Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Biegiem, z kijkami, na rowerach MTB… Bieg Czterech Jezior w Skórczu zaprasza na Jubileusz

$
0
0

Już 8 lipca w pięknej leśnej scenerii odbędzie się 10. Jubileuszowy Kociewski Bieg Czterech Jezior w Skórczu. Zawody zapowiadają się imponująco zarówno pod względem sportowym jak również zaplanowanych atrakcji dla publiczności. Organizatorzy ze Stowarzyszenia Aktywni Kociewiacy zadbali o to, aby jubileuszowa impreza sportowa przeszła do historii przedsięwzięć sportowo-rekreacyjnych Pomorza.

– Przede wszystkim zadbaliśmy o to aby podnieść jakość głównego biegu imprezy na dystansie 15 km, który będzie prowadzony w jeszcze bardziej atrakcyjnym obszarze Borów Tucholskich niż miało to miejsce do tej pory – mówi Ireneusz Majkowski, prezes Stowarzyszenia Aktywni Kociewiacy ze Skórcza. – Ponadto podjęliśmy decyzję o rozszerzeniu oferty sportowej, aby przyciągnąć do Skórcza tego dnia jeszcze większą liczbę osób aktywnie spędzających wolny czas.

Organizatorzy zaplanowali, że jako pierwsi na 30. kilometrową trasę wyruszą po raz pierwszy w historii imprezy amatorzy kolarstwa terenowego. Wyścig rowerowy MTB zostanie rozegrany w bardzo ciekawych i niełatwych warunkach. O atrakcyjność trasy jak i jego organizację zadbają członkowie skórzeckiego klubu Team MX Skórcz.

Konkurencje biegowe, zgodnie z tradycją zawodów sportowych rozpoczną na Stadionie Miejskim w Skórczu zmagania dzieci i młodzieży. W tym roku dodatkowo odbędzie się bieg dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Dodatkowa konkurencja dla maluchów w wózkach i ich opiekunów. Imprezę zakończą uczestnicy marszu Nordic Walking na dystansie 7 km.

- Z okazji jubileuszu przygotowaliśmy dla zwycięzców i uczestników bardzo atrakcyjne nagrody sportowe o łącznej wartości ponad 20 tyś. Zł – kontynuuje Ireneusz Majkowski. – Natomiast dla publiczności liczne stoiska sportowe, gastronomiczne, ogrodnicze i medyczne oraz pokazy sportowe. Oczywiście nie zabraknie również jubileuszowej niespodzianki. Ma to być prawdziwy sportowy piknik dla całych rodzin. W ten sposób chcemy pokazać, że sport to przede wszystkim świetna zabawa dla wszystkich.

Program 10. Jubileuszowego Biegu Czterech Jezior:

  • 9.00 otwarcie biura zawodów
  • 9.00 – 11.00 wydawanie pakietów startowych wyścig rowerowy MTB
  • 9.00 – 15.00 wydawanie pakietów startowych bieg główny i Nordic Walking
  • 11.45 oficjalne otwarcie zawodów
  • 12.00 start wyścigu rowerowego MTB na dystansie 30 km
  • 14.30 ceremonia wręczenia nagród w wyścigu rowerowym MTB
  • 15.00 start biegów dla dzieci i młodzieży szkolnej
  • 16.00 bieg główny na dystansie 15 km i Nordic Walking na dystansie 7 km
  • 16.30 ceremonia wręczenia nagród dla dzieci i młodzieży
  • 18.10 niespodzianka jubileuszowa
  • 18.30 ceremonia wręczania nagród w pozostałych konkurencjach

Dodatkowe informacje i ciekawostki na Facebook https://facebook.com/AktywniKociewiacy

mat. pras.



Runmageddon i Szlachetna Paczka zintegrują pracowników

$
0
0

Runmageddon Biznes Szlachetna Paczka - to nowa inicjatywa promująca i kształtująca postawy prospołeczne wśród pracowników firm. Wezmą oni udział w specjalnych edycjach Runmageddonu, z których dochód zostanie przekazany na rzecz Szlachetnej Paczki. To polska odpowiedź na światowe trendy w biznesie i nowatorska formuła działań CSR.

Dzięki wspólnej inicjatywie Runmageddonu - największego w Polsce organizatora cyklu ekstremalnych biegów przeszkodowych oraz Szlachetnej Paczki - programu mądrej i konkretnej pomocy, który w tym roku odbywa się po raz osiemnasty, polskie przedsiębiorstwa zyskają nowe możliwości budowania zespołów oraz integrowania pracowników. Jak pokazują kilkuletnie doświadczenia Runmageddonu, pokonanie w zespole specjalnie przygotowanej trasy z przeszkodami, znacznie podnosi umiejętności współpracy i współodpowiedzialność, czyli postawy, które są obecnie szczególnie pożądane przez zarząd oraz działy HR i CSR w nowoczesnych firmach. To jeden z wiodących światowych trendów w biznesie.

– Szlachetna Paczka nakłania do stawania się bohaterem, poprzez pomaganie innym.
Z kolei Runmageddon inspiruje do podejmowania wyzwań oraz współpracy w walce z przeszkodami, zarówno  na trasie biegu, jak i w życiu. Runmageddon oraz Szlachetna Paczka zmieniły życie wielu tysięcy Polaków. Teraz wspólnie przymierzamy się do pozytywnej zmiany świata biznesu. 
Start i wzajemna pomoc na trasie pozwolą ludziom zobaczyć samych siebie w najlepszej wersji: dzielnych, stawiających czoła wyzwaniom i wspierających się nawzajem. Wierzymy, że przenosząc te ideały do świata biznesu, firmy staną się nie tylko lepsze, ale i skuteczniejsze biznesowo – powiedział Jaro Bieniecki, prezes Runmageddonu.

Runmageddon Biznes Szlachetna Paczka to skierowany do firm cykl eventów, organizowanych w największych miastach w Polsce (Wrocław, Warszawa, Kraków, Poznań, Trójmiasto). To bieg z przeszkodami na odcinku 3-4 kilometrów (tor przeszkód, wspinanie się, czołganie, walka z wodą, ogniem i błotem). Będzie miał charakter drużynowy – uczestniczyć w nim będą mogły zespoły liczące po 5 osób. Pokonywanie ekstremalnych wyzwań na trasie pomoże podnieść świadomość roli i wartości pomocy, a jednocześnie będzie okazją do integracji zespołu i dostarczania pracownikom unikalnych doświadczeń.

Firmy planujące wziąć udział w tym charytatywnym wyzwaniu, mogą nabywać pakiety startowe dla swoich pracowników. Dochód z ich sprzedaży zostanie przekazany na rzecz SZLACHETNEJ PACZKI. 
W skład pakietów wejdą nie tylko starty w edycji biznesowej Runmageddonu. W zależności od rodzaju, startujący zespół otrzyma również personalizowaną galerię zdjęć i wideo z trasy, asystę osobistego trenera, trening z trenerem Runmageddonu przed startem, buty Salomon Speedcross4 Runmageddon, a nawet co-drive z zespołem RMF4RT, Mistrzem Polski oraz v-ce Mistrzem Europy w rajdach cross-country czy przelot helikopterem nad trasą Runmageddonu!

– Bez współpracy i zaangażowania nie pokonasz RUNMAGEDDONU. Na trasie spotkasz przeszkody, które można pokonać jedynie zespołowo. Tak samo jest w życiu. Bez współpracy nie można wygrać swojego życia – mówi ksiądz Jacek WIOSNA Stryczek, twórca SZLACHETNEJ PACZKI. – Jedna z przeszkód w Runmageddonie nazywać się będzie LUBIĘ LUDZI. Będzie to ściana. Samodzielne jej pokonanie będzie praktycznie niemożliwe. Przypomni to ludzkie biedy - życie często jest zbyt trudne. By iść dalej, potrzebna jest pomoc innych ludzi. Angażujemy się w ten projekt, bo to skuteczne narzędzie do promowania postaw prospołecznych i pomagania – dodaje ks. Stryczek.

Pierwszy z cyklu eventów Runmageddon Biznes Szlachetna Paczka odbędzie się już 8 kwietnia we Wrocławiu, kolejny 25 maja w Warszawie. W 2018 roku wydarzenia odbędą się ponadto w Krakowie, Poznaniu i Trójmieście. Ceny pięcioosobowych pakietów zaczynają się już od 899 zł netto.

Więcej o projekcie i zapisy na pierwsze eventy na https://www.runmageddon.pl/szlachetna-paczka.

mat. pras.


Maratonka kleptomanka. Znów ukradła

$
0
0

Yumiko Hara ponownie trafiła do aresztu za kradzież. Tym razem japońska biegaczka, odwiedzając supermarket w Ota, w prowincji Gunma, przywłaszczyła sobie… łakocie, o łącznej wartości 382 jenów (ok. 13 zł).

Hara została złapana na gorącym uczynku. W ręce policji trafiła z rąk ochrony sklepu. Prokuratura dystryktu Maebashi oskarżyła biegaczkę o kradzież, ale biegaczka nie przyznała się do winy. „Chciałam zwrócić te rzeczy przed wyjściem ze sklepu” - cytuje biegaczkę serwis Japan Running News.

To kolejny konflikt biegaczki z prawem. W lipcu ubiegłego roku udowodniono jej kradzież żywności i kosmetyków o wartości ok. 85 zł. Została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Podczas procesu obiecywała, że do jej życiowa lekcja i że nie powtórzy już tego haniebnego czynu. Myliła się.

36-letnia dziś Yumiko Hara to zwyciężczyni maratonów w Nagoyi (2005), Osace (2007) i Hokkaido (2010), szósta zawodniczka MŚ w maratonie Helsinki 2005. r.

źródło: Japan Running News


Plogging – eko-bieganie podbija świat. Spróbujcie!

$
0
0

Zaczęło się w Szwecji, szybko rozprzestrzeniło się na cały świat. Plogging – bieganie i sprzątanie zarazem podbija kolejne kraje.

Idea jest prosta. Biegając po mieście czy terenach zielonych zabieramy z sobą plastikowy worek i zbieramy śmieci zalegające na i wokół naszej trasy. Worek utylizujemy w napotkanym śmietniku. Ekologicznie i praktycznie, bo jak wyjaśniają inicjatorzy akcji, schylanie się po śmieci czy transportowanie coraz cięższego worka robią dobrze mięśniom i stawom.

Plogga to kombinacja szwedzkich słów „podnieś” i „bieg”. Plogging to angielski czasownik od szwedzkiego rzeczownika.

W 2016 r. akcję zapoczątkował niejaki Erik Ahlström. Odzew był tak szeroki, że wkrótce organizowano pierwsze eko-wybiegania i „pojedynki na śmieci”, choć w założeniach akcja nie miała nic z rywalizacji. Cóż, z ludzką naturą trudno… rywalizować!

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Plogging zdobył media społecznościowe, a „konkurencję” uprawia się dziś niemal na całym świecie – w Madrycie, Francji, Berlinie, Meksyku, Kolumbii, Moskwie czy Nowym Jorku.

Niektórym nie przeszkadza nawet brak worków na śmieci:

Uczestnicy ploggingu podkreślają ogromną satysfakcję płynącą z tej formy aktywności. - Czysta okolica to o wiele ciekawsza nagroda niż medal. Spróbujcie! - zachęcają na instagramie skandynawscy ploggersi.

To co, spróbujecie?

red.


Półmaraton Marzanny pokazał trasę. Zapisy online do niedzieli

$
0
0

Już po raz piętnasty w stolicy Małopolski biegacze przywitają wiosnę. Tak prezentuje się trasa imprezy (kliknij grafikę by przejść do mapy interaktywnej):

Przebieg trasy: START 3 Maja (deptak) – Focha (deptak) – Focha – most na Rudawie – Focha (prawa str. jezdni) – Królowej Jadwigi – Salwator – Księcia Józefa – Most Zwierzyniecki – Zielińskiego – Bulwar wzdłuż Tynieckiej – Bulwar Poleski – Bulwar Wołyński – Ludwinowska – Most Retmański – Rollego – Bulwar Podolski – Kładka Bernatka – Bulwar Kurlandzki – Bulwar Inflandzki – Bernardyńska (po I pochylni) – Idziego – Kanonicza – Senacka – Poselska – Planty – Podzamcze – Centrum Informacji Turystycznej – Smok Wawelski – Bulwar Czerwiński(II pochylnią) – Bulwar Rodła –Flisacka – Kościuszki – Salwator – Królowej Jadwigi (prawa str. Jezdni) – Gryfity – Emaus – Focha (deptak i lewa str. jezdni nawrót w okolicy stacji rowerów miejskich) – Focha (deptak) – ) – Na błoniach Piastowska (chodnik i parking – 3 Maja (deptak) – META

Półmaratonowi towarzyszyć będą też zmagania na 10 km w ramach 4. Krakowskiego Biegu z „Dystansem”.

Biuro zawodów mieści się na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana. Wejście od ul. Reymana. Parking dostępny będzie wyłącznie dla uczestników imprezy, za okazaniem specjalnej karty, (do pobrania na stronie imprezy).

Limit startujących wynosi 5500 osób z czego 4000 w biegu głównym.

Zapisy drogą elektroniczną przyjmowane będą do niedzieli 11 marca. Istnieje też możliwość rejestracji w biurze zawodów. Opłata startowa w pierwszym terminie (do 7 stycznia 2018) wynosi 55 zł na półmaraton i 40 zł na 10 km.

Impreza ma wymiar charytatywny. Biegacze po raz kolejny pobiegną dla Fundacji Wspierania Kardiochirurgii Dziecięcej Schola Cordis prof. Janusza Skalskiego. Przed biegiem odbędzie się symboliczne topienie Marzanny. Na uczestników czekają medale oraz pamiątkowe koszulki.

15. Krakowski Półmaraton Marzanny zaliczany jest do Ligi Festiwalu Biegów, w kat. „Najlepszy maratończyk”. Finał cyklu we wrześniu w Krynicy, podczas 9. Festiwalu Biegowego Forum Ekonomicznego.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

15. Krakowski Półmaraton Marzanny w naszym KALENDARZU IMPREZ.

red.


Barkley Marathons: „Gdzie sny umierają” już dostępny w internecie

$
0
0

Od poniedziałku film dostępny jest na stronie produkcji.

Obraz pt. "Gdzie sny umierają" ("Where Dreams Go To Die") dokumentuje zmagania Kanadyjczyka Garry’ego Robbinsa z ponad 160-kilometrową trasą z 31,6 km przewyższeń (!), wytyczoną we Frozen Head State Park w Tennessee. Obie próby były nieudane, ale przy drugim podejściu meta była bardzo blisko. W 2017 r. Robbins z powodu mgły zgubił drogę i pobiegł część trasy w odwrotnym kierunku. Metę osiągnął w czasie czasem 60:00:06. Sześć sekund spóźnienia, ale też ominięcie 2-kilometrowego fragmentu pętli wyeliminowało go z grona finiszerów słynnego biegu.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Dokument, który ukazuje start ale i przygotowania Robbinsa do biegu, wyreżyserował Ethan Newberry.

Od 5 marca film dostępny jest na krótko w internecie (twórcy nie podali daty usunięcia filmu). Wersja podstawowa filmu to koszt 7 dolarów, rozszerzona – 11 dolarów.

O historii samego Barkley Marathons, uznawanego za najtrudniejszy bieg terenowy świata (tylko 15 finiszerów historii) traktuje film pt. „Bieg, który zjada swoje dzieci z 2014 r. ("The Barkley Marathons: The Race That Eats Its Young"). Obraz dostępny jest w serwisie Netflix.

red.


Uciekając przed deadline’em. B2Run wchodzi do Polski

$
0
0

B2Run to międzynarodowy projekt z obszaru employer branding, ukierunkowanego na budowanie więzi firma-pracownik poprzez sport.

Cykl powstał w Niemczech. Pomysłodawcy dostrzegli, że sukcesy w sporcie i biznesie opierają się na podobnych wartościach, ale zawsze w centrum sukcesu stoi człowiek lub zespół ludzi. - To właśnie ludzki potencjał jest najcenniejszy i należy o niego dbać - przekonują.

– (..) stawiamy na work life balance, czyli znalezienie równowagi między życiem zawodowym i prywatnym. Pracodawcy wspierają rozwój swoich pracowników również na płaszczyźnie pozazawodowej. Uczestnictwo w imprezie to sposób na docenienie hobby pracowników, danie mu możliwości na miłe spędzenie czasu i promowanie zdrowego trybu życia – powiedział podczas inauguracji projektu w Polsce Lars Gerling, odpowiedzialny za rozwój marki B2Run na świecie.

Formuła B2Run jest nowatorska i prosta. Pracownicy firmy spotykają się w dniu roboczym, aby w drużynie pokonać dystans ok 5-6 kilometrów. Drużyna ma dowolną liczebność i złożona jest z osób, które na co dzień pracują ze sobą. Meta biegu zawsze znajduje się na lokalnym obiekcie sportowym, będącym wizytówką miasta-gospodarza biegu. To pozwala uczestnikom poczuć emocje, które towarzyszą profesjonalnym sportowcom. Po biegu jest okazja do wymiany doświadczeń, kontaktów (tzw. networking) i integracji.

W B2Run liczy się nie zacięta rywalizacja sportowa, a dobra zabawa i wspólna aktywność fizyczna – podkreślają pomysłodawcy. Zaproponowany dystans przebiec może każdy. Dla jednych samo ukończenie biegu będzie sporym wyzwaniem, dla innych wyzwaniem będzie poprawienie życiowego czasu.

Organizatorzy przewidują wiele klasyfikacji zarówno klasycznych, np. najszybszy bank, firma konsultingowa, jak i dodatkowych, np. ucieczka przed deadlinem (osobą wyznaczoną do przebiegnięcia dystansu w określonym czasie), czy dowiezienie targetu (zadeklarowanego przez siebie czasu biegu).

Dziś biegi spod szyldu B2Run są obecne w 7 krajach – Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, Rumunii, Szwajcarii, Holandii, a także Republice Południowej Afryki. W samych Niemczech w minionym roku wystartowało 195 000 osób z 9 500 firm. Największy bieg odbył się w Monachium i zgromadził 30 000 osób. Obecnie prowadzone są rozmowy w Stanach Zjednoczonych, Skandynawii, Chinach i Ameryce Południowej.

Polska jest ósmym krajem, w którym obecny będzie projekt. W ramach cyklu odbędą się wydarzenia w Gdańsku (12.06.2018 na Stadionie Energa Gdańsk), Warszawie (3.07.2018 na Stadionie Miejskim Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego), w Rzeszowie (10.09.2018 w kompleksie G2A Arena) i w Gliwicach (25.09.2018 Arenie Gliwice).

Ambasadorami B2Run w Polsce zostały członkini medalowej sztafety 4x400 m – Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub, Justyna Święty oraz Iga Witan-Baumgart (na zdjęciu).

B2Run to kolejna propozycja dla biegających firm w Polsce, po Poland Business Run, sztafetach Ekiden, Biegu Firmowym czy Biegu IT. 

red. / mat. pras.


Maraton na Cyprze. Tylko który? Przebiegliśmy wszystkie

$
0
0

Cypr, trzecia z największych wysp Morza Śródziemnego. Jako kraj plasuje się na 163. miejscu na świecie a jego powierzchnia jest nieco mniejsza od naszego najmniejszego województwa opolskiego. Wyspa zadziwiająca, bo podzielona między różne kraje (jadąc przez nią można trafić na terytorium Turcji albo Wielkiej Brytanii!), egzotyczna, ciepła i… zaskakująco bliska. Dzięki coraz tańszym i bezpośrednim lotom staje się celem podróży coraz liczniejszej rzeszy Polaków. Również tych, których wciągnęła „turystyka maratońska”.

Obecnie na Cyprze odbywają się trzy duże maratony uliczne: w Pafos, Limassol i Larnace. Do 2012 roku swój maraton miała także stolica, czyli Nikozja. Organizatorzy stołecznej imprezy nie poddają się jednak i zapowiadają wielki powrót biegu na jesień tego roku. Na razie brak szczegółów. Pewne jest jednak to, że trudno będzie im dogonić pozostałe biegi, które mogą poszczycić się wysoką frekwencją lub długą historią. Rozgrywany w Pafos Cyprus Marathon świętował właśnie dwudziestolecie.

Każdy z biegów jest inny, choć mają kilka cech wspólnych. Przede wszystkim na trasach zawsze jest ciepło lub gorąco, bo to cecha cypryjskiego klimatu. Po drugie wysoką frekwencję imprezy nabijają uczestnicy biegów towarzyszących, których jest kilka lub kilkanaście razy więcej niż samych maratończyków. Cypryjczycy lubują się zwłaszcza w biegach firmowych, w których startują wraz z kolegami z pracy, lekkim krokiem pokonując 5 km. Uczestnikami maratonów są zazwyczaj zagraniczni zawodnicy, którzy na Cypr przylatują z całego świata. W debiutującym w listopadzie Larnaka Marathon wystartowały dwa tysiące osób. 1200 pokonało 5 km biegu firmowego a maraton zaledwie… 75 osób.

Czy warto wybrać się na Cypr, żeby przebiec maraton? Z pewnością, dla widoków, biegu w zupełnie innym klimacie i zasmakowania atmosfery tych wyjątkowych maratonów, na które zjeżdżają się zawodnicy z całego świata. Jest ich sporo, ale przodują te na ciepłych wyspach. Tam większość biegnie dla przyjemności, niektórzy odhaczają kolejną wyspę i kraj na liście, prawie nikt nie spina się na życiówki. Chodzi o doświadczenie, widoki, ludzi poznanych na trasie, międzynarodowe przyjaźnie…

Który maraton wybrać? Przetestowaliśmy osobiście wszystkie trzy a ich charakterystykę zebraliśmy w punktach tak, by ułatwić wybór.

TERMINY:

LOGICOM Cyprus Marathon - pierwsza niedziela marca (4.03.2018)

OPAP Limassol Marathon - trzecia niedziela marca (18.03.2018)

Radisson Blu Larnaka International Marathon - trzecia niedziela listopada (18.11.2018)


HISTORIA, FREKWENCJA, REKORDY:

LOGICOM Cyprus Marathon - 20. edycja biegu; ponad 2 500 uczestników, w tym 352 maratończyków

  • Rekordy trasy: 2:33:03 (Salameh Al Aqra, JOR; 2005)

OPAP Limassol Marathon - 13. edycja biegu; w 12. ok 10 000 uczestników, w tym 353 maratończyków

  • Rekordy trasy: 2:13:29 (Moses Kangogo, KEN; 2005), 2:38:56 (Natalya Sergeyeva, RUS; 2005)

Radisson Blu Larnaka International Marathon - 2. edycja biegu; w 1. ok. 3 500 uczestników, w tym 75 maratończyków

  • Rekord trasy: 2:58:22 (Giorgos Trofi, 2017), 3:27:57 (Liubov Sych, 2017).

MIEJSCE, DOJAZD:

LOGICOM Cyprus Marathon Pafos/Paphos (zachodnie wybrzeże) - pełne starożytnych zabytków miastko, w którym znajduje się lotnisko, jednak obecnie większość tanich linii lata do Larnaki na wschodnim krańcu wyspy (ok. 130 km). Dojazd jest możliwy autobusami intercity lub wypożyczonym samochodem.

OPAP Limassol Marathon Limassol/Lemesos (południowe wybrzeże) - typowo turystyczna miejscowość położona w połowie drogi między Pafos i Larnaką. Dojazd autobusami intercity lub samochodem.

Radisson Blu Larnaka International Marathon Larnaca/Larnaka (południowo-wschodnie wybrzeże) - historyczne miasto Kition. Dojazd z lotniska jest zdecydowanie najlepszy – autobusem miejskim zajmuje kilkanaście minut.


KOSZTY:

LOGICOM Cyprus Marathon - 65 euro

OPAP Limassol Marathon - od 36 (early birds) do 60 euro (full price)

Radisson Blu Larnaka International Marathon - stała opłata 30 euro


PAKIETY STARTOWE:

Wszystkie obejmują elektroniczny pomiar czasu, napoje na trasie oraz medal na mecie.

LOGICOM Cyprus Marathon - koszulka techniczna unisex, chusta wielofunkcyjna, plecak-worek, żel energetyczny, ulotki

OPAP Limassol Marathon - plecak-worek, czapka, próbki żelu chłodzącego i masła orzechowego, bony na pasta party i piwo na mecie, dwa żele energetyczne, baton, mapa, ulotki. Koszulki biegu są dostępne w sklepie internetowym oraz biurze zawodów wraz z innymi gadżetami (ręczniki, chusty, bluzy) i są dodatkowo płatne.

Radisson Blu Larnaka International Marathon - koszulka techniczna unisex, plecak-worek, brelok, długopis, batonik, ulotki


TRASY:

LOGICOM Cyprus Marathon - trasa jest liniowa. Start biegu odbywa się z Petra tou Romiou, czyli miejsca narodzin Afrodyty, zlokalizowanego na wybrzeżu ok. 26 km od Pafos. Organizatorzy zapewniają bezpłatny transport autokarami, które odjeżdżają z okolic zamku w Pafos. Tam też zlokalizowana jest meta.

Trasa zdecydowanie nie jest płaska, ma sporo podbiegów, zwłaszcza w pierwszej części. Są trzy agrafki, jedna dość uciążliwa – biegnie się trzykrotnie ten sam odcinek drogi, mijając i wyprzedzając zawodników, którzy są kilka kilometrów przed/za nami. Pierwsza połowa, po wybrzeżu jest bardzo widokowa. Duży plus za atrakcyjne lokalizacje startu i mety (start przy plaży, tuż obok największej atrakcji wyspy, meta przy średniowiecznym zamku). Niestety druga połowa biegu jest nieciekawa widokowo. Organizatorzy nie zatrzymują ruchu kołowego ba trasie, co bywa meczące, zwłaszcza w centrum Pafos (końcówka trasy). Punkty z wodą co 3 km.

OPAP Limassol Marathon - start i meta ulokowane są w tym samym miejscu, na promenadzie będącej wizytówką miasta (Molos). Trasa prowadzi w większości wzdłuż wybrzeża, niestety tam i z powrotem dokładnie tak samo, przez większość trasy mija się zawodników biegnących w drugą stronę. W wielu miejscach widok na morze przesłaniają nowoczesne hotele i restauracje, przez co mamy wrażenie, że biegniemy w centrum miasta. Jest jedna agrafka, kilka podbiegów przed/po nawrocie. Punkty z wodą co 2,5 km. Ruch samochodowy jest wyłączony.

Radisson Blu Larnaka International Marathon - start i meta ulokowane w tym samym miejscu, na deptaku przy słynnej plaży Finikoudes. Trasa składa się z dwóch pętli, jest niemal całkowicie płaska i interesująca widokowo. Początek pętli prowadzi przez uliczki miasta, potem, poza miastem, mijamy słynne słone jeziora z pierwszymi flamingami, które przylatują tutaj na zimę, sady, pustkowia i drobne zabudowania. Jest jedna agrafka, ale całkiem przyjemna – punkt nawrotu znajduje się przy robiącym ogromne wrażenie meczecie Hala Tekke. Punkty z wodą co 2,5 km, organizatorzy patrolują trasę na rowerach, pilnując właściwego nawodnienia zawodników. Ruch jest wyłączony.


BIEGI TOWARZYSZĄCE:

LOGICOM Cyprus Marathon - półmaraton, 10 km, 5 km Fun Race.

OPAP Limassol Marathon - półmaraton, 10 km, 5 km Fun Race, 1 km Youth Race oraz 5 km Corporate Race dzień przed maratonem.

Radisson Blu Larnaka International Marathon - półmaraton, 10 km, 5 km, 5 km Corporate Race, 1 km biegu dla dzieci oraz 1 km Family Race (startują całe rodziny, bez ograniczeń wiekowych).


STRONY IMPREZ:

LOGICOM Cyprus Marathon: https://logicomcyprusmarathon.com/

OPAP Limassol Marathon: www.limassolmarathon.com

Radisson Blu Larnaka International Marathon: http://larnakamarathon.com/en/homepage


WIĘCEJ INFORMACJI:

LOGICOM Cyprus MarathonTUTAJ 

OPAP Limassol MarathonTUTAJ 

Radisson Blu Larnaka International Marathon: TUTAJ

KM



12h Podziemny Bieg Sztafetowy „na żywo”

$
0
0

Małopolska Bochnia to szczególne miejsce. Miasto, którego serce bije 212 m pod ziemią, dzięki kilkuset letniej historii wydobycia soli. W te szczególne dni, Bochnia staje się polską stolicą biegania, dzięki pasji szerokiej grupy miłośników biegania.

Każdy ma ulubione miejsca w które chce wracać, ulubione biegi na których staramy się poprawiać swoje rekordy albo po prostu sprawdzać formę. Dla 65 czteroosobowych drużyn, w sumie 260 zapaleńców, którzy nie boją się podjąć tego wyjątkowego 12 godzinnego wysiłku, jest to właśnie Bochnia.

Ja wystartuje w bocheńskiej sztafecie już piąty raz. I chociaż bieg przed nami, to ja już myślę o kolejną edycji. Startuje w ekipie Terminal Logistyczny Promont Tychy. Drugi raz. Przyjechaliśmy z nastawieniem poprawy ubiegłorocznego wyniku - 143 km. Nastawienie bojowe ale pobiegniemy dla zabawy aby milo spędzić czas.

Piątek, godz. 20.30

Za moment zjeżdżamy pod ziemię.

Startujemy o 10 rano, ale to będzie długa noc. Mało jest takich okazji, by zacieśnić znajomości, nawiązać nowe kontakty… 


Sobota, godz. 8:00

Sobotni poranek w Bochni to ostatnie przygotowania do startu. Po wieczornej integracji, ustalaniu taktyki, organizatorzy przygotowali śniadanie - herbatka i kawka z rana smakuje lepiej.

Nie wszystkie ekipy dotarły na miejsce w piątkowy wieczór, wiec dla spóźnialskich to ostatnia chwila na odbiór pakietów startowych i przygotowanie. Z każdą minutą ruch wzrasta.

Głównym tematem rozmów są wspomnienia ze startów, rozmowy o nowinkach technicznych, sposobach biegu. Na godzinę 9.20 wyznaczona została odprawa techniczna, na której zostaną przekazane szczegóły dotyczące strefy zmian, tak aby bieganie po wąskich chodnikach było bezpieczne.


Sobota, godz. 9:20

Tomasz Głód, jeden z głównych organizatorów oficjalnie przywitał uczestników. I objaśmnił zasady rywalizacji. Nie ma tu wyznaczonego dystansu, jedynie runda zwana agrafką o długości 2420 metrów. Biegniecie tyle, na ile się czujecie. To ma być przyjemność i radość z biegania.

Po odprawie pierwsi startujący udają się na start honorowy, aby na klika minut przed rozpoczęciem właściwej rywalizacji przejść do wyznaczonych 5 stref startu. Pozostaje wyczekiwać dźwięku syreny. 12 godzin biegu, 12 godzin wysiłku. Przez najbliższe pół doby będziemy nadawać rytm sercu bocheńskiej kopalni.


Sobota, godz. 10:00

Odliczanie od dziesięciu i czas zacząć bieg. Pierwszych 65 odważnych ruszyło przed siebie, by pokonać jak największą liczbę okrążeń.

Rozmawiam z Anią z drużyny „Biegnij z ProService”, która przyjechała do Bochni pierwszy raz. Czuje adrenalinę zdenerwowanie przedstartowe. Martwi się, czy da radę, bo panuje tu „inne powietrze”. Ale po krótkim 4-godzinnym śnie jest bojowo nastawiona.

Kolega drużyny, Konrad, wybiegł z 5 strefy. Pokonał już ponad jedno okrążenie. Dla calej ekipy to debiut, więc jest optymistycznie nastawiona. Sprawdza czasy jakie kolega i rywale mają na swoich okrążeniach.

Mirek Bortel, Ambasador Festiwalu Biegów


Wyjątkowo piękny bieg. 2. Jurajski Bieg Kobiet [ZDJĘCIA]

$
0
0

Druga odsłona Jurajskiego Biegu Kobiet była niezwykle piękna. Jej ozdobę stanowiły kolorowo ubrane zawodniczki oraz wszechobecne motyle, które przysiadły na numerach startowych, koszulkach i medalach. Aura wykończyła ten obrazek, zaskakując wszystkich prawdziwie wiosennym słońcem i temperaturą sięgającą 15 stopni Celsjusza. W takich warunkach motyle, które stały się motywem przewodnim imprezy nie wyglądały ani trochę nietypowo.

Panie mogły dzisiaj biegać i maszerować w Olsztynie Jurajskim, tuż za granicami Częstochowy. Do wyboru były dwie konkurencje i aż trzy dystanse. Wszystkie trasy poprowadzono w lesie. Zaproszeni byli też panowie, jednak bieg stworzono z myślą o kobietach: kobiecie były numery startowe i specjalnie zaprojektowane koszulki, panie za start płaciły mniej, klasyfikowano je także w kategoriach wiekowych, podczas gdy panowie mogli rywalizować tylko w klasyfikacji open.

Trasa była płaska, ale nie tak łatwa, jak mogło się z pozoru wydawać. Na zawodników czekały śliskie błoto, zamarznięte kałuże oraz piaszczyste, grząskie fragmenty ścieżek.

– Trasa była przyjemna, ale niełatwa, bo bardzo błotnista, miejscami piaszczysta. Pogoda była super, rywalizacja zacięta – oceniała Agnieszka Kolarska z Viking Nordic Team Częstochowa. – Przyjechałam, bo to nie są pierwsze zawody organizowane tutaj przez Miasto Sportu. Dwie poprzednie imprezy, w których uczestniczyłam były bardzo fajne. Były to Bieg Karnawałowy i Nocna Wataha. Medale zawsze tutaj są piękne ale ten to mistrzostwo. W dodatku taka okazja, Dzień Kobiet. Było warto wystartować. Lepiej się uciorać błotem, zmęczyć i spocić, niż ścierać kurze w domu. A już na pewno w nasze święto.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Medalami w kształcie motyla monarcha zachwycali się wszyscy uczestnicy imprezy. Zachwyt wzbudziły też koszulki techniczne z logo biegu i stadem kolorowych motyli. Te były opcją dostępną podczas rejestracji, dodatkowo płatną. Na szczęście organizator wykazał się sporą znajomością kobiecej natury i przygotował dodatkowe koszulki dla niezdecydowanych pań – szybko znalazły właścicielki.

– Przepiękne są te medale! Fajna szata graficzna, świetny projekt. Duży plus za kobiece koszulki i ca całą organizację – oceniała Agnieszka Zagała. – Dowiedziałam się, że będzie bieg dla kobiet i, ponieważ zaczynam przygodę z bieganiem, postanowiłam spróbować swoich sił. Chcemy też w ten sposób uczcić Dzień Kobiet: teraz bieg a wieczorem idziemy na koncert. Nie byłam przygotowana na takie warunki, więc trasa była dla mnie dość trudna, zwłaszcza druga pętla. Ale jest satysfakcja.

Satysfakcję z biegu miały z pewnością najszybsze kobiety, które zostały uhonorowane statuetkami… z motylami, a jakże. Na dystansie 5 km zwyciężyła Katarzyna Nowak (22:15), na dwukrotnie dłuższym Agnieszka Czyżewska (45:56) a w konkurencji nordic walking Angelika Pietrzyk (1:10:19).

Pełne wyniki są dostępne TUTAJ.

KM


Zwycięzca nie uciekł przeznaczeniu. 4. Wiosenny Cross w Łodzi [ZDJĘCIA]

$
0
0

Choć wciąż trwa kalendarzowa zima, prawdziwie wiosenna pogoda towarzyszyła 10 marca czwartej edycji Wiosennego Crossu na Rudzie Pabianickiej, południowym przedmieściu Łodzi. Mniejszy staw jeszcze pokryty był lodem, natomiast odcinek specjalny przez kultową górkę to tradycyjne błoto, choć nie tak ekstremalne jak rok temu. Cztery pętle wokół większego ze Stawów Stefańskiego, ze spuszczoną na czas prac pogłębiających wodą, złożyły się na równą dychę.

Właśnie dzięki wspomnianym pracom górka ta co roku ma trochę inny kształt – wywozi się bowiem na nią muł z dna stawu. Reprezentujący organizatorów biegu – Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi – Maciej Tracz, jak zwykle nie odmówił sobie przyjemności poprowadzenia przez nią trasy. Jak w poprzednich latach, Wiosenny Cross inauguruje cykl biegów o Puchar Dyrektora MOSiR.

Walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się dopiero w końcowej fazie biegu. Biły się o nie dwie kobiety i większa grupka mężczyzn, których święto zresztą tego dnia przypadało. Ostatecznie najszybsi okazali się: Damian Lemański (40:14), Paweł Meissner (40:27) i Michał Trzcinka (40:51) oraz Angelika Szczepaniak (45:07), Magdalena Woźna (45:52) i Justyna Drozdek (51:41). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Po około kilometrze Magda mnie wyprzedziła – opowiadała najszybsza dziś Angelika – i biegłyśmy razem, a później jej uciekłam. – Jakiś czas próbowałam się jej trzymać – potwierdziła Magda – ale potem już wyrobiła za dużą przewagę, żeby ją gonić. Chyba dałam z siebie więcej, niż rok temu, kiedy tu wygrałam, miałam prawie minutę lepszy czas, ale dziś to nie wystarczyło.

Relacja z ubiegłego roku: TUTAJ

– Jestem tu pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni – dodała zwyciężczyni – bo bardzo mi się tu spodobało. Jestem z Łodzi, ale nie miałam okazji tu wcześniej biegać. Ta górka to było mega zaskoczenie, bo zwykle startuję w biegach ulicznych.

Mocno zaskoczona była Justyna, która zajęła trzecie miejsce. – Długo myślałam, że byłam czwarta, o miejscu na podium się dowiedziałam dopiero, kiedy mnie wyczytali do dekoracji – przyznała. W zeszłorocznym cyklu byłam trzecia w końcowej klasyfikacji, a teraz od razu w pierwszym biegu udało się wskoczyć na pudło! – cieszyła się.

– Początkowe pół kilometra biegliśmy razem z kolegą, a potem już przejąłem inicjatywę – opowiadał zwycięski Damian, który na metę dobiegł z ubłoconymi nogami. – Na drugim kółku o mało się nie wyglebiłem, ale na trzecim już nie uniknąłem przeznaczenia, bo na zbiegu się potknąłem na korzeniu. Wcześniej tu nie biegałem, ta górka jest świetna, jako górskiemu ultrasowi mi się bardzo podoba. Jak już wygrałem, to teraz wypada pobiec też w następnych zawodach w cyklu – zakończył.

– Pierwszy raz w życiu jestem na podium, jestem bardzo mile zaskoczony – cieszył się Paweł Meissner – tym bardziej, że ten dzisiejszy bieg był częścią większego treningu. Wcześniej zrobiłem 10 km po 4:30. Gdyby nie to, może bym się pokusił o jeszcze trochę szybsze tempo. Pierwsze miejsce wydawało się w zasięgu ręki, ale skończył mi się prąd. Trudno jednak powiedzieć, czy na świeżo bym wygrał. Mieszkam niedaleko, niby znam te stawy, ale z istnienia tej górki nie zdawałem sobie sprawy – przyznał.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Nie od razu miejsce na podium wywalczył trzeci dziś Michał Trzcinka. – Na pierwszym okrążeniu biegłem około 5-6 miejsca – opowiadał na mecie – później jednak współzawodnicy przede mną trochę osłabli i stopniowo się przesuwałem w górę stawki. Biegłem już tu wcześniej, teraz górka wydawała się trochę łatwiejsza, ludzie już nie gubili butów jak poprzednio, ale i tak było dużo błota.

Następne zawody w cyklu o Puchar Dyrektora MOSiR to Chojeński Bieg na Stawach Jana (5 km) w dniu 14 kwietnia oraz Biegowy Klasyk w Arturówku (10 km), który zostanie rozegrany 23 czerwca.

KW


Studenci szybsi niż Polacy. Zabrali nam halowy REKORD ŚWIATA 4x400m? [WIDEO]

$
0
0

Jeszcze nie ochłonęliśmy po rekordowym biegu naszej sztafety na HMŚ w Birmingham, a już mamy kolejne fantastyczne osiągnięcie na tym dystansie!  

W sobotę sztafeta Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) podczas studenckich zawodów College Station w Teksasie pobiegła o równą sekundę szybciej od Polaków - 3:00.77. To najlepszy wynik w historii konkurencji! 

Szybciej niż Polacy, w Teksasie pobiegli też zawodnicy Texas A&M - 3:01.39 oraz Uniwersytetu Floryda - 3:01.43.

Czy Polacy stracą swój rekord świata z Birmingham (3:01.77)? Sztafety USC i Florydy składały się z biegaczy rożnej narodowości - biegnący na drugiej zmianie USC Rai Benjamin reprezentuje barwy Antigua i Barbuda, a Benjamin Vedel z Florydy jest Duńczykiem. Nie do końca jednak wiadomo jakiej narodowości byli członkowie sztafety Teksasu (Ilolo Izu, Robert Grant, Devin Dixon, Mylik Kerley). Wg przepisów IAAF (punkt 260.3d), rekordy świata w konkurencjach drużynowych notowane są wyłącznie w odniesieniu do drużyn, których przedstawiciele uprawnieni są do reprezentowania tego samego kraju członkowskiego IAAF. Istotny jest też sam przebieg rywalizacji, obsada sędziowska czy kontrole antydopingowe. 

Kapitalny start indywidualny zanotował też członek sztafety USC - Michael Norman. Dwa okrążenia hali w Teksasie ukończył w czasie 44.52  – o 0,05 sek. szybszym niż rekord świata rodaka Kerrona Clementa.

Co ciekawe, swój rekord Kerron Clement także bił podczas zmagań studentów, w 2005 r .

Jak donosi New York Times, dla Michaela Normana był dopiero trzeci start na 400m w karierze. Wcześniej zajmował m.in. piąte miejsce w amerykańskich kwalifikacjach olimpijskich (US Trials) na 200m. W 2017 r. został też juniorskim mistrzem świata na tym samym dystansie.

Podczas tych samym zawodów rekord Jamajki ustanowił Akeem Bloomfield (44.86), rekord Ameryki Północnej złamała Kendall Ellis (50.34), a rekord świata U20 – Sydney McLaughlin (50.36)!

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Wszystkie rekordy indywidualne muszą zostać ratyfikowane przez IAAF. Jak wiemy z historii Christiana Colemana (nieuznany rekord na 60 m z kameralnej imprezy), bywa z tym różnie.

Źródło: New York Times, IAAF


Karolina Nadolska z minimum na ME w Berlinie

$
0
0

Karolina Nadolska uplasowała się w drugiej dziesiątce elitarnego kobiecego maratonu rozgrywanego w Nagoi. Polka uzyskała czas 2:30:46 i wypełniła minimum na Mistrzostwa Europy.

Azjatyckie maratony znane są z zawrotnego tempa narzuconego od samego startu. Nie inaczej było w Nagoi, gdzie wiele miejscowych biegaczek walczyło o kwalifikacje olimpijskie w 2020 roku.

Nasza zawodniczka pierwszą połowę trasy pokonała w czasie 1:12:54, co pozwalało sądzić, że może pobiec w okolicach swojego rekordu życiowego - 2:26:31. Niestety narzuconego tempa nie udało się utrzymać do końca zawodów. Skończyło się na 2:30:46, co oznaczało jednak wypełnienie minimum na mistrzostwa Europy w Berlinie.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Karolina Nadolska jest do tej pory jedyną biegaczką, która uzyskała minimum (2:32:30 - red). Wśród mężczyzn przepustkę na mistrzostwa maja już Henryk Szost i Błażej Brzeziński.

Jako pierwsza na stadionie Nagoya Dome zameldowała się Etiopka Meskarem Assefa - medalistka mistrzostw Afryki w biegach na 1500m, która uzyskała wynik 2:21:45, co jest jej rekordem życiowym. Druga była Kenijka Valery Jemeli z czasem 2:22:48. Decydujące wydarzenia w walkce o zwycięstwo rozegrały się na 4 km przed metą.

Na podium stanęła też debiutantka, 22-letnia Japonka Hanami Sekine z rezultatem 2:23:07.

RZ


Przez Poznań do Tokio? Marcin Chabowski wygrywa "taktyką" 14. Maniacką Dziesiątkę

$
0
0

Marcin Chabowski wygrał 14. Recordową Maniacką Dziesiątkę. Biegacz z Wejherowa, wracający do rywalizacji po ubiegłorocznym złamaniu kości śródstopia w Warszawie, uzyskał wynik 29:45.

– Wracam po kontuzji. Trenuję dopiero 3 miesiące. Wracam do Poznania i znowu wygrywam. Cieszy mnie to, forma idzie do góry – mówił po biegu Chabowski reporterowi WTK Poznań.

Chabowski przez 9,5 km chował się za plecami innego z faworytów, Adama Nowickiego.

Zaatakował na kilkaset metrów przed metą. Wyczerpany walką z wiatrem Nowicki nie był w stanie odpowiedzieć na ten ruch rywala.

Na mecie panowie długo rozmawiali o przebiegu rywalizacji.

– Adam zrobił cały bieg, za co mu serdecznie dziękuję. Ja pobiegłem taktycznie, bo nie czułem się na siłach by prowadzić bieg. Wiem, że w równej walce z Adamem, gdybym mu pomógł na trasie, byłoby inaczej – przyznał Chabowski.

Chabowski podzielił się też planami na tegoroczny sezon. Tymi najbliższymi...

– Szykuję formę na Półmaraton Poznański, gdzie będę bronił tytułu. Mam na dzieję że będę mógł rywalizować na równi z Kenijczykami.

… i tymi nieco dalszymi:

– W sierpniu będę bronił tytułu mistrza kraju na 10 km (w Gdańsku – red.), potem będę chciał pobić rekord kraju w półmaratonie. Szykuję się na wrzesień.

– Docelowo, jestem w trakcie długich przygotowań do Igrzysk Olimpijskich. Szukam partnerów i sponsorów, by podjąć walkę najpierw o minimum, a potem o wysokie miejsce w Tokio. Tu zacząłem swój „Projekt Igrzyska”.

Sam Adam Nowicki był rozczarowany swoim drugim miejscem (czas 29:51) i postawą Chabowskiego.

– Ubolewam, że Marcin nie współpracował na biegu, ale takie są biegi. Z przodu biegnie się trudniej. Bierze się na siebie wiatr. Z drugiej strony sam dopiero skończyłem pierwszy etap przygotowań do sezonu i wiedziałem, że nie będzie łatwo. Ale chciałem się sprawdzić. Chciałem wygrać, jak każdy, ale Marcin mnie pokonał. Czekam na rewanż.

– 25 marca biegam Półmaraton w Poznaniu (bieg jest 15 kwietnia - red.) po rekord życiowy, 7 kwietnia chciałbym nabiegać minimum ma ME na 10 000m. Liczę, że się uda, będę robił wszystko, by tak się stało – dzielił się planami Adam Nowicki.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Rekordu imprezy nie udało się pobić (29:00 Edwina Mely), ale zdaniem obu biegaczy warunki do rywalizacji były dziś dobre.

– Pogoda jest świetna, ale na trasie przeszkadzał na ma wiatr. To było zdradliwe. Ale na pogodę nie możemy narzekać, bo to jedne z lepszych warunków w jakich przyszło nam tu biegać – mówił Chabowski.

– Trasa jest szybka, ale w zeszłym roku biegało mi się tu lepiej. Trochę wiało na trasie, ale pamiętam też, że kiedyś sypało tu gradem. Wszystkiego nie można mieć, na rekordy życiowe mogłoby być ze 3-4 stopnie mniej – dodał Adam Nowicki.

Podium biegu uzupełnił Białorusin Ilya Slawenski (30:59).

Rywalizację kobiet wygrała Paulina Kaczyńska (33:59), przed Moniką Andrzejczak (34:36) i Dominiką Nowakowską (35:25). 

Pełne wyniki: TUTAJ

red. na podstawie transmisji online WTK Poznań

 

Wiosna na Stadionie Śląskim. Ponad 3 tysiące biegaczy na mecie! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Do mety Biegu Wiosennego w Parku Śląskim dobiegła absolutnie rekordowa liczna 3050 zawodników. To ponad dwukrotnie więcej niż przed rokiem! Co zadecydowało o takim sukcesie? Prawdopodobnie sama meta, którą usytuowano na Stadionie Śląskim. Dzięki temu każdy zawodnik mógł poczuć się wyjątkowo niczym olimpijczyk.

Dopisała też pogoda. Chociaż jeszcze niedawno słupek rtęci sięgał tylko sporo poniżej zera, dzisiaj w Chorzowie przekroczył 17 stopni Celsjusza. Bieg, zgodnie z nazwą, był prawdziwie wiosenny: - Jeszcze dwa tygodnie temu podczas innego biegu zastanawialiśmy się, dlaczego ten bieg nazywa się wiosennym, skoro panują takie ujemne temperatury. A jednak pogoda nas zaskoczyła – mówił na mecie Tadeusz Kubica z Żor. – W Biegu Wiosennym startuję pierwszy raz. Coś niesamowitego! Wbieganie na stadion to uczucie, którego trzeba doświadczyć. Byłem tutaj 40 lat temu, ale to był zupełnie inny stadion. Warto było przebiec trasę, żeby tutaj finiszować.

Podobnego zdania byli wszyscy biegaczy. Wielu przyznawało wprost, że wybrało bieg ze względu na metę na Stadionie Śląskim: - Fantastyczne wrażenia! Finisz na stadionie to rewelacja. Ciarki na plecach… Już wiem, co czują olimpijczycy! – zachwycała się Celina Twarowska. – Trasa była ciekawa, ale trochę mnie zaskoczyła. Zwłaszcza niektóre podbiegi. Jesteśmy dużą grupą z pracy, wspólnie osiągnęliśmy ten cel. Biegamy od ponad roku, startujemy w wielu biegach.

Dorota Biegańska na bieg przyszła z rodziną. Jej dzieci Madzia i Jaś wystartowały w biegach dla dzieci a mama szczęśliwie ukończyła bieg na dystansie 10 km. – Dzieci bawiły się świetnie a mama też cudownie. To mój rekord, nigdy tak daleko nie biegałam, zawsze 6-7 km. Ale w grupie biegnie się przyjemnie, więc poszło łatwo. A te emocje przy wbieganiu na metę na stadionie były niesamowite. Spełniło się moje marzenie! – przyznała. – W pewnym momencie wszyscy wbiegają do tunelu i krzyczą, więc zdarłam gardło podczas dzisiejszego biegu…

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Gardła zdzierali też kibice, którzy dzisiaj mogli zasiąść na trybunach Stadionu Śląskiego. Była to spora atrakcja, zwłaszcza dla najmłodszych. Z zainteresowaniem śledzili setki biegaczy przesuwających się po niebieskiej bieżni.

Jako pierwszy pojawił się na niej Andrzej Nowak z Sosnowca, który zwyciężył w Biegu Wiosennym z czasem 33:03. Tuż za nim na bieżnię wbiegł Damian Połeć (33:12) a potem Damian Drożdż (33:28).

Wśród kobiet najszybsza okazała się Karolina Giza, która uzyskała wynik 36:07. Podium dopełniły Michalina Mendecka (37:43) oraz Dominika Brol (38:56).

Pełne wyniki: TUTAJ

Sporo emocji wzbudziły też nietypowe finisze: zawodnika, który pokonał 10 km na jednej nodze, o kulach oraz drugiego… nieprzytomnego. Biegacz zachwiał się i przewrócił już na bieżni stadionu. Nie był w stanie sam dotrzeć do mety, więc znajdujący się obok niego zawodnicy… wzięli go na ręce i donieśli do maty pomiarowej.

KM



ZUK - dwa pogodowe światy. Rajca i Solińska ponownie najlepsi! Przyjadą do Krynicy

$
0
0

„W takich warunkach jeszcze nie biegałem!” - takie słowa padały z ust większości uczestników 5. Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego. Na metę w Karpaczu wpadali szczęśliwi, ale wciąż pod wrażeniem tego, co spotkało ich na pierwszej części trasy, od Hali Szrenickiej do Śnieżki (8-31 km trasy).

Te 23 kilometry miały jednego władcę: wiatr. A raczej – wichurę. Silną, zacinającą w twarz deszczem, niebezpiecznie spychającą czasem z trawersu... Do tego mgła ograniczająca widoczność do kilku metrów. Tyczki wyznaczające szlak biegacze widzieli czasem w ostatniej chwili, niektórzy mówili później, że nie wiedzą nawet, kiedy przebiegli przez Śnieżne Kotły, tak przecież charakterystyczne miejsce tego fragmentu Karkonoszy.

W ten sposób karkonoska grań przypomniała, z czego słynie zimą. To jedno z najbardziej wietrznych miejsc w polskich górach. Nic dziwnego, że ogromną popularnością wśród docierających do punktów ludzi z niemal zamarzniętą prawą stroną twarzy (bo z tej strony wiał najczęściej lodowaty wiatr) cieszyły się gorąca herbata i znakomita zupa pomidorowa serwowana osobiście przez panią wiceburmistrz Karpacza w Domu Śląskim na 30 km, tuż przed podejściem na Śnieżkę.

A po drugiej stronie Śnieżki – inny świat. Na ostrym zbiegu z najwyższego szczytu Karkonoszy w uszy wręcz biła przejmująca cisza, a po kilku kilometrach zawodnicy wbiegli w piękne słońce. Odbijający się od białego śniegu blask bił po oczach. Kilka kolejnych kilometrów po czeskiej stronie to wręcz „złota polska jesień”, szutrowe ścieżki bez grama śniegu, mnóstwo brązowych, zeschłych liści. Za ostatnim punktem na Okraju śnieg, oczywiście, wrócił, było już jednak ciepło (kilka stopni na plusie) i bardzo przyjemnie.

A na koniec – wisienka na torcie. Kilkusetmetrowy zbieg "Kolorową", czyli stokiem narciarskim w Karpaczu prosto na metę na deptaku, po lekko zmrożonym, ale nie wyślizganym śniegu, co umożliwiało bezpieczne puszczenie się w dół, często z krzykiem euforii w roześmianej twarzy.

Trzeba przyznać, że – abstrahując od koszmarnych wichury i mgły – warunki stricte biegowe były bardzo dobre. Wiatr zwiał z grani nadmiar śniegu, dzięki czemu podłoże było twarde i można było biec naprawdę szybko. Gdyby tylko było widać, po czym się biegnie...

Czołówka biegaczy uzyskała więc na mecie bardzo dobre wyniki, a rezultat Michała Rajcy, który wygrał ZUK po raz drugi z rzędu, ochrzczono mianem „kosmicznego”. Uprawiający na co dzień górski triathlon 28-letni zawodnik z Głochołaz, mimo nieco dłuższej w tym roku trasy, ustanowił rekord imprezy, przebiegł 54 kilometry w czasie 4:32:17 godz., wyprzedzając Kamila Leśniaka o 26 i pół minuty! – Co najlepsze – śmiała się Agnieszka Korpal, organizatorka ZUK – Michał wbiegł na metę świeżutki, uśmiechnięty, jakby w ogóle niezmęczony.

Kamil Leśniak także „złamał” 5 godzin (4:58:45), a tuż za nim finiszował Piotr Uznański (5:00:11).

Równie wielką furorę jak zwycięzca zrobiła na mecie najszybsza kobieta. Katarzyna Solińska przybiegła już po 6 mężczyznach, uzyskała czas 5:33:27, a największą frajdę na trasie miała, gdy na zbiegu ze Śnieżki zobaczyła przed sobą „chude, gołe kostki Krzyśka Dołęgowskiego” i niedługo potem go wyprzedziła. Na metę przybiegła półtorej minuty przed tym wytrawnym biegaczem, z czego cieszyła się chyba nie mniej niż ze zwycięstwa, podobnie jak Michał Rajca – drugiego z rzędu.

Przewagę nad rywalkami miała Solińska ogromną. Na podium obok Kasi stanęły Wioletta Dessauer (6:24:41) i Olga Makowska (6:32:44).

5. Zimowy Ultramaraton Karkonoski ukończyło 380 osób. Kilkudziesięciu uczestników, których zmogły warunki pogodowe, zeszło z trasy w Domu Śląskim, po 30 km biegu.

Pełne wyniki: TUTAJ

Piotr Falkowski


POWIEDZIELI NAM:

MICHAŁ RAJCA, zwycięzca 5. Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego

Kosmiczny wynik?.. Były dobre warunki, twarde podłoże spowodowało, że trasa była szybka, wielu zawodników uzyskało lepsze wyniki niż rok temu, gdy było mnóstwo głębokiego, kopnego śniegu. Do tego dochodzi dobra forma, którą mam już w tej chwili i motywacja. Bardzo zależało mi na ZUK, bo to impreza „pode mnie”: dystans w sam raz (no, może prawie, bo wolałbym ciut krótszy) i zima, okres przygotowawczy, w którym kilometrów i bazy tlenowej jest bardzo dużo. Świetny okres na długi start na mniejszej intensywności, biegłem cały czas w zakresach tlenowych, nie wchodziłem na zbyt wysokie tętno, nawet na podbiegach.

Dobrze taktycznie rozwiązałem też sprawy żywieniowe, miałem swoje jedzenie, żele, picie, w ogóle nie korzystałem z bufetów. Wbiegłem tylko na chwilę do Domu Śląskiego, bo nie byłem pewny, czy w regulaminie nie ma obowiązku zameldowania się na tym punkcie. Wpadłem więc, krzyknąłem „cześć, jestem!” i pobiegłem dalej.

W czołówce było nas początkowo trzech. Cały czas biegłem swoim tempem, wiedziałem, że nie będzie żadnych „czarów” i ścigania się na końcówce, bo to jest bieg długodystansowy. Gdyby ktoś narzucił szybsze tempo, to i tak bym się go nie trzymał, bo najważniejsze było dobre rozłożenie sił. Nie chciałem popełnić błędu sprzed roku, gdy przeholowałem na pierwszej części i podbieg na 40 kilometrze dał mi się mocno we znaki, troszkę mnie odcinało. W tym roku czułem się świetnie na całym dystansie, myślę, że mądrze rozegrałem bieg i z tego też jestem bardzo zadowolony.

Podłoże było świetne do biegania, bardzo natomiast przeszkadzała pogoda. Wiatr dmuchający w twarz i marznący deszcz mocno dawały się we znaki. Do tego gigantyczna mgła... Podziwiałem widoki, które zapierały dech w piersiach (śmiech). A poważnie... trochę to było niebezpieczne, bo często nie widziałem, gdzie stawiałem stopę. A ja mam tendencje do skręcania kostki i trochę byłem przez to zestresowany.

Na szczęście ja jestem dość odporny na takie warunki, nie mam z nimi problemu, wolę jak jest zimniej niż zbyt ciepło. Dwie trzecie dystansu biegłem nawet bez rękawiczek, tylko w chustce na głowie. Założyłem rękawiczki tylko na odcinku od Szrenicy przez Śnieżne Kotły do Odrodzenia i na podbiegu na Śnieżkę, gdzie była największa wichura. A potem to już była prawdziwa wiosna.

To był mój drugi start w ZUK, drugi raz wygrałem, więc skuteczność mam stuprocentową (śmiech). Za rok postaram się o hat-trick, bo ten start bardzo pasuje mi terminowo. Ja właściwie to nie jestem biegaczem. W młodości uprawiałem lekką atletykę, biegałem średnie dystanse do 3000 m, potem przełaje, ale zawsze ciągnęły mnie góry, z tym, że... uprawiam przede wszystkim ekstremalny, górski triathlon. Podjazdy, przełęcze, zjazdy... Rower nie mtb, tylko szosowy, ale dużo przewyższeń. I potem bieg, który też zawsze kończy się gdzieś na górze. Tylko pływanie jest „normalne”, na szczęście nikt jeszcze nie wymyślił pływania pod prąd, czego się obawiałem (śmiech). W Polsce z takich triathlonów są tylko Karkonoski i Triminator w Radkowie, obie w ubiegłym roku wygrałem. A teraz zasadzam się na poważniejsze cele, czyli w czerwcu Swissman Extreme Triathlon, jedne z trzech najbardziej popularnych zawodów ekstremalnych na świecie. Meta jest w okolicach Eigeru, a po drodze trzy poważne przełęcze po 2,5 tysiąca metrów do zdobycia. Dystans pełny ironman (3,9 km pływania, 180 km roweru i maraton biegowy). Najlepsi kończą zawody w 11-12 godzin. ZUK jako baza treningowa idealnie wpisuje mi w przygotowania do tej imprezy.

A druga moja impreza docelowa na ten rok to październikowe mistrzostwa świata IronMan na Hawajach, zaproszenie wywalczyłem sobie rok temu w ciężkich, górskich zawodach w Walii, byłem trzeci w swojej kategorii wiekowej.

Pod start na Hawajach rozglądam się za jakimś fajnym biegiem górskim na przełomie lata i jesieni, myślę poważnie o Festiwalu Biegowym w Krynicy i biegu na 34 km, to byłby odpowiedni dystans na mocne przetarcie. Jest spora szansa, że się zobaczymy!

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

KATARZYNA SOLIŃSKA, zwyciężczyni 5. Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego

Sama nie mogę uwierzyć, że przybiegłam w ścisłej czołówce całej stawki, tylko za 6 mężczyznami, a przede wszystkim, że wygrałam z Krzyśkiem Dołęgowskim. Gdy na zbiegu ze Śnieżki zobaczyłam jego chude, gołe kostki, nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam sobie: to jakiś sen czy omamy? Było jeszcze jednak kilkanaście kilometrów do mety i myślałam, że chłopaki jednak mnie wyprzedzą, bo już czułam nogi, ale udało mi się utrzymać pozycję i ciągle jestem w szoku (śmiech).

Miałam nadzieję, że powalczę o zwycięstwo, bo przecież wygrałam w ubiegłym roku, ale to nie był cel nadrzędny. Chciałam po prostu tu wystartować i poczuć atmosferę tego biegu, bo jest naprawdę wyjątkowy, zapadł mi głęboko w sercu.

Pogoda była masakryczna, „zuczańska”, że tak powiem. Jak wbiegliśmy na Śnieżne Kotły to było wręcz nieznośnie, straszliwie wiało, zamarzła mi praktycznie prawa część ciała, bolała, szczypał język, miałam problem, żeby dostać się do żeli. Założyłam wtedy dodatkową czapkę. Śnieg też był trochę zwariowany, zasypywał ślady poprzedników, więc trudno było utrzymać stabilizację. Ale za rok na pewno znów przyjadę i powalczę o hat-trick (śmiech).

To był mój drugi ZUK, drugi raz wygrałam, a moja przygoda z biegami ultra zaczęła się trochę ponad rok temu. Znajomy zaproponował mi start w ubiegłorocznym ZUK, obejrzałam filmik z poprzednich edycji i pomyślałam, że to coś niesamowitego. Bajkowe góry, warunki na Śnieżce jak na Biegunie Północnym. Zachwyciłam się, ale warunkiem startu w ZUK jest ukończenie 2 biegów górskich, a ja takiego doświadczenia nie miałam. Był listopad, więc na szybko musiałam zrobić „kwalifikację”. Przebiegłam Winter Ultra Trail Małopolska na 48 km i w styczniu Zimowy Maraton Bieszczadzki na 44 km. ZUK był moim trzecim startem ultra w górach i... od razu wygrałam (śmiech). Wcześniej biegałam trochę półmaratonów ulicznych i coś niedługiego w górach. Ale jak wygrałam „połówkę” w Ultra Babia Góra, to pomyślałam sobie: „Solińska, może warto pomyśleć o czymś poważniejszym?” Mam teraz trochę więcej czasu, bo skończyłam studia psychologiczne i pracuję w dziale HR w jednej z firm rekrutacyjnych w Krakowie. A po pracy biegam i rozwijam swoją pasję.

Doświadczenia górskiego wiele jeszcze nie mam, ale ZUK nie jest moim najdłuższym startem. W ubiegłym roku biegłam na Festiwalu Biegowym w Krynicy w Biegu 7 Dolin 64 km, zajęłam piąte miejsce, a czołówka wyraźnie pokazała, gdzie moje miejsce (śmiech). Dziewczyny były bardzo mocne. Ale będę goniła, obiecuję. Mam niedosyt i w tym roku chcę wybrać się do Krynicy ponownie, żeby poprawić swój wynik na 64 km. Chętnie wrócę na Festiwal Biegowy, bo to niesamowita impreza, wszystko kręci się wokół biegania, jest tylu świetnych zawodników, których rzadko mam okazję spotkać. Więc zobaczymy się znów we wrześniu w Krynicy.

wysłuchał Piotr Falkowski


Michał Kiełbasiński wyróżniony na gali Kolosów!

$
0
0

Biegacz ekstremalny, za swój 1600-kilometrowy projekt pn. „Run Dog” na Jukonie został wyróżniony w kategorii „Wyczyn Roku”, w której triumfował Aleksander Doba. Słynny żeglarz przemierzając Atlantyk z USA do Francji zdeklasował rywali do statuetki.

Miłość Michała Kiełbasińskiego do Jukonu nie jest łatwa. W 2015 r. podróżnik, uczestnik Camel Trophy na Borneo, miłośnik rajdów przygodowych, był pierwszym Polakiem, który stanął na starcie Yukon Arctic Ultra. Na trasie tego biegu miały się zrealizować jego marzenia o Dalekiej Północy i przeżyciu przygody w stylu zaczerpniętym z powieści Londona, Curwooda, Jamesa Fenimore’a Coopera. Miało być ciężko, trudno, ekstremalnie, ale z sukcesem. Wtedy się nie udało.

Tamten start zakończył się w szpitalu z poważnymi odmrożeniami. Groziła mu amputacja palców dłoni. Nie było wiadomo, czy stopa odzyska sprawność. Długa rehabilitacja utrudniała podjęcie pracy i wyprawa na Jukon znacznie uszczupliła jego oszczędności. Wkrótce po tych wydarzeniach, konieczna stała się operacja kolana. Wtedy nic nie wyglądało dobrze, ale w powieściach Jacka Londona tacy bohaterowie nie przegrywają.

Dwa lata później Michał Kiełbasiński wrócił na Jukon. Już nie jako uczestnik zorganizowanego biegu, ale jako realizator niecodziennego pomysłu. Pobiegł trasą psich zaprzęgów Yukon Quest, by zebrać pieniądze na bezdomne psy. Pokonał 1600 km w mrozie podobnym do tego z 2015 r. Kilka razy się załamał, walczył ze ścianą i z pogodą. Śnieg i wiatr utrudniały przejście przez góry, oznaczenia trasy psich wyścigów zostały zdjęte i wzrosła łatwość zgubienia trasy. Wyższe temperatury w ciągu dnia, znacznie utrudniły przeprawę przez strumienie.

Mimo tych wszystkich trudności, Michał dotarł do celu po 33 dniach wyprawy. Właśnie za ten wyczyn został wyróżniony w kategorii „Wyczyn Roku”. Gratulujemy!

IB


Pobiegli z podrobionymi numerami. „To tylko trening”

$
0
0

Sporym tupetem wykazali się dwaj uczestnicy niedzielnego 32. Biegu Zaślubin w Kołobrzegu. Przyznali się do błędu, ale (na razie) nie zamierzają zadośćuczynić organizatorowi. Ten zapowiada, że zrobi im „taką reklamę”, że nie pobiegną już nigdzie.

Panowie postanowili wystartować w imprezie na wydrukowanych przez siebie numerach startowych z wcześniejszych edycji biegu. Nie wnieśli opłaty startowej, co nie przeszkodziło im… stanąć w pierwszej linii kołobrzeskiej imprezy. Organizatorzy wychwycili oszustwo ze zdjęć, które obiegły pomorski internet po imprezie. Szybko ustalili tożsamość obu biegaczy i to, że „to nie pierwszy” taki numer w ich wykonaniu.

„Fejs pokazuje chamstwo a Wy powinniście to piętnować. Znamy już imiona i nazwiska biegowych oszustów. Wstyd Panowie z ***** **********. To nie jest pierwszy Wasz numer. W Kołobrzegu już nie pobiegniecie. A zrobimy Wam taką " reklamę", że nie pobiegniecie legalnie nigdzie. Macie szansę, jedyną, przeprosić uczestników i organizatorów. Jutro udostępnimy Wasze dane.”

- napisali organizatorzy na facebookowym profilu imprezy.

Jeszcze w dniu imprezy skontaktowali się z oszustami. Ci jak wyjaśnili, pobiegli w celach treningowych i nie ukończyli pełnego dystansu (w domyśle nie odebrali medali czy nie skorzystali z punktów serwisowych). Wybrali taką formę treningu, bo „innego krótszego dystansu (w programie imprezy) nie było”. Podkreślili, że nie przeszkadzali w sportowej rywalizacji.

Obaj przyznali się do błędu i „szczerze” przeprosili organizatora i startujących, choć nie zabrakło uszczypliwości: „A jak by Pan chciał wiedzieć to wielu zawodników w poprzednich edycjach to robili i nic Pan nie robił z tym...” (pisownia oryginalna).

 

Kołobrzescy organizatorzy nie odpuszczą oszustom, ale nie zamierzają dochodzić np. zwrotu opłaty startowej. – Chcemy, by oszuści przyznali się do winy, by przeprosili w stosownej formie. Wiemy, że robią to nagminnie i mają sporo na sumieniu – powiedział nam jeden z organizatorów.

– Nie wiem czego oni oczekują po takich startach. Do godz. 11:45 w niedzielę trwały u nas zapisy w biurze zawodów i można było bez przeszkód zdobyć pakiet startowy (70 zł – red.). Tymczasem jeden pobiegł z numerem z ubiegłorocznej edycji, a drugi z numerem z Biegu Tropem Wilczym…

– Chcemy piętnować takie zachowania, chcemy, by uczestnicy wskazywali nam takie osoby. Sami jesteśmy biegaczami i szanujemy pracę organizatorów tych wydarzeń, w których uczestniczymy – podkreślają działacze Stowarzyszenia „BIEG ZAŚLUBIN” Kołobrzeg.

red.


Galen Rupp z półmaratońską życiówką. I to jaką!

$
0
0

Amerykanin Gallen Rupp zwyciężył 44. Półmaraton Rzym - Ostia, uzyskując fantastyczny czas 59:47. Do rekordu kraju zabrakło mu tylko kilku sekund. Na pocieszenie została imponująca życiówka.

Brązowy medalista olimpijski w maratonie z Rio przyjeżdżał do Wiecznego Miasta w roli faworyta. W jednym z wywiadów udzielonych przed biegiem przyznał, że chciałby poprawić rekord życiowy (1:01:20 - red), ale myśli też o rekordzie kraju. Najlepszy wynik w historii USA na tym dystansie wynosi 59:43 i od 2007 roku należy do Ryana Halla.

Od początku na prowadzenie wyszła sześcioosobowa grupa zawodników (5 km w 13:50). W niej, oprócz wspomnianego Ruppa znaleźli się Kenijczyk Moses Kemei oraz Justus Kangogo, który rok temu był w tych zawodach drugi.

Po 10 km od rywali odskoczyli Kemei oraz Rupp. Afrykanin próbował podkręcić tempo, ale Amerykanin nie dał się zgubić.

Ostatecznie Rupp wyszedł na prowadzenie i na 18. kilometrze miał już 40 sekund przewagi nad rywalem. Do mety dotarł niezagrożony.

Drugi na mecie Moses Kemei zanotował wynik 1:00:44, a trzeci Justus Kangogo - 1:01:02.

Wśród pań najlepsza była Etiopka Haftamenesh Tesfay Haylu, która dystans pokonała w 1:09:02. Tuż za nią uplasowała się rodaczka Dera Dida z 19 sekundami straty. Podium uzupełniła Kenijka Rebecca Chesir z wynikiem 1:11:04.

 

Najwyżej z Polaków uplasował się Kamil Nartowski, który był 22. wśród mężczyzn z czasem 1:11:08.

Galen Rupp dołączył do skromnego grona zawodników, którzy nie pochodzą z Afryki, a złamali już barierę 60 minut w półmaratonie. Jak do tej pory uczynnili to wspomniany rekordzista USA Ryan Hall (59:43 w 2007 roku), Hiszpan Fabian Roncero (59:52 z 2001), Nowozelandczyk Zene Robertson (59:47 w 2015) r. oraz, w ubiegłym roku, Norweg Sondre Nordstad Moen (59:48).

Ubiegłoroczny zwycięzca Maratonu Chicagowskiego myśli już o kolejnym wyzwaniu. 16 kwietnia stanie on na starcie 122. Maratonu Bostońskiego.

RZ


W świętokrzyskim„nie cyckają się z rakiem” [ZDJĘCIA]

$
0
0

Cztery lata temu, zupełnie spontanicznie, grupa kobiet z małego miasteczka w województwie świętokrzyskim, wymyśliły sobie bieg. Bieg Kobiet. Tak zaczęła się historia jednego z najfajniejszych biegów w naszym regionie, może bieg to nawet złe słowo, bo bardziej pasuje tu happening biegowy, niemniej jednak jest to naprawdę niezwykłe wydarzenie.

Od trzech lat dziewczyny biegają pod hasłem „Nie cyckamy się z rakiem”. Mam przyjemność włączać się w to wydarzenie.

Promujemy profilaktykę raka piersi oraz profilaktykę nowotworową wśród kobiet w różnym wieku. Współpracujemy ze Świętokrzyskim Centrum Onkologii, a specjaliści prowadzą badania w cytobusie, doradzają, pokazują jak badać piersi.

W tym roku poszliśmy o krok dalej i nawiązali współpracę z Fundacją Rak&Roll, na rzecz której zbieraliśmy datki od uczestniczek biegu.

Na starcie stanęło blisko 250 kobiet.... i nie tylko kobiet.

Atmosfera biegu udzieliła się wszystkim. Kolorowe stroje, przebrania, uśmiechy, zdjęcia, żarty, ostatnie poprawki makijażu - kobiety podchodzą do biegu z ogromnym dystansem i poczuciem humoru. Wygląda to po prostu pięknie! Po ulicach małego miasteczka przeszła kolorowa fala uśmiechniętych kobiet, które dystans pięciu kilometrów mogły przebiec lub przejść z kijkami. Na zupełnym luzie, bez walki o wynik, bo jedyna walka, która liczyła się tego dnia, to ta z nowotworem. My dołożyliśmy do tej walki małą cegiełkę, bo do puszki Fundacji Rak&Roll udało się zebrać ponad 2 tys. zł.!

Na mecie, każda uczestniczka otrzymała pamiątkowy medal, kultowego goździka i słodki poczęstunek.

Organizatorem Suchedniowskiego Biegu Kobiet jest Świętokrzyskie Stowarzyszenie Biegaczy SieBiega oraz Urząd Miasta i Gminy Suchedniów.

Damian Orzechowski, Ambasador Festiwalu Biegów


Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>