Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

IAAF, ITRA i WMRA razem. Nowe mistrzostwa świata na horyzoncie

$
0
0

Bieganie terenowe i górskie, które zyskuje sobie coraz więcej zwolenników, wchodzi na nowy poziom. Dwie największe organizacje łączą siły i składają nową propozycję biegaczom. Międzynarodowe Stowarzyszenie Biegów Trailowych (ITRA) i Światowe Stowarzyszenie Biegów Górskich (WMRA) ogłosiły zacieśnienie współpracy i długofalowe partnerstwo, nad którym swój parasol organizacyjny rozłoży IAAF.

Co to oznacza dla biegaczy?

Zarówno WMRA jak i ITRA co roku organizowała własne mistrzostwa świata. Teraz proponują jedne zawody pod nazwą IAAF World Trail and Mountain Running Championship, czyli mistrzostwa świata w trailu i górskim bieganiu razem. Zdaniem Jonathana Wyatta, stojącego na szczycie WMRA, połączenie sił umożliwi rywalizację najlepszych na świecie biegaczy górskich i trailowych w jednym miejscu i czasie. Pierwsze takie mistrzostwa miałyby się odbyć w 2021 r., a kolejne edycje byłyby rozgrywane co dwa lata.

Michel Poletti z ITRA, w swoim wystąpieniu na konferencji prasowej na której ogłoszono współpracę podkreślił, że bieganie w terenie jest szybko rozwijającą się dyscypliną i jej zawodnicy zasługują na większą rozpoznawalność na arenie międzynarodowej. Wspólne działanie największych organizacji biegowych mogłoby to ułatwić. Zaangażowanie IAAF w biegi w terenie i w górach pomoże przenieść wartości z bieżni i biegów na asfalcie, a te związane z fair play i czystością w sporcie także w ten obszar.

Na razie szczegóły nowych mistrzostw nie są jeszcze znane. Staną się one przedmiotem dyskusji wszystkich zaangażowanych stron. Pierwsze reakcje biegaczy, zarówno te oficjalne jak i wyrażane w formie komentarzy internetowych, są pozytywne. Wszyscy mają nadzieję, że będzie to okazja by raz na dwa lata rywalizować w gronie najlepszych na świecie.

IB



Marcin Świerc wygrywa TDS! Historia pisze się na naszych oczach! "Jestem przeszczęśliwy!"

$
0
0

Festiwal UTMB znów szczęśliwy dla Marcina Świerca. Po ubiegłorocznym drugim miejscu w 101-kilometrowym CCC, biegacz z Lisowicz poprawił ten wynik w jeszcze trudniejszym TDS! To największy sukces polskiego ultra w historii!

Świerc przystąpił do rywalizacji mocno zmotywowany i wytrenowany – temu startowi podporządkował przecież ostatni rok życia – ale też z niepewnością, po nieudanym starcie w Lavaredo Ultra-Trail (zszedł na 20. kilometrze trasy przez problemy żołądkowe). Start w Dolomitach była ważną, kolejną próbą sił w starciu z czołówką światową (m.in. Pau Capell, Hayden Hawks, Tim Tollefson), ale wciąż był to start kontrolny. Humory poprawił na pewno wygrany później Bieg Marduły, ale najważniejszy był TDS – 121 km dystansu i 7300 m wspinaczki w pionie.

Marcin rozpoczął spokojnie, od 20. miejsca na 15. kilometrze w Lac Combal. Potem już tylko piął się w klasyfikacji. Po 36 kilometrach był już szósty, po 50 – piąty. W połowie dystansu w Cret Bettex pukał już do podium, tocząc pasjonujący pojedynek z Rosjaninen Dmitrijem Mitiajewem, Amerykaninem Dylanem Bowmanem i Hiszpanami Pablo Villą Gonzalezem i Tofolem Castanerem.

Wbiegając do Les Contamines-Montjoie, na 97 kilometrze trasy, Marcin wciąż był czwarty. Wybiegając z punktu minął Gonzaleza (ten po chwili zszedł z trasy), a niedługo potem na podejściu "połknął" umierającego – tak wtedy wyglądał – Bowmana (ten, jak się później okazało, kilka kilometrów wcześniej pomylił trasę). Ok. 20 km przed metą Polak był już drugi, za Mitiajewem.

W Bellevue na 111. kilometrze czołową trójkę dzieliły tylko cztery minuty – po dwie minuty między Rosjaninem, Polakiem i Amerykaninem. Na przedostatnim punkcie, w Les Houches 115 km, Bowman niespodziewanie przegonił Świerca. Gdy Marcin zmieniał czołówkę i uzupełniał zapas wody, Amerykanin przemknął przez namiot bez chwili wytchnienia. Po kilkunastu sekundach Świerc ruszył w pogoń.

Ostatnie, już płaskie kilometry biegu to wyczekiwanie na wieści z trasy. Livetracking GPS wskazywał, że cała trójka biegnie bardzo blisko siebie, a różnice są... metrowe.

Na mecie odległości były minimalne. Przy aplauzie sporej grupy polskich kibiców oraz okrzykach niedowierzania i zdumienia spikerki i komentatorów, na deptak wpadł Marcin Świerc! Jako pierwszy Polak wygrał bieg w ramach UTMB! Ze świetnym czasem 13:24:00 godz., z nieco ponad minutową przewagą nad Dylanem Bowmanem i blisko 2-minutową nad Mitiajewem, który na końcówce spadł z pozycji lidera aż na trzecie miejsce. Świerc udowodnił, że górale muszą być też szybcy na płaskim – jego świetny występ wiosną w Półmaratonie Warszawskim (41. miejsce i czas 1:11:51) nie był przypadkiem. 

Metę w Chamonix Świerc przeciął przeszczęśliwy, wymachując biało-czerwoną flagą, a przy tym pełny wigoru, jakby cały ten dystans i przewyższenie nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

Po chwili utonął w objęciach żony i kibiców. Uronił łzy… szczęścia!

To pierwsze polskie zwycięstwo w imprezie Festiwalu UTMB i drugi triumf Polaka w cyklu Ultra-Trail World Tour (Magda Łączak wygrała w lutym Transgrancanarię). Historia pisze się na naszych oczach!

– Jestem przeszczęśliwy! Żona czekała na mecie, więc musiałem biec bardzo szybko, by się z nią spotkać! – skomentował Marcin Świerc. 

Marcin Świerc swój historyczny triumf w TDS wykuwał powoli. Regularnie piął się w górę klasyfikacji i dopiął swego. Zupełnie inaczej układał się bieg Dimitri Mitjajewa. Rosjanin był liderem od 20. kilometra biegu. Swoją pozycję utrzymywał przez 30 km, jednak około 50. kilometrowa zaczął tracić pozycję i czas do liderów. Wydawało się, że ta tendencja się utrzyma, jednak 20 km przed metą Mitjajew znów objął prowadzenie. Woli walki mu nie brakowało, szwankowało za to kolano. Osłabł na tyle, że Bowman nadrabiający stracony na poszukiwanie właściwej trasy czas, zdołał go wyprzedzić.

Ostatecznie Mitjajew zakończył bieg na trzecim miejscu. Nie do końca odpowiadał mu nowy profil trasy, który wprawdzie zakładał taki sam dystans, ale przewyższenia układały się inaczej niż w pierwotnym przebiegu. Zawodnicy z powodu prognozowanej burzy, wystartowali również 2 godziny później niż początkowo planowali.

Problemy na trasie miał również Tofol Castanyer. Hiszpana męczyły po drodze problemy żołądkowe i był rozczarowany swoim wynikiem na mecie. - Wolałbym być na podium, ale niestety nie udało się - mówił czwarty zawodnik TDS, z wynikiem 13:58:25.

Wśród pań, triumfowała Audrey Tanguy. Francuska w tym roku była druga na mecie MIUT. Na tej samej pozycji zakończyła 90-kilometrowy bieg wokół Mont Blanc, jednak w swoje zwycięstwo w TDS nie wierzyła. - To nie wydawało mi się możliwe. Dopiero, gdy minęłam Rory Bosio, pomyślałam, że to się może udać i że może dam radę. Potem po prostu dałam z siebie wszystko - mówiła Tanguy, która do Chamonix przybiegła po 16 godzinach, 5 minutach i 22 sekundach.

Drugie miejsce zajęła zwyciężczynięUTMB z 2014 r. - Rory Bosio. Do Tanguy straciłą 14 minut i 14 sekund. Amerykanka z myślą o utracie zwycięstwa pogodziła się z chwilą, gdy minęła ją Tanguy. - Ja tam umierałam, a ona była taka świeża i silna - mówiła na mecie Bosio.

red. na podst. transmisji online


Ultra na świecie: Łotewski Park Narodowy zachwyci biegaczy

$
0
0

Sigulda to niezwykłe miasteczko, łączące w sobie tajemniczą historię, dogodne położenie i bliskość obszarów zielonych. A to wszystko zaledwie 50 km od stolicy Łotwy! Macie ochotę zobaczyć zamki i dworki sprzed kilku wieków? To w Siguldzie i sąsiedniej Turaidzie. Przejechać się kolejką linową albo zwiedzić największą łotewską jaskinię? Też tutaj. A może wyruszyć na jeden z kilkudziesięciu przepięknych szlaków poprowadzonych przez tajemnicze wąwozy, niezwykle zielone lasy i urwiste klify nad rzeką. Miasteczko bywa nazywane bramą Parku Narodowego Rzeki Gauji. Można tutaj wędrować, zwiedzać, spłynąć rzeką kajakiem albo… biegać. Na przykład podczas najtrudniejszego w kraju biegu ultra, czyli Siguldas Kalnu Maratons. W kraju, który choć jest płaski jak stół, potrafi zaskoczyć nawet wytrawnych ultrasów.

TERMIN

Siguldas Kalnu Maratons wystartuje 6. października 2018 roku o godz. 10:00.

POGODA

Średnia temperatura na początku października to 8-10 stopni Celsjusza. Pogoda zmienia się szybko a opady są dość częste. Warto wziąć to pod uwagę podczas pakowania plecaka na zawody.

TRASA

W temacie ultra mamy do wyboru jedną trasę. Tytułowy maraton, wbrew nazwie, mierzy w tym roku 74 km. Towarzyszą mu „półmaraton” o długości 36 km oraz bieg górski na dystansie 15 km.

Trasa nie została jeszcze ujawniona, pewne jest to, że rozpocznie się i zakończy w Siguldzie, będzie miała długość 70-74 km i przewyższenie nie większe niż 3000 metrów. Nawierzchnia w większości naturalna – leśne i polne drogi, wąwozy, ścieżki i sporo terenowych przeszkód, jak zapowiadają organizatorzy.

Punkty odżywcze będą usytuowane na trasie co 7-10 km. Limit czasu na pokonanie głównej trasy to 12,5 godziny. Składa się ona z czterech (różnych) okrążeń, jedyny limit czasowy obowiązuje na końcu trzeciej pętli – trzeba rozpocząć ostatnią przed godzinę 20:00. Na całej trasie dozwolone jest używanie kijków biegowych i trekkingowych.

Limit czasu dla krótszych dystansów, zarówno 36, jak i 15 km, to 8 godzin.

ZAPISY

Dostępne na TEJ stronie.

Opłata startowa za dystans ultra wynosi 40 euro, jeśli zarejestrujemy się i opłacimy do 10 września. Później wzrasta do 45 euro i jest możliwa do 4 października. W biurze zawodów opłata wynosi 60 euro. Za dystans 36 km zapłacimy odpowiednio 30/35/45 euro a za towarzyszący bieg na dystansie 15 km 20/25/30 euro.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Sigulda leży 50 km od stolicy Łotwy. Do Rygi można dojechać na kilka sposobów. Podróż samochodem z Warszawy zajmie około 9 godzin. Samolotem mniej niż 1,5 godziny, w dodatku mamy do wyboru kilka połączeń dziennie. Koszt to 400-500 zł. Można także szukać połączeń autokarowych – cena będzie znacznie niższa, ale czas przejazdu dłuższy a komfort mniejszy.

Z Rygi do Siguldy dotrzemy autobusem lub wynajętym samochodem.

KOSZTY POBYTU

Noclegi w okolicy, nawet w samym miasteczku nie są drogie. Dwuosobowy prywatny pokój można znaleźć już za nieco ponad 100 zł, za 180-200 wynajmiemy cały apartament, z kuchnią i łazienką. Posiłki w restauracjach to koszt od 7 do 20 euro na osobę. Zakupy w sklepie zrobimy w cenach podobnych do polskich.

Strona imprezy: www.raid.lv/en

KM


Swimrun zdobywa Polskę. „Widok może wzbudzać śmiech, ale...”

$
0
0

Swimrun to nowe wyzwanie dla biegaczy czy triathlonistów. Wrażeniami ze startu w Wiórach, gdzie ostatnio odbywały się zawody w tej nowatorskiej konkurencji, łączącej bieganie z wodą podzielił się z nami Łukasz Nester, autor bloga „Biegam bo tak Wyszło”.

Pływobieganie

- Swimrun to trochę dziwna dyscyplina, a dla niektórych naprawdę bardzo dziwna. Startuje się w parach. Dozwolone, a czasami nakazane jest związanie się linką, dzięki czemu lepiej pływająca osoba ciągnie w wodzie tą słabszą, a podczas biegu szybciej biegająca pomaga wolniejszej. Startujemy w piankach, no i oczywiście w butach. Pozostała część ekwipunku to „łapki”, czepek, okularki, tzw. „pullboy”, najlepiej założyć długie skarpety. Widok „swimrunowca” może wzbudzać śmiech i nie lada zdziwienie, szczególnie, gdy wybiega on z wody na jakimś kempingu lub przebiega przez czyjeś pole.

Pierwszy raz z informacją o swimrunie natknąłem się jakiś rok temu oglądając relację „Od Grubasa do Ultrasa” z jego startu w Rockmanie i zapadło mi to w pamięci, a zwłaszcza szczególnie pokonanie 4 444 schodów. Istna droga przez mękę, ja nie wiem czy bym dał rade pokonać tysiąc. Pokazałem ten filmik koledze i od razu się wkręciliśmy. Znudziło nas już klepanie kilometrów po asfalcie, triathlony nie dla nas, więc swimrun spadł nam z nieba. Odpaliliśmy przeglądarki w telefonach i poszukiwania takich zawodów w Polsce. Trafiliśmy na imprezę w Stężycy. Od razu się zapisaliśmy na indywidualne 5km. W debiucie Tomek zajął 3 miejsce, a ja bodajże 8. To miało być przetarcie przed pierwszy poważniejszym startem na Swimrun Wióry.

Gdzie drwa rąbią, tam Wióry lecą

- Sobota, 25 sierpnia, godzina 3 rano. Ruszamy z Warszawy, kierunek Wióry w Górach Świętokrzyskich. Start na długim dystansie podczas zawodów Swimrun Wióry. W planach było jakieś pięć-sześć godzin wysiłku. Na zmianę bieganie i pływanie, bieganie, pływanie, itd. Według organizatorów wpław pokonać trzeba było w sumie 5,5 km i ok 26 km biegnąc. Z kolegą Tomkiem jak to ostatnio bywa ponownie pojechaliśmy nieprzygotowani biegowo, ale pływacko nie baliśmy się niczego. Zarówno jeden jak i drugi z nas bez problemu robi ponad 3 km ciągiem poniżej godziny.

Na miejsce startu dojechaliśmy kilka minut po 5. Odebraliśmy pakiety i poszliśmy jeszcze chwilę odpocząć w aucie. Zawody rozpoczęły się dwie godziny później. No to siup pomyślałem, choć pierwszy odcinek to bieg na odcinku 4 km. Początkowo w dół, gdzie nawet jak na nasze braki biegowe lecieliśmy lekko poniżej 4:40 min/km. Skręt w prawo w las i się zaczyna. Długi podbieg lub jak w naszym wykonaniu, ale też i innych ekip podejście. Lekkie wypłaszczenie i znowu bieg. Ostatnia część to zbieg prosto do wody.

Do odcięcia

- Wskakujemy i płyniemy. Przed nami ponad 800 m. Wybiegamy z wody, okularki na szyję, przypinamy „łapki” do pasa i lecimy dalej. Tym razem troszkę krócej, jakoś ponad 700m biegu i znowu woda. Tak naprawdę ledwo ją poczuliśmy, bo to tylko 100 m i znowu długi bieg. Drugi odcinek 4 km. Trzeba było rozpiąć piankę żeby się nie przegrzać. Najważniejsze to dotrzeć do drugiego punktu na którym był tzw. „cut off”. Musieliśmy się zmieścić w 2h20', inaczej nie można kontynuować rywalizacji. Dotarliśmy w jakieś 1h48'.

Później już zaczęła się cała zabawa. Pierwszy z dwóch kilometrowych odcinków pływackich. Im dłuższy odcinek w wodzie tym lepiej dla nas. Potrafiliśmy odrobić naprawdę spore straty w wodzie. Jako, że byłem holowany przez Tomka, to z pływania pamiętam tylko widok jasno zielonej linki, która nas łączyła. Trasa prowadziła drogami nad zalewem, czasami przez krzaki, trawy, pola, bruzdami pomiędzy polami, po zalanych trawach nad wodą, jakimiś wąwozami, trochę wspinaczki, sporo stromych zbiegów. Nawierzchnia co chwilę się zmieniała i o ile Tomek bez problemu leciał w swoich nowych „laczkach” o tyle jak w swoich startówkach na płaskiej podeszwie jeździłem momentami jak na łyżwach.

Parszywa 13?

- Zawody ukończyliśmy na 13. miejscu na 22 zespoły męskie. Czas 5:09:41. Będzie co poprawić przy kolejnej edycji. W przypadku swimrunu jest podział na 3 kategorie: mężczyźni, kobiety, mix. Nie ma kategorii open, ani wiekowych.

Już 3 września na archipelagu sztokholmski, pomiędzy miasteczkami Sandhamn i Uto, odbędą się Mistrzostwa Świata w swimrunie. To właśnie Szwedzi uznawani są wynalazców tej konkurencji. W walce o medale do pokonania jest 75 km z czego 10 to trzeba przepłynąć.

RZ


Wypocząć w Krynicy? Sprawdzamy gdzie i jak zregenerować się po biegu

$
0
0

Regeneracja, odpoczynek, odnowa biologiczna, mają wpływ na wyniki sportowe. A gdy startuje się w biegach TAURON Festiwalu Biegowego w Krynicy stają się kluczowe. W końcu do wyboru jest tyle biegów i tak różnorodnych, że trudno poprzestać na jednym.

Najłatwiejszy dostęp do regeneracji będą mieli ci biegacze, którzy zamieszkają w hotelu z częścią poświęconą relaksowi. Wśród hoteli partnerskich Fundacji „Festiwal Biegów” taką ofertę ma Hotel „Perła Południa”. W biegowy weekend będą tam dostępne masaże sportowe i bogactwo zabiegów hydroterapii. Można z nich korzystać codziennie od 12 do 21:00, nawet nie będąc gościem tego hotelu, ale wcześniejsza rezerwacja jest niezbędna. Miejsce cieszy się dużym wzięciem – usłyszeliśmy w hotelu.

W Hotelu Spa Dr. Irena Eris część spa będzie dostępna tylko dla gości hotelowych, ale po wcześniejszym umówieniu się, w części kosmetycznej, można skorzystać z masażu. W Pensjonacie Pod Samowarem do swojej Strefy Relaksu złożonej z sauny i niedużego basenu zapraszają tylko korzystających z noclegów.

Zanim zaplanujecie pobyt w Krynicy, łączący bieganie i relaks w spa, warto się wcześniej upewnić, że będzie ono w ten szczególny weekend dostępne, bo np. w polecanym przez nas ośrodku Hajduczek z zabiegów uzdrowiskowych korzystają wyłącznie kuracjusze.

Jednak Krynica-Zdrój to nie tylko hotele. Biegacze mają tu do wyboru miejskie gabinety masażu i rehabilitacji, groty solne, w których można się zrelaksować i oczyścić drogi oddechowe. Do dyspozycji są także miejskie i uzdrowiskowe baseny. Popływać przez cały weekend będzie można m.in. w Centrum Wypoczynku i Rehabilitacji Damis. Na zabiegi trzeba się tam wcześniej umawiać i nie będą dostępne w niedzielę.

Jeśli wybieracie się do Krynicy pobiegać i odpocząć, to teraz jest właściwy moment, by zarezerwować sobie wizytę w spa.

Oficjalne hotele Festiwalu Biegów: TUTAJ

IB


Nie tylko Marcin Świerc. 31 Polaków na mecie TDS

$
0
0

TDS w limicie czasu ukończyło w sumie 31 Polaków. Niestety nie wszystkim biegaczom udała się ta sztuka.

„Z powodów niezależnych ode mnie, związanych ze zdrowiem, musiałem zejść z trasy po ponad 100 km, będąc na 29. pozycji, ale dałem z siebie więcej niż wszystko. Już od samego początku coś wisiało w powietrzu i nie czułem się dobrze”

- pisał na swoim profilu Łukasz Zdanowski, który jeszcze 25 km przed metą był kandydatem by zająć drugie po Marcinie Świercu, miejsce wśród Polaków na mecie TDS. Jego sprawy z poprawieniem czasu i wysoką pozycją w TDS na razie pozostaną niezałatwione.

Drugim Polakiem, który dotarł do Chamonix był Tomasz Moskalik, który metę przekroczył 10 godzin 11 minut i 51 sekund po Marcinie Świercu.

„Otóż okazało się, że jestem drugim po Marcinie wśród Polaków i pierwszym w kategorii wiekowej Veteran ( tak... ma się swoje lata). Może to nic szczególnego, ale dla takiego amatora, jak ja, to znaczy bardzo dużo!”

- napisał Tomasz na swoim profilu.

Najszybszą Polką na mecie TDS była Katarzyna Żebrakowska, która z czasem 26:32:43 zajęła 55 miejsce wśród pań.

Wyniki Polaków TDS 2018:

Mężczyźni:

1. Marcin Świerc - 13:24:00
276. Tomasz MOSKALIK - 23:35:51
283. Paweł JĘDRZEJEWSKI - 23:39:36
294. Seweryn SOCHA - 23:50:22
331. Kamil DĄBROWSKI - 24:23:26
376. Paweł SÓJKA - 25:08:44
394. Bartlomiej MIKOLAJCZAK - 25:18:23
420. Aleksander SZUKALSKI - 25:34:50
466. Dawid MALEC - 26:02:28
492. Rafal SZYSZKOWSKI - 26:16:52
507. Andrzej KOWALIK - 26:25:09
558. Marcin KACZOREK - 26:49:00
594. Krzysztof KAISER - 27:00:45
666. Andrzej CIURASZKIEWICZ - 27:30:39
667. Andrzej KOWALSKI - 27:30:40
687. Mikolaj KOWALSKI BARYSZNIKOW - 27:43:53
705. Mikołaj SPECHT - 27:49:26
711. Maciej MAKOWSKI - 27:50:37
746. Marcin CETNAROWSKI - 28:16:28
763. Sebastian SZOTOWICZ - 28:22:34
801. Grzegorz SIKORA - 28:43:06
809. Tomasz Jakub KRAUSE - 28:48:36
819. Wojciech LUBIENSKI - 28:56:08
955. Rafal KINCER - 30:00:47
1035. Zdzislaw WOLNY - 30:39:54
1052. Bartosz KAMIŃSKI - 30:49:56
1211. Andrzej FUNKA - 32:25:06

Kobiety:

55. Katarzyna ŻEBRAKOWSKA - 26:32:43
70. Anna BIENIECKA - 27:33:07
90. Alicja JĘDRASZEK - 28:43:29
137. Beata KŁOPOTOWSKA - 31:47:04

IB


Biegacze z MGB posprzątali las. „Nie jestem frajerem sprzątając cudze śmieci”

$
0
0

W środowe popołudnie las na obrzeżach Bytomia zaroił się od biegaczy i okolicznych mieszkańców. Postanowili posprzątać Miechowicką Ostoję Leśną, choć przecież sami w niej nie naśmiecili. W ruch poszły gumowe rękawiczki i worki na śmieci. Zużyto ich prawie 100 sztuk!

Skąd pomysł na sprzątanie lasu? - Porządek musi być. Pod takim hasłem odbyło się kolejne sprzątanie miechowickiego lasu przed organizowanym przez nasze stowarzyszenie, czyli Miechowicką Grupę Biegową, sobotnim biegiem III Kieta Cross-Mol – wyjaśnia Damian Nitecki. - Tak samo, jak gospodarz zapraszający gości do mieszkania dba o czyste i pachnące mieszkanie, wypolerowane kieliszki, doczyszczone sztućce i podłogi, tak samo my postanowiliśmy zadbać o czystość w naszym lesie, aby każdy uczestnik naszego biegu mógł się cieszyć z piękna otaczającego krajobrazu i korzystać z uroków Miechowickiej Ostoi Leśnej.

Pomysł pojawił się w grupie i szybko został obwieszczony światu w postaci wydarzenia na Facebooku. Odzew był spory. Do pomocy przyszło ponad 60 osób. Całkowicie bezinteresownie. Większość stanowili członkowie Miechowickiej Grupy Biegowej oraz ich rodziny. Na leśne ścieżki wyszli albo wybiegli, wszyscy uzbrojeni w worki i rękawiczki. Sprzątali kilka godzin.

– Akcja jest cykliczna, sprzątamy zawsze przed biegiem Cross MOL oraz po to, by nasz las był nadal piękny. Członkom MGB pomagają całe rodziny, w tym dzieci, które dopytują się nawet, kiedy znowu będą mogły sprzątać las – relacjonuje Jadwiga Krochmalska. - Ludzie uśmiechali się do nas i mówili dzień dobry. Myślę, że to świetny przykład dla młodych pokoleń.

Choć biegacze raczej nie śmiecą na swoich treningowych ścieżkach (o śmieceniu w trakcie zawodów pisaliśmy tutaj), to coraz częściej poczuwają się do troski o „swoje podwórko”. Na świecie popularność zyskuje plogging, czyli jogging połączony ze zbieraniem śmieci (czytaj więcej). Miechowicka Grupa Biegowa nadała mu bardzo konkretny wymiar. To liczna i zgrana drużyna, w której wystarczy rzucić hasło, by zainicjować akcję. Wystarczyła propozycja, by w bytomskim lesie zebrać kilkadziesiąt worków śmieci.

Członkowie grupy nie mieli problemu ze sprzątaniem „po kimś”: http://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/organizator-posprzata-czy-... jest "mój" las, moje miejsce na ziemi. Tutaj i nigdzie indziej. W innych miejscach jestem na chwilę, jestem gościem, ale wracam zawsze do siebie. To tutaj odnajduję tysiące argumentów, maleńkich iskierek, które powodują, że jestem spokojna, szczęśliwa i czuję, że jestem we właściwym miejscu – mówiła po akcji Krystyna Benska. – Sprzątam las, żeby mnie samej było przyjemnie w nim przebywać. Nie czuję się "frajerem" sprzątającym cudze śmieci. Jest mi smutno, że tak mało ludzi rozumie jak ważny dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego jest ten las. A ja go kocham, mogłabym walczyć o niego na pięści.

Może warto zawalczyć o swoje lasy, parki i ścieżki biegowe? Skrzyknąć znajomych albo samemu zabrać worek na trening? To nic nie kosztuje a wiele zmienia.

KM


MP OCR 2018... po raz drugi. OCR Polska zaprasza

$
0
0

Reprezentanci klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu Biegów Przeszkodowych OCR Polska wystartują w weekend 8-9 września w Gdyni w I Mistrzostwach Polski Biegów Przeszkodowych. Celem zawodów jest wyłonienie Mistrza Polski Biegów Przeszkodowych na pierwszych niezależnych, niekomercyjnych zawodach sportowych tego typu – informują organizatorzy imprezy ze Stowarzyszenia Biegów Przeszkodowych OCR POLSKA wraz z Adventure Park Gdynia Kolibki.

 

Na starcie I Mistrzostw Polski Biegów Przeszkodowych nie zabraknie gwiazd polskiego OCR, znajdujących się na szczycie Rankingu Liga OCR- Puchar Polski : Tomasz Oślizło, Sebastian Kasprzyk a wśród kobiet: Małgorzata Daszkiewicz, Aleksandra Grobelna.

W Gdyni zapowiadają się dwa dni wspaniałych sportowych emocji. Start w Mistrzostwach Polski Biegów Przeszkodowych awizują wielkie gwiazdy polskiego sportu, ale i medaliści największych imprez europejskich i światowych. W sumie do startu w zawodach na chwilę obecną zgłosiło się ponad 200 biegaczy.

Swój udział w wydarzeniu zapowiedział również Thibault Debusschere! - Zwycięzca OCR Series 2017/2018 World Finals oraz Mistrz Europy na dystansie STANDARD podczas OCR European Championship 2018 w Danii.

Spotkamy tam reprezentantów wszystkich grup treningowych polskiego OCR, a także organizatorów biegów partnerskich, którzy zaprezentują nam na trasie biegu swoje najlepsze przeszkody.

Mistrzostwa Polski Biegów Przeszkodowych to dwudniowa rywalizacja zawodników na dystansach 5 oraz 15 kilometrów. Malownicza trasa po terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, gdyńskiej plaży z odcinkiem wodnym oraz terenie Adventure Parku z kilkudziesięcioma przeszkodami gwarantują satysfakcję wszystkim uczestnikom. Terenowo urozmaicona i złożona trasa w połączeniu z technicznymi przeszkodami pozwoli wyłonić z fali ELITE pierwszego Mistrza oraz Mistrzynię Polski Biegów Przeszkodowych na dwóch dystansach.

Prawo startu w Mistrzostwach Polski Biegów Przeszkodowych OCR POLSKA w fali ELITE mają wyłącznie zawodnicy którzy uzyskali wcześniejsze kwalifikacje tj.:

  • 50 pierwszych mężczyzn i 30 pierwszych kobiet z rankingu Pucharu Polski po ostatnim Biegu Ligowym poprzedzającym Mistrzostwa Polski.
  • 3 pierwszych mężczyzn z fali elite i 3 pierwszych kobiet z fali elite z zawodów biegów partnerskich,
  • zwycięzca wśród mężczyzn i kobiet z zawodów biegów partnerskich bez serii Elite,
  • posiadacze dzikiej karty przyznawanej przez organizatorów.

Oprócz "najlepszych z najlepszych" biegaczy OCR w Polsce startujących w fali ELITE, w wydarzeniu może wziąć udział każdy chętny. Przewidywane są starty uczestników w kategoriach wiekowych i w Biegu Przyjaźni (łączącym format Open z biegiem rodzinnym i dla dzieci).

Niezwykle interesująco zapowiada się jednak mistrzowska rywalizacja, zarówno w fali Elite, jak i wiekówkach. Stawką tych potyczek będą nie tylko medale, ale również przepustki na OCR European Championship 2019, które również odbędą się w Gdyni.

Główne sesje mistrzostw rozgrywane będą w sobotę od 9:00 kiedy to wystartują kolejno fale Elite i kategorie wiekowe w biegu na 15 km oraz w niedziele kiedy to od 9:00 wystartują kolejno zawodnicy Elite i kategorii wiekowych w biegu na 5 km.

Emocji nie zabraknie również podczas biegu przyjaźni czyli 5 km odcinka trasy pokonywanego w niedzielne popołudnie przez miłośników zabawy biegami przeszkodowymi oraz całe rodziny. Jest to bieg nastawiony na świetna zabawę dla dorosłych i dzieci.

Mistrzostwa Polski to nie tylko rywalizacja ale i sportowa rozrywka – każdy będzie mógł spróbować swoich sił w pokonywaniu przeszkód na jedynym takim Centrum Testowym Barbarian LAB, które na całe 2 dni zawita na terenie Adventure Park Kolibki.

Zapraszamy do kibicowania temu historycznemu wydarzeniu ! Emocji z pewnością nie zabraknie. Relacje wideo z areny przeszkodowych zmagań zapewnią lokalne media oraz niezliczona ilość fotografów , wszystko po to by pokazywać, że biegi przeszkodowe to ekscytujące ludzkie historie i inspirować innych do robienia niezwykłych rzeczy. Mistrzostwa Polski OCR będzie można śledzić na naszych mediach społecznościowych Facebook/MistrzostwaPolskiOCR/– będą oznaczane hashtagami #MPOCR2018 #MistrzostwaPolskiOCR

Honorowy Patronat nad Mistrzostwami objęło Ministerstwo Sportu i Turystyki. Patronatu udzielili także Marszałek Województwa Pomorskiego i Prezydent Miasta Gdynia.

Szczegółowe informacje dotyczące I Mistrzostw Polski Biegów Przeszkodowych dostępne w Regulaminie na stronie: www.mistrzostwapolskiocr.pl

mat. pras.

Fot. Podhalańskie Dziki - Gorący Potok Team, Biegun OCR, OCREC 2019



Diamentowa Liga: Zgubił buta i... wygrał! [WIDEO]

$
0
0

W czwartek w Zurychu poznaliśmy pierwszych zwycięzców Diamentowej Ligi. Bohaterem zmagań został Kenijczyk Conseslus Kipruto, który wygrał bieg na 3000m z przeszkodami… mimo braku jednego buta. Już dziś w Brukseli dokończenie finałowej rywalizacji.

O wyczynie Kenijczyka piszą dziś niemal wszystkie serwisy sportowe na świecie. Mistrz olimpijski z Rio wygrał Diamentową Ligę, biegnąc przez ponad 2000 m w jednym pantoflu. Mimo kłopotów nie zwalniał tempa i cały czas znajdował się w czołówce stawki, cierpliwie pokonując kolejne płoty i rów z wodą.

W walce o wygraną w połowie bosy biegacz zmierzył się z liderem światowych list Marokańczykiem Soufiane El Bakkali, który jako jedyny w tym roku złamał 8 minut (7:58.15 -red). Po sprinterskim pojedynku lepszy okazał się Kipruto, który uzyskał wynik 8:10.15. Nad rywalem miał zaledwie 0.04 s przewagi

Jedyny polski akcent biegów w Zurychu to start na 5000 m pań Renaty Pliś. Polka nie uczestniczyła jednak w zasadniczej rywalizacji, a pomagała uczestniczkom w wykręceniu dobrych czasów; prowadziła stawkę przez 1000 metrów. Jej międzyczas wyniósł 2:53.05.

Zacięty pojedynek o wygraną stoczyły mistrzyni Europy na tym dystansie Holenderka Sifan Hasan, oraz mistrzyni świata Kenijka Hellen Obiri. Na ostatniej prostej, gdy wydawało się, że to Hasan wrzuci piąty bieg i wyprzedzi rywalkę, to Obiri zachowała więcej sił i wygrała Diamentową Ligę z wynikiem 14:38.39. Dopiero szósta była Etiopka Genzebe Dibaba, która wyraźnie odstawała od prowadzących rywalek.

W biegu na 800 m pań faworytka była tylko jedna. Dwukrotna mistrzyni olimpijska Caster Semenya wygrała w tym roku cztery mityngi Diamentowej Ligi na tym dystansie, raz wybrała start na 1000 m, gdzie też była górą (poza punktacją cyklu). Zajmowała też szóste miejsce w biegu na 1500 m. Tradycyjnie biegaczka z RPA wystartowała mocno i nie kryła się za pacemakerką. Zresztą nie miała jak, bo od pewnego czasu nikt jej nie dyktuje tempa na zawodach. Zwyciężyła z wynikiem 1:55.27. Za jej plecami toczyła się zacięta walką o drugie miejsce. Tu najlepsza była Amerykanka Ajee Wilson, która uzyskała rezultat 1:57.86.

Z powodu zapalenia gardła w finale na 1500 m mężczyzn nie wystartował młody gwiazdor Norweg Jacob Ingebrigtsen - dwukrotny mistrz Europy z Berlina. Rodzinę reprezentował tylko starszy brat Filip, który zajął siódme miejsce z czasem 3:34.13. Wygrał Kenijczyk Timothy Cheruiyot – wicemistrz świata z Londynu, z rezultatem 3:30.27.

Polacy w Zurychu:

  • Marcin Krukowski (rzut oszczepem) – 5 miejsce,
  • Michał Haratyk (pchniecie kulą) – 7. miejsce
  • Marcelina Witek ( rzut oszczepem) – nie sklasyfikowana, spalone próby
  • Paulina Guba (pchniecie kulą) – 5 miejsce

W piątek Brukseli drugi dzień finałów Diamentowej Ligi. Zawodnicy ubiegali się o awans do tej fazy podczas 12 kwalifikacyjnych mityngów. Wyniki osiągane tam i zdobyte punty nie mają jednak już znaczenia. Liczy się tylko co nastąpi wieczorem. Dziś w biegu na 1500 m wystartuje Sofia Ennaoui, a na 800 m walczyć będzie Marcin Lewandowski. Transmisja w Polsacie Sport Extra od godziny 20:00.

Zwycięzcy finałów Diamentowej Ligi otrzymują nagrodę w wysokości 50 tys. dolarów. Druga lokata wyceniana jest na 20 tys., a trzecia na 10 tys. dolarów. Praktycznie żaden z uczestników decydującego biegu nie odchodzi z pustymi rękami, bo ósmy zawodnik może otrzymać 2 tys. dolarów. Nagrody też przewidziane są dla zawodników z miejsc 9-12 w biegach długich.

RZ


OCC: Chińczyk zaskoczył rodaków [WYNIKI POLAKÓW]

$
0
0

W oczekiwaniu na główny bieg UTMB, zaglądamy na metę zakończonego już OCC.

Najszybszym zawodnikiem 56-kilometrowego dystansu okazał się chiński zawodnik Erenjia Jia. O swoje zwycięstwo walczył z Pablo Villabosem. Gdy Hiszpan osłabł i spadł na czwartą pozycję, chiński ultramaratończyk nie oddał już prowadzenia. Linię mety przekroczył z czasem 5:28:44. Jego zwycięstwo to pierwszy chiński triumf w biegach UTMB i zaskoczenie w jego kraju.

Zdaniem chińskiej prasy, na start tego zawodnika zwracano mniejszą uwagę z powodu sponsora. Nie stoi za nim żadna wielka marka, nie mógł więc liczyć na taką samą obecność w mediach, jak jego rodacy. Wygląda jednak na to, że chiński producent odzieży i butów sportowych podjął słuszną decyzję o sponsorowaniu Erenjia Jia. Pochodzący z Tybetu 23-latek napisał nowy rozdział historii biegów górskich.

Drugie miejsce zajął Santiago Mezquita z Hiszpanii, który bieg ukończył z wynikiem 5:43:11. Podium dopełnił Francuz Kevin Vermeulen - 5:35:34.

Wśród pań triumfowała Ruth Charlotte Croft. Zwyciężczyni m.in. ubiegłorocznego Lavaredo Ultra Trail i Tarawera Ultra, z Orsieres do Chamonix przybiegła z wynikiem 5:53:09. Była jedyną kobietą w stawce, która złamała 6 godzin. Druga zawodniczka OCC, Eli Gordon Rodriguez na metę przybiegła z czasem - 6:00:40.

Bieg ukończyło 32 Polaków. Wśród mężczyzn najszybszy był Marcin Rzeszótko, który z czasem 5:52:11 zajął 16 miejsce. Wśród Polek najwyżej uplasowała się startująca w OCC po raz drugi Anna Kącka, która z czasem 07:04:40 zajęła 12 miejsce w klasyfikacji kobiet.

WYNIKI POLAKÓW:

Mężczyźni:

16. Marcin RZESZÓTKO - 5:52:11
39. Damian KOZIOŁ - 6:26:38
48. Piotr BĘTKOWSKI - 6:33:08
183. Askaniusz KOCEMBA - 8:00:50
203. Paweł GOSCINIEWICZ - 8:10:48
218. Dominik THIER - 8:15:47
259. Krzysztof LISAK - 8:28:43
307. Tomasz CZAJKOWSKI - 8:44:13
345. Filip MORAWSKI - 8:58:42
370. Tomasz MAZUREK - 9:04:06
399. Marek WOŹNIAK - 9:11:32
515. Michał KOCH - 9:39:56
725. Paweł PIOTROWSKI - 10:23:57
732. Konrad RATAJCZAK - 10:26:22
1027. Rafał PISAREK - 11:32:54
1071 . Wojciech KANIOWSKI - 11:45:23
1116. Karol WOŹNIAK - 11:55:55
1163. Adam MAZIAKOWSKI - 12:03:42
1190. Radosław LESZCZYŃSKI - 12:12:53
1347. Tomasz KRZYWICKI - 13:20:33
1424. Krzysztof MAZIAKOWSKI - 14:02:31

Kobiety:

12. Anna KĄCKA - 7:04:40
15. Paulina WYWŁOKA - 7:10:34
34. Monika OPARKA - 8:17:45
72. Dorota KACZMAREK - 9:22:32
101. Justyna FELCZEREK - 9:51:11
217. Justyna MICHALAK - 11:39:05
256. Iwona LESZCZYŃSKA - 12:12:52
276. Ewelina CEBULA-SOŁTYSIAK - 12:30:58
281. Małgorzata ŚWIGOŃ-SIEJEK - 12:37:42
311. Agnieszka BUGAJSKA - 13:08:38
325. Katarzyna ZACHARZYŃSKA - 13:29:23

IB


Meksyk: 5 tysięcy selfie z kradzionymi medalami?

$
0
0

Ktoś wystartował nielegalnie w biegu ulicznym? Pobiegł na ubiegłorocznym numerze startowym, skserował numer kolegi lub wydrukował własny, skrócił trasę? To jeszcze nic. Podczas tegorocznego Mexico City Marathon na trasie biegu nielegalnie znalazło się… kilka tysięcy biegaczy! Jak to możliwe?

Maraton, który odbył się w niedzielę 26 sierpnia oficjalnie ukończyło 32645 osób. Tyle przekroczyło linię mety. Imponująca liczba, prawda? Nic dziwnego, bo meksykański maraton należy do czołówki największych imprez. Problem polega jednak na tym, że… linię startu przekroczyło znacznie mniej osób, niż linię mety. W biegu wystartowało 29555 biegaczy z całego świata. Wynika z tego, że po drodze przybyło ponad trzy tysiące osób. I to nie koniec. Biegu z różnych przyczyn nie ukończyło 2011 zawodników, którzy w nim wystartowali. Od 29,5 tysiąca należy zatem odjąć nieco ponad 2 tysiące. Otrzymamy 27544. Tylu zawodników miało prawo dotrzeć do mety. Skąd zatem ponad 5 tysięcy więcej „finiszerów”?

Biegacze dołączali do „legalnych” maratończyków w połowie trasy, po 30 a nawet po 40 kilometrze! Rekordzista pojawił się na macie pomiarowej na 30 kilometrze trasy jeszcze przed rozpoczęciem biegu. Łącznie na trasie znalazło się ponad 5 tysięcy osób, które nie miały prawa tam być (no chyba, że jako kibice). Maty pomiarowe, rozmieszczone co 5 km, także wykazują pomysłowość uczestników biegu: między sąsiednimi matami liczba biegaczy różniła się nawet o tysiąc osób. Oznacza to, że wielu biegaczy ominęło jedną lub kilka mat pomiarowych, skracając trasę. W mediach społecznościowych aż roi się od zdjęć „maratończyków” spacerujących wzdłuż trasy z numerami startowymi albo czekających na poboczu, żeby włączyć się do biegu. Skąd takie parcie na udział akurat w tym biegu?

Mexico City Marathon to największa impreza biegowa w kraju. Można tutaj zawalczyć o kwalifikację do maratonu bostońskiego. Ale to wciąż za mało, by skłonić aż tyle osób do oszustwa. Odpowiedzią okazuje się… medal. Organizatorzy maratonu sześć lat temu zaprojektowali serię pięknych medali, układających się w napis M-E-X-I-C-O. Po jednym na każdy rok. I to właśnie one stały się celem oszustów. Chęć pochwalenia się selfie z medalem, nawet zdobytym podstępem, okazała się silniejsza niż uczciwość i zdrowy rozsądek.

A co dopiero selfie z całą kolekcją medali! Okazuje się bowiem, że proceder nie zaistniał w tym roku po raz pierwszy. W poprzedniej edycji zdyskwalifikowano prawie 5800 osób. Chociaż nazwiska się powtarzają a uczciwi biegacze piętnują oszustów, ci niewiele sobie z tego robią.

Na szczęście tegoroczny medal zamknął feralną kolekcję tworzącą napis M-E-X-I-C-O. Organizatorzy zdyskwalifikowali 5122 oszustów i zaapelowali o uczciwość. Czy zmiana medalu w przyszłym roku zmniejszy liczbę oszustów chętnych do nielegalnego zdobycia trofeum?

KM


Sifan Hassan i Yomif Kejelcha zadebiutują w półmaratonie!

$
0
0

Gwiazdy bieżni z Holandii i Etiopii wezmą udział w silnie obsadzonym półmaratonie w Kopenhadze. Organizatorzy liczą na poprawienie rekordu świata.

W składzie męskiej elity jest aż szesnastu zawodników z rekordami życiowymi poniżej 60 minut. Żeby lepiej zobrazować moc takiej grupy dodajmy, że najlepszy wynik uzyskany w półmaratonie na polskiej ziemi wynosi 1:00:48 (Kenijczyk Victor Kipchirchir - 2014 r.). Zawodnicy w stolicy Danii muszą pobiec znacznie szybciej jeśli chcą poprawić rekord należący od ośmiu lat do Erytrejczyka Zerseneya Tadese i wynoszący 58:23.

Na starcie stanie reprezentant Bahrajnu - Abraham Cheroben, który w zeszłym roku wygrał w Kopenhadze z rezultatem 58:40. Jest to czwarty wynik w historii tego dystansu. Zaledwie o dwie sekundy gorszą życiówkę ma Kenijczyk Erick Kiptanui. Czas ten uzyskał wygrywając wiosną Półmaraton Berliński.

Tempo podkręcić ma też Etiopczyk Jemal Yimer Mekonnen, który podczas popularnego półmaratonu w Ras Al Khaimah uzyskał wynik 59.00. Co ciekawe, w swoim debiucie został… najszybszym debiutantem w historii tego dystansu.

Jedną z gwiazd imprezy ma być zwycięzca Maratonu Chicagowskiego - Amerykanin Galen Rupp, którego najlepszy wynik w karierze wynosi 59:47.

Z dużą uwagą będziemy śledzić również start 21-letniego Yomifa Kejelchy, halowego mistrza świata w biegu na 3000m z 2016 roku. Zawodnik ten czasami zachwyca, a czasami wzbudza kontrowersje. W lipcu w Lozannie podczas mityngu Diamentowej Ligi mało nie pozbawił spodenek swojego rodaka.

Z drugiej strony, podczas niedawnych zawodów w Goteborgu uzyskał wynik 7:28.00 na 3000 m. Szybko zauważono, że rekord życiowy Mo Faraha na tym dystansie to 7:32.62. Odkąd Kejelcha dołaczył do Nike Oregon Project, wyniki obu panów są regularnie porównywane.

W stawce pań będzie również mistrzyni świata w półmaratonie i rekordzistka świata w biegu bez udziału mężczyzn (1:06:11) - Etiopka Netsanet Gudeta Kebede. Jej najgroźniejszą rywalką wydaje się być Kenijka Joan Chelimo Melly - zwyciężczyni tegorocznego półmaratonu w stolicy Czech z czasem 1:05:04. Jest to piąty wynik w tabelach historycznych. Według zapowiedzi zawodniczka ma apetyt na atak na rekord świata w biegu mieszanym (1:04:51 -red ).

 

Na dobry występ liczy inna z Kenijek - Edith Chelimo, która posiada życiówkę 1:05:52. Swoją formę przed Maratonem Chicagowskim sprawdzać będzie chciała Amerykanka Jordan Hasay (1:07:55). W elicie jest też Kenijka znana z występów na polskich trasach - Stellah Barsosio (1:09:31).

Dla pochodzącej z Etiopii Sifan Hassan będzie to debiut z prawdziwego zdarzenia, chociaż tak naprawdę pierwszy raz wystartowała w półmaratonie w 2011 roku jako nastolatka. Uzyskała wynik 1:17:10 i wygrała w rywalizacji pań. Biegaczka w wynikach widnieje jako reprezentantka Niderlandów, chociaż na otrzymanie obywatelstwa musiała poczekać do 2013 roku. Teraz rekordzistka Europy w biegu na 5000 m (14:22.34) na pewno liczy na lepszy czas, choć miejsca by nie zamieniła.

Półmaraton w Kopenhadze odbędzie się 16 września. Start o 11:15. Limit uczestników wynosi 25 000 osób.

Pełny skład elity biegu: TUTAJ

RZ


[WIDEO] Marcin Lewandowski wicemistrzem Diamentowej Ligi!

$
0
0

W piątkowy wieczór Brukseli zakończył się dziewiąty sezon Diamentowej Ligi. W finałowych biegach z dobrej strony zaprezentowali się Marcin Lewandowski i Sofia Ennaoui. Mityng stał na wysokim poziomie, godnym prestiżowego cyklu.

W biegu na 800 m blisko zdobycia głównej nagrody - 50 tys. dolarów - był Marcin Lewandowski. Trudno uwierzyć, że nasz reprezentant początkowo nie znalazł się w gronie ścisłych finalistów. Czekał na liście rezerwowej. Skorzystał z nieobecności rywali, w tym naszego mistrza Europy Adama Kszczota (kontuzja)

Finałowy bieg Marcin rozpoczął spokojnie, biegnąc równo z rywalami. Po 300 metrach zaczął poprawiać swoją pozycję i na ostatnie okrążenie wchodził mając przed sobą już tylko „zająca”. W tym momencie, z tyłu stawki, przewrócił się jeden z zawodników, ale nie było czasu na oglądanie za siebie - pociąg mknął coraz szybciej.

Mimo świetnego finiszu Marcin ustąpił Kenijczykowi Emmanuelowi Kipkurui Korirowi (1:44.72) Polak był na mecie drugi (1:45.21), broniąc się jeszcze przed kolejnym Kenijczykiem, Fergusonem Cheruiyot Rotichem (1:45.28)

W nagrodę Marcin otrzymał 20 tys. dolarów. 

W czwartek Holenderka Sifan Hassan przegrała w finale na 5000 m w Zurychu. Biegaczka mogła jeszcze zdobyć główne trofeum, tyle że w rywalizacji na 1500 m w Brukseli. Jednak i tym tym razem musiała uznać wyższość rywalek. Górą była Laura Muir - mistrzyni Europy na tym dystansie. Brytyjka uzyskała czas 3:58.49. Hassan była dopiero trzecia.

Na siódmym miejscu finałowy bieg zakończyła Polka Sofia Enaoui z rezultatem 4:03.49. Przypomnijmy, że wicemistrzyni Europy z Berlina rzutem na taśmę awansowała do finału Diamentowej Ligi, dzięki trzeciej lokacie w Birmingham.

Na wysokich obrotach toczony był bieg na 5000 m mężczyzn. Aż ośmiu zawodników złamało granice 13 minut! Dodajmy, że przed finałem w Brukseli najlepszy czas na światowych listach wynosił – 13:01.09. Uczestnicy Diamentowej Ligi efektownie zakończyli sezon.

Bieg rozgrywany był pod dyktando Etiopczyków. Dwa ostatnie kilometry prowadził Yomif Kejelcha, a tuż za nim podążali Salomon Berega i Hagos Gebrhiwet. Na ostatnim okrążeniu mocno ruszył 18-letni Berega. Nie było powtórki faulu z Lozanny i młodzian popędził w kierunku mety uzyskując czas 12:43.02, co jest czwartym wynikiem w historii (!) oraz rekordem Diamentowej Ligi. Drugi uplasował się Hagos Gebrhiwet (12:45.82 – piąty wynik w historii), a trzeci Yomif Kejelcha (12:46.79 – siódmy wynik w historii).

Sifan Hassan i Yomif Kejelcha zadebiutują w półmaratonie!

W finale 3000 m z przeszkodami pań nie było tylu emocji jak dzień wcześniej w Zurychu, gdy Kenijczyk Conseslus Kipruto triumfował biegnąc w jednym bucie. 

Diamentowa Liga: Zgubił buta i... wygrał! [WIDEO]

Nie oznacza to jednak, że z bieżni wiało nudą. Pewnie wygrała Kenijka i aktualna rekordzistka świata Beatrice Chepkoech, która uzyskała czas 8:55.10, ustanawiając tym samym rekord mityngu. Drugie miejsce zajęła jej rodaczka Kenijka Norah Jeruto z rezultatem 8:59.62, co jest jej rekordem życiowym.

Na ósmym miejscu finiszowała Aisha Praught z Jamajki ustanawiając rekord kraju rezultatem 9:14.09. Dla porównania, rekord Polski Wioletty Frankiewicz z 2006 roku jest o ponad 3 sek. słabszy ( 9:17.15).

W biegu na 100 m wygrał Amerykanin Christian Coleman, który dystans pokonał w 9.79 s., co jest jego nowym rekordem życiowym i najlepszym wynikiem na światowych listach w tym sezonie. Dodajmy, że aż czterech zawodników złamało granicę 10 sekund.

W biegu pań na 200 m górą była Shaunae Miller-Uibo z Bahamów, z wynikiem 22.12.

Polacy w Brukseli:

  • Piotr Lisek (skok o tyczce) - 4. miejsce
  • Paweł Wojciechowski (skok o tyczce) - 6. miejsce
  • Robert Urbanek ( rzut dyskiem) - 7. miejsce

RZ


Maratony na świecie: Maraton na wyspie, o której istnieniu prawie nikt nie wie­

$
0
0

Jersey. A, Stany Zjednoczone? Nie, Wielka Brytania. To znaczy trochę Wielka Brytania, trochę Francja. Niewielka, tajemnicza wyspa u wybrzeży Francji, przynależąca oficjalnie do korony brytyjskiej, szczycąca się własnym parlamentem i władzami reprezentacyjnymi. Jej powierzchnia jest porównywalna do Rzeszowa a przyroda zdumiewa różnorodnością: skaliste brzegi z latarniami morskimi, piaszczyste plaże oraz zielone parki i lasy. Do tego zabytkowe forty i miasta pełne uroku.

Kiedyś wyspa, podobnie jak inne Wyspy Normandzkie, była turystycznym rajem, teraz jest rajem… podatkowym. Niemniej warto ją odwiedzić, na przykład w październiku, kiedy odbywa się tutaj największa impreza biegowa: Standard Chartered Jersey Marathon. Sam królewski dystans ukończyło przed rokiem ponad 400 osób. Towarzyszą mu sztafety oraz Fun Run, dzięki czemu impreza zmienia się w wielkie biegowe święto i… paraliżuje całą wyspę.

TERMIN

Standard Chartered Jersey Marathon wystartuje 7.10.2018 o godz. 9:00.

POGODA

Klimat wysypy jest umiarkowany zimny. Na początku października średnie temperatury oscylują w granicach 11-13 stopni, ale bywa sporo zimniej. Opady są znaczne.

TRASA

Trasę maratonu poprowadzono w jednej pętli, która okrąża niemal całą wyspę. Nawierzchnia jest urozmaicona: składa się z polnych dróg, chodników oraz ulic wyłączonych z ruchu.

Na trasie znajdzie się 12 punktów odżywczych z wodą, izotonikiem, żelkami, bananami oraz czekoladą. Będą też znaczniki dystansu, ale uwaga – w milach a nie kilometrach!

Na trasie nie wolno używać słuchawek dousznych.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Expo. Sztafeta maratońska oraz Fun Run na dystansie 3 km a także pasta party (płatne 12 funtów – w trakcie rejestracji lub w późniejszym czasie).

ZAPISY

Dostępne na TEJ stronie. Udział maratonie to koszt 58 funtów, z czego 5 £ idzie na cele charytatywne. Pięcioosobowe sztafety płacą po 180 funtów a chętni na Fun Run (3 km) 12,5 £. Stawki wzrosną po 23.09., wtedy za pakiet startowy na maraton zapłacimy 68 £. Sam pakiet zawiera numer startowy, chip oraz upominki od sponsorów, paczkę z pamiątkową koszulką, medalem oraz czymś do jedzenia zawodnicy otrzymają za linią mety.

WYMAGANE DOKUMENTY

Paszport lub dowód osobisty.

WYJAZD

Na Jersey najszybciej dotrzemy samolotem, z przesiadką na londyńskim lotnisku Gatwick. Można też popłynąć promem – z Wielkiej Brytanii a jeszcze lepiej z Francji – wyspę od francuskiego wybrzeża dzieli nieco ponad 20 km.

KOSZTY POBYTU

Wybierając się na wyspę Jersey, musimy liczyć się z dość dużymi kosztami. Pokój w hotelu to co najmniej 200 zł za dobę, posiłek minimum 80 zł za osobę a piwo w lokalu kosztuje 20 zł.

INNE BIEGI

Na wyspie odbywają się jeszcze półmaraton, bieg na dystansie 5 km oraz Round The Rock Ultra (48 mil). Informacje o wszystkich biegach można znaleźć TUTAJ.

Strona imprezy:TUTAJ

KM


Szamotuły: Są „piątka” i półmaraton, będzie też… „dycha”! Łap tanie pakiety

$
0
0

Już ponad 800 osób wyraziło chęć udziału w 8. Szamotuły SAMSUNG Półmaratonie. To już ostatnie dni, żeby podczas zgłoszeń mieć możliwość wyboru rodzaju pakietu startowego i pobiec na 21,097 km i... wypatrywać kolejnego biegu. Są plany, by w mieście zorganizować duży bieg na 10 km 

Twój pakiet, twój wybór

W tym roku w Szamotułach na biegaczy przygotowano dwa rodzaje pakietów: podstawowy, w cenie 45 zł, oraz rozszerzony (o pamiątkową torbę i spodenki) w kwocie 75 zł. Według wyliczeń organizatorów, uczestnicy w swoich zgłoszeniach podzielili się niemal po połowie. Wyboru dokonywać można będzie jeszcze do 7 września. Po tym terminie obowiązywać będzie tylko pakiet podstawowy i to już w kwocie 55 zł.

- Może trochę spodziewaliśmy się, że więcej osób będzie chciało iść w stronę pakietów z gadżetami, ale dla nas ważne jest aby wprowadzać taki trend, który popularny jest na zachodzie. Uczestnicy mogą pobiec płacąc mniej, nie dla pakietu, ale dla samego startu w imprezie. Będziemy tym kierowali się też w przyszłym roku - powiedział nam Bartosz Węglewski, dyrektor zawodów.

Zdaniem naszego rozmówcy, dynamika zapisów jest na podobnym poziomie jak w ubiegłym roku. We wzroście frekwencji na pewno nie pomaga zmiana terminu PKO Poznań Maratonu, który obędzie się tydzień po półmaratonie w Szamotułach. Organizatorzy jednak liczą na biegaczy, którzy jeszcze nie myślą o starcie na królewskim dystansie.

- Jesteśmy zadowoleni ze zgłoszeń. Widać, że ustabilizowaliśmy się na pewnym poziomie. Chcąc nie chcąc znów po nas znów będzie maraton w Poznaniu, który planowo miał odbyć się 21 października. Ze względu na wybory samorządowe, został on jednak przesunięty w naszą stronę. Nie mówię, że jesteśmy pokrzywdzeni, bo takie były reguły w tym roku - mówi nasz rozmówca.

Dumni z miasta, dumni z biegu

Półmaraton na rzeką Samą odbywa się od 2011 roku. W debiucie finiszowały 522 osoby. Rok temu zawody ukończyło ponad blisko 1160 biegaczy. Rekord frekwencji ustanowiony został w 2015 roku, gdy metę przekroczyło 1352 uczestników. Dla okraszenia edycji, Piotr Pobłocki ustanowił aktualny rekord Polski weteranów w kategorii M50, z wynikiem 1:10:48.

To właśnie od 2015 roku imprezę organizuje Szamotulskie Stowarzyszenie Sportowe. Wcześniej zawodami kierowało Stowarzyszenie Biegów Ziemi Szamotulskiej. Gdyby nie nowy organizator, prawdopodobnie dziś nie mówilibyśmy o ósmej edycji zawodów.

- Jesteśmy dumni z tego miasta i nie chcieliśmy porzucać takiej imprezy. Oczywiście organizacja zawodów nie należy do łatwych, to ogromna odpowiedzialność i ogromna ilość dokumentów, współpraca z miastem i służbami. Na szczęście udało nam się to wszystko pogodzić. Pierwsza edycja to było dla nas ogromne wyzwanie i uczyliśmy się wszystkiego. Staramy się jednak iść do przodu. Konsekwencją tego było zorganizowanie „Nocnej Szamotulskiej 5”. Chcemy rozwijać oba biegi, a docelowo stworzyć cykl 5, 10 i 21 km. Uważam, że obecnie jest to rozpoznawalny półmaraton nie tylko w regionie, ale i w kraju - mówi Bartosz Węglewski.

8. Szamotuły SAMSUNG Półmaraton odbędzie się 7 października. Start o godzinie 11:00 przy ulicy Sportowej 6. W programie imprezy są też SAMSUNG Bieg Rodzinny oraz marsz nordic walking. Biuro zawodów znajdować będzie się w Centrum Sportu Szamotuły przy ul. Sportowej. Biuro czynne będzie w dniach 6-7 października. Jak zapowiadają organizatorzy na uczestników czekać ma wiele atrakcji.

W zeszłym roku zwycięzcą półmaratonu został Mołdawianin Mykola Gorbuszko (1:08:29). Wśród pań triumfowała jego rodaczka Olesia Smowczenko (1:17:15).

Strona imprezy i zapisy: www.samsunghalfmarathon.com

Portal www.FestiwalBiegow.pl jest patronem medialnym 8. Szamotuły SAMSUNG Półmaratonu. Niebawem kolejne informacje o imprezie.

RZ


CCC: Blisko, ale jednak bez chińskiego dubletu [WYNIKI POLAKÓW]

$
0
0

W czwartek Erenjia Jia został pierwszym Chińczykiem w historii, który wygrał jeden z biegów Festiwalu UTMB - OCC, co było ogromną niespodzianką. Na kolejny triumf rodaka w Chamonix chińscy kibice czekali... tylko dobę! 101-kilometrową trasę CCC najszybciej wśród kobiet pokonała Yao Miao.

Chinka miała na mecie ponad 30 minutową przewagę nad drugą Katie Schide. Co godne podkreślenia, Yao przebywała na trasie mniej niż 12 godzin – 11:57:46,. Amerykanka ukończyła bieg z wynikiem 12:28:42. Trzecie miejsce wywalczyła zwyciężczyni tegorocznej Transvulcanii Ida Nilsson, z wynikiem 12:41:37.

Najszybszą Polką była Anna Stępniewska. Finiszerka Biegu 7 Dolin z 2016 r. rozpoczęła rywalizację od 600. miejsca w open. W ciągu 19 godzin i 58 sekund przesunęła się w tabeli wyników o 210 miejsc. Ostatecznie bieg zakończyła na 390. miejscu w open i 35. wśród kobiet.

Niewiele brakowało, żeby także rywalizacja mężczyzn zakończyła się chińskim sukcesem. Min Qi, zwycięzca tegorocznego Hong Kong 100, od pierwszych metrów był liderem biegu. Prowadził nieprzerwanie aż do 90. kilometra. Wybiegając z tego punktu kontrolnego nadal był pierwszy, jednak 6 kilometrów przed metą na atak zdecydował się Tom Evans.

Były brytyjski żołnierz na mecie CCC przed rokiem był czwarty. Teraz zachował siły do samego końca i nie dość że dogonił Min Qi, to jeszcze wypracował nad nim ponad 5 minut przewagi. Ostatecznie linię mety przekroczył z czasem 10:44:32.

Chiński biegacz utrzymał się na drugiej pozycji z czasem 10:50:07. Podium uzupełnił rekordzista Transgrancanarii Pau Capell, z czasem 10:52:26.

Wśród Polaków najszybszy okazał się 24. zawodnik Lavaredo Ultra Trail i szósty na mecie Biegu 7 Dolin w 2017 - Sebastian Sikora, któremu ukończenie 101-kilometrowej trasy o 6104 metrach przewyższeń zabrało 13 godzin 41 minut 37 sekund. Pozwoliło mu to zająć 56. miejsce w klasyfikacji open.

Wyniki Polaków:

Mężczyźni:

56. Sebastian SIKORA - 13:41:37
114. Michał TYBUREK - 14:59:30
124. Piotr CHOROS - 15:16:05
129. Michał LINKOWSKI - 15:23:46
186. Kuba SADOWSKI - 16:21:25
195. Marcin SUSKI - 16:35:59
226. Łukasz WAWRZYNIAK - 17:04:12
267. Łukasz KORDECKI - 17:40:46
277.  Mariusz FELCZEREK - 17:47:14
279. Rafał ADAMETZ - 17:48:22
294. Paweł KUŹNIAR - 18:01:40
297. Artur ZARZYŃSKI - 18:04:49
306. Michał ASPERSKI - 18:13:33
319. Michał Stefan KAZIMIERSKI - 18:22:32
328. Adam KOWALCZYK - 18:31:15
372. Tomasz TOMCZYK - 18:47:32
399. Kamil ANDRES - 19:05:08
407. Zbigniew NOWICKI - 19:13:59
410. Robert ZAJĄC - 19:14:35
465. Dariusz TYSZKA - 19:44:02
467. Karol POMIERSKI - 19:44:43
504. Tomasz LESIAK - 20:08:21
537. Damian TROJNAR - 20:27:36
578. Sebastian KANIEWSKI - 20:50:49
592. Piotr CYGAN - 20:55:37
627. Wojciech WEGRZYNSKI - 21:14:59
632. Mikołaj LASEK - 21:16:30
647. Jakub MROWIEC - 21:22:14
686. Maciej KAYSIEWICZ - 21:38:01
695. Marcin FILIPOWICZ - 21:42:37
698. Adam MOWNY - 21:44:20
735. Zbigniew POMIERSKI - 21:56:36
815. Tomasz SOBCZAK - 22:29:07
860. Rafał TKACZYK - 22:44:54
873. Aleksander SOBIERAJ - 22:49:31
894. Marek NIEDŹWIECKI - 22:56:32
895. Tomasz BOBIN - 22:57:17
906. Marcin TOMCZYK - 23:02:24
977. Paweł TERCZYŃSKI - 23:33:20
978. Marek MISIUK - 23:33:33
998. Mariusz KOŁODZIEJ - 23:39:22
1001. Roman PAUSZEK - 23:40:02
1041. Leszek ZAJĄC - 23:51:56
1050. Grzegorz WRÓBEL - 23:55:17
1095. Łukasz RZEPNIEWSKI - 24:13:17
1105. Krzysztof TERLECKI - 24:16:21
1165. Marian NIZIOŁ - 24:31:43
1189. Jakub BIELAŃSKI - 24:38:53
1252. Jerzy WYSOKIŃSKI - 24:56:14
1275. Bartłomiej DUDEK - 25:00:24
1295. Jerzy DZIADOSZ - 25:06:10
1310. Maksymilian TUTKA - 25:09:51
1343. Łukasz NIEPSUJ - 25:16:54
1403.  Grzegorz FILIPKOWSKI - 25:41:06
1432. Grzegorz KOWALEWSKI - 25:46:25  

Kobiety

35. Anna STĘPNIEWSKA - 19:00:58
53. Marlena NOWACKA - 20:14:48
57. Joanna KAMER - 20:39:47
58. Agnieszka MARCINISZYN - 20:52:03
102. Marlena PAUSZEK - 23:32:17
151. Agnieszka PIETRUSZCZAK - 25:21:23

IB


Warszawa: Biegną 100 km na 100 lat niepodległej Polski. Ale...

$
0
0

W parku Szymańskiego na warszawskiej Woli rozegrano sztafetowy bieg na 100 km. Impreza odbywała się z okazji obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Wystartowało...  pięć zespołów. W jednym z nich wystąpiła Patrycja Bereznowska – mistrzyni świata w biegu 24 godzinnym.

Nie tak łatwo pokonać 100 km, nawet jeśli za chwile ktoś za chwile przejmie od nas pałeczkę. Przekonali się o tym uczestnicy „Sztafety 100 km na 100-lecie Niepodległości Polski”. Zawody rozgrywane były na 2,5-kilometrowej parkowej pętli. W sumie do pokonania było 40 okrążeń. Sztafety mogły liczyć od 3 do 10 osób, a ilość zmian była dowolna.

Większość ekip wybrała taktykę ze zmianami co okrążenie. Po chwili odpoczynku znów przychodziło ruszyć na swoją rundę. Taki interwałowy wysiłek był bardzo meczący. Wysoka temperatura dodatkowo nie ułatwiała zadania. Dlatego szukano różnych sposobów, żeby tylko wypocząć, nogi uniesione do góry, oraz masaż to był standard.

- Wysiłek jest straszny. Zwykle po 12 km biegu nie jestem zmęczony tak jak teraz. Na początku chcieliśmy biec po 5-10 km, ale już na początku mój przykład pokazał, że było to niepotrzebne. Człowiek się tylko męczy, a tak szybkie zmiany mogą zdziałać więcej. Zmęczenie narasta. Zobaczymy co będzie dalej... - powiedział nam Zbigniew Marzec z drużyny Kropka.

W imprezie wzięła udział utytułowana biegaczka ultra Patrycja Bereznowska, na której dystans 100 km nie robi żadnego wrażenia. Tym razem był to start kontrolny, przygotowujący ją do Mistrzostw Polski w biegu 24 godzinnym, które odbędą się w przyszły weekend w miejscowości Łyse. Zawodniczka z Ossowa od 2014 roku nie oddała złotego medalu w tym czempionacie.

- Dla mnie bieganie na takich odcinków 2,5 km to już dosyć mocne tempo. Swoje treningi robię przy podobnych szybkościach. Jest to więc dobry test formy, ale też integracja. Czy trudno będzie obronić medal? Myślę, że każdy bieg ultra jest trudny. Chyba każdy ultras powie że startuje na maksimum swoich możliwości i chce w zdrowiu ukończyć. Stając na starcie nie myśli się o miejscu - powiedziała nam Patrycja Berezowska, która reprezentowała sztafetę Wieliszew Heron Team i Przyjaciele.

Imprezę zorganizowano z rozmachem. Biegowi towarzyszył rodzinny piknik z wystawą sprzętu wojskowego, grupami rekonstrukcyjnymi oraz z wojskową grochówką. Na zwycięski zespół czekała nagroda w wysokości 3000 zł. Niestety frekwencja nie dopisała, po części za sprawą kolizji terminów z Półmaratonem Praskim.

Po 40 km na prowadzeniu była Drużyna A z czasem ok. 2:41:00, wyprzedzając o 14 minut Kropka Team. Trzecie miejsce zajmował Wieliszew Heron Team i Przyjaciele, ze stratą 4 minut do drugiej lokaty. Wyniki wkrótce.

RZ


„Kwas mlekowy uderza do głowy” – 7. Wycie Szakala o Północy [ZDJĘCIA]

$
0
0

Właściwie to nocna sztafeta łódzkich Szakali Bałut odbyła się po raz szósty. Organizatorzy jednak liczą również ubiegłoroczną nierozegraną edycję, kiedy w ostatniej chwili nadeszło oberwanie chmury i bieg odwołano ze względów bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do lipcowego Sztafetowego Maratonu Szakala, który biegany jest po płaskiej pętli, Wycie Szakala o Północy ma zdecydowanie górski charakter. 610-metrowa runda na „górce śmieciówce” na Rogach zaczyna się od stromego zbiegu, by zakończyć się palącym nogi i płuca podbiegiem do strefy zmian. Biega się w zupełnej ciemności, z czołówkami, a trasa wyznakowana jest płonącymi zniczami, co tworzy niesamowity klimat.

W każdej z czteroosobowych drużyn znajdować się musi przynajmniej jedna kobieta. Zawodnicy pokonują pętlę po 8 razy, co daje niespełna 5 km na uczestnika i prawie 20 km na ekipę. W noc przełomu sierpnia i września drużyn stawiło się piętnaście – mniej, niż w rekordowych pod tym względem edycjach, kiedy frekwencja bywała prawie dwukrotnie liczniejsza. Nasza relacja sprzed dwóch lat: TUTAJ.

Spośród tej piętnastki zdecydowane zwycięstwo odniosła Stajnia Oleja, przed załogą Instytutu Mateematyki Politechniki Łódzkiej i drużyną Accenture Runners Club I. Pozostałe nagradzane pucharami miejsca zajęli: Biegacz Nowosolna, pierwszy skład organizatorów czyli Szakale Bałut I, oraz AGB Torfy.

– Jako Torfy pierwszy raz tu biegniemy, chociaż nasza drużyna była gotowa w zeszłym roku, kiedy pogoda nie pozwoliła biegać – powiedział nam w przerwie między swoimi zmianami Piotr Kuźmiński, którego ekipa zajęła szóste miejsce. – Nie spodziewałem się takiego podbiegu, a zbieg jest jeszcze trudniejszy. Lipcową sztafetę Szakalo biegaliśmy już kilka razy, ale tu jest zupełnie inaczej. Noc, trasa oznaczona zniczami, inny klimat, bardzo mi się podoba!

Accenture Running Team wystawił aż trzy załogi, z których najszybsza czwórka stanęła na najniższym stopniu podium. – Udało nam się zebrać liczną grupę i świetnie się bawimy – opowiadał ich biegający trener Piotr Kędzia – a wprost proporcjonalna do zabawy jest trudność trasy. Nie wiadomo jak sobie radzić na tym karkołomnym zbiegu, a właściwie jest jedna zasada, z górki na pazurki... Później na podbiegu kwas mlekowy uderza do głowy. Wspaniała noc, nie za gorąco, nie za zimno i piękna panorama miasta ze szczytu górki, a my w emocjach czekamy na końcowy wynik. Sam jestem tu dopiero drugi raz, ale mamy aż trzy składy, niech to będzie przykład dla innych. Różne łódzkie drużyny się odgrażały, że tu powalczą, a dziś ich niestety brak – podsumował olimpijczyk z Aten 2004 i Pekinu 2008.

– Dołączyłem do składu w ostatniej chwili – przyznał Grzesiek Zdunek ze zwycięskiej Stajni Oleja. – Przygotowuję się do biegów górskich i taki trening siły biegowej mi doskonale zrobi. Nie wiedzieliśmy, że powalczymy o zwycięstwo, nie popatrzyłem nawet wcześniej na listę startową. Fajnie nam to wyszło, bez żadnej napinki. Dla mnie najtrudniejszy na tej trasie jest zbieg, zrobiły się na nim nierówności, rynny po wodzie i trzeba tam uważać.

– Kluczem do sukcesu było to, że poprzednio pomimo odwołania imprezy z powodu oberwania chmury i tak biegaliśmy, więc nie mieliśmy tego roku przerwy – śmiał się jego drużynowy kolega Witek Tosik. – Organizatorzy wtedy zbierali sprzęt, a my normalnie kręciliśmy kółka – wspominał „nieodbytą” imprezę sprzed roku. Zrobiliśmy sobie trening i każdy swoim tempem przeleciał 8 okrążeń bez przerw. Byliśmy trochę innym składem niż dziś, nawet nasz trener Michał Olejnik był z nami, a teraz biega na orientację na zawodach w Norwegii...

Dyrektor biegu Piotr Bester z Szakali Bałut skomentował, że trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego tym razem wystartowało mniej drużyn. – Może przez to, że termin zszedł się z innym popularnym biegiem sztafetowym, który odbędzie się w niedzielę – przypuszczał. – Ale te 15 drużyn które biegnie, mam wrażenie że bawi się świetnie. W przyszłym roku spróbujemy to zoptymalizować do dwudziestki, bo 2 lata temu jak było prawie 30, to się zrobiło trochę za ciasno jak na tę trasę. Sam bieg się nie zmienia, jest klimatyczny i chcemy go dalej robić. Bardzo bym chciał, żeby się regularnie odbywał w następnych latach – zakończył z nadzieją.

Pełne wyniki: TUTAJ

My też wierzymy, że za rok drużyny biegowe z Łodzi i okolic się bardziej zmobilizują i wystawią więcej składów, a jedyna w swoim rodzaju nocna górska sztafeta pozostanie popularną imprezą w sportowym kalendarzu naszego miasta.

KW


Cross-MOL – „Orange power! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Trzy dni temu przed biegiem posprzątali las. Znakowali trasę, przygotowali biuro zawodów, dopięli wszystko na ostatni guzik: medale, posiłki, pakiety oraz nagrody, nie zapomnieli nawet o taśmach dla zwycięzców. W końcu zapraszali do siebie, do swojego lasu, w którym od kilku lat trenują. Miechowicka Grupa Biegowa zorganizowała trzecią edycję biegu Cross-MOL i zrobiła to perfekcyjnie.

MOL w nazwie biegu to skrót Miechowickiej Ostoi Leśnej, małej ojczyzny Miechowickiej Grupy Biegowej. Tutaj czują się jak w domu, trenują, świętują, ich koszulki zdobi wizerunek drzewa rosnącego na tutejszej polanie. Kiedy dwa lata temu postanowili zaprosić do swojego lasu innych biegaczy, powstał kameralny bieg, w którym wzięli udział głównie lokali zawodnicy. Od tego czasu rozrósł się i przekształcił w imprezę biegową na najwyższym poziomie: z piękną leśną trasą, elektronicznym pomiarem czasu, dobrym zapleczem, oprawą, pięknym medalem i licznymi nagrodami. Nie zmieniło się tylko jedno: niesamowita atmosfera. „Orange power”, jak nazywają to członkowie MGB, jest fenomenem, którego inne grupy biegowe mogą tylko zazdrościć.

Kolor pomarańczowy dzisiaj dominował. I nie chodzi tylko o barwę namiotów mieszczących biuro zawodów oraz depozyt albo o bramę startową. Pomarańczowe koszulki MGB były obecne wszędzie: w biurze zawodów, na starcie i na trasie. Członkowie grupy wydawali pakiety, zabezpieczali trasę, podawali wodę, wręczali medale, dopingowali i wspierali. Na trasie były ich rodziny, które zdzierały gardła, by zagrzewać gości do biegu. Najmłodsi podawali kubki z wodą, kibicowali, rozciągali na mecie taśmy dla zwycięzców poszczególnych kategorii. Każdy, nawet najmłodszy członek grupy miał swoje miejsce i wyznaczone zadanie. MGB działało jak jeden organizm. Imponująco!

- Organizacja jest świetna. Wszystko sprawnie, szybko. Jest zadaszenie, dobre jedzonko, piękny medal. Trasa też była bardzo fajn, choć trochę za mało górek, jak na nas – śmiała się Grażyna Zielińska z grupy Bobry Walking. – Startujemy w całym cyklu zawodów po sąsiedzku, dzisiaj to trzeci bieg. Jest blisko, tanio, czyli tak, jak lubimy. Jest też mnóstwo osób, z którymi lubimy się spotykać na zawodach.

Zawody należą do cyklu „Biegów po sąsiedzku” razem z imprezami III ECO CIDRY CROSSS (Radzionków), Piona Gwidona (Świerklaniec) i II Charytatywny Bieg Pomagamy Durś (Piekary Śląskie). Dzięki temu wzięło w nich udział bardzo wielu zawodników z ościennych miast. Nie zabrakło jednak gości z daleka. Aneta Polewczak przyjechała z Zawiercia: - Dowiedzieliśmy się, że szykuje się ciekawa impreza, więc podjęliśmy z mężem spontaniczną decyzję i zebraliśmy się w drogę. Było warto! Bardzo fajna atmosfera, udane zawody, świetna trasa. Z powodu porannego deszczu było odrobinę ślisko, ale szło się dobrze. Jesteśmy usatysfakcjonowani wynikami – powiedziała zwyciężczyni kategorii nordic walking, która na miechowickich zawodach zaistniała po raz pierwszy.

Aneta Polewczak mierzącą 5,5 km trasę pokonała w czasie 39:15. Druga była Irena Janoszka (39:35) a trzecia Joanna Tokarz (40:04). Wśród panów triumfował Paweł Słupianek (34:44) a podium dopełnili Mariusz Polewczak (35:25) oraz Marian Adamus (38:14). W biegu na dystansie 10 km najszybszy okazał się Rafał Wachla, który uzyskał czas 38:08. Drugie miejsce zajął Mariusz Wysocki (39:01) a trzecie Mateusz Kamiński (39:18). Najlepsza wśród pań była Sylwia Pietras (43:23), która zwyciężyła z niemal pięciominutową przewagą nad Barbarą Piwiszkis (48:11) oraz Katarzyną Pepel (49:12).

Pełne wyniki: TUTAJ

KM


UTMB: Gdzie dwóch rywalizuje tam... trzeci wygrywa. Thevenard po raz trzeci! [WYNIKI]

$
0
0

Aż 2561 zawodników w piątkowy wieczór wyruszyło na 171-kilometrową, deszczową i chłodną trasę głównego biegu Festiwalu UTMB w Chamonix. Faworytów do wygranej tradycyjnie było wielu.

Mężczyźni

Wczesnym liderem biegu był Jim Wamsley, który nie raz udowadniał, że potrafi dociągnąć prowadzenie do mety, ale tym razem tak się nie stało. W przedstartowych zapowiedziach, we francuskich i międzynarodowych mediach tegoroczny bieg miał być pojedynkiem pomiędzy Wamsleyem a Kilianem Jornetem. Przewidywania się nie sprawdziły, wielcy faworyci biegu nie dobiegli do mety.

Wamsley zaczął słabnąć ok. 40 km i powoli spadał w klasyfikacji aż wreszcie zszedł z trasy. Jornet miał kłopoty zdrowotne. Użądlony jeszcze przed biegiem przez pszczołę, nie czuł się dobrze. Po kilku godzinach biegu, jako alergik, miał już problem z użądloną stopą i złym samopoczuciem. Nie pozostało mu nic innego jak zrezygnować z walki o podium.

Kolejnym liderem biegu był Zach Miller, ale i on opuścił trasę w śmigłowcu z powodu urazu kostki. Z rywalizacji na różnym etapie i z różnych powodów odpadli m.in. Luis Alberto Hernando, Sylvain Court, Ryan Sandes, Tim Tollefson.

- To jest ultra. Tu może się wydarzyć wszystko i to w każdej chwili - podsumował tę sytuację Xavier Thevenard, który liderem został około 135. kilometra i nie oddał już tej pozycji do samej mety.

Trzecie zwycięstwo Francuza w UTMB zostało entuzjastycznie przyjęte przez kibiców w Chamonix, którzy ustawili się w długim szpalerze by powitać swojego bohatera.

W rozmowie z organizatorami Thevenard zdradził swój sposób na sukces w UTMB. - Najważniejsze jest, żeby wyjść w góry i czerpać z tego radość. Cieszyć się biegiem, a potem albo się wygra albo nie – mówił Xavier Thevenard, który do Chamonix przybiegł po 20 godzinach 44 minutach i 16 sekundach.

Aż 47 minut i 21 sekund później na mecie pojawił się Robert Hajnal. Piętnasty zawodnik mistrzostw świata w trailu, ósmy na mecie CCC w 2015r. nie spodziewał się tak wysokiej pozycji. - Realnie na to patrząc, nie sądziłem, że mam na to szansę, ale oczywiście marzyłem o tym. Realnie, celowałem w pierwszą dziesiątkę - mówił rumuński biegacz, który zaskoczył kibiców… trailowymi bojówkami, w których przekroczył metę.

Podium z czasem 21:57:01 uzupełnił hiszpański ultramatończyk Jordi Gamito. - Patrzyłem, jak z trasy schodzi Wamsley i kolejni faworyci i pomyślałem, dlaczego to właśnie nie miałbym być ja, czemu nie miałbym stanąć na podium - powiedział Gamito na mecie.

Najszybszym Polakiem na mecie tegorocznego UTMB został Krystian Ogły, który z czasem 25:34:32 zajął 27. miejsce. Brawo! 

Kobiety

Wśród pań również zmieniały się liderki. Jedną z pierwszych była Amerykanka polskiego pochodzenia Magdalena Boulet, która jednak zeszła z trasy. Z pomocy medycznej skorzystała kolejna z liderek Caroline Chaverot i również zeszła z trasy.

Ok. 135 kilometra na prowadzenie wysunęła się Francesca Canepa.

Była włoska snowboardzistka już raz stała na podium UTMB - w 2012 r. była druga. Teraz, mimo zmęczenia, upadku na trasie i fatalnych warunków, wygrała ponownie, z czasem 26:03:48.

Tylko cztery minuty i 14 sekund po Canepie, do Chamonix przybiegła Hiszpanka Uxue Fraile Azpeitia.

Jeszcze mniej do drugiego miejsca straciła Fracuzka Jocelyne Pauly– 26:10:23. To jeden z najbardziej zaciętych biegów w historii rywalizacji Pań!

Pełne wyniki: TUTAJ

IB


Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>