Ma 30 lat, 182 cm wzrostu, 98 kg wagi i jedynie 7% tkanki tłuszczowej. Ross Edgley jest pasjonatem sportu. O sporcie pisze, sport studiował, sport uprawia. Jemu jednak przebieżka i wizyta na siłowni nie wystarcza.
Gdy piszemy te słowa, na torze Silvestrone pada deszcz. Jest nieprzyjemnie i dosyć zimno. Ross Edgley przyjechał tu trochę po północy. Postanowił przebiec na nim maraton, co samo w sobie nie jest niczym niezwykłym. On jednak szukał sposobu, by zrobić to w możliwie spektakularny sposób i trafić do mediów. Jego zdaniem, tylko coś naprawdę mocnego, mogło zwrócić na niego uwagę i pomóc mu zebrać pieniądze m.in. dla organizacji Teenage Cancer Trust, która zajmuje się chorymi na raka. 10 lat temu zajęła się również jego przyjacielem, u którego zdiagnozowano białaczkę.
Teraz Edgley chce się im odwdzięczyć, dlatego... przypiął się do 1400-kilogramowego Mini Countrymana i zamierza pokonać maraton ciągnąc - jak przystało na tor wyścigowy - samochód za sobą!
How superhuman @RossEdgley trained to pull a 1,400kg car over 26-mile marathon course https://t.co/5F7s6iOWZhpic.twitter.com/3NW1EWbD27
— JOE.co.uk (@JOE_co_uk) styczeń 22, 2016
Już sam maraton jest wyczerpującym zadaniem. Połączenie zawodów typu strongman i maratonu zakrawa na szaleństwo, a jednak wydaje się, że Edgley dopnie swego. Przed nim już nieco mniej niż połowa dystansu. Wstępnie założył, że powinien ukończyć maraton po 24 godzinach.
Jeśli mu się uda z całą pewnością zostanie rekordzistą księgi Guinnessa. Jeden cel już osiągnął. Jego wyczyn śledzą media i kibice. Wpłaty na konta wskazanych organizacji już się rozpoczęły. Teraz musi tylko dokończyć maraton.
IB