Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

4. Borzęcińska Dycha - mini festiwal biegowy

$
0
0

Już 13 października zapraszam do gościnnej gminy Borzęcin na czwartą edycję Borzęcińskiej Dychy. W ubiegłym roku wystartowało tu ponad pół tysiąca osób.

Celem imprezy jest popularyzacja i upowszechnianie biegania jako najprostszej formy sportu i rekreacji ruchowej, zarówno wśród dzieci jak i dorosłych oraz propagowanie aktywnego i zdrowego stylu życia.

– Po raz kolejny przygotowujmy biegi na różnych dystansach dla różnych grup wiekowych, począwszy od przedszkolaków, poprzez uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, na pięciu kategoriach wiekowych biegu głównego skończywszy (wśród kobiet i mężczyzn). Idealnie płaska i wymierzona wg. norm atestowych trasa Borzęcińskiej Dychy jest dla uczestników biegu okazją do poprawienia swoich wyników i pobicia kolejnych rekordów – informuje wójt Borzęcina, Janusz Kwaśniak.

– Ponadto odbędą się zawody nordic walking na dystansie ok 5 km oraz Borzęcińskie Biegi Rodzinne (darmowy bieg dla rodzin) – zaprasza.

Na uczestników biegu głównego czekają atrakcyjne pakiety startowe, w których znajdziemy m.in. techniczne koszulki z oryginalnym wzorem. Do tego piękne odlewane medale oraz zdrowe posiłki regeneracyjne.

W trakcie zawodów zaplanowano także gry i zabawy dla dzieci pod opieką animatorów. Po skończonych zawodach przewidziano losowanie nagród wśród wszystkich uczestników biegu głównego i nordic walking.

Już dzisiaj, Zapraszamy wszystkich na stadion Victorii Bielcza. Startujemy 13 października – dzieci o godz. 11:00, biegacze i kijkarze - o godz. 12:00.

Zapisu można dokonać w internecie – TUTAJ.

Robert Makowiec, Ambasador Festiwalu Biegów



Burza na Giewoncie - prawie 80 poszkodowanych, są ofiary śmiertelne

$
0
0

Tragicznie zakończyła się wyprawa na Giewont dla ponad dwudziestu turystów. Przed godziną 14:00 nad jednym z najpopularniejszych tatrzańskich szczytów rozpętała się gwałtowna burza. Na skutek wyładowań atmosferycznych ucierpiało kilkanaście osób, prawdopodobnie są też cztery ofiary śmiertelne. W akcji ratunkowej uczestniczy kilkudziesięciu ratowników TOPR oraz kilka cztery zespoły LPR z różnych części kraju.

Podczas burzy najprawdopodobniej jeden z piorunów uderzył w łańcuch, którego trzymało się kilkanaście osób. Początkowo doniesienia mówiły o trzech ofiarach śmiertelnych, w tym chłopcu w wieku 13 lat. Obecnie raporty podają cztery ofiary w Polsce i 1 na Słowacji.

Wciąż nieznana jest dokładna liczba rannych. Są oni transportowani do szpitali w Krakowie i Nowym Targu, bo w zakopiańskim brakuje już miejsc. Ustawiono namiot polowy dla lżej rannych, część osób jest opatrywana w schronisku na Hali Kondratowej, gdzie na ewakuację oczekuje jeszcze część poszkodowanych. Schronisko jest nieczynne. Akcję ratunkową utrudnia burza.

Grupa znajdująca się na Giewoncie była największą, ale nie jedyną poszkodowaną. Wiadomo też o turyście rażonym piorunem na Ciemniaku. Pomocy udzielili mu świadkowie wypadku, którzy wezwali TOPR. W Tatrach Słowackich także trwają akcje ratunkowe, pioruny raziły dwóch turystów na szczycie Banówki i jednego w rejonie Pachoła. Wciąż pojawiają się nowe doniesienia o kolejnych zdarzeniach.

Akcja ratunkowa jest jedną z największych w ciągu ostatnich lat. Wyjątkowo silna była też burza, która przeszła nad Tatrami, zaskakując turystów. Ci, którzy byli u podnóża Giewontu mówią, że nic nie wskazywało na nadchodzący kataklizm. Piorun uderzył nagle, zbierając tragiczne żniwo.

O tym, jak zmienna i niebezpieczna potrafi być pogoda w górach, zwłaszcza w Tatrach, przekonaliśmy się już nie jeden raz, choć nigdy dotąd na taką skalę. Dlatego zawsze, bezwzględnie przed wyjściem w góry należy sprawdzić prognozę pogody i ewentualne ostrzeżenia dla danego rejonu.

Nie tylko dla orłów. Trening biegowy w Tatrach

Jeśli nie mamy doświadczenia a pogoda wydaje się niepewna, lepiej zostać w domu lub zmienić trasę wycieczki na taką, z której można szybciej zawrócić w razie załamania pogody, nie wychodzić w wyższe partie gór i unikać miejsc eksponowanych oraz uzbrojonych w łańcuchy, klamry i drabinki.

KM


Sondre Nordstad Moen – kariera pełna wzlotów i urazów

$
0
0

Na początku roku Norweg Sondre Nordstad Moen dał popis umiejętności podczas półmaratonu w Gdyni. Teraz chce przegonić Afrykanów podczas silnie obsadzonej „połówki” w Kopenhadze.

Chociaż Moen to zawodnik, który nie trenuje od wczoraj, to zrobiło się o nim głośno dopiero w 2017 roku. Wtedy w Fukuoce ustanowił (były już) rekord Europy w maratonie, wynikiem 2:05:48. Wiking był pierwszym Europejczykiem, który złamał 2h06’ w maratonie. Nieco wcześniej, w Walencji, Moen ustanowił rekord Norwegi w półmaratonie - 59:48. I właśnie tym wynikiem chce się rozprawić w stolicy Danii.

Kariera Norwega pełna jest wzlotów i urazów, które przerywają rozwój kariery. W 2011 roku Sondre został Mistrzem Europy Młodzieżowców w biegu na 10 000 m. Dwa tygodnie później doznał urazu stopy. Problemy go nie opuszczają praktycznie przez całą karierę, mimo to, zawsze wraca do formy.

W 2018 roku Moen nie ukończył maratonu Mistrzostw Europy. Pojawiło się złamanie zmęczeniowe kości udowej. Wrócił podczas podczas wspomnianego półmaratonu w Gdyni, który wygrał z czasem 1:01:18. To jedyny półmaraton, w którym startował w tym sezonie, bo podczas treningów znów nabawił się urazu.

I znów się odbudował - na początku sierpnia Sondre Moen został mistrzem Norwegii na 10 000 m, z rezultatem 28:13.14. W lipcu startował na 10 000m w Pucharze Europy na tym dystansie, zajmując piąte miejsce.

W Kopenhadze zapowiada się poważne bieganie. Faworytem imprezy jest Kenijczyk Geoffrey Kamworor - wielokrotny mistrz świata w półmaratonie z życiówką 58:54,

Kamworor w Kopenhadze – pachnie rekordami

Jeśli zdrowie dopisze, to Moen powinien być wysoko. Do 15 wrześni niedaleko.

RZ


Katowice: Bieg 9 Górników po raz drugi

$
0
0

Pacyfikacja kopalni KWK „Wujek” w 1981 roku stanowi jedno z najtragiczniejszych i najbardziej symbolicznych wydarzeń w najnowszej historii Polski, Śląska i lokalnej społeczności. Przez 6 lat Śląskie Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach organizowało dla młodzieży szkolnej specjalny bieg, którego celem było upamiętnienie poległych górników poprzez sportową aktywność.

W 2018 roku, po nawiązaniu współpracy z firmą Jafi Sport, Bieg 9 Górników stał się ogólnopolskim wydarzeniem skierowanym do wszystkich biegaczy. Wyjątkowa idea, nietypowy dystans i zaskakująco wymagająca trasa w malowniczym Parku Kościuszki przyciągnęła na start niemal 250 uczestników.

Gdy 13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny, górnicy KWK „Wujek” w Katowicach ogłosili strajk okupacyjny przeciwko tej decyzji. 16 grudnia zostali spacyfikowani przez Milicję Obywatelską, wojsko oraz pluton specjalny ZOMO, który otworzył ogień w stronę górników. Zginęło dziewięciu: Jan Stawisiński, Joachim Józef Gnida, Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk i Zenon Zając, a dwudziestu trzech innych strajkujących zostało rannych.

14 grudnia 2019 roku po raz kolejny pobiegniemy w Biegu 9 Górników i złożymy kwiaty pod pomnikiem-krzyżem. Każdy kolejny rok oddala nas od tragicznego wydarzenia, ale pamięć o poległych i strajkujących nie może się zatrzeć. Startując na symbolicznym dystansie 9 kilometrów oddajemy hołd tym, którzy nie zawahali się upomnieć o wolność i zapłacić za to najwyższą cenę.

Sprawdź szczegóły wydarzenia i dołącz do grona uczestników. Daj znać swoim znajomym i wspólnie spotkajmy się w Katowicach. Gwarantujemy maksymalne zaangażowanie w organizację zawodów, które łączą wymiar historyczny oraz sportowy. Uczestnicy edycji z 2018 roku mogą potwierdzić, że wyznaczona trasa Biegu 9 Górników okazała się wyjątkowym, intrygującym, sportowym wyzwaniem.

Więcej informacji w festiwalowym KALENDARZU IMRPEZ.

źródło: Organizator


Christian Coleman unikał kontroli antydopingowych?

$
0
0

Najszybszy sprinter na tegorocznych listach światowych Christian Coleman (9.81) ma problemy. Jak podają brytyjskie media, zawodnik opuścił trzy kontrole antydopingowe. Jeśli informacje te okażą się prawdziwe, to zarówno mistrzostwa świata w Dosze jak i igrzyska olimpijskie w Tokio Amerykanin może zobaczyć w telewizji.

Według wiarygodnych źródeł, w zeszłym roku Coleman miał trzy „systemowe awarie” związane z ustaleniem jego miejsca pobytu, co uniemożliwiło dotarcie do niego kontrolerów.

Teraz dużo zależy od „intencji” zawodnika. Jeśli uda mu się wytłumaczyć choćby jednego z z incydentów i udowodnić, że faktycznie nastąpił błąd oprogramowania, a brak zgłoszenia miejsca pobytu nie był celowym działaniem, to sprawy nie będzie.

Definicja dopingu określa nie tylko przyjmowanie zakazanych substancji, ale też „nieprzedstawienie wymaganych informacji o miejscu pobytu”. Na stronach polskiej agencji antydopingowej POLADA, we wspomnianym podpunkcie czytamy o „dowolnych trzech przypadkach niezgłoszenia się na badania, lub niedostarczenia miejsca pobytu, zgodnie z definicją zawartą w Międzynarodowym standardzie badań i śledztw, w okresie dwunastu miesięcy przez zawodnika zakwalifikowanego do zarejestrowanej grupy zawodników”.

Warto tu przypomnieć przykład Amerykanki Brianny Rollins - mistrzyni olimpijskiej z Rio, która za takie samo przewinienie została zawieszona na rok. W 2016 roku opuściła ona trzy testy, nie informując o miejscu swojego pobytu. Powody były - lekko mówiąc - kuriozalne. Dwukrotnie miała być zaproszona jako gwiazda na piknik w rodzinnym mieście, a za trzecim, wraz z kolegami z reprezentacji olimpijskiej, stawić się w Białym Domu na spotkanie z Prezydetnem, o czym też nie poinformowała agencji antydopingowej.

Za swoje gapiostwo Brianna Rollins zapłaciła wysoką kare - nie mogła wystartować podczas mistrzostwa świata w 2017 roku. Pogodziła się z zawieszeniem i przyznała do winy. W tym roku Amerykanka zajmowała m.in. trzecie miejsce podczas mistrzostwa kraju i powalczy o medal w Dosze.

Christian Coleman miał być jedną z gwiazd mityngu Diamentowej Ligi w Birmingha, który odbył się w miniony weekend. Ostatecznie zabrakło go na starcie. Pod koniec lipca sprinter zdobył złoto mistrzostw kraju na 100m i wywalczył bilet do Dosze.

23-latek zabłysnął w 2018 roku, ustanawiając halowy rekord świata w biegu na 60 m - 6.34. Rok wcześniej zdobył srebro mistrzostw świata na 100 m, przegrywając ze swoim rodakiem Justinem Gatlinem, zresztą niesławnym dopingowiczem. Podczas MŚ w Londynie Coleman wywalczył srebro w sztafecie 4x100 m. Jego rekord życiowy na 100 m to 9.79 i jest siódmym wynikiem w historii tego dystansu na świecie.

RZ

źródło: Daily Mail

fot. wikimedia


Silesiaman Triathlon w Katowicach odwołany

$
0
0

Zawody zaplanowane na niedzielę 25 sierpnia 2019 miały być trzecią imprezą w cyklu, po kwietniowym duathlonie w Katowicach i majowym triathlonie w Pszczynie. Zaplanowano rywalizację na dystansach 1/2, 1/4 i 1/8 IM. Na listach startowych są zarówno stali bywalcy odbywającego się od sześciu lat Silesiaman Triathlonu, jak i debiutanci. Niestety, nie będą oni mieli szansy, by stanąć na starcie. Na cztery dni przed zawodami organizator drogą mailową poinformował uczestników o odwołaniu wydarzenia.

„W związku z nieuzyskaniem zgody na wykorzystanie dróg podczas konkurencji rowerowej jesteśmy zmuszeni odwołać niedzielne zawody. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, wykorzystując wszelkie możliwe sposoby i relacje zbudowane przez ostatnie 6 lat organizacji zawodów żeby jednak zawody się odbyły. Niestety nie daliśmy rady.”

– napisano w rozesłanych do uczestników wiadomościach. Na listach startowych trzech dystansów widnieje prawie 400 osób.

Etap pływacki miał być rozegrany na Sztauwajerach, biegowy w Dolinie Trzech Stawów, problemem okazała się rywalizacja na etapie rowerowym. Jego trasę zaplanowano po ulicach miasta, w tym przez centrum i zabytkowe dzielnice Nikiszowiec oraz Giszowiec. To właśnie ich mieszkańcy musieliby pogodzić się z największymi utrudnieniami i blokadą osiedli na większość niedzieli. Organizatorzy nie otrzymali zgody na poprowadzenie trasy z wykorzystaniem dróg.

„Jesteśmy tym faktem ogromnie wstrząśnięci i nie wiemy co więcej Wam jeszcze napisać. Niestety dołączyliśmy do czarnej serii odwoływania zawodów triathlonowych w tym sezonie.
Strasznie nam przykro, bo wiemy, że wielu z Was przygotowywało się właśnie do tego startu.
Dla nas organizacja zawodów to pasja, możliwość wspierania aktywnego stylu życia, a to co się stało postawiło pod znakiem zapytania przyszłość organizacji czegokolwiek. Przepraszamy Was jeszcze raz i liczymy, że zaufanie, które budowaliśmy przez ostatnie 6 lat nie zostało zupełnie utracone.”

– napisali na stronie.

Niedoszli uczestnicy katowickiego triathlonu mogą liczyć na zwrot opłaty startowej a jeśli zdecydują się ją przenieść na dowolny start w 2020 roku, także na rabat w wysokości 50% na drugie zawody. O swojej decyzji powinni poinformować do połowy września, wysyłając wiadomość na adres: info@holistix.pl.

KM


Pobiegną... wzdłuż cmentarza. "Straaaszny” bieg w Siemianowicach Śląskich

$
0
0

Piąte Siemianowickie Nocne Marki już 26 października br. Impreza skierowana jest nie tylko do miłośników aktywnego spędzania czasu, ale także do tych, którzy lubią dobrze się bawić i biegać w niestandardowych okolicznościach. W tym przypadku uczestnicy Nocnych Marków pobiegną późną porą i w „straaaasznie” fajnych strojach – zapowiadają organizatorzy.

Bieg odbywa się od 2014 roku a frekwencja biegu z roku na rok rośnie. W pierwszym biegu, wzięło udział około 500 osób, podczas tegorocznych, piątych już Siemianowickich Nocnych Marków organizatorzy spodziewają się przeszło 1300 amatorów biegania, w tym aż 300 najmłodszych biegaczy.

Wzorem poprzednich edycji i tym razem puchar będzie mogła wybiegać sobie najszybsza mieszkanka Siemianowic Śląskich oraz najszybszy siemianowiczanin. O palmę pierwszeństwa walczyć będą także najliczniejsze drużyny biegowe.

Biegacze wystartują na dystansie 10 i 5 km w konkurencji biegowej, miłośnicy dwóch kijów powalczą na dystansie 5 km. Na trzy najszybsze panie i trzech najszybszych panów w poszczególnych konkurencjach czekają przepiękne, ręcznie robione puchary w kształcie „zombie”, a także atrakcyjne nagrody.

Teren, po którym będą biegać uczestnicy ucieszy wszystkich, którym znudziło się bieganie po asfalcie. Trasa przebiega bowiem przez siemianowicką bażantarnię, wzdłuż pola golfowego, co w praktyce oznacza szutrowe, leśne ścieżki.

Termin imprezy zobowiązuje - nie zabraknie zatem halloweenowych akcentów. W okolicach trzeciego kilometra trasa przebiega... tuż przy cmentarzu.

– Mamy nadzieję, że uczestnikom spodoba się trasa oraz atrakcje, które w tym roku dla nich przygotowaliśmy. Miejsce idealnie nadaje się do przeprowadzenia imprezy w takim klimacie. Koniec października, ciemny wieczór, cmentarz w okolicy, dreszczyk emocji związany nie tylko z wybieganym czasem. Będzie się działo – zapewniają organizatorzy.

Zespół MK team tradycyjnie pomyślał również o najmłodszych. Od godziny 15:00 odbywać się będą biegi na dystansach 50, 200, 400 oraz 800 metrów. Każde dziecko otrzyma, pamiątkowy, odlewany medal.

Dorośli biegacze, poza medalem na mecie, będą mogli zasiąść przy ognisku i upiec kiełbaskę.

– Przygotowania idą pełną parą. Jak na każdym z naszych biegów gwarantujemy świetną zabawę i pogodę. Mówimy to z pełną odpowiedzialnością, bowiem przy Nocnych Markach pogoda może tylko spotęgować „straaaszny” efekt. Do zobaczenia już niebawem w Siemianowicach Śląskich – podsumowują organizatorzy.

Zapisy na zawody trwają do 17 października br.

To już przedostatnia impreza organizowana w ramach Grand Prix MK team, czyli cyklu organizowanych przez MK team w 2019 roku. W jego skład wchodzą następujące zawody:

  • 5. Parkowe Hercklekoty
  • 4. Siemianowicki Festiwal Świetlików
  • 5. Siemianowickie Nocne Marki 26.10.2019 r., Siemianowice Śląskie
  • 6. Bieg Mikołajkowy 08.12.2019 r., Katowice

Więcej informacji na temat biegu: TUTAJ

źródło: Organizator


Dla Kamworora maraton w Nowym Jorku ważniejszy od mistrzostw świata

$
0
0

W minionym tygodniu w Nairobi odbyły się mistrzostwa kraju, które dawały możliwość wypełnienia minimum na mistrzostwa świata w Dosze. 10 000-metrowy bieg wygrał Geoffrey Kamworor, bez trudu pokonując młodszych zawodników. Jednak to nie on spróbuje odwrócić złą passę Kenijczyków na mistrzostwach świata.

Ostatni złoty medal mistrzostw świata dla Kenii na dystansie 10 000 w rywalizacji mężczyzn zdobył 18 lat temu Charles Kamathi. W sumie Kenijczycy sięgali po mistrzowski tytuł zaledwie trzykrotnie, chociaż regularnie stawali na podium. Geoffrey Kamworor startował na takich zawodach dwukrotnie. W 2015 r. w Pekinie był drugi, w Londynie zajmował szóstą pozycję.

Jednak 3-krotny mistrz świata w półmaratonie nie poprawi medalowego dorobku swojego kraju na 10 000m. Zdecydował, że w ogóle nie wystartuje w mistrzostwach świata, a zamiast tego skupi się na Maratonie Nowojorskim. Jego celem w Wielkim Jabłku jest zwycięstwo, już jego drugie w imprezie. Poprzednio wygrywał tu w 2017 r. Przed rokiem był trzeci, a w 2015 r. - drugi.

Kamworor odpuścił walkę o mistrzostwo na 10 000m, ale jest przekonany, że pałeczkę przejmą młodzi Kenijczycy, którzy zdobyli medale podczas mistrzostw kraju. Ma na myśli Rhonexa Kipruto - mistrza świata U20 i Rogersa Kwemboi, który po złoty medal w U20 sięgnął w 2015 r. Obydwu obiecał pomoc w przygotowaniach do startu w Katarze.

IB



Lubartów wspiera pobitego biegacza - my też możemy

$
0
0

Biegacze w Lubartowie dobrze znają Wiesława Nowaka. Do niedawna sam był aktywnym biegaczem, trenerem lekkoatletycznym, prezesem klubu lekkoatletycznego i organizatorem Biegów Lewarta. Niestety wszystko się zmieniło feralnej nocy pod koniec lipca, gdy pan Wiesław wychodził z baru nad jeziorem Białka.

Napastnik zaatakował go z zaskoczenia, uderzając w tył głowy dwukrotnie. Obrażenia okazały się poważne. Pan Wiesław trafił do szpitala ze złamaniami kości czaszki i krwiakami uciskającymi mózg. Według lekarzy nie miał dużych szans na przeżycie, a jednak przeżył. Obudził się trzy dni po operacji. Dzisiaj mija nieco ponad miesiąc od tamtego zdarzenia. Nie wszystko jest dobrze.

„Z tatą jest coraz lepiej pod kątem kontaktu, ale fizycznie niestety nie ma żadnej poprawy, utracił też możliwość porozumiewania się (wydaje z siebie pojedyncze dźwięki, ale nie są to konkretne słowa)”

- relacjonuje na bieżąco córka trenera, Weronika.

To właśnie ona, rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na rehabilitację ojca. Dzisiaj pan Wiesław nie mówi i ma głęboki niedowład jednej strony ciała. Weronika, która planuje organizację biegu charytatywnego wierzy, że jej tata jeszcze kiedyś pobiegnie. Na razie znalazła mu miejsce w profesjonalnym ośrodku rehabilitacji.

„Udało się znaleźć miejsce dla Taty w jednym z ośrodków rehabilitacyjnych w okolicy. Na razie planowany jest pobyt na kilka miesięcy, ale skupiony na intensywnej rehabilitacji, koszt podstawowy to 4500 zł/miesiąc, do tego dochodzą dodatkowe opłaty typu zajęcia z logopedą, badania”

- pisze Weronika w swojej relacji.

Można pomóc Weronice i panu Wiesławowi biorąc udział w zbiórce: TUTAJ 

Na razie udało się zebrać 20 808zł. Potrzebne jest co najmniej 50 000.

IB


Marcin Lewandowski bije własny REKORD POLSKI na 1500m! [WIDEO]

$
0
0

Marcin Lewandowski czasem 3.31,95 poprawił własny rekord Polski w biegu na 1500 m podczas mityngu Diamentowej Ligi w Paryżu!

W silnie obsadzonym biegu – m.in. bracia Jakob i Filip Ingebrigtsen, Samuel Tefera, Vincent Kibet – tradycyjnie trzymał się drugiej części stawki kontrolując tempo, by przyspieszyć na ostatnim wirażu. Ostatecznie Polak zajął dziesiąte miejsce, o ponad dwie sekundy poprawiając rekord kraju (3.34.04)!

Wynik Marcina mógł być jeszcze lepszy, ale w zwartej stawce trudno było mu się przesuwać na kolejne pozycje.

"Kolejny mega fajny bieg. To była tylko kwestia czasu, ale dostałem drugą szansę w tym roku pobiegania mocnego półtoraczka i wykorzystałem ją. Mega się cieszę z nowego rekordu Polski, ale po to tu przyjechałem"

- relacjonował na Instagramie Marcin Lewandowski.

Zwyciężył Ugandyjczyk Ronald Musagala (3.30.58), przedAyanlehem Souleimanem (3:30.66) i najmłodszym z klanu Ingebrigtsenów Jakobem (3:31.06)

W niedzielę Marcin Lewandowski wystartuje na 1500m podczas 95. PZLA Mistrzostw Polski w Radomiu.

W pozostałych konkurencjach w Parużu:

Aż siedem zawodniczek pobiegło poniżej 2 minut na 800m. Wygrała Amerykanka Hanna Green – 1.58.39. W biegu mężczyzn triumfował Brandon McBride – 1.43.78.

W słabo obsadzonym sprincie wygrał Hassan Taftian – 10.03. Irańczyk ustanowił rekord kraju. Na 3000 m z przeszkodami zwyciężył Marokańczyk Soufiane El Bakkali – 8.06,64.

Kolejną wygraną z świetnym czasem w biegu na 400m ppł. zanotował Norweg Karsten Warholm – 47.26. Na 110 m ppł triumfował Amerykanin Daniel Roberts – 13.08.

Czwarty w konkursie kulomiotów był Michał Haratyk - 21.34, a siódmy Konrad Bukowiecki - 21.20 m.

Pełne wyniki: TUTAJ

Przed nami ostatnie dwa, finałowe mityngi Diamentowej Ligi. 29 sierpnia lekkoatleci spotkają się w Zurychu, a 6 września w Brukseli.

red.


INEOS 1:59 Challenge na trasie Vienna Marathon

$
0
0

Już samo wyzwanie Eliuda Kipchoge i próba złamania 2 godzin w maratonie wystarczyłyby kibicom, żeby przyjść na trasę i obserwować to historyczne wydarzenie na żywo. Jednak organizatorzy INEOS 1:59 Challenge stale szukają nowych argumentów, by zachęcić do kibicowania. W zeszłym tygodniu uchylili rąbek tajemnicy i podali nazwiska pierwszych pacemakerów, a teraz dodali informację o trasie.

Rekordowa próba ma się rozpocząć na Reichsbrucke. To miejsce dobrze znane biegaczom. Tutaj rozpoczyna się Vienna City Marathon. Analogii do tego biegu jest zresztą więcej, bo lokalnymi koordynatorami projektu INEOS 1:59 Challange są organizatorzy wiedeńskiego maratonu. Most przez Dunaj ma pozwolić pokazać miasto z najlepszej strony międzynarodowej widowni.

- Nikt nie mógłby znaleźć lepszego miejsca startu tego biegu w całym Wiedniu. The Reichsbrücke to najlepszy możliwy wybór zarówno wizualnie, jak i sportowo. Ten rejon pozwala pokazać całemu światu Wiedeń i spełnia wszystkie kryteria tego miejmy nadzieję zakończonego sukcesem projektu złamania 2 godzin - przekonuje Gerhard Wehr, koordynator Vienna City Marathon.

Po 1,2 km biegu, Kipchoge znajdzie się przy Diabelskim Młynie, by w końcu wbiec do parku Prater, gdzie zrobi trochę ponad 4 pętle.

I właśnie w tym miejscu będzie można najbliżej obserwować słynnego Kenijczyka. Organizatorzy zachęcają kibiców, którzy chcą być świadkami wydarzenia na żywo, by przyszli na trasę zdecydowanie przed czasem. O wolne miejsca wzdłuż trasy może wcale nie być łatwo.

Do próby bicia rekordu dojdzie najprawdopodobniej 12 października, ale kibice - turyści powinni sobie zarezerwować więcej czasu. W razie niepogody, bieg odbędzie się któregoś dnia pomiędzy 13 a 20 października. Godzina startu jeszcze nie jest znana.

IB

Credit: Vienna City Marathon/Rene Vidalli


Matterhorn Ultraks: Triathlonista lepszy od górali! [WYNIKI POLAKÓW, WIDEO]

$
0
0

Z siedmiu konkurencji Matterhorn Ultraks najważniejsza była ta ta najtrudniejsza - Extreme. Na 29-kilometrowej trasie toczyła się walka o punktację Migu Run Skyrunner.

Bieg w austriackim Zermatt był 12 rundą biegowego cyklu, ale i nowością w samej imprezie. Jego trasę zaprojektował Martin Anthamatten, miejscowy skialpinista, mistrz świata w sprincie z 2011 r. Jego zamiłowanie do gór było widoczne na każdym kroku. Stworzył trasę techniczną, wspinaczkową, a przy tym szybką i wymagającą.

Sam Anthamatten wystartował w tym biegu, ale mimo, że znał tu każdy kamień, uplasował się tuż za podium.

Wygrał stosunkowo nowy zawodnik w skyrunningu - Daniel Antonoli. Bardziej znany z sukcesów w triathlonie Włoch, przybiegł na metę z czasem 3:30:15. Co ciekawe, w informacjach przedstartowych organizatorzy przewidywali zdecydowanie dłuższy czas oczekiwania na zwycięzcę.

Wśród pań triumfowała Johanna Astrom. Szwedka niedawno od startu do mety pomknęła po zwycięstwo w Tromso Skyrace. W Zermatt o zwycięstwo walczyła z Amerykanką Hillary Gerardi, jednak linię mety przekroczyła jako pierwsza z czasem 4:12:51.

W Extreme Polacy nie startowali, ale byli obecni na listach startowych czterech innych biegów imprezy. W 49-kilometrowym Sky najszybszym zawodnikiem został Marokańczyk Abderrahim Kemmissa, z czasem 5:33:58. Dariusz Gradzki z wynikiem 8:17:06 uplasował się na 201 miejscu. Irek Dudzik był 207. z rezultatem 8:22:14. Z kolei Halina Gałdyn do mety biegła 10 godzin i 14 minut, zajmując 61. pozycję wśród pań.

19,5-kilometrowy Active był areną zwycięstwa Victorii Krauzer (1:43:00). Małgorzata Lawer zajęła w Active 82. miejsce z czasem 02:42:05. Barbara Mandutti przybiegła na metę na 163 pozycji z czasem 02:57:11.

Szwajcarka Krauzer wygrała także 2,3-kilometrowy Vertical. Tu na 36. miejscu finiszowała nasza Agnieszka Godlewska-Rozas.

Karolina Stefaniak została 214. zawodniczką 32-kilometrowego Mountain.

Pełne wyniki: TUTAJ

IB


Niezawodny Król Artur, „aleksandrowianki” w natarciu. 9. Bieg Fabrykanta [ZDJĘCIA]

$
0
0

Dziesięciokilometrowa lekcja historii Łodzi – tak mówią o swoim biegu organizatorzy. Trasa Biegu Fabrykanta prowadzi bowiem przez odrestaurowaną, pofabryczną dzielnicę Księży Młyn – pamiątkę po włókienniczej historii miasta. Na starcie jego dziewiątej edycji w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej przed dawną fabryką Ludwika Grohmana o 18:30 stanęło 1273 zawodników.

Wcześniej jednak, po dziecięcym Biegu Małego Fabrykanta, rozegrano Bieg Grohmana na rzadko u nas spotykanym dystansie jednej mili, oddzielnie dla kobiet i mężczyzn. Wśród 47 pań najszybsza była Ukrainka Walentyna Kiliarska (4:57). Druga na nietypowym dla siebie dystansie była łodzianka Monika Kaczmarek (5:07), wyprzedzając Agatę Olejnik (5:23). Panów na starcie stanęło 63, a wygrał Szymon Dorożyński z wynikiem o sekundę powyżej rekordu trasy (4:17), po zaciętym finiszu o ułamek sekundy pokonując Jurija Kisczenkę z Ukrainy (również 4:17). Na najniższym stopniu podium stanął również Ukrainiec, Paweł Wereckij (4:24).

Pełne wyniki Biegu Grohmana można zobaczyć TUTAJ.

Kolejność czołówki Biegu Fabrykanta ustaliła się już po pierwszej pięciokilometrowej pętli, kiedy półmetek przekroczył główny faworyt Artur Kozłowski, a za nim w około półminutowych odstępach łodzianin Tomasz Osmulski i bełchatowianin Tomasz Owczarek.

Nasz maratoński olimpijczyk z Rio zwyciężył z wynikiem 30:42. Czołowy łódzki średnio- i długodystansowiec, który niedawno z powodzeniem został ultrasem (zwycięstwo w polskiej edycji Wings for Life) stracił do niego niecałe dwie minuty (32:30), a jego imiennik dopełnił podium z czasem 33:11.

Wśród pań walka o czołowe miejsca była zdecydowanie bardziej wyrównana. Na półmetku prowadziła warszawianka Marta Keller, która 10 dni temu wygrała bieg na 5 km w Aleksandrowie Łódzkim, z kilkunastosekundową przewagą nad faworytką Michaliną Mendecką z Łazisk Górnych i tomaszowianką Martą Bukowską. Ta ostatnia jednak popisała się świetnym finiszem, zwyciężając z wynikiem 38:52. Jej imienniczka dobiegła na drugim miejscu (39:02), przed Michaliną Mendecką (39:54).

Pełne wyniki Biegu Fabrykanta można obejrzeć TUTAJ.

– Artur to jest taka niezawodna firma, że tylko jakaś jego niedyspozycja mogłaby mi umożliwić powalczenie z nim – opowiadał na mecie Tomasz Osmulski. – Próbowałem się na początku z nim utrzymać, ale po 2 km stwierdziłem, że to nie jest moje tempo. Może gdybym nie przebiegł z nim tych pierwszych kilometrów poniżej trzech minut każdy, to końcowy wynik miałbym trochę lepszy. Później biegłem konsekwentnie według swojego planu po 3:15 min./km kontrolując, czy nie zbliża się Tomek Owczarek. Kibice bardzo pomagali dopingiem i informowaniem mnie, jaką mam przewagę. Na finiszu mogłem już się z nimi bawić i przybijać piątki. Bardzo im dziękuję za wsparcie, zresztą na Biegu Fabrykanta zawsze czuję się fantastycznie.

– Jestem w trakcie najcięższej treningowej roboty przed maratonem, więc dzisiejszy wynik i tak jest dla mnie bardzo dobry – stwierdził z kolei „Król Artur” Kozłowski. – Ten tydzień zamknę z około 180 kilometrami na liczniku. Wczoraj przebiegłem 27 km, a jeszcze dziś rano dyszkę. Tak więc rekordu trasy nie było dziś w planie. Na jaki wynik będę chciał pobiec Maraton Warszawski, to będzie zależało od dyspozycji za te kilka tygodni. A że kiedyś na tej niełatwej trasie Biegu Fabrykanta, choć nieco innej niż dziś, udało mi się złamać 30 minut, to do tej pory sam się sobie dziwię!

W swój sukces długo nie mogła uwierzyć najszybsza z pań. – Prawdę mówiąc, przed startem bardziej mi zależało na czasie, niż walce o miejsce – przyznała Marta Bukowska, która przed 10 dniami wygrała również półmaraton w Biegu Aleksandrowskim. – Wiedziałam, że są tu mocne zawodniczki i nawet nie marzyłam, że je dogonię, bo długo wydawały się być poza moim zasięgiem. Na trzecim kilometrze ktoś do mnie krzyknął, że jestem czwarta. Dziewczyny chyba jednak trochę za szybko rozpoczęły. Od półmetka zaczęłam je przeganiać. Na prowadzenie wyszłam dopiero półtora kilometra przed metą i włożyłam wszystkie siły, by je utrzymać. Jestem bardzo zadowolona nie tylko ze zwycięstwa, ale też z dobrego taktycznie rozłożenia sił. No i życiówkę poprawiłam o ponad pół minuty.

– W Łodzi i okolicach mi się coraz lepiej biega! – cieszyła się Marta Keller.– Po zwycięstwie na piątkę w Aleksandrowie czułam się tak rewelacyjnie, że stwierdziłam, że znowu tu przyjadę. Do przedostatniego kilometra jeszcze prowadziłam, potem mnie wyprzedziła moja imienniczka. Może w kolejnym biegu znowu mnie się uda wygrać?

– Z trzeciego miejsca jestem zadowolona – przyznała Michalina Mendecka – ale z wyniku trochę mniej, chociaż ta trasa nie jest super szybka, ma dużo zakrętów i kilka podbiegów. Gdybym była w wyższej formie, to może powalczyłabym o lepszy czas i miejsce, ale jestem jeszcze w mocnym treningu przed sezonem jesiennym.

W klasyfikacji drużynowej zwyciężyła Morena Czołowa z Martą Bukowską w składzie, przed Wanda Panfil Team i Okręgową Izbą Radców Prawnych Warszawa

Kamil Weinberg


Zach Bitter bije kolejny REKORD ŚWIATA na 100 mil! [WIDEO]

$
0
0

Zach Bitter poprawił właśnie kolejny rekord świata na dystansie 100 mil. Tym razem biegając… pod dachem.

W zeszłym roku z wynikiem 12:08:36 Bitter wygrał 100-milowy Tunnel Hill. To najszybszy znany czas na tym dystansie rozgrywanym w terenie.

Zach Bitter bije rekord świata w trailu na 100 mil!

W weekend, podczas trwającego w Milwaukee biegu 6 Days in the Dome, poprawił rekord świata na krytej bieżni. Te sześciodobowe zawody odbywają się na terenie lodowiska. Zawodnicy mają więc mniej więcej stałą temperaturę, nie muszą martwić się deszczem i podmuchami wiatru.

W sprzyjających warunkach Zach Miller nabiegał wynik 11:19:13 i złamał rekord świata na 100 mil z 2002 r., należący do Rosjanina Olega Charitonowa.

Co ciekawe, bijąc rekord Rosjanin miał dopiero 2-letnie doświadczenie na dystansach powyżej 100-kilometrów. Tyle jednak wystarczyło, by w Londynie, w Pałacu Kryształowym, uzyskać wynik 11:28:03. Od tamtej pory rekord czekał na kolejnego śmiałka – niewiele prób na tym dystansie - a Rosjanin w międzyczasie został mistrzem świata na 100km (2006 r.) i wygrał Comrades Marathon (2006 r.). Został też trenerem lekkoatletycznym i biega do dzisiaj.

Rekord Charitonowa przetrwał 18 lat. Z kolei Rosjanin mierzył się rekordem z 25-letnią brodą, należącym od 1977 r. do Donalda Ritchiego - 11:30:51. Teraz Amerykanin przez ostatnie metry towarzyszył nowemu rekordziście – Zachowi Bitterowi.

Impreza w Milwaukee nadal trwa. Mogą jeszcze paść inne rekordy. Zach Bitter nie zatrzymał się po rekordowych 100 milach. Po kolejnych 40 minutach cieszył się nową życiówką w biegu 12-godzinnym. Uczestnicy klasyfikowani są w biegach 24, 48-godzinnych oraz biegu 6-dniowym. Impreza zakończy się w piątek 30 sierpnia.

IB


W niedzielę Bieg Pamięci Bitwy pod Mokrą

$
0
0

Już w najbliższą Niedzielę 1 września w Mokrej koło Kłobucka odbędą się wyjątkowe zawody – „Bieg Pamięci Bitwy pod Mokrą”.

Sportowe zmagania na terenach, gdzie bohaterskie walki toczyli żołnierze Wojska Polskiego to znakomity sposób na uczczenie, upamiętnienie i przybliżenie ważnego epizodu początku II Wojny Światowej. Chodzi o chwalebny akt poświecenia oraz waleczności żołnierzy z Wołyńskiej Brygady Kawalerii, która 1 września pod Mokrą stoczyła jedną z pierwszych bitew września 39. Podkomendni pułkownika Juliana Filipowicza powstrzymywali przez cały dzień mimo dysproporcji sił, wspieraną przez lotnictwo niemiecką 4 Dywizję Pancerną gen. Reinhardta.

Organizatorzy zachęcają:

„Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej i co najważniejsze... chcecie uczcić tych bohaterów swoją sportową postawą i wysiłkiem skierowanym na pokonanie 10 kilometrowej trasy oraz swoich słabości, dołączcie do nas i weźcie udział w I edycji Biegu Bitwy pod Mokrą, który odbędzie się 1 września w jubileuszową, 80. rocznicę wydarzenia”

Bieg to nie wszystko bowiem o godzinie 15:00 rozpocznie się część artystyczna obchodów, w trakcie której będzie można zobaczyć: inscenizację Bitwy w wykonaniu grup rekonstrukcyjnych, pokazy sprzętu i wyszkolenia jednostek, m.in. 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, Placówki Straży Granicznej Katowice-Pyrzowice, Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej z Częstochowy oraz innych jednostek. Odbędzie się także pokaz samochodów zabytkowych i militarnych, pokaz konnego wyszkolenia kawaleryjskiego, pokaz musztry paradnej.

Nie zabraknie także atrakcji dla najmłodszych uczestników, którzy będą mogli sprawdzić swoje siły na poligonie wojskowym dla dzieci, bezpłatnie przejechać się na kawaleryjskich wierzchowcach w ramach akcji: „z ułańską fantazją” czy „w ułańskim siodle”. Wszyscy uczestnicy będą mieli możliwość odbycia przejażdżki zabytkowymi samochodami. Całość wydarzenia umili koncert zespołu patriotyczno-historycznego „FORTECA”.

Na każdego uczestnika czeka wspaniała koszulka specjalnie przygotowana na ten bieg, medal, posiłek i to wszystko tylko za 39 zł! 

Dla osób poniżej 15 roku życia jest organizowany bezpłatny bieg na dystansie 500 metrów. Zgłoszeń można dokonywać wyłącznie drogą internetową do 27 sierpnia.

Zapisy i regulamin zawodów: TUTAJ

Wydarzenie na Facebook’u:TUTAJ

Piotr Bodanka, Ambasador Festiwalu Biegów



Golden Trail Series: Pikes Peak Marathon dla Kiliana Jorneta

$
0
0

Tegoroczny Pikes Peak Marathon, bieg który wchodzi w skład Golden Trail Series miał jednego faworyta. Pytanie nie brzmiało czy wygra, ale z jakim czasem to zrobi i czy zdoła poprawić rekord trasy.

Kilian Jornet– kataloński gwiazdom biegów ultra, znów nie znalazł pogromcy. W USA wygrał po raz drugi (poprzednio w 2012 r.). Tym razem linię mety przekroczył z czasem 3:27:29. Rekordu imprezy jednak nie połamał.

Od 1993 r. nikt nie rozprawił z wynikiem Matt Carpentera - 3:16:39. Amerykanin wygrywał ten bieg aż 12 razy. Niedzielny wynik Jorneta to piąty najszybszym czasem imprezy.

Za Jornetem uplasował się Sage Canaday -3:39:02. Podium uzupełnił zwycięzca OCC z 2017 r. - Mark Lauenstein.

Najlepszy wynik w historii imprezy padł za to w rywalizacji pań. Maude Mathys, która zaledwie dwa tygodnie temu ustanowiła rekord trasy Sierrre-Zinal, w Pikes Peak Marathon również zaliczyła samotny start. Od początku utrzymując rekordowe tempo, by na mecie zbliżyć się do granicy 4 godzin - 4:02:41.

Mathys zdetronizowała zeszłoroczną zwyciężczynię i rekordzistkę - Megan Kimmel. Zawodniczka, która przed rokiem uzyskała wynik 4:15:04, była na liście startowej, ale ostatecznie, z powodu kontuzji nie wystartowała.

Drugie miejsce wśród pań zajęła Norweżka Yngvild Kaspersen - 4:27:26. Na najniższym stopniu podium stanęła Meg MacKenzie z czasem - 4:32:19.

W imprezie wzięło udział ponad 874 biegaczy. Jedyny Polak na liście startowej, Bartłomiej Przedwojewski, jeszcze nie wrócił do startów po kontuzji i odpuścił start w USA.

Szósta odsłona Golden Trail Series odbędzie się 21 września na trasie Ring of Steal w Szkocji.

IB


Ruszył UTMB! Aż 3 polskie drużyny na trasie PTL 300 km

$
0
0

Aż 3 polskie drużyny stanęły w poniedziałek rano na starcie PTL w Chamonix. PTL, czyli La Petite Trotte à Léon, to najdłuższa konkurencja słynnego festiwalu UTMB, rozgrywanego u stóp Mont-Blanc. Bieg drużynowy, w którym dwu- i trzyosobowe zespoły pokonują około 300 kilometrów z przewyższeniem 30000 m po alpejskich szlakach!

Aby zespół był sklasyfikowany, do mety na deptaku w Chamonix muszą dobiec przynajmniej dwaj członkowie zespołu (a zatem, drużyna 3-osobowa może „stracić” na trasie jednego z zawodników).

Polska trójka to:

  • BEER RUNNERS w składzie: Mariusz Bartosiński, Jarosław Haczyk i Eligiusz Olszewski,
  • ULTRA TEAM RADOM w składzie: Grzegorz Baćmaga, Andrzej Myrta i Piotr Stachurski,
  • ULTRA CIEMNE TYPY w składzie: Paweł Gorczyca, Piotr Lach i Artur Wójcik.

Zdecydowanie najbardziej doświadczeni w takiej próbie są biegacze z Beer Runners. Opolanie Eligiusz Olszewski i Jarosław Haczyk już 2 razy ukończyli PTL (przed rokiem w ekipie 2-osobowej zajęli 19 miejsce w czasie 148 godzin i 42 minuty, a 2 lata temu – wespół z Jarosławem Felińskim - 29 pozycję z rezultatem 140 godzin 57 minut). Trzeci członek ich tegorocznej ekipy Mariusz Bartosiński z Warszawy debiutuje, nie tylko na trasie PTL, ale i w całym UTMB.

– Mariusz biegał już jednak długie dystanse, jest dobrym biegaczem (drugie miejsce w Ultra Trail Małopolska 240 km, piąte w BUT 130 km - red.), a ja go znam z cechy, która w takich wyzwaniach jak PTL jest niezwykle ważna: ma mocną głowę i jest zawzięty – powiedział nam Jarosław Haczyk niedługo przed startem na słynnym deptaku w Chamonix.

Bartosiński długo się nie wahał: – Zaproponowałem Mariuszowi dołączenie do naszego zespołu w dzień przed sylwestrem. Wysłałem wiadomość późno w nocy przez mesendżer. Rano sprawdzam: po 10 minutach była pierwsza odpowiedź „Chyba jestem za cienki”. Po kolejnych kilkunastu: „Skoro ty proponujesz, to pewnie wiesz co robisz”. A chwilę później: ”Wchodzę w to!” (śmiech). Jak więc widać, nie musiałem go namawiać – opowiada Haczyk.

– Nie trenujemy razem, raz w tygodniu robimy tylko wspólnie rozbieganie z Eligiuszem po trasie Biegu Opolskiego, a generalnie spotykamy się na różnych zawodach – mówi Jarek i przekonuje, że do PTL wspólne trenowanie nie jest potrzebne.

– Istotne jest zrozumienie idei tych zawodów, bardziej wyprawy przygodowej, niż zawodów biegowych. Najważniejsza zasada: zrozumienie w teamie. Nie ma poganiania słabszego w danym momencie. Dostosowujemy się do tego, który akurat ma kryzys. Bo każdy ma kryzys w innym momencie: jeden na podejściu, drugi na zbiegu, a trzeci zaczyna przysypiać nad ranem. I trzeba reagować natychmiast: jeśli ktoś mówi, że musi odpocząć czy się zdrzemnąć - to znaczy, że musi. Kropka.

– To w biegu drużynowym jest kluczowe – tłumaczy Jarosław Haczyk i uzupełnia charakterystykę nowego członka zespołu: – Mariusz jest przygotowany fizycznie i mentalnie, ma też inne ważne umiejętności: potrafi długo wytrzymać bez spania oraz, w czym świetny jest Elek Olszewski, a czego nie mam ja - umie zasnąć w ciągu dosłownie momentu.

PTL to, ogólnie mówiąc, 300 km i 30000 m przewyższenia. Ale każdego roku trasa tych zawodów jest inna. – W tym roku mamy do pokonania - według map i tracka dostarczonych przez organizatorów - około 290 km i 25000 metrów w górę. Trasę znamy „mniej więcej”. Ja staram się ją zawsze przeanalizować, obejrzeć filmiki, ale i tak organizator przygotowuje jakieś niespodzianki – opowiada Haczyk.

– W tym roku będziemy na przykład przechodzić przez lodowiec na wysokości 3200 m n.p.m., dużo odcinków po grani, przed rokiem z kolei mieliśmy via ferraty. Trasa jest nieoznaczona, trzeba radzić sobie z mapą i trackiem. Mamy, oczywiście, dostarczone przez organizatorów nadajniki GPS, które śledzą bardzo wnikliwie. W ubiegłym roku, gdy tylko na chwilę zeszliśmy ze szlaku, od razu mieliśmy telefon od organizatorów – wspomina biegacz z Opola.

– Z perspektywy moich dwóch poprzednich startów oceniam, że obecna trasa nie będzie trudniejsza niż PTL ubiegłoroczny. Wtedy było masakrycznie trudno. Ma być też lepsza pogoda: może pokropić, ale generalnie będzie ciepło. A to dla samopoczucia na biegu jest bardzo ważne. Najbardziej wymagające wydają się dwa odcinki: około 30-kilometrowy (dwie bardzo trudne technicznie górki) po mniej więcej 200 km trasy, gdy w szwajcarskim La Fouly zaczynamy podejście z 400 na 2900 m, a następnie zejście na poziom ponad 400 m do tej samej doliny w okolicach Martigny. Widziałem filmiki i... przewyższenia są masakryczne! – ocenia Haczyk.

Podczas PTL niedozwolony jest support poza dwoma miejscami, czyli bazami na 80 i 200 km, gdzie towarzystwo osób wspierających jest dozwolone kilometr przed i kilometr za bazą, tak samo jak po starcie i przed metą.

– W górach spędzamy kilka nocy – mówi Haczyk. – Na trasie nie ma punktów żywieniowych. Dostajemy 4 bony żywnościowe na pełny obiad do wykorzystania w czterech współpracujacych schroniskach. Gdzie indziej możemy kupować sobie żywność sami. Możliwość spania mamy też zapewnioną w wyznaczonych schroniskach, ale bywa to ograniczone. Dwa lata temu zdarzyła się sytuacja, że mieliśmy gdzieś na spanie jedynie godzinę!

– Spać możemy także gdziekolwiek na trasie, na własną rękę, jak sobie znajdziemy odpowiednie miejsce. Rok temu znaleźliśmy sobie doskonałe lokum pod nazwą „śmietnik” – śmieje się Jarek. – Naprawdę! Środek nocy, wysoko w górach i przyszedł kryzys. Elek zauważył śmietnik. „Zwariowałeś?” - pytam. Okazało się, że śmietnik był wyłącznie na kartony! Czyściutko, wręcz pachnąco. Rewelacja!

– Zdrzemnęliśmy się, w tym czasie przechodziło obok kilka ekip, ale zajrzała do nas tylko jedna. Oczywiście, Polacy! Druga ekipa z naszego kraju: Ultra Tarnów & Ultra Mind, czyli Tadek Podraza i Maciek Piotrowski. Tadek wsadził głowę, zobaczył, że ktoś śpi, nie wiedząc kto przeprosił po angielsku, ale gdy się wycofywali, rozmawiali i przeklinali już po polsku. Wyjrzałem więc i zawołałem: „Dawaj Tadek, wbijajcie do nas na kwaterę!” i pokimaliśmy troszkę razem. Takich śmietników życzcie nam na trasie i w tym roku.

– To był najlepszy 5-gwiazdkowy śmietnik w Alpach! – podsumowuje ze śmiechem Jarek Haczyk i dodaje: – Każdy kto dobiegnie do mety PTL jest zwycięzcą. Oczywiście, podczas dekoracji, zespół najszybszy jest wywoływany na podium jako pierwszy, ale pozostali wychodzą już w kolejności alfabetycznej, a nie tak jak osiągnęli metę. Wszyscy otrzymują tradycyjne dzwonki finiszerów.

– Przez 2 lata mieliśmy numer startowy 12, teraz w listę alfabetyczną wskoczył przed nami jeszcze ktoś, więc mamy numer 13. Trochę szkoda, ale... wierzę, że ta trzynastka przyniesie nam szczęście i po raz trzeci z rzędu ukończymy PTL! – kończy naszą przedstartową rozmowę Jarosław Haczyk. Na mecie każe nam spodziewać się... w sobotę. Do zobaczenia zatem ze wszystkimi trzema polskimi zespołami!

z Chamonix - Piotr Falkowski


4. Półmaraton Suhara pełen piachu. W lesie... [ZDJĘCIA]

$
0
0

W Europie mamy dwie pustynie. Największa leży w Polsce i zajmuje około 33 kilometrów kwadratowych. To Pustynia Błędowska, leżąca na Pograniczu Wyżyny Śląskiej i Wyżyny Olkuskiej.

W niedzielę 25 sierpnia, po rocznej nieobecności powrócił na mapy biegowe Półmaraton Suhara. Była to czwarta edycja imprezy. Organizatorem było Stowarzyszenie Aktywna Dąbrowa.

Bieg ruszył o godz. 11.00 z Eurocampingu w Dąbrowie Górniczej (ul. Żołnierska). Podłoże trasy to w większości lotne piaski, jednak organizator zadbał o to aby nikt się nudził. Biegaliśmy po i po puszczy. W okolicach połowy dystansu był niewielki, jednak stromy podbieg pod górę Czubatkę (382 m n.p.m), z której rozciąga się przepiękny widok na całą Pustynię błędowską i okolicę.

Bezpośrednio z Czubatki trasa kieruje się na tereny zielone, by po chwili doprowadzić nas do Stawu Zielonego. Podejrzewam, że nazwa pochodzi od lekko zielonkawej wody znajdującej się w zbiorniku.

Mapa trasy… mogła zmylić. Choć w większość trasa biegła przez las, to właśnie tam piasek był najbardziej sypki i grząski, co było największą trudnością tego biegu. W połączeniu z żarem lejącym się z nieba – biegaliśmy w samo południe, i lekkimi powiewami wiatru jak z piekarnika od strony pustyni, start tutaj był nie lada wyzwaniem.

Ale… wystartowało w sumie 130 osób i jedynie dwaj uczestnicy nie ukończyli dystansu półmaratonu.

Wygrywali:

1. Karol Urbańczyk - 1:41:58
2. Maciej Garnowski - 1:45:36
3. Łukasz Hrabia M30 - 1:47:13

Najlepsze kobiety na półmaratonie to:

1. Alina Koconda - 2:05:42
2. Beata Pancylenko - 2:20:53
3. Anna Starosta - 2:21:22

Na mecie dominowały głosy biegaczy, że w przyszłym roku tu wrócą. Także do grona stałych bywalców pewnie dołączą nowe osoby. Mamy nadzieję, że Stowarzyszenie Aktywna Dąbrowa nie zrezygnuje z organizacji tego biegu.

Dariusz Cupiał, Ambasador Festiwalu Biegów


7. Letni Bieg Piastów: 1311 osób na mecie

$
0
0

Krzysztof Tschirch i Elżbieta Kowalewska w rewelacyjnym stylu zwyciężyli w Jakuszyckiej 11 w drugim dniu (25 sierpnia) 7. Letniego Biegu Piastów. We wszystkich sześciu konkurencjach tych zawodów do mety dobiegło i domaszerowało 1311 zawodników i zawodniczek.

Pogoda znowu była łaskawa – wbrew prognozom nie padało, lecz świeciło słońce, ale na szczęście nie było upału, który byłby dodatkową trudnością w pokonaniu bardzo wymagającej trasy ze startem i metą w Szklarskiej Porębie-Jakuszycach oraz kilkoma atrakcyjnymi miejscami po drodze: stacją turystyczną Orle, mostem granicznym na Izerze, wzgórzem i skałą Granicznik, kultową trasą Samolot i zbiegiem z niego na Polanę Jakuszycką.

Krzysztof Tschirch był faworytem i nie zawiódł, choć zwycięzca Jakuszyckiego Półmaratonu dzień wcześniej Jacek Sobas podjął walkę i długo deptał Krzyśkowi po piętach. Na Samolocie lider zwiększył przewagę i spokojnie dobiegł do mety na pierwszym miejscu. Jacek przyznał na mecie, że odczuwał trudy sobotniej walki w półmaratonie.

W rywalizacji pań wspaniałą formę zaprezentowała Elżbieta Kowalewska, a za jej plecami fenomenalnie pobiegła Teresa Krajewska-Wiśniak – biegowe objawienie Karkonoszy ostatniego sezonu.

Zawodnicy ocenili trasę jako świetną – urozmaiconą pod względem profilu, nawierzchni oraz krajobrazu. Wymagała ciągłej koncentracji, aż do finiszu.

Niemal sto osób przeszło trasę Jakuszyckiej Jedenastki w Rekreacyjnym Marszu Nordic Walking. Rekreacyjnym, czyli bez klasyfikacji z zajętymi miejscami i nagrodami dla najszybszych, ale po raz pierwszy z pomiarem czasu każdego uczestnika.

Mnóstwo radości było podczas Biegu Przedszkolaka – wzięło w nim udział 107 dzieci. Jedne kilkusetmetrową trasę pokonały błyskawicznie o własnych siłach, inne były wspierane przez rodziców. Wszystkie miały wielki uśmiech na mecie.

W sobotę, 24 sierpnia, rozegrano ultramaraton i półmaraton oraz Wyprawę Zuchów dla uczniów podstawówek. W sumie w sześciu konkurencjach 7 Letniego Biegu Piastów wzięło udział prawie 1400 osób, z których 1311 dotarło do mety. 

Kaja Sznajdrowicz, dyrektor Biegu Piastów: - Dziękuję zawodnikom za uczestnictwo w 7 edycji letniej odsłony Biegu Piastów. Wiem, że nie było łatwo, ale daliście radę. Dla nas wszyscy jesteście zwycięzcami tego dwudniowego festiwalu biegów górskich.

Słowa uznania należą się także pracownikom i wolontariuszom, którzy włożyli wiele pracy i serca w organizację tego wydarzenia. Dzięki Wam atmosfera tego biegu była znakomita.

Pragnę podziękowań także Sponsorom i Partnerom za nieocenione wsparcie, dzięki którym możemy się rozwijać i tworzyć dla Was – biegaczy, świetne rzeczy.

Zapraszam wszystkich na najbliższą edycję Rowerowego Biegu Piastów, która odbędzie się 28 września. 1 września zaś zapraszam do zapisywania się na 44 edycję zimowego Biegu Piastów.

Źródło: Organizator


Faworyci Nocnego 4F Półmaratonu Praskiego. Biegowa sobota!

$
0
0

W sobotę 31 sierpnia blisko 9 tysięcy biegaczy stanie na starcie 6. Nocnego 4F Półmaratonu Praskiego, a około 3500 na trasie towarzyszącej mu 4F Piątki Praskiej. W stawce nie zabraknie znanych nazwisk. Zapowiada się pełen energii letni wieczór. To na Pradze będzie bić w sobotę serce aktywnej Warszawy!

Szósta edycja półmaratonu rozgrywanego na prawym brzegu Wisły rozpocznie się o godz. 20:30, ze startem i metą na błoniach PGE Narodowego. Trasa 6. Nocnego 4F Półmaratonu Praskiego prowadzić będzie przez al. Zieleniecką, dalej al. Waszyngtona, po czym fala biegaczy zaleje Saską Kępe, następnie z szerokich ulic Gocławia, zawodnicy w rytm muzyki i głośnego dopingu przebiegną jej ostatni odcinek - Wał Miedzeszyński, by w geście triumfu przekroczyć metę pod stadionem.

Trasa jest szybka, płaska i atestowana, sprzyja więc biciu rekordów życiowych, a cel na rekord imprezy obrał sobie rekordzista Polski w maratonie Henryk Szost, który jest także jednym z faworytów. Szost zamierza pobić dotychczasowy rekord Półmaratonu Praskiego - 1:03:32, należący do Marcina Chabowskiego. Półmaraton w stolicy ma być dla niego ostatecznym testem przed Wojskowymi Igrzyskami Sportowymi, które odbędą się w Wuhan w październiku.

Szost ma jednak silną konkurencję, bo tegoroczna obsada Nocnego 4F Półmaratonu Praskiego zapowiada się bardzo ciekawie. Na trasie praskiej imprezy walczyć chce czołówka polskich długodystansowców: wicemistrz Polski w maratonie Mariusz Giżyński, Kamil Jastrzębski– młody i ambitny biegacz, triumfator zeszłorocznej edycji biegu oraz były mistrz Polski w maratonie - Błażej Brzeziński i jego żona Aleksandra Brzezińska - aktualna mistrzyni kraju na królewskim dystansie, a także Anna Łapińska - zwyciężczyni praskiego biegu z ubiegłego roku.

Swój udział w półmaratonie zapowiedzieli także trzykrotny mistrz świata w chodzie na 50 km – Robert Korzeniowski, Andrzej Radzikowski - pierwszy Polak, który zwyciężył w Spartathlonie, jednym z najtrudniejszych ultramaratonów na świecie oraz Patrycja Berezowska– tegoroczna triumfatorka morderczego ultramaratonu w Dolinie Śmierci, a z numerem startowym 1916 na koszulce wybiegnie były bokser, medalista olimpijski, wieloletni zawodnik i trener w Legii Warszawa – Krzysztof Kosedowski.

Podczas tegorocznej edycji 4F Półmaratonu Praskiego biegaczom towarzyszyła będzie i muzyka, i taniec. Jeszcze przed startem, na scenie w miasteczku biegowym wystąpią tancerze ze szkoły tańca Swing Avenue Dance School. A na trasie 4F Półmaratonu Praskiego będzie bardzo rytmicznie, a to wszystko za sprawą punktów z DJ’ami, zespołom muzycznym i bębniarzom, a także licznie zgromadzonej publiczności, która swoim dopingiem dodawać będzie energii wszystkim startującym. Specjalna strefa kibica marki Red Bull powstanie na Wybrzeżu Szczecińskim, przy moście Poniatowskiego, a podobne punkty szykują inni partnerzy biegu. Na mecie finiszerów przywitają muzyczne przeboje serwowane we współpracy z Radiem ZET.

Kolejny raz Nocnemu 4F Półmaratonowi Praskiemu towarzyszyć będzie 4F Piątka Praska, czyli bieg na 5 km. 3500 osób chcących zmierzyć się z krótszym dystansem z błoni PGE Narodowego wystartuje o godz. 19:30, czyli godzinę przed półmaratończykami. Trasa biegu ponownie będzie wiodła klimatycznymi fragmentami Pragi Północ, a meta zlokalizowana będzie vis a vis mety półmaratonu, w centrum miasteczka biegowego.

Faworytami 4F Piątki Praskiej są Ewa Jagielska– triumfatorka ubiegłorocznej edycji biegu i była wielokrotna medalistka mistrzostw Polski na stadionie oraz w biegach ulicznych, Anna Szyszka - dwukrotna srebrna medalistka mistrzostw Polski w biegach długodystansowych oraz Izabela Parszczyńska, która zajęła 3. miejsce rok temu, a także Łukasz Parszczyński – zwycięzca biegu na 5 km sprzed dwóch lat.

Na mecie 4F Półmaratonu Praskiego oraz towarzyszącej mu 4F Piątki Praskiej na finiszerów czekać będą wyjątkowe medale, wykonane specjalnie z myślą o nocnym biegu. Klasycznie okrągłe, z oryginalnym ażurowaniem i emaliowanym środkiem. Będzie na nich miejsce na wygrawerowanie wyniku, imienia, bądź specjalnej dedykacji, co będzie można zrobić specjalnej strefie GrawerZone, utworzonej w miasteczku biegowym przez firmę GrawerBus. Zlokalizowanych będzie w niej aż 8 maszyn grawerujących, tworząc pierwszą tak dużą strefę grawerowania w historii polskich biegów. Z kolei rewers medalu z zaznaczoną trasą pokryty został świecącą w nocy farbą fluorescencyjną.

Nocny 4F Półmaraton Praski to jeden z największych biegów na dystansie 21,097 km w Polsce. I trudno się temu dziwić, bo wyjątkowy nocny charakter imprezy elektryzuje tysiące biegaczy. W ubiegłorocznej edycji udział wzięło 6714 osób, a kolejnych 2528 osiągnęło metę 4F Piątki Praskiej. Czy w tym roku wynik ten zostanie pobity? Wszystko wskazuje na to, że tak - do tej pory zarejestrowało się już 8000 uczestników. Chętnych do sprawdzenia swoich sił w praskich imprezach nie brakuje, a rejestracja trwa – wciąż jeszcze można zapisywać się do udziału, aby wakacje zakończyć na wielkiej biegowej imprezie.

źródło: Organizator

Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>