandra Kaczmarek, prowadząca blog o bieganiu.

Rześkie, skandynawskie powietrze sprzyjało rannym ptaszkom. Po morskiej podróży komplet biegaczy stanął na starcie przed godziną 11. Po krótkiej rozgrzewce na trasę wyruszyło prawie 140 zawodników.

Pierwsi pobiegli uczestnicy piętnastki, w kolejnych turach ruszyli biegacze na dystanse krótsze, 10 i 5 km. Oznaczenia trasy nie zostawiały wątpliwości którędy biec, mogły za to przeszkadzać w biciu rekordów piękne i malownicze widoki w rezerwacie przyrody. Zmienne ukształtowanie terenu, leśne ścieżki, jeziora, zróżnicowane zalesienie, do tego jesienne kolory i słońce zachęcały do zwolnienia tempa i pochłaniania w biegu krajobrazów.

Niesamowita aura nikogo jednak nie zatrzymała i wszyscy dotarli do mety. Pierwsi metę biegu na 15 km przekroczyli Piotr Bętkowski (Warszawa) i Justyna Zaorska (Stalowa Wola), na dziesiątce najszybsi byli Karol Bielec (Nowy Dwór Mazowiecki) i Joanna Spich (Września), a na trasie piątki - Marcin Ambroziak (Ryn) i Katarzyna Owczarek (Nowy Dwór Mazowiecki).

Niektórym mało było sportowych emocji. Znaleźli się śmiałkowie, którzy zaraz po zakończeniu biegu skorzystali z uroków parku i z mocnym postanowieniem schłodzenia atmosfery dali profesjonalny przykład morsowania. Na zawodników czekał też poczęstunek, który miejscowi z pewnością mogliby nazwać szwedzką fiką.

Zakończenie biegania nie oznaczało końca Potopu. Zawodnicy mogli jeszcze posłuchać o kulturze Szwecji i zwiedzić goszczącą ich Karlskronę. W drodze powrotnej, na morzu odbyło się wręczenie pamiątkowych dyplomów, a przed uczestnikami wystąpił tym razem Piotr Bętkowski, który w żartobliwy sposób opowiedział o swoich biegowych przygodach.

Zespół Festiwalu Biegowego podczas Biegowego Potopu Szwedzkiego odpowiadał za pomiar czasu i organizację trasy. Dziękujemy organizatorom za zaproszenie do współpracy, a wszystkim uczestnikom gratulujemy wyników i pomysłu na wyjazd!

KOMPLET WYNIKÓW

Anna Hałka

Umowa na organizację Światowej Konferencji Antydopingowej w Katowicach podpisana

$
0
0

To już potwierdzone! W 2019 roku Katowice staną się światowym centrum walki z dopingiem w sporcie.

15 listopada br. w Seulu została podpisana umowa na organizację w Polsce Światowej Konferencji Antydopingowej. Dokument w imieniu naszego kraju sygnował Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka, który uczestniczy w posiedzeniu Komitetu Wykonawczego WADA w stolicy Korei Południowej.

Decyzja o przyznaniu Katowicom organizacji wydarzenia zapadła w maju br. Będzie to piąta edycja cyklicznej, odbywającej się obecnie co 6 lat, konferencji. Gospodarzami poprzednich były: Lozanna, Kopenhaga, Madryt i Johannesburg. Inicjatorem zorganizowania jej w Polsce był minister Bańka.

– To niezwykle ważne wydarzenie dla Polski i całego środowiska sportowego na świecie. Podczas konferencji zapadną kluczowe decyzje przesądzające o globalnym kierunku walki z dopingiem – podkreśla minister.

Światowa Konferencja Antydopingowa jest organizowana przez WADA. W wydarzeniu weźmie udział około 2 000 przedstawicieli wszystkich środowisk zaangażowanych w walkę z dopingiem w sporcie. Podczas Konferencji w Katowicach zostaną m.in. wybrane nowe władze WADA oraz zatwierdzone zmiany w  Światowym Kodeksie Antydopingowym. Przyjęty zostanie także nowy standard międzynarodowy WADA w dziedzinie edukacji i informacji.

Minister Witold Bańka jest przedstawicielem 47 państw Rady Europy w Komitecie Wykonawczym Światowej Agencji Antydopingowej. W dniach 13-16 listopada br. szef resortu sportu i turystyki uczestniczy w posiedzeniu Komitetu oraz w spotkaniu koordynacyjnym władz publicznych w WADA, które odbywają się w Seulu. Główne tematy poruszane w Korei Południowej to:

  • sytuacja Rosyjskiej Agencji Antydopingowej,
  • zmiany w Światowym Kodeksie Antydopingowym,
  • budżet WADA na kolejne lata,
  • międzynarodowy standard w zakresie konsekwencji niezgodności stron z Kodeksem.

WADA to najważniejsza organizacja zajmująca się zwalczaniem dopingu w sporcie. Jej zadaniem jest wyznaczanie standardów walki ze stosowaniem niedozwolonych substancji i metod w sporcie oraz jej monitorowanie. Flagowym projektem Agencji jest Światowy Kodeks Antydopingowy i dokumenty niższego rzędu – międzynarodowe standardy, które wspólnie służą harmonizacji działań w zakresie walki z dopingiem.

źródło: MSiT


Puchar Europy na 10 000 m odbędzie się...

$
0
0

19 maja w Londynie. Najlepsi długodystansowy będą się ścigać o laury podczas imprezy pn. Night of the 10,000m PBs.

Impreza rozgrywana jest na stadionie lekkoatletycznym usytuowanym u podnóży Parliament Hill w północno-zachodnim Londynie. Gospodarzem jest lekkoatletyczny klub Highgate Harriers,a wydarzeniu towarzysz spore zainteresowanie kibiców (7500 osób w 2017 r.). Część fanów wspiera biegaczy... z poziomu bieżni (organizatorzy tworzą żywą barierę bezpieczeństwa na wysokości czwartego toru). Zmaganiom towarzyszy muzyka na żywo i pokazy DJ-ów. 

Jak spodziewają się organizatorzy, pucharowe zmagania w 2018 r. ściągną na start najlepszych zawodników. Impreza poprzedza bowiem Lekkoatletyczne ME, które w sierpniu ugości Berlin. Tytułów bronić bedą Hiszpan Antonio Abadia (28:31.16)i Portugalka Sara Moreira (32:03.57). 

Historia Pucharu Europy na 10 000m rozpoczęła się w 1997 r. Co ciekawe, będzie to dopiero pierwsza edycja rozgrywana w Zjednoczonym Królestwie. Wśród triumfatorów zmagań nie brakuje jednak Brytyjczyków - w 1999 i 2001 r. wygrywała Paula Radcliffe, w 2010 r. Mo Farah.  

Polacy nie startowali we wszystkich edycjach, ale pokazywali się z dobrej strony. W 2014 r. w Skopje Karolina Jarzyńska była czwarta. W 2015 r. na Sardynii Iwona Lewandowska zajęła wysokie piąte miejsce, a Polki wywalczyły czwarte miejsce w rywalizacji drużynowej. W 2017 r. w Mińsku Katarzyna Rutkowska była czternasta.

Rekordy Polski na 10 000m to 31:43,51 Karoliny Jarzyńskiej (2013 r.) i 27:53,61 Jerze Kowola (1978).  

red. 


Najszybsze sztafety maratońskie w historii to...

$
0
0

Nie trzeba być Kenijczykiem Eliudem Kipchoge i wynajmować toru Formuły 1, żeby łamać barierę dwóch godzin w maratonie. Wystarczy zebrać kilku(nastu) kolegów, znaleźć szczytny cel i dobrze się bawić.

W miniony weekend we francuskiej miejscowości Puteaux położonej pod Paryżem, 68 strażaków postanowiło sprawdzić się w niecodziennej sztafecie maratońskiej. Ludzie, którzy na codzień pełnią niebezpieczną służbę pobiegli jak do pożaru. Ich wynik to 1:44:23.

Francuskie media uznały rezultat za rekord świata, ale... rozminęły się z prawdą. Rekord globu w maratońskiej sztafecie należy uczniów szkoły średniej z japońskiej Kanagawy. W 1998 roku 211 młodych biegaczy uzyskało wynik 1:38:50, biegnąc w formule 210 x 200 m i 1 x 195 m.

Rekordowe próby w sztafecie maratońskiej na bieżni podejmowane są często. Dwa lata temu 105 biegaczy z Irlandii uzyskało rezultat 1:56:54.

Rekord Francuzów to najprawdopodobniej więc tyko rekord strażaków. Niemniej organizatorzy biegu w Puteaux zyskali rozgłos, który pomoże im w zbieraniu funduszy na cele charytatywne. I już planują kolejną edycje biegu.

Rekordzistami sztafety maratońskiej na ulicy są biegacze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W 2014 roku podczas Al Wafa Marathon nabiegali czas 2:04:32. Oczywiście rekordowych wyników z bieżni i ulicy nie sposób porównać, tak jak nie zestawia się biegów na 5 km i 5000 m. 

RZ


Vaporfly 4% rzeczywiście takie dobre?

$
0
0

Nike Zoom Vaporfly 4% mogą skutecznie pomagać biegaczom. Taki wniosek płynie z opublikowanego właśnie w Sports Medicine raportu z testów.

W tych wyglądających dosyć nietypowo, wysokich butach, Eliud Kipchoge podczas próby złamania dwóch godzin w maratonie uzyskał najszybszy nieoficjalny czas 2:00:25. W tym samym modelu biegli zwycięzcy Boston Marathon i Maratonu Nowojorskiego.

Wygląda na to, że udział nowego obuwia w lepszych wynikach nie jest przypadkowy. Naukowcy przeanalizowali bieg w tym modelu pod kątem kosztów energetycznych. Zrobili też analizę porównawczą z modelami: Nike Zoom Streak 6 i Adidas Adios Boost 2. W tych ostatnich butach w 2014 r. padł oficjalny rekord świata w maratonie - 2:02:57.

Do udziału w testach zostało zaproszonych 18 biegaczy z górnej półki. Rekrutacja chętnych nie była taka prosta. Kandydaci musieli potrafić biec w tempie 18 km/h i bez osiągania maksymalnych wartości VO2. Zakwalifikowani biegacze odbyli 6 pięciominutowych biegów w 3 sesjach podzielonych na tempo: 14, 16 i 18 km/h. Biegali w różnych kombinacjach butów: we własnych i w każdym z testowanych modeli. Naukowcy sprawdzali objętość wydalanego z organizmu dwutlenku węgla oraz submaksymalny pułap tlenowy.

Okazało się, że bez względu na inne czynniki, po dostosowaniu wagi butów, w każdym z 18 testów model Vaporfly redukował koszty energetyczne biegu o średnio właśnie o 4 %. W liczbach bezwzględnych 4-procentowa poprawa nie robi wrażenia, ale gdy wziąć pod uwagę, że wzrost szybkości rekordzistów w ciągu 29 lat wyniósł 3,4 %, to możliwości nowego modelu są obiecujące. Przyczyn wpływu na oszczędzanie energii biegaczy, naukowcy upatrują w użytych materiałach i wyjątkowej sprężystości Vaporfly.

Niestety badania dotyczyły wąskiej grupy najlepszych biegaczy. Nie wiadomo, jakie wyniki przyniosłyby badania na maratończykach-amatorach. Trzeba też zaznaczyć, że chociaż kierownictwo przeprowadzonych badań należało do naukowców uniwersyteckich, to jednak fundusze pochodziły od firmy Nike, podobnie jak część zespołu badawczego.

IB

źródło


Wracają "Katowice wieczorową porą"

$
0
0

„Katowice wieczorową porą” to cykl 4 biegów na orientację w różnych miejscach Katowic. Otwierające cykl zawody odbędą się w środę 22 listopada, a ich trasa będzie przebiegać przez centrum handlowe, Dolinę Trzech Stawów i Osiedle Paderewskiego.

To właśnie w CH 3 Stawy będą zlokalizowane start i meta. Specjalne atrakcje w tym dniu przygotował też GKS Katowice, w CH 3 Stawy będzie można spotkać się z piłkarzami klubową maskotką GieKSikiem, spróbować swoich sił w trafieniu do bramki celnościowej, grze w piłkarzyki i otrzymać jeden z 500 biletów!

„Katowice wieczorową porą” to cykl zawodów na orientację odbywających się raz w miesiącu (listopad, grudzień, styczeń, luty), zawsze po zmroku, zawsze w innej dzielnicy miasta. Pierwszy bieg nowej edycji odbędzie się już w środę 22 listopada. By wziąć w nim udział nie trzeba mieć kompletnego wyposażenia harcerza, a jedynie dużo chęci do dobrej zabawy.

Każdy z zawodników na kilkadziesiąt sekund przed startem otrzymuje mapę z zaznaczonymi punktami kontrolnymi, które trzeba odwiedzić, a obecność potwierdzić na karcie startowej. Punkt kontrolny to lampion, część z nich jest bardziej widoczna, niektóre mogą sprawić trochę kłopotu. Ten kto znajdzie najszybszą drogę do poszczególnych punktów wygrywa. Startować można w 3 kategoriach: rodzinnej (rodziny z dziećmi), open (w pojedynkę lub parami) oraz profi (w pojedynkę).

Nagrody dla kreatywnie ubranych biegaczy

Start zawodów 22 listopada odbędzie się w Centrum Handlowym 3 Stawy o godzinie 18:00, wcześniej, od 17:00 będzie otwarte biuro zawodów przy strefie restauracyjnej. Tam też będzie można skorzystać z depozytu. Trasa prowadzi przez Dolinę Trzech Stawów i Osiedle Paderewskiego, skąd zawodnicy przebiegną na metę w CH 3 Stawy.

Partnerzy wydarzenia przygotowali dla najlepszych biegaczy nagrody. Jednak nie trzeba wcale być najszybszym, by zdobyć nagrodę. Ponieważ biegi na orientację to przede wszystkim dobra zabawa, dlatego Centrum Handlowe 3 Stawy ufundowało upominki dla najbardziej kreatywnie przebranych biegaczy. Natomiast dla każdego zawodnika specjalną nagrodę przygotował GKS Katowice, to bilet na ostatni mecz rundy jesiennej, z Miedzią Legnica, który odbędzie się w sobotę 25 listopada. Organizatorem zawodów jest Stowarzyszenie „Silesia Adventure Sport”, zapisy prowadzone są na stronie www.rajdkatowice.pl.

Spotkaj piłkarzy GKS Katowice i zdobądź darmowy bilet na mecz!

Nie trzeba jednak startować w biegu na orientację, by zdobyć bilet na mecz GKS-u. Od rana w środę 22 listopada w CH 3 Stawy będzie można otrzymać na stanowisku GKS-u Katowice gadżety klubowe oraz jeden z 500 biletów na mecz z Miedzią Legnica. Popołudniu pojawią się piłkarze i uwielbiana przez dzieci maskotka klubowa GieKSik, z którymi będzie można się spotkać, zmierzyć w precyzyjnym strzelaniu do bramki celnościowej albo w grze w piłkarzyki.

mat. pras.



Górski Bieg Entre: „Stromiej niż na Agrykoli”

$
0
0

Warszawa: Miłośnicy natury i przewyższeń mogli dziś oddać się ulubionej aktywności. I to bez potrzeby wyjeżdżania ze stolicy. Niecałe 5 km od Pałacu Kultury i Nauki rozegrano Górski Bieg Entre.

Jedenasta, ale zmodyfikowana edycja Biegu Entre zagościła w Parku Moczydło na warszawskiej Woli. Jest to już kolejna impreza rozgrywana w stolicy, po Zimowych Biegach Górskich w Falenicy czy cyklu Monte Kazura, która daje możliwość sprawdzenia formy w wymagających, na wskroś górskich warunkach. Oczywiście to wciąż nie Beskidy czy Bieszczady, ale zawsze jest to dobry sposób, by przygotować się do większych zawodów.

Uczestnicy mieli do pokonania 10-kilometrową trasę prowadzącą parkowymi alejkami. Ta składała się z trzech rund. Podczas każdego okrążenia trzeba było pokonać górkę usypaną z gruzów zwiezionych z miasta po II wojnie światowej. Jeszcze do połowy lat 80. ubiegło wieku działał w tym miejscu wyciąg i wypożyczalnia nart.

Liczący 200 m podbieg o nachyleniu 20 proc. dawał popalić. Zmęczenie narastało z kolejnymi okrążeniami. Meta znajdowała się na szczycie i na ostatnich metrach trzeba było stoczyć decydujący bój z własnym ciałem. Szybko się okazało, że wspomniana górka i zbieg z niej to nie jedyne przewyższenie w parku.

Zwycięzcą imprezy został Sebastian Polak, który od początku narzucił wysokie tempo i uciekł rywalom. Biegacz uzyskał czas 35:11. Drugi na mecie był Jan Popławski z wynikiem 36:56, a trzeci Andrzej Miedziejewski z stratą 4 sekund do rywala.

– Startuje w tej imprezie kilka lat, ale mety na szczycie tej górki jeszcze nie było. Trochę się bałem, że będzie gorzej. Pierwszą pętle pokonałem na 80 proc, żeby rozpoznać teren. Trasa była bardzo fajna, miała sporo zakrętów. Myślałem w pewnym momencie, że to 13 czy 15 km. Oprócz tego dużego podbiegu, były też takie drobne. Jeśli więc ktoś sądził, że raz podbiegnie i zbiegnie, to był w błędzie. Ogólnie jestem zadowolony. Cały czas starałem się przyspieszać – opowiadał popularny Słonik. Dodał, że ta formuła imprezy powinna zostać utrzymana.

– O rekordy życiowe i czasy walczymy do Biegu Niepodległości. Później zaczyna się roztrenowanie, inni dopiero budują formę. Taki bieg to dobra zabawa. Przy okazji można poznać też nowe miejsca i nowe górki, których w Warszawie jest mało. Nie ma chyba biegu w Warszawie z takim stromym podbiegami. Uważam, że tu jest stromiej niż na Agrykoli – ocenił Sebastian Polak.

Wśród pań najlepsza okazała się Tamara Mieloch. Znana maratonka uzyskała wynik 43:01. Druga była Ewa Machul z wynikiem 45:56. Podium uzupełniła Barbara Rosińska z czasem 46:13.

– Początkowo biegłam za trzema dziewczynami. Stwierdziłam jednak, że tempo jest za wolne i trochę się denerwowałam. Ciekawiło mnie co będzie jak przyspieszę. „Noga zaczęła podawać” i to było fajne. Czas nawet mnie mile zaskoczył – cieszyła się biegaczka. – Do tej pory zimą w Warszawie mało było biegów, podczas których można było poćwiczyć siłę biegową. Chciałabym, żeby było więcej imprez z takim pazurem. Na pewno niespodzianką były te dalsze górki. Myślałam że będą łącznie tylko trzy podbiegi. Było jednak fajnie, bo biegliśmy takimi zawijasami góra i dół. Chętnie bym przyjeżdżała robić tu treningi. Przyznam, że nigdy wcześniej nie byłam w tym parku –dziwiła się Tamara Mieloch.

Bieg Entre rozegrany została po rocznej przerwie. Zmagania ukończyło blisko 200 osób.

Niebawem więcej zdjęć. 

RZ


Daniel Formela wygrywa Cross Duathlon Gdańsk [ZDJĘCIA]

$
0
0

Daniel Formela okazał się najszybszym zawodnikiem w Cross Duathlonie Gdańsk rozegranym 18 listopada 2017 r. To najnowsza impreza zorganizowana przez Gdański Ośrodek Sportu na komplementowanej trasie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Na starcie stanęło 91 zawodniczek i zawodników, gotowych zmierzyć się w nowych zawodach przygotowanych przez Gdański Ośrodek Sportu. Trasy wytyczone szlakami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego miały odpowiednio 5 – 17 – 5 km (bieg – rower – bieg) oraz sumę przewyższeń wynoszącą 283 m.

Chociaż niektóre odcinki należały do wymagających, ale przy tym bardzo ciekawych, szczególnie na trasie rowerowej, to zawodnicy chwalili całość jako kompilację wszystkich najważniejszych elementów biegania i kolarstwa górskiego. Dla wielu z nich było to ciekawe zwieńczenie całego sezonu różnego rodzaju startów.

Daniel Formela, wicemistrz Europy w Duathlonie 2015 oraz aktualny mistrz Polski w Cross Duathlonie, doświadczony i utytułowany triathlonista, był zdecydowanym faworytem imprezy. Potwierdził to już po pierwszym etapie biegowym, gdy ze sporą przewagą nad kolejnym zawodnikiem zameldował się w strefie zmian. Na trasie rowerowej, na której nie zabrakło dłuższych podjazdów, technicznych zjazdów, jeszcze powiększył swoją przewagę nad resztą stawki. Kolejne 5 km biegu było tylko czystą formalnością dla zawodnika z Wejherowa /KM SPORT + CTS - CZAJA TRAINING SYSTEM/.

- Nigdy nie jest tak, że nawet jak jestem określany jako faworyt w jakichś zawodach, to czuję się spokojnie, pewien siebie. Zawsze daję z siebie wszystko, bez względu na to jak jestem przygotowany, ile trenuję, czy jestem w formie. Staram się nigdy nie kalkulować, bo wiem, że w sporcie los lubi ukarać. Ale miałem plan im mocniej, tym lepiej, jak najmocniej dam radę i jak najdłużej to utrzymać – podsumował Formela, który finiszował z czasem 1 godzina 19 minut i 4 sekundy.

- Wielki podziw dla organizatorów. Tak zorganizowanej trasy nie widziałem jeszcze nigdy, a ścigam się prawie 20 lat. Liczba wolontariuszy na trasie, oznaczenie, zabezpieczenie medyczne dają zawodnikom bardzo duże poczucie bezpieczeństwa. Jestem super szczęśliwy, że taka impreza pojawiła się w Trójmieście – dodał tryumfator zawodów.

Drugi na mecie zameldował się gdańszczanin Tomasz Bagrowski /PADŁ NA RYJ TEAM/ z wynikiem 01:27:47. Trzecie miejsce przypadło Jakubowi Krzemińskiemu /TEAM VERGE POLSKA / BIKE U UP/ - 01:29:53.

Pierwszą kobietą na mecie okazała się Monika Kubiak /Gdańsk/ - 01:44:11. Ona również zdołała wypracować sobie bezpieczną przewagę nad rywalkami: drugą Anna Wróblewska /GRUPA ROWEROWA 3MIASTO/ - 01:52:25 i trzecią Wiesława Stachańczyk /ACTIVE-IT KOMPUTERYMARKOWE.PL/, doświadczona zawodniczka trójmiejskich zawodów mtb, która na pokonanie trasy potrzebowała 01:58:45.

- Nie do końca czułam się na siłach, bo powróciły problemy ze zdrowiem, bóle w nodze. W trakcie rywalizacji nie oglądałam się za innymi zawodniczkami. Nie wiedziałam, jaka była miedzy nami różnica. Dobrze, że to już koniec sezonu i w końcu będę mogła odpocząć. Dlatego ta wygrana bardzo cieszy – mówiła na mecie wyraźnie zmęczona zwyciężczyni.

Na mecie każdy z zawodników otrzymał pamiątkowy medal oraz posiłek regeneracyjny z zabytkowej kuchni polowej. W pakiecie startowym znalazł się także komin z grafiką dedykowaną imprezie oraz zestaw kosmetyków od partnera imprezy, firmy Oceanic.

Organizatorami imprezy są Miasto Gdańsk i Gdański Ośrodek Sportu.

mat. pras.


Haria Extreme Lanzarote: Hiszpanie górą. Polacy...

$
0
0

Siódmą edycję Haria Extreme na dystansie ultra zdominowali biegacze z Półwyspu Iberyjskiego.

Po zwycięstwo sięgnęła Gemma Arenas, która jako jedyna kobieta przekroczyła linię mety z czasem poniżej 10 godzin - 9:57:31. Tym biegiem Gemma zamknęła cykl pucharowy WAA Spain Ultra Cup i umocniła się na szczycie jego tabeli. W Haria Extreme zajęła 10. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Za Arenas na metę przybiegła inna Hiszpanka - Marta Escudero Martinez (10:26:03). Podium dopełniła aktualna zdobywczyni pucharu hiszpańskich biegów ultra, pochodząca z Ekwadoru Maria Mercedes Pila.

 Obrończyni tytułu sprzed roku Magda Łączak wycofała się z rywalizacji na wczesnym etapie biegu.

Wśród panów po najwyższe laury sięgnął startujący w tym biegu po raz trzeci z rzędu David Lutzardo. Za każdym razem stał na podium. A tegoroczne zwycięstwo jest jego drugim triumfem w Haria Extreme. Tym razem potrzebował na ukończenie biegu mniej niż 9 godzin (8:58:26).

Za Lutzardo z czasem 09:18:49 uplasował się Jose Esteban Martinez. Trzecie miejsce należało do Włocha Marco Zanchiego, który uzyskał wynik 9:23:39.

Ok. godzinę później na metę przybiegł Paweł Dybek, który z wynikiem 10:23:15 zajął 14. miejsce.

W pierwszej „30” zmieścił jeszcze jeden Polak. Jakub Snochowski, trzeci zawodnik Supermaratonu Gór Stołowych w Hiszpanii zajął 25. miejsce z czasem 11:05:48.

Polskie podium zamyka Jarek Czuba, reprezentujący podobnie jak Snochowski klub Above 2000. Bieg zakończył na 64. miejscu z czasem 12:38:39.

IB  


Parkrunowa ośmiornica wystartowała

$
0
0

Nowy pomysł na parkrunie zmaterializował się w sobotę 18 listopada w Pruszkowie. Przez osiem miesięcy można będzie biegać w różnych lokalizacjach cyklu na Mazowszu i zbierać pieczątki, że by wypelnić paszport Mazowieckiej Ośmiornicy parkruna.

W Pruszkowie pobiegły 92 osoby.

Trasa prowadziła ścieżkami Parku Potulickich. Kilka podbiegów, dużo zakrętów i dwie pętli - na pewno ciekawie.

Po biegu była herbata i tort na trzecią rocznicę parkrun Pruszków.

Kolejne terminy Mazowieckiej Ośmiornicy parkruna:

  • 16 grudnia 2017 parkrun Jabłonna
  • 13 stycznia 2018 parkrun Warszawa - Bródno
  • 17 lutego 2018 parkrun Konstancin-Jeziorna
  • 17 marca 2018 parkrun Warszawa - Ursynów (3 rocznica)
  • 14 kwietnia 2018 parkrun Warszawa-Żoliborz (4 rocznica)
  • 12 maja 2018 parkrun Warszawa-Praga (5 rocznica)
  • 23 czerwca 2018 parkrun Grodzisk Mazowiecki

Polecam!

Andrzej Hulanicki – Ambasador Festiwalu Biegowego


Półmaraton New Delhi dla Almaz Ayany! Karolina Nadolska...

$
0
0

W stolicy Indii nie było niespodzianki. W swoim pierwszym starcie w półmaratonie zwyciężyła Etiopka Almaz Ayana - mistrzyni olimpijka i świata na 10 000 m.

Przed dzisiejszym biegiem wiele mówiło się, że może być to debiut na miarę rekordu świata. Almaz Ayana jest przecież rekordzistką globu w biegu na 10 000 m z wynikiem 29:17.45 i kto jeśli nie ona miałaby się pokusić o poprawę czasu Kenijki Joyciline Jepkosgei - 1:04:51.

Etiopka spełniła oczekiwania, ale nie wpełni. Wygrała, ale z wynikiem 1:07:11. Nie udało się pobić rekordu świata, a nawet rekordu trasy, należącego od 2009 roku do Mary Keitany - 1:06:54. Ze swojego startu była jednak zadowolona.

Podium zdominowały w całości Etiopki. Drugie miejsce zajęła Ababel Yeshaneh z wynikiem 1:07:19. To nowy rekord życiowy tej zawodniczki. Trzecia była Netsanet Gudeta z rezultatem 1:07:24.

Nasza reprezentantka Karolina Nadolska zajęła 13. miejsce z czasem 1:14:50. Na półmetku (10.6 km) zameldowała się z międzyczasem 37:55.

W rywalizacji mężczyzn wygrał Etiopczyk Berhanu Legese, z czasem 59:46. Drugi był jego rodak Andamlak Belihu z wynikiem 59:51. Podium uzupełnił pochodzący z Kenii, ale reprezentujący USA Leonard Korir z rezultatem 59:52, co jest jego nowym rekordem życiowym.

Mistrz świata w maratonie Kenijczyk Goefrey Kirui był dopiero szósty, z rezultatem 1:00:03.

Pełne wyniki – TUTAJ.

Zwycięzcy otrzymali po 27 000 dolarów. Pula nagród w tym półmaratonie wynosiła 275 000 dolarów.

W trzynastej edycji półmaratonu wzięło udział 35 000 osób.

Imprezie towarzyszyło wiele kontrowersji. Indyjskie Stowarzyszenie Medyczne chciało odwołania biegu z względu na olbrzymi smog panujący w mieście. Próbując walczyć z tym problemem organizatorzy zaproponowali m.in. zamkniecie trasy na 8 godzin przed rywalizacją oraz umyli ulice przed startem.

RZ


Szwedka wygrywa mistrzostwa USA na 50 mil!

$
0
0

Na trasie The North Face 50 Miles w Kalifornii zostali wyłonieni mistrzowie tego dystansu.

Zawody zdominowali biegacze, którzy w minionym sezonie odnosili sukcesy w Europie. Bieg wygrał Tim Freriks. Amerykanin, który ma na swoim koncie zwycięstwo w Transvulcanii, nie miał łatwego zadania. W ostatniej chwili do stawki dołączył zwycięzca sprzed roku Zach Miller i początkowo to właśnie dziewiąty zawodnik UTMB był liderem biegu.

Ostatecznie to jednak Freriks przekroczył linię mety jako pierwszy z czasem 6:02:26, co – jak twierdził – było możliwe dzięki temu, że działały wszystkie elementy.

– Gdy wszystko gra, jestem w stanie sięgnąć głębiej niż mi się wcześniej wydaje. Dzisiaj był właśnie jeden z takich dni i wygrałem The North Face 50 – napisał na swoim profilu zwycięzca, któremu rywale deptali mu po piętach.

Zach Miller zajął drugie miejsce z czasem 6:15:23. Podium dopełnił zwycięzca tegorocznego CCC - Hayden Hawks (6:20:30).

W pierwszej dziesiątce bieg zakończył m.in. Max King - piąty zawodnik Glen Coe Skyline, który trasę TNF pokonał w czasie 6:43:53.

Mistrzostwa były otwarte. Sklasyfikowani zostali... nie tylko Amerykanie. Na dziewiątym miejscu rywalizację ukończył hiszpański biegacz Tofol Castanyer (6:44:14).

Wśród pań po zwycięstwo w ostatnim starcie sezonu sięgnęła Ida Nilsson. Szwedka, która w tym roku wygrała Transvulcanię, na najwyższy stopień podium TNF wbiegła z czasem 7:07:56. Wyprzedziła zwyciężczynię tegorocznego CCC - Claire Gallagher i drugą zawodniczkę Glen Coe Skyline - Megan Kimmel (7:19:27). Nilsson obroniła swój tytuł sprzed roku, natomiast Gallagher poprawiła swoją pozycję. Przed rokiem była piąta.

Zwycięzcy zawodów zarobili po 10 tys. dolarów.

Wyniki

Mężczyźni:

1. Tim Freriks - 6:02:26 
2. Zach Miller - 6:15:23 
3. Hayden Hawks - 6:20:39 
4. Kris Brown - 6:32:23
5. Paddy O’Leary - 6:36:07 
6. Nick Elson - 6:37:34
7. Blake Hose  - 6:37:53
8. Max King - 6:43:50 
9. Tòfol Castanyer - 6:44:14
10. Tyler Sigl - 6:45:43

Kobiety:

1. Ida Nilsson - 7:07:56 
2. Clare Gallagher - 7:12:05
3. Megan Kimmel - 7:19:27 
4. Megan Roche - 7:24:09
5. Brittany Peterson - 7:29:49
6. Renee Metivier - 7:43:06 
7. Abby Mitchell - 7:43:10
8. Stephanie Violett - 7:45:48 
9. Kelly Wolf - 7:46:07
10. Amy Leedham - 7:47:14

IB


Lodowata selekcja w Pabianicach. Pogrom na MP OCR! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Pabianice, tereny wokół stadionu Włókniarza, 9:50. Po skoku do wody z Indiany Jonesa i przerzuceniu opony do długiego na 15 metrów małpiego gaju z rurek dobiega prowadzący ze sporą przewagą Tomasz Oślizło z drużyny xRunners. To zupełnie nowa przeszkoda na Runmageddonie. Wśród jej roboczych nazw pojawiały się takie pomysły, jak Szkieletor, czy też Koszmar Hydraulika.

Trudno mu jednak utrzymać grube rury zgrabiałymi dłońmi. Po pierwszym podejściu dłużej odpoczywa, próbuje rozgrzać ręce. Podejmuje jeszcze kilka prób, jednak nieudanych – w najlepszej spada po kilku przechwytach (wg nowych zasad, trzeba pokonać samodzielnie wszystkie przeszkody, by być klasyfikowanym w elicie). W międzyczasie przybiega jego drużynowy kolega Kacper Kąkol. Wydaje się znacznie odporniejszy na zimno, bo pokonuje ją na rękach bez większego trudu i klepie końcowy dzwonek. Szybko rusza w kierunku ostatniej serii przeszkód, zmierzając po wydawałoby się pewny tytuł mistrzowski.

Sprawnie wchodzi na linę, przechodzi małego i dużego Komandosa, nową przeszkodę zwaną X-Man (trawers po łańcuchach), spacer z pieskiem-trylinką, końską ścianę i helikopterową drabinkę i staje pod Multirigiem – naprzemienną sekwencją wiszących drążków i bujanych kółek. Jest on krótszy i wydaje się łatwiejszy od wcześniejszego małpiego gaju, lecz Kacper w kilku próbach raz po raz z niego spada. Natomiast zawinięty w NRC-tkę, szczękający zębami i zupełnie zrezygnowany Tomek przechodzi obok zmierzając do ogrzewalni, nie próbując nawet pokonać końcowych przeszkód...

Po paru minutach wypełnionych nieudanymi podejściami Kacpra, pod Multirigiem zjawiają się Białorusin Andriej Arsencjeu (również xRunners) oraz Piotr Jastrzębski (Socios Silesia). Przez dłuższy czas toczą trzyosobową rozgrywkę, wykorzystując równoległe tory. Wszyscy notują po kilka bezskutecznych prób. Największą siłą, a może śląskim charakterem, wykazuje się Piotrek. Po zaciekłej walce w końcu dociera do końcowego dzwonka, przeczołguje się pod kładką, pokonuje nie stawiającą przesadnego oporu żywą ścianę amerykańskich futbolistów drużyny Wilki Łódzkie, przechodzi kontener z lodem i z uniesionymi rękami wpada na metę w czasie 1:29:20.

– Który jestem? – pyta po chwili, jakby nie bardzo wiedząc, co się dzieje. – Pierwszy – słyszy odpowiedź od wolontariuszy i reporterów – jesteś mistrzem Polski! Dziki okrzyk zwycięzcy słychać chyba w całych Pabianicach.

Pozostała dwójka dalej walczy na Multirigu. Dołączają do niej następny z xRunnerów Kamil Pupkowski i Jakub Zawistowski z Husarii Race Team. Kacprowi Kąkolowi niestety nie udaje się obronić opaski elity, W swojej końcowej próbie dotyka ostatniego kółka, lecz nie udaje mu się trafić dzwonka.

Z pozostałej w boju grupki pierwszemu ta sztuka udaje się Białorusinowi (MP Runmageddonu mają status otwartych). Po pokonaniu Lodowej Andriej Arsencjeu wbiega na metę z jeszcze głośniejszym od zwycięzcy krzykiem radości i wynikiem 1:34:15. Podium dopełnia Jakub Zawistowski (1:35:29). Kolejne dwa miejsca zajmują Kamil Pupkowski oraz Dawid Cejko – zawodnik drużyny Aśnaebaem, który zwyciężył wczorajszego Rekruta w tym samym miejscu (wkrótce podsumowanie całego weekendu z RMG). Pełne wyniki podamy, kiedy pojawią się na stronie organizatorów.

Wszystkie przeszkody pokonało i sklasyfikowanych w elicie zostało tylko 10 zawodników. Nie było wśród nich żadnej kobiety, więc damskie podium MP pozostało puste. Jak ogłosił podczas dekoracji prezes RMG Jaro Bieniecki, tytuł pozostaje w rękach ubiegłorocznej mistrzyni Małgorzaty Szarugi z Socios Silesia.

Gosia, jako jedna z wielu uczestników biegu, nie ukończyła trasy z powodu hipotermii. Jak nam opowiedziała jeszcze drżącym z zimna głosem w drodze do ogrzewalni, gdzieś za półmetkiem wolontariusz zadał jej kilka prostych kontrolnych pytań, a ona już zupełnie nie kontaktowała. Podobny los spotkał biegnące przez dłuższy czas razem z nią Małgorzatę Daszkiewicz z Power Training i Aleksandrę Kluczkę z Husarii Race Team. Z tego co wiedziała ubiegłoroczna mistrzyni kraju, najdłużej walcząca dziś zawodniczka dotarła do długiego małpiego gaju, którego nie była w stanie pokonać.

Wielu zawodników elity z powodu wyziębienia musiało wcześniej zejść z trasy. Również ogromna ilość biegaczy w kategorii open z tej samej przyczyny nie ukończyła Finału Ligi RMG. Wkrótce więcej na ten temat w naszym podsumowaniu Runmageddonowego weekendu.

A jak wcześniej na trasie przebiegała rywalizacja najlepszych mężczyzn? Na umieszczonej tuż za półmetkiem Tej Jedynej (linach przeciągniętych w poprzek stawu – przeszkoda wcześniej spotykana tylko w Myślenicach) pierwszy pojawił się Tomasz Oślizło z xRunners, który pokonał przeszkodę i utrzymał prowadzenie aż do wspomnianego małpiego gaju. Niedługo po nim lin dosiedli jego drużynowi koledzy Krzysztof Madejski i Kacper Kąkol. Ten pierwszy niestety spadł tuż przed końcem stawu i nie udało mu się obronić opaski elity. Kacper natomiast, jak wcześniej napisaliśmy, pod koniec wyszedł nawet na prowadzenie i poległ dopiero na jednej z ostatnich przeszkód.

Późniejszy mistrz Polski Piotr Jastrzębski pokonał Tę Jedyną na pozycji pod koniec pierwszej dziesiątki. Jego walka była wyjątkowo trudna, ponieważ na linie spowalniał go poprzedzający zawodnik, zmuszając go do dłuższego wysiłku.

Zwycięzca na mecie nie był w stanie zbyt wiele nam powiedzieć. Dopiero później przyznał, że najpierw przez wychłodzenie nie zdawał sobie nawet sprawy z wygranej. Jak stwierdził, w najśmielszych snach nie marzył o mistrzostwie. Rozpoczął bieg w dalszej części stawki, myśląc o miejscu w pierwszej dwudziestce. Przed rokiem na MP w Poznaniu był 21-szy. Dodał, że na początku swojej przygody z biegami przeszkodowymi, na RMG Rekrucie w Warszawie w 2015 zajął 320. miejsce. Dziś około półmetka zdał sobie sprawę, że jest w pierwszej dziesiątce, a na małpim gaju Jaro Bieniecki krzyknął do niego, że walczy o drugie miejsce. Co było dalej, już wiemy...

Mimo wyziębienia, nowy mistrz powiedział nam, że takie warunki – długie odcinki trasy przebiegały w wodzie powyżej pasa, niektóre przeszkody wymuszały całkowite zanurzenie, a temperatura ok. +3 st. i silny wiatr dodatkowo niemiłosiernie wychładzały zawodników – wyjątkowo mu sprzyjały. – Dla mnie im trudniej, tym lepiej! – przyznał. Piotr Jastrzębski podziękował swojej drużynie Socios Silesia, bez której – jak stwierdził – nie znalazłby się w tym miejscu. Przypomnijmy, że świeżo upieczonego mistrza znamy z organizacji charytatywnej sztafety przez całą Polskę dla poszkodowanej w wypadku na jednym z biegów OCR Marzanny Wieczorek, który jakiś czas temu relacjonowaliśmy.

– Bardzo bardzo dużo wody i pełno przeszkód, ciężka trasa – opowiadał na gorąco, choć tak samo wyziębiony jak zwycięzca, drugi na mecie Andriej Arsencjeu z xRunners. – Zacząłem bieg na jednym z dalszych miejsc i dopiero na ostatnich przeszkodach udało mi się wywalczyć drugą pozycję!

– To trzecie miejsce mam tylko i wyłącznie dzięki przeszkodom – powiedział Jakub Zawistowski z Husarii – chociaż na końcówce było mi tak zimno, że nie czułem dłoni. Jak wystartowaliśmy, to biegłem chyba koło 30-40. miejsca. Ale od Pole Dance (wejście po śliskich ukośnych rurach – red.) zacząłem się przesuwać do przodu, a na Tej Jedynej zyskałem jeszcze więcej. Pierwszy małpi gaj wszedł chyba za trzecią czy czwartą próbą, ale Multirig już za pierwszą i to ostatecznie zdecydowało. Jednak największą przeszkodą było zimno, a cała reszta spoko... To już moje drugie pudło w tym roku, wcześniej raz byłem drugi na RMG w Sopocie! – cieszył się trzeci zawodnik MP.

– Pobiegłem w triathlonowej piance, dzięki temu sukcesywnie przedzierałem się do przodu – przyznał czwarty dziś Kamil Pupkowski z xRunners, który chyba dzięki tej piance najmniej szczękał zębami na mecie. – W tym stroju chciałem nawet poczekać na kolegów w Lodowej – śmiał się. – Mogłem być nawet drugi, ale czwarte miejsce w MP i tak wyjątkowo cieszy!

Później w mediach społecznościowych pojawiły się krytyczne komentarze o użyciu pianki, lecz regulamin tego nie zabraniał. Pewne kontrowersje towarzyszyły również przyznaniu dwóch pierwszych miejsc w klasyfikacji drużynowej odpowiednio xRunners i Husarii Race Team, chociaż żadna z tych ekip nie zgromadziła regulaminowej piątki finiszerów w elicie. Jak przyznał jednak prezes RMG, było to nieoficjalne rozwiązanie dla uhonorowania wysiłku tych dwóch drużyn, spośród których największa ilość zawodników obroniła opaski elity w tych wyjątkowo trudnych warunkach.

Największe kontrowersje w komentarzach wzbudziła jednak sensowność rozgrywania mistrzostw Polski na trasie z taką ilością zimnej wody w tak ekstremalnych warunkach pogodowych. Osobiste zdanie reportera w tej kwestii – który sam się sprawdził na Finale Ligi RMG – wkrótce w podsumowaniu całego pabianickiego weekendu z Runmageddonem. Czy udało mu się ukończyć bieg? Przeczytajcie już niedługo!

Kamil Weinberg



Aktywny weekend na Dolnym Śląsku z PSNW

$
0
0

W sobotę i niedzielę PSNW zorganizowało aż dwa rekreacyjne marsze nordic walking na Dolnym Śląsku -w Legnicy i w Złotoryi.

Sobota to rodzinny "Jesienny rajd nordic walking z Drapikami" na 10-kilometrowej trasie w Legnicy. Tempo spacerowe połączone ze zwiedzaniem najciekawszych zakątków miasta, z opowieściami mieszkańców - pasjonatów historii, odwiedzinami schroniska dla bezdomnych zwierząt. Wśród uczestników znaleźli się m.in. przedstawiciele i wychowankowie z Domu Dziecka w Golance k. Legnicy, którzy przygotowali dla Uczestników marszu specjalne, własnoręcznie wykonane nagrody. 

Niedzielny "Jesienny AQUA rajd nordic walking" to z kolei trening wyrzymałościowy na trasie 20 km (Złotoryja-Krotoszyce-Złotoryja), z przerwą w Pałacu Krotoszyce na strefę SPA (basen, jaccuzi, sauna).  

- Dziękujemy wszystkim partnerom i sponsorom za wsparcie naszych wydarzeń. Wśród sponsorów znaleźli się m.in. Cukiernia Zielińscy" z Legnicy, Decathlon Legnica, "Regatta Polska" z programem Rusz się, Pałac Krotoszyce. 

- Pomysł na aktywny weekend na Dolnym Śląsku powstał spontanicznie. Szukaliśmy, wraz z instruktorami PSNW, ciekawego pomysłu na zdrowy i aktywny weekend, tak, by z oferty mogły skorzystać całe rodziny, ale także chcieliśmy zorganizować coś, czego jeszcze w naszym "nordicowym światku" nie było. Udało się, każdy w ten weekend znalazł coś dla siebie. Sobota to rodzinna atmosfera, marsz dla każdego, natomiast niedziela, zdecydowanie bardziej wymagająca - wytrzymałościowy trening przy trudnych warunkach atmosferycznych dla zaawansowanych Uczestników - podsumowuje Paulina Ruta, trener i prezes PSNW.

- Kochamy nasze miasto, Legnica jest magiczna, szczególnie jesienią, a dzięki wspaniałym opowieściom mieszkańców-Pasjonatów podczas rajdu, mogliśmy sporo dowiedzieć się na temat jej ciekawej i nieznanej dotąd historii... - dodaje Marek Drapikowski, instruktor i sędzia PSNW.

PSNW zaprasza 16 grudnia do Złotoryi, do udziału w wielkiej Rewolucji Nordic Walking - krok drugi! (m.in. Mistrzostwa Polski w Nordic Walking pod Honorowym Patronatem PZLA, Zimowy Rajd Nordic Walking ze zwiedzaniem, Gala Mistrzów z wyróżnieniami i nagrodami... - www.mpnw.pl). - Już dziś zapraszamy też na "jesienną powtórkę", na Dolny Śląsk, za rok!

źródło: PSNW


International Larnaka Marathon: Debiut z przytupem… i flamingami [ZDJĘCA]

$
0
0

Nie na co dzień na mapie światowych maratonów pojawia się nowy punkt, który w dodatku w nazwie zawiera dumne „international”. W niedzielę na Cyprze odbył się Radisson Blu International Larnaka Marathon, będący trzecią tego typu imprezą na dość niewielkiej wyspie. Organizatorzy obiecywali debiut z przytupem… i tak było. Przyjrzeliśmy się temu wydarzeniu bardzo dokładnie, bo z wysokości trasy.

Cypr ma już dwa maratony o sporym stażu. W przyszłym roku Logicom Cyprus Marathon będzie świętował jubileusz dwudziestolecia a OPAP Limassol Marathon ma za sobą jedenaście edycji. Niefortunnie oba biegi odbywają się w niewielkim odstępie czasu (dwa tygodnie) i stosunkowo blisko siebie. Pafos i Limassol dzieli mniej niż 90 km. Organizatorzy z Larnaki wybrali więc dobry, jesienny termin. Pasuje on również do kalendarza polskich biegaczy – ot, maraton na zakończenie sezonu. Niestety w połowie listopada jest tu jeszcze bardzo ciepło i przeskok z kilku do 26 stopni może być trochę szokujący. Za to wyprawa na słoneczny Cypr jest na pewno miłą odmianą od jesiennej słoty w kraju.

Trasa biegu jest w pełni zgodna z obietnicą organizatorów: płaska i zachwycająca. Start odbywa się przed ratuszem, na nadmorskiej promenadzie, tuż przy słynnej plaży Finikoudes (tutaj także mieści się meta, co pozwala po biegu zanurzyć nogi w wodzie w ramach regeneracji). Pierwsze kilometry prowadzą uliczkami miasta, dalej trasa zmierza w stronę słynnego słonego jeziora i imponującego meczetu Hala Sultan Tekke, który jest jednym z ważniejszych miejsc pielgrzymkowych islamu.

Samo słone jezioro to symbol Larnaki – co roku zimują tutaj setki flamingów. Choć zlatują się dopiero w grudniu, podczas biegu można było zobaczyć pierwsze z nich niemal na wyciągnięcie ręki. Dalej trasa wije się przez sady i równiny porośnięte roślinnością tak różną od polskiej, że samo w sobie jest to interesujące. Mija też lotnisko i to z takiej odległości, że przy odrobinie szczęścia można zobaczyć startujący lub lądujący samolot „tuż” nad głową. Około 12,5 km znajduje się punkt nawrotu, z którego trasa prowadzi prosto do mety lub półmetka, zależnie od wybranego dystansu. Maraton odbywa się tutaj na dwóch pętlach, czemu trudno się dziwić przy debiucie i stosunkowo małej frekwencji na królewskim dystansie.

Sama frekwencja to ciekawostka. Organizatorzy zapowiadali udział 3 tysięcy osób. Oczywiście we wszystkich biegach a tych było sporo: maraton, półmaraton, 10 km, 5 km, Corporate Race (5 km) oraz bieg na dystansie 1 km, w którym mogły startować całe rodziny. Najwyraźniej Cypryjczycy lubią się zrzeszać, bo największym zainteresowaniem, podobnie jak podczas Limassol Marathon, cieszył się bieg dla firm. Wzięło w nim udział prawie tysiąc osób!

Piątkę solo pobiegło tylko 350, dychę 262 osoby. Na tym tle dobrze wypada półmaraton, który ukończyło 275 osób. Na królewskim dystansie sklasyfikowano zaledwie 80 osób. Niestety brak statystyki dotyczącej biegaczy, którzy zeszli z trasy a według kierowcy autobusu zbierającego rezygnujących, było ich naprawdę sporo. Wyniki nie obejmują też biegu rodzinnego. Z pewnością liczba wszystkich uczestników zawodów przekroczyła 2 tysiące.

Na ogromną pochwałę zasługuje przygotowanie trasy. Była dobrze zabezpieczona, pilnowana przez służby mundurowe i wolontariuszy (w mieście przy każdej uliczce!) a na każdym nawrocie znajdował się punkt kontrolny. Zabrakło jedynie regularnych oznaczeń kilometrów. Za to niezwykle regularnie pojawiały się punkty odżywcze. Dokładnie co 2,5 km, przez całą trasę. Większość oferowała wodę, niektóre także izotonik i banany. Trasę patrolowali wolontariusze na rowerach, którzy pytali zawodników o samopoczucie w upale, doradzali, by polewać się wodą, oferowali też dodatkową jej butelkę w razie potrzeby. Wielki plus za troskę o zawodników!

A co z tytułową międzynarodowością? Choć oczywiście dominowali Cypryjczycy, nie brakowało Greków, Serbów i Rumunów. Pojawili się także Brytyjczycy, Niemcy oraz grupa polskich biegaczy, która przy okazji urlopu wystartowała w biegu na dystansie 5 km. – Na co dzień większość z nas biega więcej, także maratony, ale umówiliśmy się, że tutaj biegniemy razem piątkę – wyjaśniali w biurze zawodów podczas odbioru pakietów startowych. Te zawierały plecak-worek, techniczną koszulkę w wersji unisex oraz zestaw gadżetów (próbki, ulotki, długopis, breloczek).

Cena pakietu startowego była stałą i niska w porównaniu z innymi maratonami w Europie: 30 euro za maraton i 25 za połówkę. Nawet rozgrywany po sąsiedzku Limassol Marathon w regularnej cenie kosztuje dwukrotnie więcej. Nie ma za to nagród finansowych. Pierwszych trzech zawodników w kategoriach wiekowych otrzymuje dyplomy a zwycięzcy open pamiątkowe medale (złoty, srebrny i brązowy).

Czy warto wpisać ten bieg do swojego przyszłorocznego kalendarza? Z pewnością. Ponad 2 tysiące zawodników w mieście liczącym mniej niż 47 tysięcy mieszkańców to prawdziwy debiut z przytupem. Z pewnością impreza ma ogromny potencjał a jej organizatorzy pokazali, że wiedzą, na co postawić akcent i jak zatroszczyć się o biegaczy.

KM 


Chłód, wiatr i... blisko 1500 osób na mecie Drugiej Dychy do Maratonu Lublin! [ZDJĘCIA]

$
0
0

I znaleźliśmy się na półmetku trasy do 6. Maratonu Lubelskiego – obwieścili na swoim profilu Facebook organizatorzy. W niedzielę zakończyła się druga z czterech dych, które tradycyjnie poprzedzają Maraton Lubelski. Tym razem bieg ukończyły 1392 osoby, w tym 357 kobiet!

Łatwo nie było, czego doświadczył piszący te słowa, który także biegł. Ledwie kilka stopni powyżej zera plus silny wiatr nie tylko hamowały, ale i mocno ziębiły uczestników. Ciekawe, że nie wszystkich, gdyż na starcie stanęli też gorący biegacze, ubrani w koszulki bez rękawów.

Trasa zaczynała się i kończyła na stadionie „Arena Lublin”, nowoczesnym obiekcie dającym możliwość schronienia się w cieple, przebrania, odpoczynku, wymasowania, skorzystania z normalnych toalet. Lokalizacja bazy zawodów w „Arenie” to duża zaleta drugiej dychy.

Przebieg trasy pasował do listopada. Przy pochmurnej pogodzie uczestnicy biegli ulicami Lublina jedną, dużą pętlę. Podbiegów było sporo, praktycznie cały czas trasa lekko opadała lub się lekko wznosiła. Zegarek Suunto Ambit naliczył 47 metrów podbiegów.

Podobne wrażenia miał czwarty zawodnik OPEN, Paweł Wysocki z Lublina: autor bloga lubelskibiegacz.pl, zawodowy trener biegania prowadzący swoją grupę biegową i szczęśliwy posiadacz grupy najlepszych kibiców gromko wiwatujących podczas dekoracji.

– Warunki były wymagające, trudne. Trasa pagórkowata, wiatr przeszkadzający, chłodno. Nie wiem czy było jakieś niskie ciśnienie; coś takiego w powietrzu było, że wiele osób nie pobiegło na miarę swoich możliwości i oczekiwań. Może listopad to taki okres, że organizm potrzebuje odpoczynku, może to przesilenie jesienne – mówił Paweł, który w takich warunkach uzyskał bardzo ładny wynik 34:29.

Podium zwycięzców biegu zapełniło się znanymi z poprzednich imprez nazwiskami. Miejsce pierwsze: jak zwykle znakomity Andrzej Starzyński z czasem 00:32:26. Drugi był stały bywalec ścisłej czołówki Michał Biały (00:33:40), trzeci dobiegł wielokrotny zwycięzca lubelskich dyszek, Bartosz Ceberak (00:33:58).

Wśród Pań poziom był typowo amatorski. Pierwsze miejsce zajęła Patrycja Maśloch (00:40:44), drugie Magdalena Zych (00:41:36) a trzecie Katarzyna Konkel (00:41:49).

Zapraszamy na Trzecią (nocną) Dychę do Maratonu, która odbędzie się 17 lutego 2018 roku.

Paweł Pakuła


 

Poznań, Bydgoszcz i Szczecin zakończyły drugą kolejkę CITY TRAIL

$
0
0

Blisko 3500 zawodników, w tym 2500 dorosłych i 1000 dzieci wystartowało w trzech biegach Grand Prix CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden, które odbyły się w weekend 18-19 listopada. Imprezy w Poznaniu, Bydgoszczy i Szczecinie zamknęły drugą z sześciu zaplanowanych serii cyklu.

Poznań

Poznań jest liderem cyklu - na trasie nad Jeziorem Rusałka regularnie startuje ponad 1000 biegaczy. Tak też było w sobotę - w biegu głównym wzięło udział 1046 zawodników. W biegach dziecięco-młodzieżowych CITY TRAIL Junior wystartowało 333 młodych biegaczy.

Zwycięstwo na 5-kilometrowej trasie biegu głównego odniósł debiutujący w CITY TRAIL Szymon Belgrau, który uzyskał czas 15:45.

– Dotychczas nie startowałem w CITY TRAIL, ponieważ inne zawody kolidowały z biegami nad Rusałką, ale w tej edycji postanowiłem, że będę biegać regularnie i ukończę cały cykl – mówił na mecie zwycięzca zawodów. – Biegi przełajowe to środek treningowy, który bardzo mocno wzmacnia mnie jako biegacza, ale startuję w przełajach również dlatego, że to moja ulubiona dyscyplina. To w terenie czuję się najlepiej i właśnie w biegach przełajowych osiągnąłem swój największy do tej pory sukces – brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski – dodał Szymon Belgrau, który może pochwalić się także wartościowym rekordem życiowym na dystansie 10 000 m - 30:45.

Drugą lokatę wywalczył Roch Goszczyński (15:59), a trzeci na mecie zameldował się Paweł Gorzelańczyk (16:06).

Najlepszą w kategorii pań okazała się Monika Kapera (wynik 18:02), która podobnie jak najszybszy wśród panów wygrała nad Rusałką po raz pierwszy. Drugie miejsce zajęła zwyciężczyni poprzedniej edycji CITY TRAIL – Patrycja Talar (18:33), a trzecia była Agnieszka Stachowiak (18:39).

Cykl CITY TRAIL to zawody, które przyciągają całe rodziny, a coraz częściej także rodziców startujących ze swoimi pociechami w wózkach. – Filip ma rok i dopiero zaczynamy wspólnie biegać. To idealne wyjście – ja biegam, żona odpoczywa, syn śpi – wszyscy są zadowoleni. Oczywiście z wózkiem biega się trudniej, bo jest to jakiś ciężar, który trzeba pchać, ale zdecydowanie polecam taką formę spędzania czasu z dziećmi – zachęcał po biegu Bartosz Ochocki.

Najbliższe zawody CITY TRAIL nad Jeziorem Rusałka w Poznaniu odbędą się 16 grudnia. Cykl potrwa do 24 marca 2018.

Bydgoszcz

Przełajowe biegi CITY TRAIL wpisały się w kalendarze bydgoskich biegaczy na stałe, czego potwierdzeniem jest niedzielna frekwencja – linię mety minęło 738 osób. W CITY TRAIL Junior wzięło udział 378 zawodników.

W bydgoskim Myślęcinku najlepszym niespełna 18-letni Marcin Biskup. Marcin wygrał w znakomitym stylu, z czasem 15:21.

– Jestem na etapie przygotowań do następnego sezonu i podczas CITY TRAIL wykonuję konkretny trening. Zawsze mam ustaloną taktykę. W poprzednim występie miałem założenie biec 3 km na podanym tętnie, a potem biec po prostu... jak najszybciej, ale zwracać uwagę na technikę biegu. Podczas dzisiejszego startu taktyka polegała na tym, aby „biec w grupie” przez pierwszy kilometr, a potem walczyć o wynik. Zadanie zrealizowałem w 100 procentach – podkreślił po biegu Marcin Biskup.

– Trasa w Myślęcinku bardzo mi odpowiada. Jest płaska, szybka i jest wiele miejsc „na ucieczkę” rywalom. Lubię tutaj sprawdzać moją dyspozycję. Po dzisiejszym biegu śmiało mogę powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem! Jeżeli dopisze zdrowie, co jest najważniejsze, to nie boję się o moją formę – dodał. Warto wspomnieć, że w styczniu Marcin został najmłodszym w historii cyklu zwycięzcą – wygrywając bieg miał zaledwie 17 lat i kilkanaście dni.

Drugą lokatę wywalczył Zbigniew Jost (15:36), a trzeci na mecie zameldował się Patryk Sieradzki (15:40).

Najlepszą w kategorii pań okazała się Aleksandra Brzezińska (wynik 17:10), która jest rekordzistką bydgoskiej trasy CITY TRAIL, a także najlepszą zawodniczką poprzedniej edycji. Drugie miejsce zajęła Marta Szenk (18:03), a trzecia była Daria Maik (18:56).

Trzeci bieg CITY TRAIL w Bydgoszczy odbędzie się 10 grudnia. Cykl potrwa do 25 marca.

Szczecin

Linię mety minęło niedzielnego biegu w Szczecinie minęło 670 zawodników. W CITY TRAIL Junior pobiegło blisko 250 uczestników.

Zwycięstwo na dystansie 5 km odniósł Michał Groberski (czas 19:11). Drugą lokatę wywalczył Arkadiusz Minko (19:38), a trzeci na mecie zameldował się Daniel Adamski (19:50).

Najszybszą w kategorii pań okazała się Monika Jackiewicz (wynik 22:37), która jest najlepszą zawodniczką poprzedniej edycji. Monika nie startowała przed miesiącem, zatem w niedzielę miała okazję po raz pierwszy pobiec na zmodyfikowanej trasie.

– Moim zdaniem trasa jest trudniejsza od poprzedniej. Biegło mi się inaczej niż zawsze, bo tak naprawdę nie wiedziałam co mnie czeka. Aktualnie jestem w trakcie roztrenowania. Już wkrótce rozpocznę spokojne przygotowania do nadchodzącego sezonu – mówiła na mecie zawodniczka.

Drugie miejsce zajęła Joanna Woźniak (23:07), a trzecia była Nikolina Szurgocińska (23:19).

Najbliższe zawody CITY TRAIL nad Jeziorem Szmaragdowym odbędą się 17 grudnia. Cykl potrwa do 4 marca 2018. Lokalnym współorganizatorem jest Stowarzyszenie Puszczyk Bukowy.

Akcja Movember: zrób to dla jaj!

Warto wspomnieć, że biegi CITY TRAIL są Partnerem akcji Movember, która ma na celu podkreślenie wagi profilaktyki męskich nowotworów. Najistotniejszym elementem akcji jest „Wąs” - mężczyźni wspierający przedsięwzięcie zapuszczają w listopadzie wąsy, by w ten sposób prowokować do rozmów o profilaktyce nowotworowej.

– Już przed rokiem zapuszczaliśmy „movemberowego Wąsa” i wtedy narodził się pomysł, by jako CITY TRAIL oficjalnie dołączyć do akcji. Pomysł udało się wcielić w życie i razem z kilkoma chłopakami z naszej ekipy zapuściliśmy „Wąsa”, zostając tym samym żywym sztandarem akcji – mówi Piotr Bętkowski, jeden z organizatorów CITY TRAIL, a obecnie posiadacz solidnego „Wąsa”.

Kolejne biegi CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden odbędą się w sobotę, 25 listopada nad Jeziorem Długim w Olsztynie oraz w niedzielę, 26 listopada w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym w Gdańsku.

Informacje o imprezie oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

mat. pras.


Bieg Mikołajów w Piwnicznej – przyłącz się i pomagaj!

$
0
0

Impreza ma charakter charytatywny integracyjny, a celem jest zbiórka środków finansowych na kontynuację budowy ośrodka dla osób niepełnosprawnych w Kosarzyskach. Cel szczytny - biegnąc – pomagasz tym, którzy sami sobie pomóc nie mogą. Start 10 grudnia.

Bieg odbędzie się na trasie o nawierzchni asfaltowej obejmującej tereny Miasta i Gminy Piwniczna-Zdrój oraz Mniszek nad Popradem (Słowacja). Baza zawodów zlokalizowana jest w Hali Widowiskowo-Sportowej w Piwnicznej Zdroju.

10-kilometrowa trasa, którą można pokonać w maksymalnie 2 godziny oferuje przepiękne widoki krajobrazu górskiego, które w pełni rekompensują wysiłek i zmęczenie.

Trasę można pokonać też z kijami nordic walking. Pobiegną też osoby niepełnosprawne, a specjalnie dla nich wytyczono trasę wokół boiska o długości 400m.

Nad oprawą muzyczną imprezy będzie czuwał DJ MARIO.

Zapisy już trwają (TUTAJ). Limit uczestników to 200 osób. Opłata startowa to 30 zł (do 20 listopada), 40 zł (do 30 listopada) i 50 zł (do 10 grudnia i przy płatności w biurze zawodów).

Opłatę można uiszczać przelewem na konto bankowe: Stowarzyszenie na Rzecz Osób Przewlekle Chorych i Dzieci Niepełnosprawnych "Nasz Dom", ul. Krakowska nr 7, 33- 350 Piwniczna – Zdrój, nr konta: 42 8813 0004 2001 0000 3001 0004. Tytuł wpłaty: Bieg Mikołajów + imię i nazwisko.

Program imprezy:

10 grudnia, niedziela:

  • 9:00 - rejestracja uczestników
  • 11:00 - zakończenie rejestracji
  • 11:30 - start nordic walking
  • 12:00 - start biegaczy
  • 12:15 - start osób niepełnosprawnych wokół boiska - 400m
  • 13:30 - zamknięcie mety
  • 13:45 - oficjalne zakończenie zawodów, dekoracja zwycięzców, losowanie nagród
  • 14.15 - występ Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej z Nowego Sącza
  • 16.00 zabawa ze św. Mikołajem podopiecznych i wolontariuszy stowarzyszenia „Nasz Dom”

Bieg Mikołajów w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

red.


Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>