Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Transgrancanaria: Organizatorzy myślą o zmianach

$
0
0

Organizatorzy Transgrancanarii, której kolejna edycja odbędzie się w lutym przyszłego roku, mają powody do zadowolenia. Zrobili pierwsze podsumowania zapisów i okazało się, że na liście codziennie przybywa nazwisk. Chęć swojego udziału zgłosili już biegacze z 34 krajów. Najwięcej chętnych wypełniło formularz zgłoszeniowy we Francji, a zaraz za Francuzami znaleźli się Anglicy.

Według danych organizatora, na niepełnej jeszcze liście, liczebnie wyróżniają się także Finowie, Norwedzy, Szwajcarzy, Belgowie i Polacy. W mniejszości są na razie biegacze z Korei, Peru i Indii. Po najbliższym weekendzie, zapewne zwiększy się liczba włoskich biegaczy na liście. Organizatorzy wybierają się bowiem na trasę Lavaredo Utra-Trail, by tam przekonywać do swojej imprezy.

Tymczasem na zapisujących się mogą czekać zmiany. Jak dotychczas, w ramach imprezy zostaną rozegrane biegi na 6 dystansach. Impreza rozpocznie się od najdłuższego, 260-kilometrowego Trans 360 o 16 500 m przewyższeń.

Zmiany zauważą uczestnicy głównego biegu Transgrancanarii, która wydłuży się o 3 km. Niby niewiele, ale dla zmęczonych przewyższeniami nóg, każdy kilometr ma znaczenie. Z regulaminu wynika, że Transgrancanaria zamiast 125 będzie miała 128 km i 7 500 m przewyższeń. Bieg będzie częścią hiszpańskiego pucharu biegów ultra, na trasie można się więc spodziewać mocnej stawki miejscowych zawodników. Niezależnie od nich, na Gran Canarię przyjadą również zawodnicy UTWT.

Bieg Advanced będzie wymagał pokonania 65 km i 3200 m przewyższeń, tak więc nadal pozostanie skrócony w stosunku do 82 km z 2017 r.

Zmian może być więcej. Organizatorzy w notatce prasowej zaznaczyli, że nadal pracują nad przebiegiem tras i nie wykluczają, że jeszcze coś zmienią. Najprawdopodobniej kolejne zmiany będą dotyczyły 17-kilometrowego Promo.

Strona imprezy:www.transgrancanaria.net/en

IB



Legendarna Monte Rosa: skyrunning wraca do korzeni. Natalia Tomasiak i Łukasz Zdanowski kontra Emelie Forsberg i Kilian Jornet

$
0
0

35 kilometrów i aż 7 tysięcy metrów przewyższenia w górę i w dół! Taką trasę będą mieli do pokonania w sobotę 23 czerwca uczestnicy legendarnego Monte Rosa Skymarathon we włoskich Alpach, od którego ćwierć wieku temu rozpoczęła się historia światowego skyrunningu.

W biegu rozgrywanym parami wystąpią Polacy: Natalia Tomasiak (w duecie z Brytyjką Katie Casper Kaars Sijpesteijn) oraz Łukasz Zdanowski z mieszkającym w naszym kraju Białorusinem Ilją Marczukiem.

Rywali będą mieli z najwyższej światowej półki. W Italii wystartują m. in. wspólnie Szwedka Emelie Forsberg i Hiszpan Kilian Jornet (para także prywatnie), Brytyjczycy Tom Owens i Andy Symonds oraz ich rodaczka Holly Page (narzeczona Owensa) w duecie z Amerykanką Hillary Gerardi.

MOTYWACJA

– Kilka miesięcy temu natknęłam się w internecie na informację o tym biegu i od razu wiedziałam, że MUSZĘ w nim wystartować – mówi podekscytowana Natalia Tomasiak. – Nie jest tajemnicą, że lubię biegi trudne technicznie, z licznymi ekspozycjami, połączone z dużymi wyzwaniami górskimi. Startuję w cyklu Skyrunning Extreme. Ja w końcu, zanim zaczęłam biegać, dużo się wspinałam, byłam bardziej „outdoorowa” – tłumaczy zawodniczka pochodząca z Krynicy-Zdroju.

– Kocham biegać w Alpach, a te zawody są wyjątkowe – mówi z kolei Łukasz Zdanowski. –  Bardzo długi podbieg i równie długi zbieg. W ten sposób zaliczyłem już Mont Blanc, ale to było poza zawodami. A tutaj jest ściganie, więc postanowiłem stanąć na starcie, bo takie szybkie zdobywanie szczytów mnie to po prostu "jara", bardzo to lubię.

– Szkoda mi trochę odbywających się w ten sam weekend w Karpaczu mistrzostw świata w długodystansowym biegu górskim, w których chciałam wystartować – żałuje Natalia. –  Wyzwanie pod tytułem „Monte Rosa Skymarathon” jest jednak dla mnie czymś niesamowitym, po prostu musiałam tam być! – deklaruje piąta zawodniczka cyklu Pucharu Świata Skyrunnnig Extreme przed 2 laty.

HISTORIA

Na początku lat 90 ubiegłego wieku włoski biegacz Marino Giacometti i grupa zaprzyjaźnionych wspinaczy zapoczątkowali bieganie w masywach Mont Blanc i Monte Rosa.

W 1993 roku na Monte Rosie odbyły się pierwsze zawody. Rozegrano je pięciokrotnie, a w drugim roku padły niepobite nigdy rekordy trasy: Fabio Meraldi pokonał ją w czasie 4 godzin 24 minut i 27 sekund, a Gisela Bendotti - w 5:34:40. Najszybciej na tej trasie pobiegł jednak (było to poza zawodami) wspomniany Marino Giacometti, który kilka lat wcześniej potrzebował na to nieco mniej niż 4 godzin (3:57).

MONTE ROSA SKY MARATHON 2018

Ćwierć wieku po premierze (i po 21 latach przerwy w rozgrywaniu biegu) skyrunning wraca do korzeni. W sobotę 23 czerwca Monte Rosa Skymarathon, najwyżej rozgrywane zawody biegowe w Europie, odbędzie się ponownie. Na razie nie wiadomo, czy impreza będzie jedynie rocznicowa, czy też na stałe wróci do kalendarza.

– Bardzo lubię biegi wysokogórskie, jestem chyba jednym z nielicznych zawodników w Polsce, którzy tak biegają. A że to być może jedyna okazja, postanowiłem wystartować w Monte Rosie – mówi Łukasz Zdanowski.

Jak twierdzą organizatorzy, Monte Rosa ma być biegiem wyjątkowym, którego ukończenie będzie wymagało sporych umiejętności i prawdziwego hartu ducha. Ma pokazać sens skyrunningu i jego źródła. Zawodnicy dotrą m. in. do najwyżej położonego budynku w Europie – schroniska Margeritha Hut na wysokości 4554 metrów.

Ze względów bezpieczeństwa rywalizacja będzie toczyła się w dwuosobowych zespołach. Zawodnicy pobiegną po lodowcu, mijając szczeliny i bardzo trudne techniczne miejsca.

TRASA

Trasa jest na pozór niezwykle prosta, podzielona na dwie części. Biegacze wystartują z miejscowości Alagna Valsesia na wysokości 1192 m n.p.m., mijają Bochetta delle Pisse (2396 m) i stację kolejki linowej Indren (3260 m), biegną przez Gniffeti Hut (3647 m) i Colle del Lys (4250 m), by osiągnąć najwyższy punkt na szczycie Margherita Hut, na wysokości 4554 m n. p. m. Na dystansie nieco ponad 15 km pokonają blisko 3500 metrów w górę! Potem zawracają i wracają tą samą drogą. To odtworzenie oryginalnej trasy pierwszych skyrunnerów z 1993 roku.

– Wszystkie te liczby mnie przerażają, chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam przed żadnymi zawodami – śmieje się Natalia Tomasiak. – Wychodząc wczoraj na rozbieganie pomyślałam sobie: „Boże, przecież to jest 4 i pół tysiąca metrów! Przecież to jest 3 i pół tysiąca przewyższenia!” Przeraża mnie to, ale… bez tego nie byłoby zabawy – śmieje się kryniczanka.

– Czuję się dość dobrze przygotowana do startu, biegam w tym sezonie szybciej, jestem mocniejsza, brak mi jedynie trochę otrzaskania z wysokością. Miałam ostatnio kilka nagłych wyjazdów służbowych i przez to nie mogłam zrealizować zaplanowanego  treningu w wysokich górach. Na szczęście w maju byłam na Großglocknerze (najwyższy szczyt Austrii, 3798 m n. p. m.) i nic się złego nie działo na wysokości. Więc… będzie dobrze! – wierzy Natalia.

– Przez lata zdobywałem doświadczenie wysokogórskie, mogę liczyć na to, że mój organizm dobrze zniesie sporą wysokość. Byłem na Evereście, w tamtym roku na Mont Blanc, innych szczytach alpejskich... Nie miałem problemów, żeby zakwalifikować się na te zawody – konkluduje Łukasz Zdanowski.

WYMAGANIA

By wystartować w Monte Rosa Skymaratonie, zawodnik musi spełnić wymagające warunki. Musi być świetnie przygotowany fizycznie, mieć doświadczenie wysokogórskie i wspinaczkowe, umieć radzić sobie z nagłymi zmianami aury, jak silne wiatry i temperatury poniżej zera. Każdy aplikujący biegacz wypełnił formularz online i dostarczył sportowe CV, potwierdzające ukończone zawody i górskie doświadczenie na dużej wysokości. Zawodnicy są w większości skazani tylko na siebie, pomoc zewnętrzna jest dozwolona jedynie w odległości 100 metrów od punktów kontrolnych i tylko do wysokości górnej stacji kolejki Indren (3260 m). Choć lista chętnych była bardzo długa, w zawodach wystartuje jedynie 150 duetów.

– Największym problemem było znalezienie partnerki na te zawody. Musi to być zawodniczka na podobnym poziomie sportowym i jednocześnie ktoś, kogo chociaż nieźle znasz i chcesz z nim spędzić czas na trasie. Trudno było przede wszystkim o duże doświadczenie górskie i wspinaczkowe, które organizatorzy restrykcyjnie weryfikują. Wysłaliśmy na przykład zgłoszenie Kasi Solińskiej, ale zostało odrzucone. Dogadałyśmy się w końcu z Anią Figurą (triumfatorka Biegu na Elbrus w 2015 r. i rekordzistka trasy, wicemistrzyni świata w skialpinizmie, zwyciężczyni Biegu Ultra Granią Tatr i licznych zawodów skiturowych – red.), ale ona dla odmiany musiała potem zrezygnować ze startu.

Wszystko wisiało już na włosku, na szczęście pojawiła się Katie Casper Kaars Sijpesteijn (wcześniej pod nazwiskiem Boden). Znamy się z Brytyjką z wielu zawodów, w. in. Pucharu Świata w skyrunningu w Tromso czy mistrzostw świata na Glen Coe w Szkocji. Na zmianę wygrywałyśmy ze sobą, ale najczęściej przy niewielkiej, kilkuminutowej różnicy. Biegamy zatem mniej więcej równo, darzymy się sympatią, mamy częsty kontakt na fejsbuku, rozmawiamy…

– Znamy się z Ilją Marczukiem już jakiś czas – mówi o swoim partnerze Łukasz Zdanowski. – Wywodzi się ze wspinaczki, dużo chodził po Alpach, robił sporo trekkingów. W Polsce wielu potencjalnych „współpracowników” na ten bieg nie ma (albo ja o nich nie wiem), zgadaliśmy się zatem z Ilją i… startujemy! Nie musiałem go przekonywać, zapalił się od razu do tego pomysłu – śmieje się Zdanowski.

Natalia Tomasiak nie ma obaw o współpracę w parze. – Nigdy wprawdzie nie biegałam w zespole, ale…  teraz powiem coś, co może wyda się zabawne dla kogoś, kto mnie zna i wie, ile mam wzrostu (158 cm – red.). Otóż ja wywodzę się sportowo z gry zespołowej, zwanej… koszykówką! (śmiech). Jako dziecko długo grałam w basket i wiem, co to jest współpraca w drużynie – mówi.

Na starcie w Alagnie uczestnicy muszą przedstawić do weryfikacji obowiązkowe wyposażenie w postaci: odpowiednich butów, skarpet termicznych, długich spodni, topu z długimi rękawami, kamizelki wiatroodpornej lub kurtki z kapturem, okularów przeciwsłonecznych, rękawiczek, nakrycia głowy, koca termicznego oraz uprzęży i liny, którą od stacji kolejki zawodnicy w zespole muszą się związać. Wymagany sprzęt będzie kontrolowany także na stacji kolejki linowej Indren i na mecie, a także w dowolnym momencie wyścigu.

OCZEKIWANIA

Nasi biegacze z dużym respektem podchodzą do startu na Monte Rosie. – Zapowiada się wspaniała przygoda, nie nastawiamy się na niewiadomo co, ale na pewno damy z siebie wszystko i będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Mam nadzieję, że będzie pozytywne zaskoczenie – mówi Łukasz Zdanowski.

– Nie bardzo wiem, czego się spodziewać, nie mam żadnego punktu odniesienia – stwierdza z rezerwą Natalia Tomasiak. – Stać mnie na dużo, bardzo zależy mi, żeby wypaść jak najlepiej, bo to moja perełka w tegorocznych startach, wisienka na torcie sezonu. Karty może rozdawać wysokość, pary najmocniejsze sportowo wcale nie muszą być najlepsze. Zrobię wszystko, żeby powalczyć, ale przede wszystkim chcę ukończyć bieg i dobrze się bawić – deklaruje .

Biegaczka Salomon Suunto Teamu leci we włoskie Alpy dopiero w czwartek wieczorem, niespełna półtorej doby przed startem. – To krótko, bardzo chciałabym móc się zaaklimatyzować przez tydzień lub jeszcze lepiej dwa, ale… co zrobić? Praca, obowiązki...

Nieco wcześniej pod Monte Rosą wylądowali Łukasz Zdanowski i Ilja Marczuk. Dotarli do Włoch we wtorek rano i już tego dnia odbyli trening w rejonie zawodów, na wysokości 3 tysięcy metrów n. p. m.

ZAWODY

Monte Rosa Skymarathon wystartuje w sobotę 23 czerwca o 6:00 rano. W razie niekorzystnych warunków pogodowych może być skrócony i zakończony w Colle del Lys lub przełożony na niedzielę. Uczestnicy zostaną sklasyfikowani w kategoriach: duety męskie i duety żeńskie. Pary mieszane zostaną sklasyfikowane wspólnie z mężczyznami.

Monte Rosa Skymarathonowi towarzyszy bieg Alagna Indren Skyrace o długości 22 km i też imponującej różnicy wzniesień 4000 metrów w górę i w dół. Ma podobną formułę, startuje też z Alagny, ale zawodnicy zawracają na górnej stacji kolejki.

CIEKAWOSTKA

W najwyżej położonym punkcie trasy, na Margherita Hut (4554 m) na terytorium Włoch przy granicy ze Szwajcarią, znajduje się schronisko. To najwyżej położony budynek w Europie! Jego wznoszenie rozpoczęto w 1889 roku. Został zbudowany w dolinie, przeniesiony do punktu docelowego przez ludzi oraz muła i otwarta 18 sierpnia 1893 roku w obecności królowej Włoch Margherity z Sabaudii.

Budynek szybko stał się ważnym ośrodkiem badawczym, a w 1907 roku wybudowano nowszy ośrodek badawczy. W 1977 roku oryginalna chata została zdemontowana, a jej miejsce zajęło obecne schronisko, otwarte w lecie, od początku czerwca do początku września. Od roku mogą się tam odbywać ceremonie ślubne. Pary chcące zawrzeć związek małżeński muszą dotrzeć do schroniska oczywiście na własnych nogach.

SKYRUNNING

Skyrunning to jedna z federacji biegów górskich. Biegi tego typu odbywają się zazwyczaj powyżej 2000 m n. p. m. na trudnym, wymagającym terenie. Obecnie Skyrunning definiują cztery kategorie biegów, oparte na dystansie, a przede wszystkim na stopniu trudności.

To biegi typu Vertical, Classic, Ultra i (od kilku lat) Extreme, charakteryzujace się dużymi przewyższeniami i trudnościami technicznymi.

​Piotr Falkowski

współpraca Kamil Weinberg, salomonrunning.pl


 

Z dzienniczka Ambasadorki

$
0
0

4.01.2018

Nowy rok to nowe możliwości. Rok 2018 rozpoczęty biegowo!

XII Śląski Maraton Noworoczny Cyborg w Parku Śląskim w Chorzowie zaliczony 2 pętlami. Na mecie 4 miejsce Open i 1 miejsce wśród Kobiet 1:05:51.

Trasa wymagająca z podbiegami, które potrafiły dać w kość po sylwestrowej nocy. Pogoda niestety nie dopisała, silny wiatr i deszcz nie zachęcały. Jak się robi to co się lubi, wtedy nic nie przeszkadza

Gratulacje dla wszystkich noworocznych Cyborgów,którzy postanowili uczcić nowy rok na biegowo


10.01.2018

Rok 2017 był I rokiem Grand Prix MK Team. Udział w 4 różnych zawodach był dobrą zabawą i okazją do poznania nowych ciekawych oraz sympatycznych ludzi. Każdy bieg był szczególny i miał swoją historię.

#ParkoweHercklekoty wtedy pierwszy raz w życiu miałam prawdziwe hercklekoty 

#BiegŚwietlików ach co to był za upał i duchota 

#NocneMarki straszenie też może być bardzo fajne 

#BiegMikołajkowy można poczuć się jak prawdziwy Mikołaj 

Przebiegnięty dystans wszystkich zawodów łącznie to 26.5km szczęścia 

Cały cykl GP MK Team ukończony na 2 miejscu wśród kobiet. Wytrwałość, systematyczność oraz ciężka praca to droga do sukcesu. A jeśli robimy to co lubimy jest to sama przyjemność 

Dziękuję serdecznie wszystkim za wsparcie,dobre słowa,trzymane kciuki i towarzystwo.

"Zawsze warto marzyć ale te marzenia należy spełniać."
 


20.02.18

Kolejne Walentynki uczczone biegowo!

W tym roku start w parze związanej czerwoną wstążką.

Wybór padł na 7 Bieg Walentynkowy w Dąbrowie Górniczej ze względu na zeszłoroczny udział oraz prześliczny medal.

Trasa o długości ok.5.5km, głównie po asfalcie ale z dodatkiem terenowym, z dwoma pętlami i dwoma podbiegami.

Rywalizacja zakończona na 8 miejscu/400 par.

Czasowo 24.37 patrząc na start ze środka stawki i bezkolizyjnymi wyprzedzaniami innych biegaczy to wynik satysfakcjonujący 

Dziękuję serdecznie za wsparcie mojej pary Dawid spisał się na złoty medal 

Niestety organizmu się nie oszuka,a powrót do treningów i startów bywa trudny. Lecz zawsze warto walczyć i dążyć do realizacji swoich marzeń.


06.03.18

VI edycja Biegu Tropem Wilczym ku pamięci Żołnierzy Wyklętych 2018.

Po 2 latach powrót do pierwszego biegu i pierwszego startu 

Trasa do pokonania o długości 1963m głównie ulicami miasta.

Czasowo 8:09 z dystansem na zegarku 1.94km. 

Bieg o charakterze towarzyskim,ale każda okazja jest dobra do ścigania 

Przed startem odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego,a na mecie pyszna grochówka.

Pomimo dużego chłodu w tym słonecznym dniu humory dopisywały. Super atmosfera przed, podczas i po biegu 

Dziękuję za niezłomne towarzystwo Dawid


21.03.18

Za miesiąc 1krok w zdobyciu Królewskiej Triady Biegowej oraz mój kolejny krok w spełnianiu swoich marzeń ;)

Zachęcam również do sprawdzenia swoich możliwości na różnych dystansach podczas 9 Festiwalu Biegowego w Krynicy Zdrój w dniach 7-9 wrzesień 2018r.
Serdecznie zapraszam do kontaktu ze mną


23.04.18

17 PZU Cracovia Maraton zdobyty 

1/3 Królewskiej Triady Biegowej 

Pomimo wszelkich przeciwności i problemów zdrowotnych o 9.00 stawiłam się na metę i ruszyłam na trasę. Spokojny start,fajne towarzystwo Chłopaków z Night Runners Gliwice oraz gorący doping Dawida, Agi oraz mieszkańców Krakowa pozwoliły na dotarcie do mety :)

Trasa urozmaicona prowadząca przez główne atrakcje Krakowa. Pogoda przepiękna ale niestety nie dobra na bieganie. Żar lejący się z nieba dawał w kość.

Start i meta na Rynku były niezapomnianym przeżyciem ;) czasowo 3:56:05, open kobiet 159, k18- 38.

Teraz czas na regenerację oraz powrót do treningów w celu odbudowania formy ;)

Gratuluję wszystkim ukończenia maratonu. P.S. gratki dla Daniela i Darka, daliśmy radę w tym ciężkim wspólnym boju


11.06.18

III Tarnogórski Półmaraton zaliczony jako Ambasador Festiwalu Biegowego :) Bardzo miłe spotkania i pogaduchy o Festiwalu i nie tylko ;)

Cel główny promocja FB w Krynicy, jak również kibicowanie oraz wsparcie kolegów i koleżanek podczas biegu.

Do wyboru były dwa dystanse dla biegaczy 10km, 21.095km i 10km NW. Odpowiednio 2 i 4 pętle. Trasa w większości płaska z jednym długim podbiegiem pod koniec pętli. Niestety pogoda dawała się we znaki biegaczom poprzez słońce i duchotę. Zorganizowane zostały 2 kurtyny wodne oraz 1 punkt odżywczy.

Gratulacje dla wszystkich znajomych za osiągnięte wyniki i dotarcie do mety

Serdecznie dziękuję Dawid za pomoc w przygotowaniu stoiska oraz promocji FB

Podziękowania również dla Organizatorów za udostępnienie miejsca w Biurze Zawodów oraz stolików i krzeseł :)

Sabina Bogacka, Ambasadorka Festiwalu Biegów

Przez Warszawę do Krynicy. Warsaw Track Cup runda druga [ZDJĘCIA]

$
0
0

Na stadionie warszawskiej Skry odbył się kolejny mityng z cyklu Warsaw Track Cup. Chociaż impreza dedykowana jest dla amatorów, to przeżywane emocje są jak najbardziej „pro”.

O obiekcie przy ul. Wawelskiej znów zrobiło się głośno w całym kraju. I to nie za sprawą osiąganych wyników czy wielkich imprez. W przeciągu kilku dni pojawiły się dwie konkurencyjne oferty na odbudowę stadionu-ruiny. Wypada się cieszyć, że przypomniano sobie o Skrze, choć szkoda, że dopiero w roku wyborczym. Póki co, jednak organizatorzy Warsaw Track Cup muszą mierzyć się z tak banalnymi problemami jak gasnący prąd podczas zawodów.

W najdłuższym z rozgrywanych dystansów, czyli biegu na 3000 m, najlepsi okazali się Kamil Młynarz i Paulina Lipska-Mazurek. Zawodnik SKB Kraśnik w miniony weekend w Gdańsku podczas Memoriału Żylewicza, ustanowił rekord życiowy w biegu na 5000 m - 14:52.15.

- WTC to bardzo fajna impreza. Zwykle na mityngach jest mało osób, a tu jest naprawdę sporo kibiców i znajomych. Wystartowałem, bo nie ma wielu zawodów na bieżni, gdzie można się sprawdzić na długim dystansie. Atutem imprez na bieżni jest to, że łatwo jest je obserwować, i co okrążenie można łapać międzyczasy. Na ulicy ruszysz i Cie nie ma. Ostatnio udało mi się poprawić swój stary rekord życiowy na 5000 m. Tu mi też mało zabrakło. Pogoda nie była zła. Gorzej jakbyśmy biegli w ciągu dnia - mówił po biegu Kamil Młynarz, który uzyskał wynik 8:37.46. Do „życiówki” zabrakło jednej sekundy.

Podczas zmagań na 1500 m mogło dojść do małego rewanżu za finał Amatorskich Mistrzostw Polski w biegu 1 milę. Ostatecznie znów wygrał amatorski mistrz - Daniel Żochowski z czasem 4:08.81. Drugi był Paweł Rozmianiec - srebrny medalista zmagań na mile

- Chciałem uzyskać czas w okolicach 4 minut. Sam bieg miał mi prowadzić kolega, ale coś sobie naciągnął wcześniej. Wyszło, więc jak wyszło. Ruszyłem z ostatnich 500 m. Finisz był mocny – relacjonował zwycięzca.

- Uważam, że w Warszawie brakuje takich mityngów dla amatorów. To dobra okazja, żeby się przetrzeć przed dłuższymi dystansami. Jak ktoś nigdy nie był na mityngu, to na pewno może poczuć się jak na prawdziwej imprezie. To fajna sprawa - podkreślił Daniel Żochowski.

Wśród pań górą była Wioletta Jaworska, która uzyskała wynik 5:19.6. Dla biegaczki to pierwszy sezon startów w Warsaw Track Cup, ale nie rezygnuje ze zmagań na ulicy. Jesienią wystartuje m.in. podczas Życiowej Dziesiątki w Krynicy-Zdroju.

– Dzięki fenomenalnej atmosferze i dopingowi uzyskałam dobry wynik. Startowałam w przedostatniej serii i byłam tam jedyną kobietą. To mnie trochę przestraszyło. Zapytałam panów na ile biegną. Mówili, że na 4:30-4:40. Wtedy w oczach pojawiła się... panika. Na szczęście nie poniosło mnie. Stawka się rozciągnęła i pobiegłam nie najgorzej – opisywała Pani Wioletta.

– Swoją przygodę z bieganiem zaczęłam od dłuższych dystansów. To był błąd. Teraz startuje w rożnych mityngach dla amatorów jak 1mila i WTC. Kupiłam sobie też kolce – mówiła zwyciężczyni.

Pełne wyniki: TUTAJ

Trzeci i zarazem ostatni mityng w ramach Warsaw Track Cup odbędzie się na początku września.

RZ


Piersiowe poruszenie w Łodzi. Bieg Kobiet ANITA "Zawsze pier(w)si"

$
0
0

– Mega impreza, mnóstwo pozytywnej energii! Aby zawsze pierwsi przed rakiem piersi! Dziękuję i do zobaczenia za rok! – napisała Marta Gabryelczyk, uczestniczka Biegu Kobiet ANITA „Zawsze Pier(w)si w Łodzi.

Takich pozytywnych opinii wprost od uczestniczek drugiego wydania biegu można w sieci znaleźć mnóstwo. Ta inicjatywa to nie tylko samo bieganie, to także (a może przede wszystkim) uświadamianie, jak ważne są badania profilaktyczne przeciwko nowotworowi piersi, na który co roku umiera ponad 5 tysięcy kobiet.

W łódzkiej odsłonie ogólnopolskiego Biegu Kobiet wzięło udział blisko 800 uczestniczek. To już w tym roku piąta impreza cyklu, który od kwietnia niesie się przez Polskę, zagarniając coraz więcej pań.

– Łódź przywitała nas ciepłem dosłownie i w przenośni, dała niesamowitą energię. Na naszych imprezach każda z zawodniczek może poczuć się jak zwyciężczyni włączając się w ideę „zawsze pierwsi przed rakiem piersi” – tłumaczy Marzena Michalec „Kobieta w biegu”, inicjatorka wydarzenia.

W Łodzi akcję wsparła Wyższa Szkoła Biznesu i Nauk o Zdrowiu, dzięki której uczestniczki mogły skorzystać z konsultacji z lekarzami i amazonkami, które krok po kroku tłumaczyły, co powinno zaniepokoić w wyglądzie piersi, na co trzeba zwrócić uwagę przy autobadaniu.

Panie mogły też zmierzyć swój biust i dobrać stanik idealny. Były konkursy z nagrodami, dynamiczna rozgrzewka, a potem start. Zawodniczki pobiegły 5-kilometrową trasą po Parku na Zdrowie.

Emocji związanych z wyścigiem było co niemiara. Pierwsza na mecie pojawiła się Magdalena Pierzchała z czasem 20:01 min., krótko po niej Dorota Gapys (20:26) i Angelika Szczepaniak (20:29).

Kolejne Biegi Kobiet ANITA „Zawsze Pier(w)si” odbędą się:

  • 16 września w Warszawie,
  • 30 września w Poznaniu
  • i 21 października na finale cyklu, pierwszy raz w Krakowie.

Szczegóły i zapisy: kobietawbiegu.pl


Gonił do mety, bo czekały… prawnuki

$
0
0

Bieganie to recepta na długowieczność, co udowadnia 98-letni George Etzweiler.

W weekend sędziwy Amerykanin po raz wtóry stanął na starcie górskiego biegu Mount Washington Road Race (New Hampshire) i po raz trzynasty ukończył zmagania na nieco ponad 12-kilometrowej trasie.

Towarzyszyło mu dwóch trenerów z siłowni, w której dwa razy w tygodniu konserwuje swoją tężyznę fizyczną. Zatrzymywał się tylko na lemoniadę i herbatę. Do mety dotarł w czasie 4:04:48, o jedną minutę szybciej niż w poprzedniej edycji biegu.

Na mecie przywitały go rzęsiste brawa i… dwójka prawnucząt.

Jak donoszą lokalne media, Etzweiler jest emerytowanym elektronikiem. Biega od 1968 r. „najszybciej jak się da, ale bez zabijania się” - jak powiedział dziennikarzom.W przytoczonym biegu chce startować do 2020 r. i setnych urodzin.

Polscy seniorzy też mają się czym chwalić. W 2014 r. 82-letni Edward Mucha zdobył złoty medal w Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich Stylem Anglosaskim w Chyrowej. 9,5-kilometrową trasę pokonał w 1h08’. Rekordy sprinterskie bije za to 108-letni Stanisław Kowalski. Jest mistrzem świata i najstarszym biegaczem na Ziemi! BIegać zaczął.. w wieku 104 lat!

red.

Źródła: Runner’s World / Boston.com / Centre Co. Gazette


Rupp, Farah… Osako, Kawauchi! Pobiegną w Chicago

$
0
0

Organizatorzy Maratonu Chicagowskiego zaprezentowali kolejnych bohaterów zmagań w „Wietrznym mieście”. Na starcie stanie niespodziewany triumfator zmagań w Bostonie Japończyk Yuki Kawauchi oraz jego rodak Suguru Osako. „Samurajowie” zmierzą się z wcześniej zapowiedzianym Amerykaninem Galenem Ruppem i Brytyjczykiem Mo Farahem.

Pierwszy raz w USA: Mo Farah pobiegnie w Chicago. Powrót zająców

Tylko raz w historii Maratonu Chicagowskiego udało się wygrać Japończykowi. W 1986 roku jako pierwszy linie mety przekroczył Toshihiko Seko z rezultatem 2:08:27. 32 lata później jego rodacy będą próbowali nawiązać do tego osiągnięcia.

Yuki Kawauchi to zawodnik, którego nie trzeba przedstawiać miłośnikom biegania. Rekord życiowy Azjaty wynosi 2:08:14 z 2013 roku. Do niedawna zawodnik z Saitamy był opisywany jako amator biegający często i szybko, ale wygrana w Maratonie Bostońskim, rozgrywanym w ekstremalnie trudnych - jak na maraton - warunkach, ugruntowała jego pozycję w czołówce maratońskiej świata. W stolicy stanu Massachusetts uzyskał czas 2:15.58. Był to jego 79. maraton poniżej 2h20’!

Uciekał, gonił, uciekał, gonił i... dogonił! Yuki Kawauchi pisze historię Bostonu! Desiree Linden po 33 latach daje wygraną Amerykanom

Tylko w 2018 roku Japończyk startował 20 razy na różnych dystansach, nie przestając zaskakiwać i pokazując spory dystans do siebie. Zaledwie tydzień po Bostonie pobiegł w półmaratonie... przebrany za pandę. Uzyskał wynik 1:10:03.

Natomiast Suguru Osako jest członkiem grupy Nike Oregon Project, tak jak Galen Rupp i do niedawna Mo Farah. W swoim dorobku ma złoty medal Uniwersjady z 2011 roku w biegu na 10 000 m. Bez większych sukcesów startował podczas Mistrzostwach Świata w Moskwie czy podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio, chociaż jego wyniki mogą imponować. Życiówka Osako na 5000 m to 13:08.40 i jest lepsza od rekordu Polski na tym dystansie (Bronisław Malinowski 13:17.69 – 1976 rok).

W maratonie Osago debiutował rok temu w Bostonie, zajmując trzecią pozycje z wynikiem 2:10:28. Jego rekord życiowy w maratonie to 2:07:19 z Fukuoki, również z 2017 roku. Celem 27-letniego zawodnika ma być poprawienie rekordu kraju - 2:06:11. Jeśli mu się to uda, otrzyma 100 milionów yenów (ok. 936 000 dolarów - red) premii z japońskiego Projektu Exceed. Przypomnijmy, że w tym roku rekord Japonii w Tokio ustanowił Yuta Shitara, który mógł się cieszyć z pokaźnej nagrody.

41. Bank of America Chicago Marathon zaplanowano na 7 października.

RZ


Ultra po królewsku: 12 h Night Castle Run

$
0
0

12h Night Castle Run to wyjątkowe ultra, w dodatku rozgrywane w konwencji „ultra dla każdego”. Towarzyszą mu półmaraton oraz bieg charytatywny na dystansie 5 km, każdy zatem znajdzie coś dla siebie. Największą zaletą imprezy jest malownicza trasa, przebiegająca przez teren zamku w Olsztynie koło Częstochowy. Nocą jest on oświetlony, co zapewni niezapomniane wrażenia.

Bieg odbędzie się już 30 czerwca. Przed startem ultra ruszy charytatywny Bieg dla Franka na dystansie 5 km. Główny bieg wystartuje o 21:00 a jednocześnie z nim na trasę wybiegną uczestnicy Zamkowego Nocnego Półmaratonu. Warto jednak przybyć do Olsztyna wcześniej. – Imprezę zaczynamy o 16:00 a od 16:30 na scenie wystąpią Piotr Stawowczyk "Fisher", Damian Banasiak oraz, jako gwiazda wieczoru, Julia Jaroszewska, wokalistka i uczestniczka Programu „Projekt Lady TVN” – zapowiada Łukasz Maletz, organizator wydarzenia.

Na mierzącej nieco ponad 4 km malowniczej trasie przebiegającej przez teren zamku, swoich sił może spróbować każdy. Ciemność może nie sprzyja bieganiu, ale nocne godziny na przełomie czerwca i lipca z pewnością są najchłodniejsze. Słońce zajdzie tuż przed startem biegu dwunastogodzinnego a księżyc będzie niemal w pełni. Obrazu dopełni oświetlenie zamku w Olsztynie.

– Trasa jest wymagająca, ale widoki zapierają dech w piersiach – gwarantuje organizator. Nie jest pętla stworzona do bicia rekordów kraju, ale z pewnością można tutaj ustanowić niejedną życiówkę. Zwłaszcza, jeśli ktoś chce spróbować swoich sił w bieganiu ultra. Tutaj może zrobić to spokojnie, bez presji i z dobrym zapleczem.

Na uczestników nocnych zmagań będzie czekał bogaty bufet. – Woda, izotonik, owoce, ciasto, czekolada, coś na ciepło: na pewno zupa jarzynowa w wersji vege, naleśniki, może i pierogi – wylicza Maletz. Przypomina też, że tak naprawdę wystarczy przebiec tylko jedno okrążenie, by otrzymać piękny medal. Za to robiąc jedno na godzinę, już można nabiegać ultra dystans. Nie ma żadnych ograniczeń dotyczących przerw w biegu, zmagania można też zakończyć w dowolnym momencie.

Z nocnym bieganiem można się zmierzyć także w sztafecie. Na liście zapisanych drużyn jest m.in Siła Marzeń - Miłka Raulin. – Będzie to sztafeta międzynarodowa, bo oprócz Miłki pobiegnie także jej argentyński kolega Nico Vega – zdradza organizator.

Jeśli kogoś przeraża nocne bieganie, może wziąć udział w Charytatywny Bieg dla Franka z którego wpisowe zostanie przeznaczone na zakup turnusu rehabilitacyjnego dla Franka Szewczyka. Na ten cel organizator przeznaczy też część wpłat z pozostałych biegów.

Zapisy elektroniczne trwają do 28 czerwca, później będzie można się zgłosić w biurze zawodów.

Zapisy oraz regulamin biegu 12 h i półmaratonu można znaleźć TUTAJ. Bieg dla Franka – TUTAJ.

KM



Kilian Jornet nie wystartuje w Hardrock 100. Za długi i męczący

$
0
0

Organizatorzy serii Migu Run Skyrunning World ogłosili, że Kilian Jornet jest gotowy do powrotu na biegowe ścieżki i spodziewają się go na trasach Comapedrosa w Andorze, Kima Trophy, Glen Coe i Limone Skyrace.

Jednak udział Katalończyka w tych biegach wcale nie jest taki pewny. Kilian Jornet w marcu uległ poważnej kontuzji. Jego start w narciarskich zawodach Pierra Menta zakończył się złamaniem kości strzałkowej i zwichnięciem kostki. Lekarze zakładali, że okres leczenia urazu wyniesie od 4 do 6 tygodni.

Na swoim profilu Jornet poinformował, że dopiero od kilku dni może mówić, że czuje się dobrze i myśli o powrocie na trasy. Niestety ten powrót nie nastąpi na trasie Hardrock 100. Czterokrotny zwycięzca tej imprezy uznał, że tak długa trasa, była zbyt dużym wyzwaniem dla słabej jeszcze nogi i odwołał swój lipcowy start.

Pewny jest za to jego udział w Marathon du Mont Blanc. To właśnie w Chamonix, już za tydzień Jornet zamierza sprawdzić w jakiej jest dyspozycji i jak reaguje jego noga na biegowe obciążenia górskie. Od tego, jak ten test wypadnie, uzależnia dalsze decyzje na ten sezon. Po głowie chodzi mu Sierre Zinal i Ring of Steall. W serii Skyrunning World bierze pod uwagę Comapedrosę, Kimę i Limone, ale nie wspomina nic o Glen Coe.

Decyzji w sprawie UTMB Katalończyk jeszcze nie podjął. Start w tym biegu zależy od postępów w powrocie do pełnej formy. Jeśli weźmie w nim udział, będzie to jego pierwszy ponad 100-kilometrowy bieg po kontuzji.

Przypomnijmy, w najbliższy weekend Kilian Jornet wystartuje – w parze ze swoją drugą połówką Emelie Forsberg – w Monte Rosa Skymarathon (35 km i 7000m przewyższenia). Nie należy się jednak spodziewać, że będzie tam walczył o czołowe lokaty. Jak zapowiedział, to od Marathon du Mont-Blanc znów chce się ścigać.

IB


Ironman 70.3 Astana: Sobańska na podium, Polacy ze slotami na MŚ!

$
0
0

W miniony weekend w stolicy Kazachstanu odbyły się zawody z cyklu Ironman 70.3. Do Astany wybrało się kilkoro Polaków, troje z nich stanęło na podium.

Najlepszy występ odnotowała nasza najmłodsza zawodniczka Izabela Sobańska, która wyścig ukończyła jako trzecia kobieta, wygrywając jednocześnie kategorię K18-24. Najlepsza w swojej kategorii (K30-34) okazała się także Ewa Papla, która była 10 wśród kobiet. Na podium M25-29 stanął Bartosz Czajkowski.

Dobry występ zapewnił całej trójce kwalifikację na Mistrzostwa Świata, które odbędą się w RPA na początku września.

Ironman 70.3 Astana zadebiutował na mapie światowego triathlonu. To był jeden z powodów, które skłoniły Izabelę Sobańską do tego startu. – Gdy planowałam z trenerem sezon pojawiły się akurat nowe zawody na mapie Ironmana. Termin bardzo mi pasował. Lubię podróżować, zwiedzać i poznawać nowe miejsca. Tym bardziej start w Astanie był odpowiedni dla mnie – przyznaje. – Nie spodziewałam się podium w kategorii a już na pewno nie trzeciego miejsca open!

Z kolei Ewa Papla wybrała zawody bardzo spontanicznie: – Wystarczyło, że zobaczyłam filmik promujący start i zaiskrzyło. Sprawdziłam profil trasy i już kolejnego dnia byłam zapisana, bo przecież w Kazachstanie mnie jeszcze nie było – śmieje się zawodniczka, która ma na swoim koncie maratony w kilku krajach świata, między innymi w Hiszpanii i we Włoszech.

Lokalizacja okazała się dla nich szczęśliwa. Izabela Sobańska ukończyła zawody z wynikiem 4:48:39, ulegając tylko Rosjance Libovy Polyanskyai (4:36:17) oraz Irlandce Deridrei Casey (4:28:22). Ewa Papla na mecie zameldowała się jako dziesiąta kobieta open i pierwsza w K30-34 z czasem 5:03:01. Bartosz Czajkowski uzyskał wynik 4:26:53, co dało mu drugie miejsce w M25-29 (33 miejsce open).

– W rzece walczyłam głównie z prądem i tłokiem na trasie. Na rowerze głównym przeciwnikiem okazał się wiatr. Natomiast na bieg została najcięższa walka z samą sobą – relacjonuje Izabela Sobańska. – Na każdym etapie dałam z siebie tyle, ile na ten czas miałam do pokazania. Wystarczyło to na rekord życiowy na dystansie i trzecie miejsce open – cieszy się.

Z wyniku zadowolona jest także Ewa Papla: – Stając na starcie powtarzałam sobie w głowie, że jestem dobrze przygotowana, ciężko pracowałam na treningach i dziś nie zamierzam się poddać. Pomimo małych komplikacji dałam z siebie wszystko a czas jaki osiągnęłam uważam za mój sukces. Wiedziałam, że można zdobyć kwalifikację na MŚ w RPA, ale w mojej głowie nie pojawiła się myśl, że mogę to być ja, przecież jest wiele mocnych zawodniczek. Teraz trzymam slota w ręku i już wiem, że go wykorzystam. Piękne uczucie! Rozpoczynamy misję RPA wraz z innymi triathlonistami z Polski – zapowiada zawodniczka.

Udział w mistrzostwach świata w Afryce deklaruje też Sobańska: – Zwycięstwo w kategorii dało mi możliwość startu w Mistrzostwach Świata Ironman 70.3, które odbędą się 1 września tego roku w RPA. Uczucie świetne, czeka mnie wielka przygoda, możliwość zmierzenia się z najlepszymi zawodnikami świata a także okazja do zobaczenia kolejnego odległego zakątka świata. Już rozglądam się za biletami na samolot…

KM


W niedzielę w Karpaczu MŚ w długodystansowym biegu górskim. Magdalena Łączak: "Na swojej ziemi liczę na wysokie miejsca biało-czerwonych"

$
0
0

Polska znów gości Mistrzostwa Świata w biegach górskich. W niedzielę na trasie imprezy 3xŚnieżka = 1xMont Blanc w Karpaczu zawodnicy po raz drugi staną na starcie rywalizacji o tytuły najlepszych na globie w długodystansowym biegu górskim.

Uczestnicy mistrzostw świata zmierzą się z trasą 2xŚnieżka, czyli dystansem 36 km i przewyższeniem w górę 2110 m. Dwukrotnie (różnymi szlakami) wbiegną na najwyższy szczyt Karkonoszy i dwukrotnie z niego zbiegną. W gronie 150 zawodników z 20 krajów nie ma, niestety, Francuzów i Hiszpanów, są za to Amerykanie, Brytyjczycy czy Włosi.

Są też, oczywiście, biało-czerwoni – 11-osobowa kadra Polski (6 kobiet i 5 mężczyzn), chcących na swojej ziemi powalczyć o jak najlepsze wyniki, może nawet cenne laury.

Skład reprezentacji Polski to:

KOBIETY

  • Katarzyna Golba
  • Edyta Lewandowska
  • Katarzyna Solińska
  • Dominika Stelmach
  • Mirosława Witowska
  • Paulina Wywłoka

MĘŻCZYŹNI

  • Krzysztof Bodurka
  • Rafał Klecha
  • Kamil Leśniak
  • Bartłomiej Przedwojewski
  • Marcin Rzeszótko

W składzie, jak widać, brakuje co najmniej kilkorga mocnych nazwisk polskich biegów górskich. Powody – różne. Ot, choćby inne plany startowe: Marcin Świerc rywalizuje w Lavaredo Ultra-Trail, a Natalia Tomasiak w legendarnym Monte Rosa Skymarathon. Dla Magdaleny Łączak i Pawła Dybka 36 km to dystans zbyt krótki na rywalizację ze światową czołówką, Magda odpoczywa po świetnych, ale intensywnych startach w ostatnich miesiącach, a Paweł kończy leczyć kontuzję. Z kolei Ewa Majer i Bartosz Gorczyca od początku nie planowali startu w tych zawodach.

 

Jedenastka, która będzie biegała na Śnieżkę, gwarantuje jedno: bardzo chcieli reprezentować nasz kraj w mistrzostwach świata i na pewno dadzą z siebie wszystko, pobiegną nawet na 110 procent możliwości!

Dlatego też Magdalena Łączak z nadzieją czeka na niedzielny start biało-czerwonych biegaczy.

– Patrzę na naszą reprezentację na Karpacz przez naprawdę różowe okulary – powiedziała nam szósta zawodniczka majowych mistrzostw świata w ultra biegu górskim na Penyagolosie. – Mamy naprawdę fajny skład zawodniczek i zawodników, jeśli nie przydarzą się jakieś losowe historie, to zobaczymy fajną rywalizację i dobre wyniki. Oni naprawdę mogą tu wiele zwojować – przewiduje triumfatorka tegorocznej Transgrancanarii.

Trasa mistrzostw świata, 2xŚnieżka nie jest trudna technicznie, za to w zdecydowanej większości biegowa. To sprzyja zawodnikom szybkim. Teoretycznie więc najlepszych wyników możemy się spodziewać po Edycie Lewandowskiej i Dominice Stelmach oraz Bartłomieju Przedwojewskim.

– Edyta będzie na pewno w wyśmienitej formie – twierdzi Magda Łączak. – Oby tylko była w stanie to pokazać, bo przygotowana jest znakomicie. Po niej można spodziewać się naprawdę miłej niespodzianki. Już na mistrzostwach świata na Penyagolosie widziałam, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. A trasa „Śnieżki” powinna jej sprzyjać.

– To samo Dominika – analizuje dalej Magdalena Łączak. – Ona może pobiec jeszcze lepiej, bo oprócz szybkości ma też spore górskie doświadczenie. Nie wiem tylko, czy już do końca uporała się z kontuzją, która ewentualnie mogłaby jej przeszkodzić. To nie jest bieg, w którym na 20 minut zagryzie się zęby i leci nawet z urazem, to jest kilka godzin spędzonych na trasie. Jeśli więc tylko Dominika Stelmach jest zdrowa, spodziewam się po niej i Edycie Lewandowskiej rewelacyjnych wyników.

– Pozostałe cztery dziewczyny też na pewno dadzą z siebie wszystko – uważa Magda – i stać je na to, żeby przyczynić się do wysokiego miejsca drużyny (do klasyfikacji zespołowej MŚ liczą się 3 najlepsze wyniki zawodników danego kraju – red.)

Spore szanse na niezły wynik w drużynie Magdalena Łączak widzi też u chłopaków. – Mają bardzo wyrównany skład. Trzeba też pamiętać, że będziemy biegać u siebie. To ogromny atut. Będzie gorący doping, słyszałam, że naprawdę wielu ludzi wybiera się pod Śnieżkę, żeby kibicować naszym dziewczynom i chłopakom. Ale wynik drużyny to składowa jeszcze bardziej złożona, ważne jest nie tylko bieganie naszych zawodników, ale też skład i siła rywali oraz to jak równe są ekipy.

Najsilniejszym punktem 5-osobowego zespołu męskiego jest, zdaniem Magdaleny Łączak, jej kolega z Salomon Suunto Teamu, Bartłomiej Przedwojewski. – Jeśli tylko zdołał odpocząć po rewelacyjnym starcie w Zegama Aizkorri (4 tygodnie temu Bartek zajął w tym prestiżowym biegu w Hiszpanii 3 miejsce – red.), to naprawdę może zamieszać. Jest rewelacyjnie przygotowany, biega w tym sezonie świetnie, na Zegamie pokazał, że umie podjąć rywalizację z najmocniejszymi. Bardzo stawiam na Bartka – komplementuje Magda biegacza, pracującego na co dzień jako strażak. – Stać go na miejsce w ścisłej czołówce, czy na medal... trudno powiedzieć. Bieganie po górach, zwłaszcza na dłuższym dystansie, jest tak złożone i podlega tak wielu czynnikom, że wszystko może się wydarzyć, trudno cokolwiek sensownie przewidywać.

Przez kilka ostatnich tygodni w Karpaczu panowała upalna pogoda. W palącym słońcu trenowali pod Śnieżką w ostatnich dniach m.in. Edyta Lewandowska, Dominika Stelmach i Bartłomiej Przedwojewski. Tymczasem dzisiaj (czwartek 21 czerwca), po 30-stopniowym przedpołudniu, w okolicy przeszło oberwanie chmury. W samym Karpaczu jeszcze nie padało, ale niebo nad miastem i górami zaciągnęło się ciemnymi chmurami i zerwał się silny wiatr. Kolejne dni maja być chłodne i deszczowe. Tak też może być podczas niedzielnej rywalizacji o mistrzostwo świata.

Magdalena Łączak nie widzi problemu w tak gwałtownej zmianie aury. – Jeśli będzie chłodniej niż do tej pory to tylko lepiej dla zawodników, będzie im się lepiej biegało. Byle nie lało w czasie biegu. Bo nawet jeśli trochę popada przez te 2-3 dni, to ziemia jest tak wysuszona, że przyjmie mnóstwo wody i błota na trasie być nie powinno – uważa czterokrotna triumfatorka Biegu 7 Dolin-100 km na Festiwalu Biegowym w Krynicy.

Karpacz, Piotr Falkowski

Biegiem na Wielką Krokiew. Ruszyły zapisy na Red Bull 400

$
0
0

18 sierpnia Wielka Krokiew zamieni się w trasę biegową, gdzie po raz pierwszy rozegrane zostaną zawody z cyklu Red Bull 400.

Zadaniem uczestników jest jak najszybszy bieg od podnóża skoczni na jej szczyt. Chociaż dystans do pokonania może wydawać się prostym wyzwaniem, to biorąc pod uwagę fakt, że nachylenie skoczni to nawet 37 stopni, łatwo zrozumieć, dlaczego zawody te określane są mianem „najtrudniejszych 400 metrów w twoim życiu”. O tym jak jest naprawdę mogą przekonać się wszyscy chętni, którzy zameldują się na liście uczestników imprezy.

Polska jest wśród 17 przystanków, gdzie zawita tegoroczna seria międzynarodowych zawodów Red Bull 400. Rywalizacja na Wielkiej Krokwi zostanie rozegrana w dwóch kategoriach: start indywidualny oraz sztafeta (4 x 100 metrów). W każdym z indywidualnych biegów eliminacyjnych startuje po 50 zawodników (kobiety i mężczyźni osobno). Najlepsi oraz tzw. lucky looserzy, awansują do finałów.

W każdym finale liczba startujących będzie taka sama jak w eliminacjach. Różnice będą dwie. W decydującej fazie pobiegną najszybsi i wszyscy będą już mieli w nogach poprzedni bieg. W przypadku sztafet nie będzie eliminacji. Od razu odbędą się biegi finałowe, a zwycięzcy zostaną wyłonieni na podstawie czasów. Dla osób, które staną na podium, przewidziane są nagrody rzeczowe i finansowe oraz dla wszystkich pamiątkowe medale.

W walce o najwyższe lokaty będzie miało znaczenie przygotowanie fizyczne, ale i hard ducha. Z każdym kolejnym krokiem uczestnicy będą musieli przezwyciężyć ból mięśni i coraz cięższy oddech. Z pewnością w czołówce będą się zatem plasować uczestnicy ekstremalnych biegów z przeszkodami, biegów górskich i wszyscy ci, którzy dbają o swoją siłę i kondycję regularnie. Do udziału i mierzenia się ze sobą oraz Wielką Krokwią zachęcamy jednak wszystkich niezależnie od poziomu zaawansowania – limit czasu na ukończenie wyścigu to 15 minut.

Opłaty startowe: bieg indywidualny: 79 zł do 31 lipca, sztafeta: 199 zł za drużynę do 16 sierpnia.

Nagrody za bieg indywidualny (osobna klasyfikacja kobiet i mężczyzn): 1500, 1000 i 500 zł oraz nagrody rzeczowe. Drużyny startujące w sztafecie: nagrody rzeczowe

Zapisy na zawody w Zakopanem na stronie www.redbull.pl/400. Wstęp dla kibiców wolny.

mat. pras.


Siemianowice Śl.: Biegający początek lata i „Poskromienie Świetlika”

$
0
0

Pierwszy weekend lata to doskonały czas na... poskromienie świetlika. Dla osób, które mają ochotę zmierzyć się z tym tajemniczym zadaniem lub przebiec 5 lub 10 kilometrów w urokliwych okolicznościach przyrody, MK team ma propozycję. W sobotę, 23 czerwca odbędzie się 3. Siemianowicki Festiwal Świetlików, czyli rodzinna impreza biegowa organizowana w Siemianowicach Śląskich w okolicach Stawu Rzęsa.

3. Siemianowicki Festiwal Świetlików to dwa biegi główne na 5 lub 10 km, zawody dla dzieci, animacje oraz tegoroczna nowość – eliminacyjny bieg przełajowy pod hasłem: „Poskromić Świetlika”. Najmłodsi będą mieli do pokonania 200, 400 i 800 metrów.

Festiwal rozpocznie się o godz. 14:00 i potrwa do późnych godzin wieczornych. Szczegółowy harmonogram imprezy zostanie zaprezentowany wkrótce.

– Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy mają ochotę przywitać lato wspólnie z nami w ten nietypowy sposób. Gwarantujemy świetną atmosferę, sportowe emocje, liczne niespodzianki, a także nagrody finansowe – zapewnia MK team.

To już druga impreza organizowana w ramach Grand Prix MK team 2018, czyli cyklu organizowanych przez MK team w 2018 roku. W jego skład wchodzą jeszcze Parkowe Hercklekoty, Siemianowickie Nocne Marki i Bieg Mikołajkowy.

Partnerem biegu jest Siemianowickie Centrum Kultury, a Festiwal Świetlików odbywa się pod patronatem Prezydenta Miasta Siemianowice Śląskie, Rafała Piechy.

Więcej informacji dot. III Siemianowickiego Biegu Świetlików znajduje się TUTAJ.

mat. pras.


Comrades Marathon… o kulach [WIDEO]

$
0
0

Niezwykłą kartę w historii południowoafrykańskiego ultramaratonu napisał w tym roku niejaki Xolani Luvuno. Bezdomny z Pretorii pokonał pełną 90-kilometrową trasę z Pietermaritzburga do Durbanu poruszając się o kulach.

Comrades Marathon 2018 - inspirujący i emocjonalny [WYNIKI POLAKÓW]

Luvuno wystartował 5 godzin przed zasadniczą stawką. Pierwotny plan zakładał start ze wszystkimi uczestnikami, ale gdy nie dostarczono mu na czas protezy prawej nogi, amputowej przez raka kości, postawił na kule. Nie dopuszczał do siebie myśli, że musi zrezygnować ze startu.

Organizatorzy zgodzili się wydłużyć tylko dla niego 12-godzinny limit czasu imprezy, choć nie wpisali go na listę wyników. Xolani Luvuno dotarł do mety po 15 godzinach i 50 minutach, godzinę przed upływem zasadniczego limitu czasu.

Sport do drugie życie Xolani’ego Luvuno. Był narkomanem i dilerem. Dzięki biznesmenowi Heinowi Venterowi, który zauważył go pod jednym z mostów w Pretorii i pomógł, zarażając przy okazji swoją biegową pasją, przybłęda może przysłużyć się społeczeństwu. Marzy o Ironmanie i Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio.

Źródło: News24.com


„Czyste Tatry” już za chwilę. Przyłącz się!

$
0
0

Już wkrótce, 29 i 30 czerwca, wieki finał Czystych Tatr Made in Małopolska. W środę w zakopiańskim COS spotkali się organizatorzy, ambasadorzy i partnerzy projektu oraz przedstawiciele mediów. Co będzie się działo na Górnej Równi Krupowej? Jakie atrakcje czekają na was podczas finału? Gdzie na szlaku będzie można spotkać gwiazdy YouTube?

Program niemal pęka w szwach i na pewno będzie się działo. – Śmieci w górach jest radykalnie mniej, dlatego w tym roku stawiamy na edukację – powiedział Rafał Sonik, prezes Czystej Polski.

Czyste Tatry w roku 2018 zyskały markę „Made in Małopolska”. Dzięki wsparciu województwa Małopolskiego. – Tatry to wizytówka Małopolski i jedna z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych. Musimy o nie dbać, by zachować ich unikatowe piękno dla przyszłych pokoleń. Dlatego doceniamy i wspieramy inicjatywę wielkiego sprzątania gór – mówi Jacek Krupa, Marszałek Małopolski, który dołączył do grona ambasadorów Czystych Tatr.

– Czyste Tatry zawsze odbywają się pod honorowym patronatem burmistrza Zakopanego, od samego początku. Sama chodzę po górach, śmieci leżą na szlakach i cieszę się, że Czyste Tatry rosną w siłę i że co roku więcej ludzi sprząta góry. Takie budowanie świadomości i sposobu zachowania się w górach jest bardzo ważne – powiedziała Agnieszka Bartocha, Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zakopane.

Jan Krzeptowski-Sabała, kierownik działu edukacji Tatrzańskiego Parku Narodowego , opowiedział o problemie śmieci w Tatrach, który wciąż jest widoczny.

– Staramy się w Tatrach godzić dwie sprzeczne funkcje: chronić unikatową przyrodę, ale też pokazać ją ludziom. A tych jest w Tatrach sporo, w zeszłym roku to było trzy i pół miliona. Śmiecenie jest problemem, ale to nie wynika z ilości ludzi, bo są góry na świecie, gdzie turystów jest sporo, ale śmieci jest zdecydowanie mniej. Kluczowa jest edukacja i nacisk na tworzenie świadomości. Czyste Tatry to największe sprzątanie Tatr o charakterze wolontariackim w całym roku i już wpisały się w krajobraz Tatr – ocenił przedstawiciel TPN-u.

Prezes Stowarzyszenia Czysta Polska, Rafał Sonik, zaprezentował oficjalną koszulkę Czystych Tatr 2018 i przedstawił założenia inicjatywy na obecny rok.

– Sporo podróżuję po Polsce i ludzie często mówią: „A, to ten pan Rafał, który wygrał Rajd Dakar i sprząta Tatry”. Ludzie mówią, że to dobry i pożyteczny projekt. Co będzie działo się w tym roku? Będziemy nie tylko zbierać śmieci, ale też razem się bawić, uczestniczyć w spotkaniach z ludźmi gór czy spróbujemy pobić rekord Guinnessa. Na razie mogę powiedzieć tyle, że ułożymy z materiałów podlegających recyklingowi symbol Małopolski, naszego partnera. Jaki to będzie symbol? Wkrótce to ujawnimy, to na razie jest niespodzianka. A na koniec zapraszamy na fantastyczny koncert, a w zasadzie dwa – zagrają Pudelsi i Łąki Łan – czyli dwa zespoły dla dwóch różnych pokoleń – przyznał Rafał Sonik.

W tym roku nasz mistrz będzie brał udział w zbieraniu odpadków na szlaku z Kuźnic na Kasprowy Wierch, a towarzyszyć mu będą podopieczni stowarzyszenia Siemacha.

– Śmieci jest radykalnie mniej, wiem, bo po kontuzji już chodzę po górach i sam widziałem. W tym roku stawiamy na edukację i ten proces przenosimy na młode pokolenie. Zaprosiliśmy młodych twórców internetowych i zorganizujemy Małopolska EkoMeetUp. ReZi w ubiegłym roku sam sprzątał ze swoimi bliskimi, a w tym roku sam pomaga nam w organizacji – dodał przedsiębiorca, filantrop i wybitny polski sportowiec.

– O co chodzi w Małopolska EkoMeetUp Czyste Tatry? O budowanie świadomości. Docieramy w internecie do milionów ludzi, młodych ludzi. I w ten sposób możemy ich edukować, to zależy tylko od nas. Jeśli nie będziemy mówić o tym, że góry powinny być czyste, to będziemy mieli problem. Dlatego będziemy robić coś wspólnie i razem posprzątamy góry. Mam nadzieję, że pojawi się o wiele więcej ludzi. Zamiast spędzać czas przed ekranami komputerów i telewizorów, chcemy zabrać ich w góry – opowiedział o niezwykłym spotkaniu YouTuberów Remigiusz Wierzgoń, czyli popularny ReZigiusz.

Grupa YouTuberów i ich sympatyków 30 czerwca będzie zbierać odpadki na trasie wiodącej malowniczą Doliną Chochołowską. Tą samą trasą ruszą także Ambasadorzy Czystych Tatr.

Dla każdego wolontariusza nasz sponsor, Jan Niezbędny, przygotował specjalny pakiet, który będzie bardzo przydatny podczas Czystych Tatr. Każdy ochotnik otrzyma charakterystyczny, żółty workoplecak, a w nim: worki na śmieci, rękawice ochronne, krem z filtrem, kosmetyk oraz zestaw rozmaitych gadżetów i drobnostek.

Zapisy wolontariuszy trwają na stronie CzysteTatry.pl/Rejestracja. Finał projektu Czyste Tatry Made in Małopolska już 29 i 30 czerwca.

Strona projektu: www.czystetatry.pl

źródło: Czyste Tatry



„Ultra jest we mnie” - Przemek Stupnowicz, rekordzista Polski w biegu 12-godzinnym U23

$
0
0

Przemysław Stupnowicz, trener i propagator nordic walking, utytułowany chodziarz a od niedawna także rekordzista Polski w biegu 12-godzinnym w kategorii do 23 lat. Swój czas dzieli między bieganie i marsze z kijami. Na koncie ma ponad 300 startów i kilka zaskakujących tytułów. Jest między innymi Mistrzem Polski Lekarzy i Techników Weterynarii. Na co dzień pracuje w korporacji i trenuje. Stawia sobie jasne cele…

Gdybyś miał opowiedzieć o sobie…

Przemysław Stupnowicz, sportowiec amator z Łodzi, lat 23. Na co dzień pracuję w korporacji, trenuję, prowadzę zajęcia z zakresu nordic walking i spełniam swoje marzenia.

Treściwie. Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?

Ze sportem związałem się na początku 2011 rok i już po kilku miesiącach, we wrześniu, wystartowałem w pierwszych zawodach. Był to bieg na 10 km w Tomaszowie Mazowieckim. Biegać postanowiłem celem poprawy kondycji, bo grałem w piłkę nożną. Po niedługim czasie piłka odeszła w zapomnienie a ja już tylko biegałem. Potem dołączyłem nordic walking. Jestem zawodnikiem drużyny Epoka Nordica Łódź. Bieganie i nordic walking to moje dwie pasje.

Równorzędne czy jednak któraś jest bliższa sercu?

Obecnie zdecydowanie bieganie. Przy trenowaniu oby dyscyplin, ani w jednej, ani w drugiej nie byłem na takim poziomie, jakim chciałem. Dlatego po kilku latach sukcesów w nordic walking postanowiłem skupić się tylko na bieganiu i to zaprocentowało. W nordic walking zrobiłem sporo na imprezach typu Puchar Polski. Startowałem w półmaratonach i maratonach, gdzie zawsze udawało się zajmować czołowe lokaty.

Zaspokoiłeś swoje ambicje? Nie ma już nic, co chciałbyś osiągnąć w nordic walking?

Jedyne, co jeszcze kusi mnie w nordicu, to złamanie 5 godzin w maratonie. Najlepszy mój czas z Mistrzostw Polski z Osielska to 5:00:14, więc niewiele brakowało. Kiedyś powalczę z kijami na dystansie 42.195 km. Na ten moment prowadzę treningi. To bardzo mnie cieszy i całkowicie wystarcza.

Dlaczego wybrałeś akurat biegi ultra i to w takiej formie? Dlaczego nie maratony, biegi górskie albo cokolwiek innego?

Zawsze marzyłem, żeby biegać coraz więcej i więcej. Stąd duża liczba maratonów, biegów 6 czy 12 godzinnych i innych ultra. Zwyczajnie czuję, że to coś dla mnie. Biegi na krótszych dystansach też mają w sobie coś fajnego i chętnie je biegam, ale jednak ultra jest we mnie. Co do biegów górskich, to na ten moment nie widzę się w nich. Planuje sprawdzić się w tym roku w biegu 24 godzinnym i, jak do tej pory, biegać sporo maratonów i krótkich ultra. To mój cel. Byle zdrowie dopisywało, a o resztę zadbam.

„Biegać sporo maratonów i krótkich ultra”? Ile masz ich na koncie?

Trudno teraz policzyć dokładnie. W samych przygotowaniach do Dąbrowy, w tym roku wyszło 6 maratonów i 3 ultra. Na pewno wiem, że od kwietnia 2017, czyli w ciągu trochę ponad roku, Dąbrowa była startem nr. 21.

Jechałeś tam na Ultramaraton DG24h z myślą o rekordzie? Taki był cel?

Pierwszy raz o rekordzie pomyślałem przed startem w Rudzie Śląskiej 28 kwietnia. Tam jednak udało się nabiegać tylko 103,2 km. Do Dąbrowy pięć tygodni później jechałem z wiedzą na co nie tracić czasu podczas biegu i, przede wszystkim, z serwisantami, dzięki którym wybiegałem 112,750 km. Nie sądziłem, że po Rudzie i dwóch maratonach po drodze będę odpowiednio wypoczęty i gotowy, ale wszystko poszło dobrze i nabiegałem wymarzony wynik. Podziękowania należą się w tym miejscu Marcinowi i Kasi z supportu, wszystkim kibicującym i wspierającym moją osobę oraz Michałowi, z którym trenowałem.

Jakie jest Twoje największe marzenie?

Największym marzeniem jest w zdrowiu i rozsądku sprawdzać swoje siły na coraz dłuższych biegach. Chodzi po głowie bieg 48 godzinny… No i chciałbym wejść do Klubu 100 Maratonów.

Trzymamy zatem kciuki. Powodzenia!

Rozmawiała KM


Polak z cudzym numerem startowym maratonu w Londynie idzie do więzienia. Ale...

$
0
0

Sprawa Stanisława Skupienia znalazła swój finał w więzieniu. Polak, który ukończył fragment London Marathon przywłaszczając sobie cudzy numer, został skazany na 16 tygodni więzienia.

Ta historia zaczyna się wcześniej niż start maratonu. Przez 11 lat pobytu w Wielkiej Brytanii, Stanisław Skupień był żonatym, pracującym człowiekiem, po pracy wracającym do syna i żony. Wszystko zaczęło się sypać, gdy w wyniku wypadku samochodowego uszkodził kręgi szyjne. Najpierw stracił pracę, potem rodzinę, a na końcu dach nad głową. Potem było już tylko gorzej. Jako bezdomny pomieszkiwał na lotnisku, dopuszczał się kradzieży, wchodził w konflikt z prawem. Przeszedł również załamanie nerwowe.

Na trasie London Marathon znalazł się trochę przez przypadek. Był kibicem, który dał się ponieść atmosferze tego wydarzenia. Na ulicy zobaczył numer startowy. Wtedy niekoniecznie zastanawiał się nad tym, co robi. Podniósł należący do biegacza charytatywnego, zgubiony podczas zdejmowania koszulki numer i przekroczył z nim linię mety. Pokonał ok. 5 km.

Swoim biegowym osiągnięciem był autentycznie wzruszony. Do zdjęć pozował z medalem i ze łzami w oczach.

Według słów adwokata, po tym wydarzeniu Stanisław Skupień zaczął trenować, by w przyszłości spełnić swoje marzenie i ukończyć maraton od startu do mety z własnym numerem startowym.

Na razie jednak marzenia o bieganiu musi odłożyć. Przywłaszczenie sobie cudzego numeru będzie go kosztowało 13 tygodni za kratkami, kolejne 3 tygodnie to wynik kradzieży. Dodatkową karą jest 3-letni zakaz wchodzenia na lotnisko Heathrow, chyba że będzie posiadał bilet lotniczy.

Z kolei Jake Halliday, charytatywny biegacz, do którego należał przywłaszczony numer, wprawdzie nie ukończył maratonu, ale odniósł sukces w swojej zbiórce. Zebrał ok. 50 tys. funtów na cele związane z nowotworami krwi.

IB

Źródła: The Guardian / BBC / DailyMirror / Cooltura24.co.uk


Biegaj jak... Ryszard Ochódzki. 4. Bieg Tyma w Warszawie

$
0
0

Jak najszybciej dotrzeć na 30. piętro Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, bez pomocy windy. Oto cel uczestników 4. Biegu im. Stanisława Tyma. Zapisy trwają.

Impreza nawiązuje do kultowej sceny z filmu „Miś” w reżyserii Stanisława Barei. Fikcyjny Ryszard Ochódzki, grany przez Stanisława Tyma, musiał dostarczyć list ministrowi relaksującemu się na tarasie widokowym. Wiele osób żartuje, że była to pionierska scena w historii biegów po schodach w Polsce.

Uczestnicy biegu mają do pokonania blisko 800 stopni. Trasa nie będzie prowadzić jedną klatką, jak w przypadku wielu podobnych imprez. Start zlokalizowany jest przed gmachem. Po krótkim dobiegu biegacze znajdą się w środku budynku. Na jednej z kondygnacji, przebiegną przez długie korytarze i dotrą do kolejnych schodów. Meta znajdować będzie na 30 piętrze, skąd rozciąga się piękna panorama miasta.

Limit uczestników tegorocznej edycji biegu to 350 osób. Zgłoszenia drogą elektroniczną przyjmowane będą do 28 czerwca. Impreza cieszy się dużym zainteresowaniem, jak do tej pory chęć udziału wyraziło ponad 360 biegaczy. Nie wszyscy jednak uiścili opłatę startową.

4. Bieg im. Stanisława Tyma odbędzie się 30 czerwca. Start o godzinie 10. Zawodnicy ruszać będą pojedynczo, co 15 sekund. Biuro zawodów znajdować będzie się w Szatni Głównej Pałacu Kultury i Nauki, przy Placu Defilad 1.

Na zwycięzców czekają nagrody. Wyróżniony zostanie także 63 biegacz, co nawiązuje do rocznicy wybudowania PKiN, a także nastraszy uczestnik biegu. Dodajmy, że ubiegłoroczną edycje ukończyło prawie 300 osób. Wygrali Piotr Łobodziński z czasem 3:16.35, oraz Sylwia Bondara z rezultatem 4:22.80.

Pałac Kultury i Nauki jest najwyższym budynkiem w Polsce. Jego wysokość całkowita liczy 237 m. Taras widokowy i 30 piętro znajduje się na 114 m nad ziemią. Wybudowany został w 1955 roku, jako „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego”. Stąd też budzi wiele kontrowersji, nawet wśród mieszkańców Warszawy.

4. Bieg Tyma w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

RZ


4. Bieg Rolnika pokaże piękno polskiej wsi

$
0
0

Cisza, spokój, pola po horyzont, kukurydza na trasie biegu, pomidory i ogórki w pakiecie startowym… Taka impreza jest tylko jedna - 4. Bieg Rolnika w Kamieńcu koło Gliwic. Tak swojskiego klimatu nie znajdziecie nigdzie indziej. W tym roku zapowiada się kilka nowości.

– Będzie to już czwarta edycja. Jak w roku ubiegłym, będzie bieg na dystansie 10 km i półmaraton oraz marsz Nordic Walking na dystansie 10 km. Impreza odbędzie się w ramach święta Gminy Zbrosławice - DRAMATALIA 2018, więc oprócz biegu na uczestników czeka wiele innych atrakcji – zapowiada dyrektor biegu Grzegorz Gąszczyk.

Trasy krótszego biegu i marszu się pokrywają. Choć są bardzo zróżnicowane pod względem nawierzchni, jednocześnie dość szybkie i łatwe. Z ich pokonaniem poradzi sobie każdy, zwłaszcza, że limit czasu w biegu to 1,5 godziny a w marszu aż 2,5. Trochę zmian czeka bywalców tutejszego półmaratonu.

– Zmieniamy nieco trasę półmaratonu. Nowa będzie bardziej widokowa, trochę trudniejsza i pokaże nieco więcej klimatu wsi i rolnictwa, bo przecież o to nam właśnie chodzi – mówi Gąszczyk. – Polecamy szczególnie półmaraton, bo jest to spore wyzwanie. Organizator zadba o punkty z wodą, zapewnia też jeden punkt odżywczy. W razie wysokiej temperatury można liczyć na mieszkańców Kamieńca, którzy tradycyjnie już polewają wodą zawodników, często używając do tego węży ogrodowych.

– Jak co roku, w pakietach startowych będzie nasz symbol, czyli pomidor – zdradza organizator. Uczestnicy znajdą też w pakietach ogórki i inne niespodzianki. Każdy otrzyma w pakiecie praktyczny bidon, który na pewno przyda się podczas treningów, jak i na zawodach. – W tym roku rezygnuje z koszulek w pakietach startowych. Chętni mogą za to zamówić piękne koszulki Biegu Rolnika zaprojektowane przez Warsztat Koszulkowy. Idealne rozwiązanie - kolekcjonerzy mogą się skusić a stali bywalcy biegów, których szafy pękają w szwach, nie muszą martwić się, co zrobić z kolejną koszulką.

Dlaczego warto wybrać akurat Bieg Rolnika?

– Zależy nam, aby każdy kto u nas wystartuje poczuł klimat polskiej wsi, rolnictwa. Dlatego pobiegniemy wśród pól, pastwisk, obok dawnego PGR-u. Gmina Zbrosławice to najbardziej rolnicza gmina w województwie śląskim i przygotowaliśmy wiele niespodzianek, więc warto się do nas wybrać. Zapraszamy w niedzielę 2 września 2018 do Kamieńca w Gminie Zbrosławice – zachęca organizator.

Niższe opłaty startowe obowiązują tylko do końca czerwca. Rejestracja pod TYM adresem. 

KM


Zawody Leśne Run wracają na Warmię

$
0
0

Zawodnicy, którzy kochają biegi w wyjątkowych okolicznościach przyrody, po raz drugi staną na starcie popularnego cyklu.

Uczestnicy będą rywalizowali na dwóch dystansach, pokonując 5 i 10 kilometrów.  Szlak jest wyznaczony przez najpiękniejsze tereny gminy Stawiguda. Biegacze zmagania rozpoczną w Rusi.

Zanim jednak rozpoczną wyścig do boju ruszą najmłodsi, całkowity dochód z biegu dla dzieci przeznaczony jak pomoc dla małego Michałka.

Zapraszamy miłośników aktywnego wypoczynku. Leśne ścieżki wspólnie pokonają zawodowcy i amatorzy. Biegowe święto w Stawigudzie rozpoczną najmłodsi uczestnicy.

Leśne Run Warmia to okazja by pokazać piękno warmińskiej przyrody i pasje mieszkańców regionu.

PROGRAM: 

  • 9:00 - 10:30 BIURO ZAWODÓW
  • 10:30 - 10:45 BIEG DLA DZIECI
  • 11:00 - 12:30 BIEG GŁÓWNY
  • 12:30 - 13:00 DEKORACJA

mat. pras.


Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>