Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Polskie Chicago. Najszybszy... [ZESTAWIENIE WYNIKÓW]

$
0
0

40. Bank of America Chicago Marathon ukończyło ponad 44,5 tys. biegaczy. W tym gronie znalazło się prawie 130 biegaczy z Polski. Sprawdziliśmy, jak spisali się rodacy.

Najlepiej poradził sobie Piotr Cypryański, który z wynikiem 2:39:35 zajął 128. pozycję wśród mężczyzn. Jest to nowy rekord życiowy biegacza (wcześniej 2:33.41 z Dębna 2016). 

 

miś na pocieszenie ;) #chicagomarathon #chimarathon #marathon #runningrace #running #sport #finishline

Post udostępniony przez Piotr Cypryański (@piotr_runfollowme)

Pierwszą z Polek na mecie w Chicago miała być Karolina Nadolska. Nasza faworytka jednak zeszła z trasy po 25. kilometrze. Bez problemów zafiniszowała Agata Pietraś z Pruszkowa. Biegaczka na co dzień jest stewardesą, a w swoim dorobku ma m.in tytuł Mistrzyni Polski Pilotów i Personelu Pokładowego w biegu na 10 km. W Chicago nabiegała wynik 3:25:35.

Granicę 3 godzin złamało w sumie 13 Polaków. W tym gronie jest m.in. dyrektor BMW Półmaraton Praskiego, 52-letni Sławomir Szczęsny, który uzyskał rezultat 2:55:16. 

W Chicago wystartowała spora grupa naszej Polonii. Nie brakowało biegaczy mieszkających na co dzeń w Wietrznym mieście, ale też w Londynie, Nowym Jorku, Austin, Atlancie a nawet Szanghaiu.    

Wyniki:

Mężczyźni: 

Piotr Cypryański - 2:29:35  
Dariusz Filipowski – 2:53:08 
Ian Firla – 2:53:43 
Mariusz Wira – 2:53:54 
Damian Bednorz 2:54:27
Dariusz Bemben - 2:55:07 
Sławomir Szczęsny - 2:55:16 
Artur Tyszuk - 2:55:28 
Marek Szociński- Klein - 2:55:44 
Sławomir Marszałek – 2:56:40
Sebastian Wojciechowski – 2:57:16
Marcin Ryłko - 2:57:48 
Stefan Batory - 2:57:56 
Marcin Dulnik - 3:05:58 
Przemysław Janiak 3:07:02
Dariusz Kieliszek - 3:11:30
Jarosław Magielski - 3:12:46
Marcin Mrówka - 3:14:10 
Piotr Zieliński - 3:14:47 
Piotr Jek - 3:15:34
Paweł Podusiński - 3:17:37 
Marek Gabiec – 3:18:50
Cyryl Fedorowicz – 3:20:24
Andrzej Hołub - 3:23:25 
Ryszard Kozakiewicz - 3:23:45 
Rafał Szkwarek 3:26:22
Rafał Wilczek 3:28:26 
Grzegorz Zaleszkiewicz - 3:30:08 
Patryk Klasa - 3:30:47
Tomasz Przepióra - 3:33:09 
Hubert Busko -3:33:30 
Jarosław Welniński 3:50:17 
Robert Podleś 3:34:06 
Piotr Bizior – 3:34:44
Mariusz Markiewicz – 3:38:18
Wojciech Siemaszko - 3:38:18
Michał Gozdek - 3:38:33
Tomasz Grewiński - 3:38:34 
Grzegorz Dziubek - 3:41:27
Marcin Budzik – 3:43:20
Dariusz Buda - 3:44:08 
Dominik Płocinczak - 3:34:13 
Krzysztof Podgórski - 3:43:35 
Grzegorz Krawczyk - 3:45:11
Marek Gocal - 3:45:51
Piotr Chudzicki – 3:46:14
Tomasz Wolanin 3:36:48 
Marcin Loik – 3:48:40
Jarosław Welniński 3:50:17 
Krzysztof Nowak - 3:59:04 
Michał Karp - 3:50:23
Mariusz Porębski - 3:52:40
Kamil Łazarczyk – 3:53:30
Marcin Chyb - 3:56:50
Krzysztof Bednarz - 3:57:00 
Adam Wasiołka 3:57:09 
Adam Stajnowski 3:59:46
Władysław Czarnik 4:00:19
Piotr Cybulski - 4:00:37
Łukasz Bernady – 4:01:10
Tomasz Liberka 4:01:12
Ryszard Bogdan - 4:02:18  
Jarosław Poloczek - 4:01:58 
Jan Chmura - 4:03:15 
Tomasz Starzyński – 4:05:35
Marcin Płocinczak 4:05:59
Wojciech Chojnacki - 4:06:13
Dawid Bastiat- Jatosz - 4:09:13 
Tomasz Mazurkiewicz 4:13:43
Wojciechowski Wiwatowski 4:06:18
Rafał Zieliński – 4:17:31
Józef Wyroślak 4:18:45
Tomasz Zaczek - 4:20:28 
Andrzej Roseger - 4:16:41 
Mateusz Dubek – 4:22:16
Tomasz Habowski - 4:24:13 
Grzegorz Zieliński - 4:28:29
Dariusz Antoniszyn - 4:23:45
Piotr Czerniawski – 4:31:25
Wojciech Janczar 4:32:06 
Tomasz Dybus 4:33:32
Grzegorz Małuskiewicz 4:33:47
Maciej Nuckowski - 4:36:58 
Rafał Predenkiewicz - 4:38:55 
Wojciech Machnik 4:44:53
Paweł Lech – 4:49:26
Mariusz Szeib – 4:59:14
Zenon Liberna 5:03:00
Robert Panchysz - 5:10:58  
Zdzisław Jandura 5:16:34
Tomasz Sopalski - 5:21:38 
Jacek Boczarski -  5:31:31 
Ryszard Żmijewski – 5:31:58
Czesław Nowakowski - 5:38:06  
Karol Rola Podczaski - 6:13:46  
Mick Baran – 6:48:25

Kobiety
 
Agata Pietraś – 3:25:35
Marta Wawrzusiak 3:30:54
Joanna Drewnicka-Ogrodnik - 3:33:23 
Agnieszka Fijołek-Warszewska – 3:40:06
Małgorzata Górska 3:46:10 
Patrycja Abramczyk 3:49:19 
Katarzyna Kadzielewski 3:53:35
Dagmara Gzela 3:57:43
Joanna Krawczuk- Mrówka – 3:58:46
Daria Lubińska 3:58:51 
Katarzyna Halata 4:01:43 
Paulina Pirus – 4:11:29
Agnieszka Michalak – 4:12:52 (niestety brak większości międzyczasów) 
Joanna Goławska – 4:15:59
Monika Wójcik 4:23:45 
Anna Balden 4:26:14
Anna Seemann 4:27:43 
Katarzyna Ofman – 4:32:48
Marlena Begier 4:36:21
Paulina Motyka 4:37:48
Marta Szulżycka - 4:40:53 
Justyna Kmiecik 4:41:31
Marta Kozłowska 4:46:35
Edyta Burzyńska 4:47:05  
Iwona Zadrożna 4:47:21 
Joanna Robisnon - 4:51:19 
Monika Lenart 4:51:36 
Daria Wszołkowska 4:56:29 
Elżbieta Jabłońska 5:03:58
Aneta Lelo - 5:13:38 
Małgorzata Lewandowska - 5:13:41 
Edyta Grzelak 5:15:19 
Katarzyna Kłopotowska-Sosna - 5:21:46
Alicja Łudzik - 3:30:06
Agnieszka Karp - 5:35:32 
Joanna Caporossi - 5:37:51 
Marta Bylina - 5:44:57 
Katarzyna Łasińska - 6:02:02

Opracował RZ



Zmarł po pokonaniu 500 metrów maratonu

$
0
0

Kolejne tragiczne wieści z imprezy biegowej. Tunezyjski minister zdrowia doznał ataku serca po przebiegnięciu 500 metrów maratonu. 

Tragedia wydarzyła się w niedzielę w mieście Nabeul. 56-letni Slim Chaker dołączył do uczestników maratonu, pokonując 500-metrowy odcinek trasy. Po biegu miał jeszcze krótkie przemówienia, po czym wsiadł do samochodu. Tam źle się poczuł. Zmarł w szpitalu wojskowym w Tunisie, gdzie został przetransportowany.

- Straciłem brata i kolegę - napisał premier Tunezji Premier Youssef Chahed na swojej stronie na Facebooku. Podkreślił, że zmarł czyniąc swoją powinność - zachęcając do profilaktyki nowotworowej.   

Jak donosi Le Monde, minister Chaker miał wcześniej problemy z sercem. Nie precyzuje jednak jakie. Funkcję Ministra Zdrowia pełnił od września tego roku. W przeszłości był też ministrem ds. młodzieży i sportu. 

źródło: Le Monde

Dwa na pięć, dwa na dwa. 5. PKO Maraton Rzeszów dla Przemysława Dąbrowskiego

$
0
0

Biegacz z Ostrołęki obronił tytuł sprzed roku. Wśród pań triumfowała Paulina Grzegórzek, która na Podkarpacie przyjechała aż ze Szczecina. Do mety maratonu i towarzyszącej mu sztafety maratońskiej dotarło łącznie 705 osób. 

5. PKO Maraton Rzeszowski wystartował w niedzielę 8 października o godz. 9.30. O tej samej godzinie ruszyła także 4. PKO Rzeszowska Sztafeta Maratońska. Uczestnicy przebiegli ulicami centrum Rzeszowa oraz przez tereny wzdłuż Wisłoka. Start i meta znajdowały się w Centrum Handlowym Millenium Hall. 

Maraton ukończyło 445 osób, a najszybszy na tym dystansie był Przemysław Dąbrowski z Ostrołęki, który osiągną czas 2:24:10.

– Mam na koncie dopiero pięć maratonów. Wygrałem dwa. Obydwa w Rzeszowie – podkreślił Przemysław Dąbrowski, który zwyciężył również w zeszłorocznym biegu. – Może trochę przeszkadzał wiatr, ale i tak był słabszy niż rok temu. Biegłem z ukraińskim zawodnikiem. Namawiałem go do współpracy, wtedy wykręcilibyśmy lepszy wynik. Nie podjął tematu, więc depnąłem mocniej i sam zmierzałem do mety – opowiada Dąbrowski.

Na drugim miejscu znalazł się Ukrainiec Dmitry Pozhevilov (2:26:05), a na trzecim Paweł Kosek z Tych z wynikiem 2:30:13.

Najlepsza wśród pań była debiutująca w maratonie Paulina Grzegórzek ze Szczecina (02:54:20), drugą pozycję zajęła Paulina Wywłoka z Jarosławia (2:55:49), a trzecią Justyna Śliwiak z Warszawy (2:56:22).

W 4. PKO Rzeszowskiej Sztafecie Maratońskiej wzięły udziały 52 drużyny liczące po 5 osób, czyli łącznie 260 zawodników. Najlepsza okazała się sztafeta CWKS Resovia Rzeszów z wynikiem 2:21:23.

Większość uczestników, bo aż 669 osób wzięło udział w akcji charytatywnej „biegnę dla Mai i Mateusza”. Dobiegli do mety z przypiętą do koszulki kartką „biegnę dla Mai i Mateusza”. Ich wysiłek zostanie teraz przeliczony na konkretną pomoc – Fundacja PKO Banku Polskiego przekaże darowiznę na leczenie dwójki dzieci. 

3,5-letnia Maja cierpi na bardzo rzadką wadę rozwojową kości w prawej nóżce (tibial hemimelia) i czeka ją kolejny etap operacji. Natomiast 12-letni Mateusz urodził się z Zespołem Goldenhara oraz niedoborem wzrostu. W celu poprawy stanu zdrowia został zakwalifikowany do specjalistycznego leczenia, na które zbierane są środki. Maja i Mateusz są podopiecznymi Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”.

Dzień przed maratonem rozegrano bieg na 5 km o Puchar Pratt & Whitney. Triumfowali Szymon Kulka (14:29) i Lila Fiskowicz (16:18).

Więcej zdjęć: TUTAJ

red. 

źródło: PKO Bank Polski

fot. Tadeusz Poźniak / Organizator


CITY TRAIL w połowie pierwszej kolejki

$
0
0

W weekend 7-8 października odbyła się inauguracja CITY TRAIL 2017/2018 we Wrocławiu, Katowicach i Łodzi. Emocji nie brakowało w żadnej lokalizacji! Był rekord frekwencji i dwa rekordy tras, a swoje „trzy grosze” dorzuciła też natura serwując urozmaicenie w postaci błotnistych ścieżek.

Wrocław

534 osób zameldowało się na mecie sobotniego biegu CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden we Wrocławiu. To rekord frekwencji poprawiony o 43 osoby. Impreza odbyła się w kapryśnej pogodzie – po słonecznym poranku, tuż przed startem spadł deszcz. 5-kilometrowa trasa pokryta była solidną warstwą błota. Mimo to, zwycięzca biegu, Mateusz Demczyszak uzyskał znakomity czas - 14:59. Mateusz to rekordzista wrocławskiej trasy. Po sobotnim biegu zapowiedział, że planuje wystartować w cyklu co najmniej 4 razy, by powalczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

– CITY TRAIL idealnie wpisuje się w moje przygotowania do startów przełajowych. Za miesiąc będę biegał w Wojskowych Mistrzostwach Świata, gdzie trasa jest płaska i szybka, a dystans to 4,6 km, więc dzisiejszy bieg to dobre przetarcie. Widać, że forma rośnie - podkreślił na mecie wielokrotny medalista mistrzostw kraju. - Lubię przełaje, a zawody w Lesie Osobowickim mają ten walor, że trasa jest osłonięta od wiatru, a poza tym mam tutaj blisko. Chcę zostać w tym sezonie sklasyfikowany i wygrać rywalizację w generalce - dodał.

Wśród pań zwycięstwo odniosła najlepsza zawodniczka trzech minionych edycji – Dominika Napieraj (18:23).

Zawodom dla dorosłych towarzyszyły biegi dziecięco-młodzieżowe – CITY TRAIL Junior. Zawodnicy rywalizowali w pięciu kategoriach wiekowych, na dystansach 300 m, 600 m, 1 km i 2 km. Łącznie we wszystkich biegach uczestniczyło 157 młodych adeptów biegania.

Kolejne biegi CITY TRAIL we Wrocławiu w edycji 2017/2018 odbędą się 5 listopada (wyjątkowo w niedzielę), 2 grudnia, 6 stycznia, 3 lutego i 3 marca.

Katowice

W niedzielę po raz pierwszy na 5-kilometrowej trasie nad stawami Janina i Barbara pobiegł znakomity Dawid Malina z Rybnika. Rezultat? Rekord trasy poprawiony o 26 sekund!

Dawid Malina to objawienie polskich biegów długodystansowych. Pojawił się nagle, w 2015 roku, zdobywając brązowy medal mistrzostw Polski na 5000 m. W sezonach 2016 i 2017 został posiadaczem kilku kolejnych krążków krajowego czempionatu - ze stadionu, z hali i z przełajów. Na niedzielne zawody Dawid miał konkretny cel. – Założeniem było zwycięstwo i rekord trasy, ale szczerze mówiąc nie chciałem go aż tak mocno poprawiać, żebym nie miał w następnych biegach problemu z urywaniem kolejnych sekund – żartował po zawodach Dawid Malina. - Myślę o wygraniu cyklu, na razie wiem na pewno, że wypadnie mi grudniowy bieg, ale w pięciu pozostałych powinienem wystartować. Trasa bardzo mi przypadłą do gustu. Jest ciekawa, podbiegi nie są na tyle strome, by trzeba było zdecydowanie zwalniać, ale oczywiście wybijają z rytmu. Taka trasa jest dla mnie zdecydowanie lepsza niż zupełnie płaska, jak na przykład na CITY TRAIL w Warszawie, gdzie miałem okazję wystartować w poprzednim sezonie – dodał.

Czas Dawida Maliny to 15:35. W rywalizacji kobiet najlepszą okazała się zwyciężczyni poprzedniej edycji - Sylwia Ślęzak. Jej wynik to 18:00.

Uczestniczką niedzielnego biegu była Magda Pasieka, która na co dzień startuje w CITY TRAIL w Bydgoszczy. Wspólnie z mężem odwiedza inne miasta. Co ciekawe, Magda jest w siódmym miesiącu ciąży, ale nie rezygnuje z aktywności.

– Trzy tygodnie temu ukończyłam maraton we Wrocławiu z czasem 5 godzin i 44 minuty. Był to mój ostatni bieg do Korony Maratonów. Oczywiście nie przebiegłam go w całości, ale pokonałam marszobiegiem. Podobnie jak dzisiejsze 5 km. Jestem po opieką lekarza i nie mam przeciwwskazań do aktywności, ale wszystko zależy od samopoczucia. Nie robię nic na siłę, słucham swojego organizmu, nie patrzę na zegarek, nie myślę o wynikach – podkreśliła Magda.

W CITY TRAIL Junior uczestniczyło 120 młodych adeptów biegania.

Kolejne biegi CITY TRAIL w Katowicach w edycji 2017/2018 odbędą się 4 listopada (wyjątkowo w sobotę), 3 grudnia, 7 stycznia, 4 lutego i 4 marca.

Łódź

Podczas niedzielnego biegu w Łodzi nie było niespodzianek – najlepsi okazali się triumfatorzy poprzedniego sezonu - Wojtek Sowik i Monika Kaczmarek.

Wojtek uzyskał czas 15:42. Monika – 17:40 – co jest rekordem trasy pań poprawionym o 1 sekundę. – Warunki były dzisiaj srogie, na trasie nie brakowało błota – zaznaczyła Monika, która dobiegła do mety jako ósma w klasyfikacji open. – Biegając w towarzystwie mężczyzn bywa różnie – czasami co chwila nerwowo się oglądają, kiedy czują mnie na plecach. Nigdy nie widzę ich min, ale pewnie niektórzy mają zdziwiony wyraz twarzy, jak ich wyprzedzam – dodała zwyciężczyni.

Zawody CITY TRAIL są dobrym miejscem na rozpoczęcie przygody z bieganiem – leśne trasy, brak limitu czasu przyciągają liczne grono debiutantów.

 Zawody CITY TRAIL to mój drugi start w życiu w zawodach biegowych, od kilku lat obserwowałam biegaczy, ale bałam się zrobić krok do rozpoczęcia regularnych treningów – mówiła na mecie Ewa Bieńkowska, jedna z uczestniczek niedzielnego biegu.  Super impreza, wyrównałam czas z debiutu z zawodów w Kleszczowie, fajna atmosfera i dużo uśmiechniętych ludzi, choć ta górka… Następnym razem nie dam się jej pokonać. Już nie mogę się doczekać listopadowego startu!

W cyklu dziecięco-młodzieżowym swoje możliwości sprawdziło ponad 100 uczestników.

Kolejne biegi CITY TRAIL w Łodzi w edycji 2017/2018 odbędą się 5 listopada, 10 grudnia, 14 stycznia, 11 lutego i 11 marca. Lokalnym współorganizatorem imprez jest firma InesSport.

CITY TRAIL to impreza ogólnopolska. W cyklu uczestniczą - poza Wrocławiem, Katowicami i Łodzią: Bydgoszcz, Gdańsk, Gdynia, Lublin, Olsztyn, Poznań, Szczecin i Warszawa. W najbliższy weekend biegi odbędą się w Lublinie (14 października) i Bydgoszczy (15 października).

Szczegółowe informacje oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

mat. pras


Wyjątkowo szybkie wózkarki w 40 Bank of America Chicago Marathon

$
0
0

Zanim Galen Rupp i Tirunesh Dibaba pokazali na co ich stać, emocji kibicom Chicago Marathon dostarczyli wózkarze, a zwłaszcza biegaczki na wózkach lekkoatletycznych. Tatyana McFadden była faworytką biegu i spełniła pokładane w niej nadzieje, ale do ostatniej chwili wyścigu zwycięstwo nie było przesądzone.

McFadden, 17-krotna medalistka paraolimpijska, była obrończynią tytułu sprzed roku, dwóch lat, trzech lat... i długo można by wymieniać, jako że jej zwycięstwo w Chicago było siódmym z kolei i ósmym w historii jej startów w Wietrznym Mieście.

Tym razem triumf nie przyszedł łatwo. McFadden goniły zaciekle 3 zawodniczki, nie dając chwili wytchnienia. W efekcie pierwszy raz w historii biegu, cztery zawodniczki przekroczyły linię mety w czasie lepszym od rekordu trasy (1:41:10). Tatyana McFadden zrobiła to najszybciej i od teraz nowy rekord trasy Chicago Marathon na wózkach wynosi 01:39:15.

Amanda McGrory wpadła na metę równo ze zwyciężczynią, a różnica w wynikach była liczona ułamkami sekund. Trzecie miejsce przypadło Manueli Schar ze Szwajcarii (01:39:17).

Wśród panów faworytem był zwycięzca sprzed roku Marcel Hug. Mistrz paraolimpijski, wicemistrz świata w maratonie, mistrz świata na 5000 m, odniósł w Chicago swoje drugie zwycięstwo z rzędu. Metę przekroczył z czasem 1:29:23. W końcówce wyścigu Hug miał więcej swobody niż Tatyana McFadden. Nad rywalami miał minutę przewagi.

Jako drugi Chicago Marathon ukończył Kurt Fearnley (1:30:24), weteran z 50 maratonami na koncie, brązowy medalista mistrzostw świata w maratonie. Podium dopełnił Jordi Madera Jimenez, który z rekordem życiowym 1:31:36 był typowany raczej na dalsze miejsca w przedstartowych przewidywaniach. Linię mety przekroczył z czasem 1:30:25.

IB


Polacy widoczni na Mistrzostwach Europy Skyrunning

$
0
0

Na wysokich miejscach zakończyli zmagania w Gorbeia Suzien Skymarathon polscy biegacze. Impreza miała w tym roku rangę Mistrzostwa Europy w Skyrunningu na dystansie klasycznym.

Najszybciej z 31-kilometrową i w tym roku wyjątkowo błotnistą trasą, poradziła sobie reprezentantka Rumunii. Mistrzynią Europy z wynikiem 3:37:47 została Ingrid Mutter, dla której był to już ostatni start w sezonie.

Dominika Wiśniewska-Ulfik zajęła 10. miejsce z czasem 4:01:01 Na 15. miejscu znalazła się, nieco zwalniając na zbiegach i radząc sobie po upadku na śliskim błocie, Natalia Tomasiak– czas 4:06:59. Mimo, że Natalia zadebiutowała na imprezie rangi mistrzostw Europy, to wynik pozostawił w niej niedosyt.

„Skończyło się na 15. pozycji, z której jestem umiarkowanie zadowolona. 6 minut straty do TOP 10, 12 minut do 6. miejsca. Te 12 minut w zasięgu ręki, ale czołowe pięć dziewczyn, póki co, nie - napisała Natalia na swoim profilu.

Na 11. miejscu rywalizację w Kraju Basków zakończył Krzysztof Bodurka (3:13:20). Niedawno Krzysztof i Dominika stali na najwyższych miejscach na podium Biegu na Szczyt Pilska. Teraz zajęli najwyższe miejsca wśród Polaków.

Na 21. miejscu metę w Zeanuri przekroczył Marcin Rzeszótko (3:20:23), a za nim na górskiej trasie o 2400-metrach przewyższeń przybiegli: na 42. miejscu Ambasador Festiwalu Biegów Paweł Góralczyk (3:37:10) i na 83. miejscu Jacek Michulec (3:58:11).

Mistrzem Europy został Aritz Egea Caceres (3:02:55). W zawodach wzięło udział 464 biegaczy.

Polskim sukcesem zakończył się również bieg towarzyszący GS Ternua Fun rozgrywany na dystansie 22 km (+1340m). Zwyciężyła Martyna Kantor, która z wynikiem 2:30:03 zajęła 14. miejsce w klasyfikacji open.

IB

fot. Jacek Deneka


Rośnie nagroda za rekord świata w halowym maratonie

$
0
0

W marcu w Nowym Jorku odbędzie się już trzecia edycja Armory NYC Indoor Marathon - jednej z niewielu imprez dla maratończyków pod dachem, ale jedynej, która przewiduje gratyfikacje finansowe dla zwycięzców. W przyszłym roku nagrody będą jeszcze większe. 

Gospodarz imprezy - New York Road Runners, organizator Maratonu Nowojorskiego - ogłosił właśnie podwyższenie puli nagród. Zwycięzcy zarobią po 3 000 dolarów, zawodnicy z drugich miejsc - po 2 000 dolarów, a z trzecich - po 1 000 dolarów. Rekord świata w tym oryginalnym wyzwaniu wyceniono na 4 000 dolarów (rok wcześniej płacono 1 000 dolarów za wygraną i 5 000 dolarów za rekord świata). 

Do złamania są wyniki 2:21:48, znanego także w Polsce, Brytyjczyka Christophera Zablockiego, a także 2:42:30 Finki Laury Manninen - oba padły w ubiegłym roku podczas 2. Armory NYC Indoor Marathon.

Rok wcześniej najszybsze czasy globu ustanowili Malcolm Richards (2:21:56) i Allie Kieffe (2:44:44). 

W trzeciej edycji nowojorskiej imprezy rywalizować będą także sztafety. Nagrodą w klasyfikacji mężczyzn, kobiet i drużyn mieszanych jest 1 000 dolarów. Wynik poniżej 2 godzin organizatorzy uhonorują bonusem 1 000 dolarów.

Uczestnicy rywalizacji w Nowym Jorku mają do pokonania 211 okrążeń. Żeby zbytnio nie zakręciło im się w głowach, po godzinie następuje zmiana kierunku biegu. 

Tradycja organizowania maratonów (i jeszcze dłuższych dystansów) w hali jest bardzo długa, bo sięga początków XX w. Do legendy sportu przeszedł m.in. pojedynek biegowy amerykańskiego mistrza olimpijskiego Johnny’ego Hayesa z włoskim lekkoatletą Dorando Pietrim z 1908 r. Prestiżowy dziennik „New York Times” określił go wtedy mianem „najbardziej spektakularnego biegu, jakiego Nowym Jork kiedykolwiek był świadkiem”.

Co ciekawe, najlepszym wynikiem w halowym maratonie kobiet mogła poszczycić się swego czasu Polka, Monika Kalicińska. Podczas Run 4 R Kids Indoor Marathonu w Toronto osiągnęła ona wynik 2:53:53.

Wszystkie uzyskane wyniki w halowym maratonie nie są uznawane przez IAAF. W hali prowadzone są statystyki tylko do dystansu 5000 m.

red. 


Główny Szlak Beskidzki 2.0 – na szybkości! Rafał Bielawa mierzy się z rekordem 500 km czerwonej nitki

$
0
0

114 godzin i 50 minut. Tyle czasu zajęło Maciejowi Więckowi pokonanie Głównego Szlaku Beskidzkiego w czerwcu 2013 roku. Próbę pobicia tego rekordu podejmie w środę wrocławski ultras Rafał Bielawa.

Oznaczony kolorem czerwonym Główny Szlak Beskidzki im. Kazimierza Sosnowskiego wiedzie z Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach, przez 3 województwa i 30 gmin, 8 pasm górskich i 4 parki narodowe. Ma (według ostatnich pomiarów) 501,5 km długości i około 23000 m przewyższenia w górę.

Maciej Więcek biegł 4 lata temu z Wołosatego do Ustronia. – Ja wolę kierunek odwrotny – mówi Rafał Bielawa – choć teoretycznie jest nieco trudniejszy, ma troszkę więcej przewyższenia w górę. Czerwony szlak w Beskidzie Niskim i Bieszczadach znam doskonale, z Łemkowyny i Biegu Rzeźnika, nie ma dla mnie tajemnic. Za to początek GSB w Beskidzie Śląskim to dla mnie niemal tabula rasa i wolę mieć go jak najszybciej z głowy - tłumaczy.

Rafał Bielawa rusza na ekstremalną trasę już po raz drugi. Pokonał ją 2 lata temu, ze swym „Ultrabliźniakiem” Kamilem Klichem, w czasie 150 godzin 51 minut. Biegli wtedy sami, bez wsparcia, z 8-10 kilogramowymi plecakami mieszczącymi cały zapas niezbędnych rzeczy. Dzień po osiągnięciu rekordowego wyniku postanowili:  Za 2 lata wracamy i robimy to „na szybkości”.

„Na szybkości” czyli przede wszystkim - ze wsparciem. Jest wtedy lekko na plecach, można spokojnie co 70-80 km zmienić buty, dostać pożywienie wtedy kiedy jest potrzebne, bez kolejek w sklepach i schroniskach, nie martwiąc się o to, że schronisko może być nieczynne, a jeść nie ma co. - Support to takie „chłodne oczy i chłodna głowa” – śmieje się Rafał. – Przypomni, że trzeba zjeść i się napić, skontroluje tempo biegu, umożliwi przespanie się w samochodzie gdy dopada mega kryzys, a w zasięgu nie ma jakiegokolwiek miejsca noclegowego. Ja mam tylko biec!

Właśnie… JA. Nie MY. Bo ostatecznie próbę pobicia rekordu Maćka Więcka Rafał Bielawa podejmuje sam. – Jakiś czas temu Kamil stwierdził, że jednak nie czuje się na siłach, aby przebiec GSB w zakładanym czasie - wyjaśnia.  Ten rok nie pozwolił mu na odpowiednie przygotowania, a poza tym bliższa jest mu jednak akcja bez wsparcia, niż wyzwanie z bardziej "sportowym" zacięciem. Pobiegnę więc sam – stwierdza ze spokojem.

Paradoksalnie może to sprawić, że Rafał pobiegnie szybciej. – Bieg we dwóch to 2 razy więcej kryzysów, potrzeby fizjologiczne (jedzenie, spanie) w różnym czasie i przede wszystkim konieczność dopasowania się do siebie – tłumaczy.  Samemu każdy zrobi tę trasę  w lepszym czasie niż w duecie.

To jednak nie oznacza rozwodu Ultrabliźniaków.  Kamil Klich będzie na szlaku, wesprze mnie na niektórych odcinkach i bardzo jestem mu za to wdzięczny – mówi Bielawa. Pomocników, którzy dołączą na fragmencie trasy  będzie zresztą więcej. Paweł Jach, Tomasz Niezgódka, Adam Banaszek, Tomasz Komisarz, tegoroczny rzeźnicki partner Rafała – Andrzej Zyskowski i wielu innych biegaczy. A wsparcie na całej trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego zapewnią Krzysztof Dołęgowski i Wojciech Probst.

 Będzie naprawdę fajnie, zapowiada się super zabawa – mówi o 500-kilometrowym wyzwaniu Rafał Bielawa. – Kapitalnie będzie też gonić albo uciekać przed uczestnikami Łemkowyny. Z Krynicy planuję wybiec w piątek rano, więc będę miał kilkanaście godzin przewagi nad biegaczami z ŁUT-150. Ale już z tymi, co dzień później o 7 ruszą z Chyrowej na ŁUT-70 spotkam się pewnie często – przewiduje.

 ŁUT-owcy pewnie trochę rozdepczą i rozpaćkają mi trasę, która i tak w Beskidzie Niskim będzie mega błotnista – żartuje Rafał. – Ale to oczywiście nie ma znaczenia, „przeszkadzajek” i  „spowalniaczy” będzie przecież więcej, na przykład śnieg na Babiej Górze, nieobecny przed dwoma laty. Najbardziej dadzą mi w kość kolejne noce, w październiku już bardzo długie. Spędzę ich na trasie przynajmniej cztery, być może zahaczę o piątą, bo żeby pobić rekord Maćka muszę zameldować się w Wołosatem w niedzielę przed godziną 21:50.

Rafał Bielawa rusza na Główny Szlak Beskidzki w środę 11 października o godzinie 3 rano przy stacji PKP w Ustroniu. Cały jego bieg będzie można śledzić pod TYM linkiem:

A zatem… cóż, POWODZENIA, Rafale!

Piotr Falkowski

zdj. Łukasz Buszka


AWMM: Galen Rupp dołączył do wyścigu o kasę

$
0
0

Jedenasta seria cyklu Abbott World Marathon Majors przekroczyła półmetek. Po maratonie w Chicago wciąż trudno jednak wskazać faworytów do nagród. Tych - przypomnijmy - jest więcej niż w minionych latach.

Trwający sezon maratońskiej ligi mistrzów rozpoczął się pod koniec kwietnia w Londynie. Uczestnicy rywalizują w sześciu największych imprezach. Oprócz wspomnianej stolicy Wielkiej Brytanii, jest to Berlin, Chicago, Nowy Jork, Tokio oraz Boston. Dodatkowo do wyników zalicza się też rezultaty z mistrzostw świata lub Igrzysk Olimpijskich; w tym roku w kalendarzu wypadły MŚ w Londynie. Sezon AWMM zakończy się oficjalnie w stolicy Anglii – w kwietniu 2018 r.. Kolejny rozpocznie się w Berlinie.

W każdej serii liczone są dwa najlepsze starty zawodnika. Za zwycięstwo przyznawane jest 25 punktów, za 2. miejsce - 16, a za 3. miejsce - 9 punktów. Za piąte miejsce na mecie zawodnik otrzymuje 1 pkt. W przypadku takiego samego bilansu punktowego organizatorzy porównają wyniki zawodników w bezpośrednich starciach. W przypadku braku takiej możliwości, o kolejności zadecydują wspólnie dyrektorzy wszystkich sześciu biegów. 

Mężczyźni:

Jak do tej pory czterech zawodników zgromadziło po 25 punktów – są to zwycięzcy maratonu w Chicago - Galen Rupp, w Berlinie - Eliud Kipchoge, w Londynie - Daniel Wanijru i mistrz świata w maratonie - Geoffrey Kirui. Mało wiemy o kolejnych startach całej czwórki - można typować kolejne podejście Galena Ruppa do Bostonu (w tym roku był drugi) i start Kenijczyków w Londynie lub Tokio.

Piąty w klasyfikacji jest Abel Kirui z dorobkiem 20 oczek, z czego 16 puntów to dorobek za drugie miejsce w niedzielnym maratonie chicagowskim.

Kobiety:

Wśród pań liderką ABWMM jest Tirunesh Dibaba, z dorobkiem 46 punktów. 25 oczek zdobyła w Chicago, 16 otrzymała za drugie miejsce w Londynie.

Po 25 punktów na koncie mają Gladys Cherono zwyciężczyni Maratonu Berlińskiego, mistrzyni świata Rose Chelimo z Bahrajnu, oraz rekordzistka świata w biegu bez udziału mężczyzn, zwyciężczyni zmagań w Londynie - Mary Keitany. Kenijka może wkrótce zmienić układ sił w tabeli, bo już w listopadzie startuje w Nowym Jorku i jest tam jedną z głównych faworytek do wygranej. Jeśli wygra obejmie prowadzenie w „Majorsach”.

Wózki ręczne:

W rywalizacji wózkarzy prowadzą Szwajcarzy Manuela Schar oraz Marcel Hug, którzy mają zdecydowaną przewagą nad rywalami.

W tym sezonie zmienił się system premiowania najlepszych uczestników AWMM. Poprzednio tylko zwycięzcy otrzymywali nagrodę w wysokości 500 000 dolarów. Teraz triumfator otrzyma 250 tys. dolarów. Drugie miejsce wyceniono na 50 tys. dolarów, trzecie na 25 tys. dolarów.

Podniesiono też pulę nagród w rywalizacji wózków. Zwycięzca zarobi tyle samo, co wcześniej - 50 tys. dolarów, ale nagrody otrzymają też zawodnicy z miejsc drugiego i trzeciego, odpowiednio 25 i 10 tys. dolarów. Organizatorzy cyklu przekażą też 280 tys. dolarów na cele charytatywne.

RZ  


Siła, determinacja i zwycięstwo! Druga edycja Wheelmageddonu

$
0
0

Ekstremalne wyzwanie dla ekstremalnych sportowców. Druga edycja Wheelmageddonu zbliża się wielkimi krokami. Na uczestników ponownie czekają wymagające zadania, tym bardziej że organizatorzy zdecydowali się wydłużyć trasę, aby uatrakcyjnić rywalizację. Ponadto, na starcie będą mogli stanąć sprawni zawodnicy. Ekstremalny bieg na wózkach inwalidzkich odbędzie się w sobotę, 14 października o godz. 13:00 na terenie Hotelu Nosselia*** w Nasielsku.

Organizatorem wydarzenia jest Avalon Extreme. Pierwsza edycja zawodów odbyła się 8 lipca. Bezkonkurencyjny okazał się wówczas Szymon Klimza, który z wynikiem 30:41’ finiszował przed Tomaszem Łuszczem. Na najniższym stopniu podium stanął natomiast Daniel Wendołowski.

Wheelmageddon jest jedynym w Polsce terenowym wyścigiem na wózkach. Polega na jak najszybszym pokonaniu trasy na torze offroadowym serwującej uczestnikom szereg zadań do wykonania. Błoto, ogień, kurtyna wodna czy jazda na balansie to tylko niektóre z przeszkód, z którymi zawodnicy będą musieli się zmierzyć. Całkowity dystans wyniesie niemal 2,5 km i będzie dłuższy niż podczas pierwszej edycji. Organizator zadbał również o osoby o słabszej mobilności, dla których zostanie przygotowana trasa. Prawdziwym hitem będzie jednak możliwość startu osób chodzących, które będą mogły spróbować pokonać tę morderczą trasę na wózku.

– Siła, determinacja i dążenie do zwycięstwa. Takie cechy idealnie charakteryzują śmiałków, którzy przystąpią do rywalizacji. Ponownie będziemy testować ich wytrzymałość, sprawność oraz odporność psychiczną. Trasa jest jeszcze bardziej wymagająca, a dodatkowym „smaczkiem” jest fakt, że do rywalizacji zapraszamy również osoby sprawne, które na własnej skórze będą mogły przekonać się, czym jest ten ekstremalny bieg – powiedział pomysłodawca Wheelmageddonu, Tomasz Biduś.

W rywalizacji nie zabraknie również kobiet. W lipcu, wśród pań najlepsza okazała się Elizabeth Tkachuk, która ponownie stanie na starcie wyścigu. – Wheelmageddon wymaga bardzo dobrej kondycji zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Jest to olbrzymia dawka pozytywnych emocji, adrenaliny oraz energii. Samo ukończenie tego nietypowego biegu daje ogromną satysfakcję, tym bardziej że nie liczy się wynik, ale przede wszystkim dobra zabawa i wzajemna inspiracja do pokonywania własnych słabości – dodała Elizabeth Tkachuk.

Wheelmageddon rozpocznie się o godz. 11:00 rejestracją zawodników. Start wyścigu poprzedzi wspólna rozgrzewka. Początek rywalizacji o godz. 13:00.

2. Wheelmageddon w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

mat. pras.


Ambasador - pierwszy bosy Baran…

$
0
0

Skrudzina, Skrudzina, Barania Kraina… tym razem nikt za określenie „Ty Baranie” się nie obrażał. Przyczynkiem do tego była, odbywająca się właśnie w wspomnianej miejscowości, druga edycja „Biegu Barana”. Ja natomiast po przekroczeniu linii mety, mogłem z dystansem do siebie nazwać się „Pierwszym Bosym Baranem”, gdyż jako pierwszy jego uczestnik, pokonałem ów trasę boso.

Relacja Karola Trojana, Ambasadora Festiwalu Biegów

Co do samego przebiegu duktu, po którym przyszło nam się ścigać, śmiało przytoczę stwierdzenie „dla każdego coś miłego”. Asfalt, kamienne odcinki (rozmiar kamieni także „do wyboru do koloru”)...

leśne ścieżki, korzenie przysypane liśćmi, trawa na pastwiskach, błoto – innymi słowy, urozmaicenie okraszone wieloma punktami widokowymi. Na deser, z racji deszczowej aury poprzedzającej dzień biegu, można było spróbować swoich sił w „surfowaniu”, szczególnie na ostrym zbiegu w okolicach piątego kilometra.

Właśnie te polany, pastwiska były dla mnie, a raczej moich stóp „perskim dywanem”. To na nich mogłem pozwolić sobie na bardzo przyjemne, i to dosłownie, pędzenie przed siebie, gdyż droga po nich była miękka i bezpieczna.

Jednocześnie miałem możliwość trochę wyciszyć czujność i „rozwinąć skrzydła”. Osobiście daję duży plus Organizatorowi za wytyczenie trasy przez pastwiska oraz kieruję słowa podziękowania dla Pana Stanisława Sroki za udostępnienie swoich włości na potrzeby biegu.

Nie mogę również pominąć jednej ważnej, a nawet najważniejszej kwestii. Wszyscy stawiliśmy się na starcie, aby zebrać środki na leczenie Pana Józefowa Szabli. Biegi charytatywne zawsze będą miały swoje miejsce w moim kalendarzu startowym, gdyż jeśli mam okazję pomagać to z chęcią to czynię, a jeśli mogę to zrobić przez swoją biegową pasję to „czegóż chcieć więcej”.

Przebieg rywalziacji? Jednym zdaniem: „Mocno od początku do końca”. Wiedziałem, iż jeśli chcę osiągnąć dobry wynik, muszę wykorzystać swoje atuty i poszczególne fragmenty trasy. Tam gdzie tylko było to możliwe (bita droga, asfalt, łąki) dociskałem. Nie „odstawiałem stopy” także na leśnych ścieżkach, gdzie kamienie były „bardziej ubite”. Szczególnie pierwszy prawie dwukilometrowy podbieg stanowił szansę na „wyrobienie sobie” pozycji. Stąd też, pomimo nawierzchni, która zagwarantowała moim stopom solidną akupresurę, a jakże miało by być inaczej na biegu terenowym, dawałem z siebie wszystko, wyszukując na niej mniej wrażliwe fragmenty.

Strategia przyniosła efekty i po wybiegnięciu na najwyższy w tym dniu punkt, miałem kilku biegaczy więcej za sobą. Aby nie przedłużać. Tak jak już wspomniałem, gdy tylko stopy poczuły trawiastą cześć trasy, sprzęgnęły się z nogami i jeszcze żwawiej ruszyły przed siebie. Jedynie przebieganie między poszczególnymi łąkami wymuszało zwolnienie i zwiększenie czujności, ze względu na kamienne towarzystwo. O! Zapomniałbym o festiwalu leśnych, korzennych plątanin, gdzie koncentracja musiała wznieść się na swoje wyżyny. Zabawa „góra – dół” szybko upływała, tak jak mijane kilometry. Ostatnie „otoczaki” i finiszowa asfaltowa prosta, po której „susami” wpadłem na metę.

Na koniec trochę statystyki. 7. kilometrowy trialowy bieg, z czasem 35:05:06 min., ukończyłem na 28. miejscu w klasyfikacji Open (na 98. Uczestników), 27. w Open Mężczyzn (na 69) i 11. (na 29) w kategorii wiekowej 18-35 lat. A jak wyglądał profil trasy? Nie trzymam w niepewności, więc poniżej zamieszczam jego zdjęcie.

Karol Trojan, Ambasador Festiwalu Biegów


Biegają w strojach z epoki Kusocińskiego. „Dziś biegacze mają high-life”

$
0
0

Zwykle zajmują się rekonstrukcjami walk, uczestniczą w widowiskach lub pojawiają się na lokalnych uroczystościach. Stowarzyszenie Historyczne 10 Pułku Piechoty z Łowicza postanowiło zająć się też sportem w wydaniu retro. - Dziś biegacze mają high-life - mówią członkowie grupy.

Podczas Amatorskich Mistrzostw Polski w biegu na 1 mile członkowie Stowarzyszenia zaprezentowali cztery stroje pochodzące z 1931 roku. Były to uniformy Reprezentacji Polski, Warszawianki, Pogoni Lwów i AZS Wilno. Przypomnijmy, że w dwóch pierwszych barwach startował mistrz olimpijski Janusz Kusociński. Biegacze - rekonstruktorzy przywdziali też buty z epoki.

Stroje w całości zostały uszyte na specjalne zamówienie. Wzory znaleziono w archiwach biblioteki wojskowej.

– Na początku lat 30. stwierdzono, że w strojach panuje straszny chaos i trzeba to wszystko usystematyzować. Wprowadzono instrukcję, która mówiła jak szyć stroje, koszulkę gimnastyczną i buty. Koszulki zrobione były z bawełny o wysokiej gramaturze, bez poliestru. Buty miały trzy wersje. Sądzę, że ten model uszyliśmy jako pierwsi i po raz pierwszy od 1945 roku – mówi Piotr Marciniak ze Stowarzyszenia Historycznego im. 10. Pułku Piechoty.

Nie była to pierwsza rekonstrukcja sportowa grupy. Debiut miał miejsce w 2015 roku podczas meczu piłki nożnej Stowarzyszenia z Pogonią Lwów. Grano nie tylko w historycznych strojach, ale też starą piłką i w starych butach. Grupa zainspirowana przez dziennikarza i organizatora mistrzostw na 1 milę Tomasza Smokowskiego, postanowiła zająć się też bieganiem.

– Bardzo nam się spodobał ten pomysł, bo lekka atletyka na początku lat 30. ubiegłego wieku była częścią zaliczenia Państwowej Odznaki Sportowej. Dumą dla każdego żołnierza było nosić tę odznakę – wyjaśnia Piotr Marciniak. I dodaje:

– Urokiem tego co robimy jest to, że możemy mówić o tym jak wyglądał sport przed wojną. Możemy oddać też hołd takim zawodnikom jak Janusz Kusociński czy jego główny rywal - Józef Nojj. Obaj byli wielkimi zawodnikami i wielkimi ludźmi.

Samo uszycie strojów z 1931 roku nie było łatwym zadaniem, ale z pomocą życzliwych osób udało się.

– Nie ma już tkanin z tamtych czasów. Tamta bawełna była bez domieszki, ale udało nam się znaleźć firmę, która zrobiła nam dobre jakościowo repliki. Następnie trzeba było przenieść herby – wspomina Piotr Marciniak. – Kolejną kwestią było znalezienie wykonawcy butów. Nikt się nie chce się podjąć uszycia czterech par butów, bo bardziej opłacalna jest masowa produkcja w Chinach. Wszystko jednak zrobiliśmy w półtora tygodnia. Działaliśmy szybko, od słów do czynów. Szewc którego znalazłem powiedział, że nas podziwia i zrobi nam te buty. Zaznaczył też, że jesteśmy „świrami. Ale tak jak jedni oddają hołd pod pomnikami, my chcemy to robić sportem – opowiada nasz rozmówca.

Jak usłyszeliśmy, przedstawicieli Stowarzyszenia Historycznego 10. Pułku Piechoty spotkać będzie też można na kolejnych imprezach biegowych. Póki co pokonywali odcinki po 400 metrów. Nasz rozmówca mówi, że trudno będzie zmierzyć się na długim dystansie jak Janusz Kusociński.

– Przebiec 10 km w tych butach to może być trudną sprawą. Wydaje mi się, że kiedyś ludzie byli bardziej zahartowani. Zresztą to były jedyne buty, jakie mieli do dyspozycji. Pęknięcia skóry to musiała być rzecz naturalna. Głupio to mówić w czasach, gdy buty są szyte pod nogę biegacza, kładzie się nacisk na amortyzację itd. Wtedy sam fakt posiadania butów do biegania był zaszczytem. Największym było chyba reprezentowanie klubu wojskowego. Kusociński dopiero jak przeszedł z Sarmaty do Warszawianki, otrzymał porządny strój. Naszym działaniem pokaujemy, że teraz biegacze mają high-life... – puentuje Piotr Marciniak.

Relacja z jednego z historycznych meczów Stowarzyszenia: reprezentacja Łowicza kontra reprezentacja Polski (stroje z 1924-1927):

RZ


Industrialny Bieg Hutnika za nami. Charakter uczestników hartował się jak stal

$
0
0

W niedzielę, 8 października na terenie Huty ArcelorMittal Warszawa na Bielanach odbył się pierwszy w Warszawie industrialny przeszkodowy Bieg Hutnika. Wydarzenie uświetniło 60-lecie Huty Warszawa oraz klubu sportowego Hutnik Warszawa. Trasa biegu prowadziła po terenie huty m.in. przez halę czynnej Walcowni. Dzieci bawiły się na specjalnie dla nich przygotowanym Biegu Hutniczka. Łącznie w imprezie wzięło udział ponad 300 uczestników.

Organizatorzy Biegu Hutnika zadbali, aby impreza miała wyjątkowy, industrialny klimat. Uzyskali ten efekt prowadząc trasę biegu przez tereny, na których kiedyś stały hale produkcyjne oraz obecną, nowoczesną Hutę ArcelorMittal Warszawa. Bieg odbywał się na dystansie około 6 kilometrów. Uczestnicy zmagali się z ponad 30 przeszkodami naturalnymi i tymi specjalnie przygotowanymi przez organizatorów.

Na trasie biegu nie zabrakło wysokich ścian, rowów wypełnionych wodą, zasieków z drutu kolczastego, i oczywiście błota. W opinii uczestników najciekawszą częścią trasy był odcinek prowadzący przez czynną część huty, gdzie zawodnicy pokonywali takie nietypowe przeszkody jak kozioł oporowy czy tunele z kręgów stalowego drutu. Specyficzny hutniczy klimat uczestnicy mogli poczuć biegnąc przez halę Walcowni prętów jakościowych i żebrowanych, gdzie uczestnicy byli dopingowani przez…. pracujących tam hutników. Dotarcie do mety biegu zawodnikom mocno utrudniała żywa przeszkoda, w rolę której wcielili się zawodnicy z drużyny futbolu amerykańskiego „Warsaw Sharks”.

– Klub Hutnik Warszawa i Hutę Warszawa łączy 60-letnia historia pełna wzlotów i upadków. Tak jak podczas biegu przeszkodowego konieczna jest współpraca by dotrzeć do mety, tak i my staramy się wspólnie dawać jak najwięcej emocji i powodów do radości warszawskim hutnikom i mieszkańcom Bielan. Cieszymy się, że organizując Bieg Hutnika mogliśmy przybliżyć wszystkim uczestnikom naszą historię, aktywnie świętując nasz jubileusz. Uśmiechy zawodników na mecie, zarówno tych starszych jak i tych najmłodszych bawiących się podczas Biegu Hutniczka, świadczą o tym, że pomysł z organizacją biegu przeszkodowego na terenie Huty ArcelorMittal Warszawa był strzałem w dziesiątkę! – powiedział Maciej Purchała, prezes klubu Hutnik Warszawa.

Najszybciej z wymagającą i błotnistą trasą Biegu Hutnika poradził sobie Kacper Kąkol, który na metę dotarł w czasie 39:06. Zwycięzca to wielokrotny zwycięzca Runmageddonu i innych prestiżowych biegów przeszkodowych. Na drugim miejscu z czasem 41:15 rywalizację ukończył Wojciech Wojtyszyn a na trzecim miejscu przybiegł Paweł Szczepaniak (44:59).

Wśród kobiet również tryumfowały zawodniczki z sukcesami w innych biegach ekstremalnych. Najszybsza okazała się Joanna Zmokła, która z trasą poradziła sobie w czasie 54:01. Drugie miejsce zajęła Izabela Miłosz (54:40) a na trzecim miejscu finiszowała Ilona Brusiło (56:06).

Klasyfikację drużynową wygrała ekipa xRunners z łącznym czasem 3:17:26. Na drugim miejscu uplasowała się drużyna Husaria Race Team (3:25:53) a na najniższym stopniu podium stanęła ekipa Off-road Runners Benefit Systems (03:29:36).

mat. pras.


Biegowy wrzesień Renaty Grabskiej. „Jestem zadowolona”

$
0
0

W Krynicy-Zdroju po raz ósmy mieliśmy okazję pobiegać i porozmawiać z gwiazdami sportu. PKO Festiwal Biegowy znów objął 3 dni zabawy i rywalizacji, każdy mógł wybrać swój dystans i aktywności.

W ponad 30 konkurencjach wystartowało ponad 8 tys. biegaczy. Ja wybrałam Życiową Dziesiątkę, podczas której odbywały się Mistrzostwa Polski Weteranów, oraz Konspol Półmaraton.

W Mistrzostwach Polski Weteranów (zdjęcia z finiszu w Muszynie) zdobyłam tytuł Mistrzyni Polski w kat. 65-69 z czasem 50:04.

W półmaratonie, czasem 2h03 zajęłam czwartą pozycję w kategorii K-50. Jestem bardzo zadowolona. I chyba nie tylko ja, sądząc po opiniach. Do zobaczenia w 2018 r!

Tuż po festiwalu wystartowałam w Przemyślu, w 5. Przemyskiej Dysze. To impreza popularyzująca masowe bieganie w mieście, promująca miasto i region, promująca zdrowy styl życia i integrująca pokolenie mieszkańców miasta.

Wystartowało aż 565 biegaczy, w tym 161 kobiet. Zwyciężyli Maria Słowik z AZS AWF Kraków, z czasem 35:35. Wśród mężczyzn - Szymon Kulka z Ropy, z czasem 30:50. Ja zajęłam pierwsze miejsce w K-60, z czasem 50:50. Impreza zorganizowana profesjonalnie, tak jak oczekiwałby tego biegacz. Polecam!

29 września pobiegłam w Mielcu, w 23. Ogólnopolskim Biegu Ulicznym, na dystansie 3km. Jest to bieg o tyle ciekawy, że organizowany po zapadnięciu zmroku, a więc o godz. 19:30, ze startem i meta na stadionie. Bieg główny poprzedziły biegi młodzieżowe.

W biegu głównym wystartowało 159 zawodników, w tym 60 kobiet. Zwyciężyła Valeria Zinenko z Ivano-Frankowska, z czasem 9:50. Wśród panów- Volodymyr Kyts z Dynama Kijów, z czasem 8:32. Ja w K-60 zajęłam pierwsze miejsce, z czasem 15:11. Impreza poprowadzona bardzo sprawnie.

Ze sportowym pozdrowieniem

Renata Grabska z Rzeszowa, Ambasador Festiwalu Biegowego

Wydłużył Chicago Marathon o... cały dzień!

$
0
0

W poniedziałek, gdy mieszkańcy Chicago ruszyli do pracy, ulice miasta były już otwarte, bez śladu kibiców i dopingu. Maraton w Chicago dla większości jego uczestników był już wspomnieniem. Ale nie dla wszystkich.

Bieg teoretycznie zakończył się po 9 godzinach, 46 minutach i 54 sekundach, gdy 71-letni biegacz jako ostatni przekroczył linię mety. Teoretycznie, bo jeszcze w poniedziałek z trasą zmagał się Alan Robinson.

Gdy Galen Rupp przekraczał linię mety, jako pierwszy amerykański zwycięzca od 2002 r.,, z rekordem trasy i dowodem, że z powodzeniem może rywalizować z Afrykanami, Robinson miał za sobą nieco ponad 5 km biegu. Wtedy jeszcze tetraplegik, któremu rehabilitacja i ciężka praca pozwoliła odzyskać zdolność chodzenia, nie budził zainteresowania. W tłumie łatwo było przeoczyć człowieka, który został maratończykiem i ultramaratończykiem mimo, że po wypadku w 1991 r. był sparaliżowany poniżej szyi.

Pierwszy maraton na własnych nogach Robinson ukończył w 2003 r. Wtedy zabrało mu to ponad 6 godzin, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. 61-latek ma problemy z sercem, niedawno walczył z chorobą nowotworową. Z tego względu ogłosił, że tegoroczny Chicago Marathon będzie już jego ostatnim startem.

Po 10 godzinach biegu, gdy na trasie nie było już zawodników, Alan Robinson otoczony grupą ochotników nadal biegł przez stolicę stanu Illinois. O 23:00, mniej więcej po 15 godzinach na trasie, zaczęło dokuczać mu zdrowie i dał się namówić na przerwę w biegu. Wtedy miał za sobą ok. 30 km i wielką determinację, by dokończyć maraton. Jak twierdził, Bóg oczekiwał od niego sukcesu, nie mógł się więc poddać.

W poniedziałek ponownie ruszył na trasę. Nie mamy potwierdzenia, że dotarł już do mety, ale nie ma to już żadnego znaczenia. Sama próba dotarcia do mety stała się inspiracją dla innych.

IB

Źródło: WGN9TV



4F Świeradów Run: Zimny i deszczowy finał RWSB

$
0
0

Wszystkie biegi cyklu Runner's World Super Bieg są już za nami, a ostatni, finałowy, odbył się w ubiegłą niedzielę w Świeradowie-Zdroju. Był to jedyny w cyklu bieg alpejski - 4F Świeradów RUN rozgrywany na dwóch dystansach - 10 i 15 km. Dodatkowym biegiem były zawody na 2, 7 km - krótko, szybko i z wykorzystaniem izerskich run tracków. Mieliśmy też bieg o Puchar Nadleśniczego nadleśnictwa Świeradów.

Prawie 600 zawodników zgłosiło się do udziału w ostatnim biegu RWSB aby dostać ostatnią szansę powalczenia o punkty w klasyfikacji generalnej. Niektórzy zweryfikowali swoje startowe planu, patrząc z przerażeniem za okno, ale ogromna większość zdecydowała się moknąć przez 10 i 15 km.

Oprócz zwycięzców 4F Świeradów RUN nagrodzono również zwycięzców „generalki” całego cyklu.

Tak jak na ubiegłorocznym finale, pogoda zafundowała biegaczom trudne, niemal ekstremalne warunki. Na dystansie 15 km przewyższenie to 630 m, a na 10 km - 560 m. Start znajdował się przy dolnej stacji kolei SKI&SUN, a meta przy stacji górnej. Każdy finisher dostał w pakiecie startowym gratisowy zjazd wyciągiem w dół. Najpierw jednak trzeba było tę trasę pokonać - w górę i tylko w górę, choć kilka płaskich lub prawie płaskich miejsc po drodze było.

Przenikliwe zimno i padający deszcz to na pewno dodatkowe utrudnienie i tym większa była satysfakcja z wdrapania się prawie na sam szczyt Stogu Izerskiego. Linia mety od czasu do czasu ginęła w chmurach i we mgle i niektórzy w ostatniej chwili orientowali się, że to już naprawdę koniec.

Bieg na 15 km wygrał Paweł Czerniak (Karkonosz Runing Team Szkalrska Poręba) przed Radosławem Bońcem i Danielem Krasulakiem (Śląski Wrocław). Wśród kobiet najszybsza pod górę była Elżbieta Kowalewska (Epi Team) przed Pauliną Janik (Karkonosz Running Team Szklarska Poręba) i Agnieszką Górniak - Antkowiak (Oborygeni).

Na dystansie 10 km pierwsze miejsce padło łupem Tomasza Kałużnego (Enervit Yoko XC Life Team). Były reprezentant Polski w narciarstwie biegowym pojawił się na starcie RWSB 2017 pierwszy raz i nie dał szans rywalom. W tym roku Kałużny mocno postawił na biegi górskie i to nie pierwsze jego podium w mijającym sezonie. Za nim na mecie pojawił się Przemysław Tokarek (Biegambolubię Gubin), a trzecie miejsce zdobył Rafał Matyja (Huta Julia Sport Team).

Jeśli chodzi o Panie, to pierwsze miejsce przypadło Annie Więcek (Kubutek Running Team), drugie Katarzynie Ślusarczyk (Olszyna Biega), a trzecie Jagodzie Durkalec z Bolkowa.

Nie zapominamy o zwycięzcach biegu na 2700 m: w klasyfikacji open wygrywa Grzegorz Pawłowski (ZG Polkowice - Sieroszowice), drugi jest Maciej Mekitów (Velux), a trzeci Daniel Kwiatkowski (Husaria Race Team). Panie: 1. Ewa Kowalska, 2. Anita Biniecka (Tom Sport), 3. Julia Chryplewicz. Cykl Runner's World Super Bieg 2017 przechodzi do historii.

Biegowa seria odbywa się drugi sezon z rzędu i zyskuje coraz więcej zwolenników. Wszystkie górskie biegi RWSB zanotowały w tym roku znaczny przyrost liczby uczestników, którzy chcą przyjeżdżać na kolejne edycje i zabawa w biegowy cykl po prostu im się podoba. Teraz mamy czas na złapanie oddechu po długim sezonie i snucie konkretnych planów na rok 2018.

Wyniki biegu 4F Świeradów Run na dystansie 15 km zaliczane są do Ligi Festiwalu Biegowego w kat. „Najlepszy góral”.

Mat. pras / red.


Jest kalendarz MP w LA na 2018 r.

$
0
0

Potwierdziły się nasze informacje - Lublin będzie w lipcu 2018 roku gospodarzem 94. PZLA Mistrzostw Polski. Główne stadionowe mistrzostwa ugoszczą także Sieradz (U23), Włocławek (U20) oraz Bełchatów (U16). W Centrum Olimpijskim w Warszawie, podczas specjalnego seminarium, przyszłorocznym organizatorom wręczone zostały okolicznościowe nominacje.

Lublin w ostatnim czasie zmodernizował stadion, który wiele lat temu był jednym z najważniejszych obiektów polskiej lekkoatletyki. Teraz stadion Startu może pochwalić się niebieską bieżnią, zmodernizowanymi trybunami oraz solidnym zapleczem treningowym. Świeżo wyremontowany obiekt na mistrzostwa Polski zaprosi pomiędzy 20 i 22 lipca 2018 roku.

Lublin będzie gospodarzem imprezy trzeci raz w historii – poprzednio krajowy czempionat odbył się tam w czerwcu 1984 roku, a uświetnił go m.in. rekord Polski Anny Włodarczyk w skoku w dal (6.96).

Już tradycyjnie na halowe mistrzostwa zaprosi Toruń (9-11 lutego – U18 i U20; tydzień później rozegrane zostaną 62. PZLA Halowe Mistrzostwa Polski).

Nowe miasta na lekkoatletycznej mapie Polski będą gospodarzami aż trzech przyszłorocznych czempionatów. 72. PZLA Mistrzostwa Polski U20 zorganizuje Włocławek (23-25 czerwca), 35. PZLA Mistrzostwa Polski U23 odbędą się w Sieradzu (30 czerwca-1 lipca), a najmłodszych zawodników, podczas mistrzostw Polski U16, ugości Bełchatów (22 – 23 września). Województwo śląskie będzie gospodarzem ogólnopolskiej olimpiady młodzieży, która ma szansę zostać rozegrana na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Nową imprezą w polskim kalendarzu lekkoatletycznym będą mistrzostwa Polski sztafet. Na początku czerwca zawody te, połączone z rywalizacją wieloboistów, zorganizują Suwałki. W związku z tym w programach głównych mistrzostw (w Lublinie i Włocławku) nie pojawią się już biegi rozstawne.

W biegu na 10 000 m o medale mistrzostw Polski młodzieżowcy powalczą w Rudzie Śląskiej (6 maja), a seniorzy w Łomży (19 maja). Półmaratończycy spotkają się w Pile, a biegacze rywalizujący na dystansie 42 km i 195 metrów w Dębnie oraz Warszawie. Przy okazji obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości na mistrzostwa Polski w biegu na 100 kilometrów zaprosi ceniony dziennikarz sportowy Janusz Kalinowski – impreza odbędzie się w Warszawie.

17 marca 90. PZLA Mistrzostwa Polski w Biegach Przełajowych (również w kategoriach U18 i U20) odbędą się w Żaganiu – na trasie zlokalizowanej nie jak w 2016 roku na terenie wojskowego poligonu, ale w malowniczym parku w centrum miasta. Sezon zakończą zmagania przełajowców z kategorii U23 – w listopadzie zaprosi ich do siebie Namysłów.

źródło PZLA


6. Górski Bieg Niepodległości w Świerkach – świętuj na sportowo!

$
0
0

Do startu 6. Górskiego Biegu Niepodległości w Świerkach k.Ludwikowic Kłodzkich pozostały już tylko miesiąc. Na imprezę zapraszają gospodarze bardzo dobrze ocenianego w środowisku Biegu na Wielką Sowę.

11 listopada w Świerkach może być piękna polska jesień, ale i pełnia zimy. O tej porze roku niczego przewidzieć się nie da. Jedno jest pewne. Górski Bieg niepodległości się odbędzie bez względu na warunki atmosferyczne, a organizatorzy stworzą ciepłą, domową atmosferę, która uczestnikom Biegu, jak wielokrotnie przyznawali, bardzo odpowiada, a przyjeżdżają do Świerków, aby uczcić Święto Niepodległości na sportowo.

Pobiegniemy przez najpiękniejsze fragmenty Wzgórz Włodzickich, skąd przy słonecznej aurze doskonale widać Masyw Śnieżnika, Góry Bystrzyckie i Orlickie, Góry Stołowe, Wałbrzyskie, Sowie oraz Śnieżkę i Karkonosze.

Trasa bez zmian, liczy nieco ponad 10 km.

– Co prawda jest to bieg górski anglosaski, ale żadna ekstrema, przyjemny bieg po wierzchowinie Wzgórz Włodzickich z panoramicznymi widokami roztaczającymi się z każdej strony. Na trasie trzy wymagające podbiegi, a do mety z górki! Asfaltu tylko 200 m., tuż po starcie. Reszta, to czysta biegowa poezja – drogi polne i leśne, otwarta przestrzeń i płuca pełne górskiego powietrza! - wyjaśnia Edward Kozłowicz, koordynator imprezy.

– Oczywiście wbiegamy na Górę Włodzicką (758 m. n.p.m.). Start i meta zlokalizowane zostały pod budynkiem Świetlicy Wiejskiej w Świerkach, w której mieścić się będzie Biuro Zawodów. Obok parking na 100 samochodów – dodaje organizator.

Opłata startowa do 15 października to tylko 35 zł. Po tym terminie rośnie do 40 zł. Opłata na miejscu, w biurze zawodów to 50 zł.

– Warto już dzisiaj dokonać wpłaty, zawsze będzie taniej i więcej zostanie na paliwo – zachęca Edward Kozłowicz. Dodaje, że osoby po 65 roku życia są zwolnione z opłaty startowej.

Tradycyjnie każdy zawodnik po przekroczeniu linii mety otrzyma pamiątkowy medal, który podobnie jak w Biegu na Wielką Sowę, wręczać będzie Wójt Gminy Nowa Ruda pani Adrianna Mierzejewska.

Bogaty bufet końcowy, domowe ciasta, kawa, herbata, owoce, woda, izotonik, gorący posiłek, to przedostatni akcent biegowego spotkania w Świerkach. Czekaj jeszcze dekoracje i tombola (a w niej m.in. 5 pakietów startowych na 9. Bieg na Wielką Sowę).

– Co prawda informowaliśmy już na wiosnę, że powstała nowa strona internetowa Biegu na Wielką Sowę i Górskiego Biegu Niepodległości, ale jak to w życiu bywa, nie do wszystkich uczestników naszych biegów wiadomość ta dotarła.Zatem przypominamy: nowa strona, to: www.biegajwgorachsowich.pl. Tam znajdziecie wszystkie informacje dotyczące naszego biegu – zaprasza Edward Kozłowicz.

Przypominamy:

11 listopada, godz. 11:00 - Świerki k.Ludwikowic Kłodzkich - 6. Górski Bieg Niepodległości

Warto!

6. Górski Bieg Niepodległości w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

red.


Ato Boldon dziennikarzem. Komentuje...

$
0
0

Wielokrotny medalista olimpijski z Trynidadu i Tobago sprinterską karierę ma za sobą. Nie oznacza to, że nudzi się na sportowej emeryturze. Został dziennikarzem sportowym. Ostatnio komentuje.... zawody NASCAR.

Ato Boldon w swoim dorobku ma tytuł wicemistrza olimpijskiego w biegu na 100 m z 2000 roku z Sydney. Na tych samych Igrzyskach wywalczył też brąz w biegu na 200 m. W 1997 roku był mistrzem świata na „setkę”. Nabiegał życiówkę 9.86. To wciąż tylko część z jego bogatego dorobku.

W CV Boldona jest i skaza - w 2001 w jego organizmie wykryto efedrynę, za co sprinter otrzymał... naganę. Władze IAAF wytłumaczyły, że za stosowanie tego środka nie mogą nikogo zdyskwalifikować.

Rok po tamtej sprawie zawodnik został poważnie ranny w wypadku samochodowym. Winnym kraksy był pijany kierowca, z którym Boldon podróżował. Sportowiec nigdy już nie wrócił do dawnej formy. W Atenach w 2004 roku nie przebrnął nawet przez eliminacje. W 2005 roku zakończył karierę.

Ato Boldon odnalazł się jako komentator sportowy. Stacja NBC zapraszała go najczęściej w roli eksperta od lekkoatletyki, ale ostatnio był widziany m.in. Daytona czy Charlotte, podczas zawodów NASCAR. To seria największych wyścigów samochodowych w USA, ze słynnym Indy 500 w programie, a Boldon to dziś dziennikarz na etacie.

Były sprinter przyznaje, że nie zna się na wszystkich szczegółach dyscypliny. Ale docenia ten sport i uczy się go z każdą imprezą. W poniedziałki regularnie zasiada w swoim domu przed symulatorem, bo chce poczuć ten sport. Chce wiedzieć o nim coś więcej niż tylko nazwiska kierowców.

W transmisjach NBC Boldon pełni rolę tzw. guest announcer – opowiada o zawodnikach, ich sukcesach, przygotowaniach do kolejnych wyścigów, prognozuje też przebieg wydarzeń na torze. Miał już też okazję przejechać się samochodem NASCAR.

Choć za sobą ma dopiero trzy wyścigi, miał już słyszeć opinie wielu osób mówiące, zaczęli oglądać NASCAR właśnie dla jego komentarzy. Czyżby znalazł swoją truskawkę na torcie?

RZ


Kraków biegiem do kina. Pokazy filmów „Ultra” i „Biegacze”

$
0
0

W dniach 13 i 20 października, Kino Pod Baranami (Rynek Główny 27) zaprasza na wyjątkową podróż do świata biegów ekstremalnych. W programie pokazy dwóch dokumentów o ultramaratończykach: węgierskiego filmu „Ultra” Balázsa Simonyiego oraz "Biegaczy" w reżyserii Łukasza Borowskiego.

W prezentowanym podczas tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Filmowego filmie"Ultra"węgierski reżyser Balázs Simonyi przedstawia zmagania swoje oraz trzech innych uczestników Spartathlonu - morderczego wyścigu będącego symbolem pamiętnego biegu z Aten do Sparty. Film ma szansę na tegoroczną nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej dla najlepszego filmu dokumentalnego. Zarówno Simonyi, jak i Łukasz Borowski badają granice ludzkiej wytrzymałości próbując zrozumieć, co skłania ultramaratończyków do tego niebywałego wysiłku.

W „Biegaczach”Łukasz Borowski stara się dociec, jakie uczucia towarzyszą uczestnikom biegu i czy podejmowany wysiłek rzeczywiście pomaga im rozładować stres i lęki z codziennego życia. Więcej o filmie w naszej relacji z premiery obrazu: TUTAJ.

Oba filmy wyświetlane będą w oryginalnych wersjach językowych z polskimi i angielskimi napisami.

Program pokazów:

Piątek, 13 października

  • 18.00 BIEGACZE (RUNNERS) -reż. Łukasz Borowski, Polska 2017, 72’

Piątek, 20 października

  • 19.15 BIEGACZE (RUNNERS) - reż. Łukasz Borowski, Polska 2017, 72’
  • 21.00 ULTRA (ULTRA) - reż. Balázs Simonyi, Grecja/Węgry 2017, 81'

Bilety:

22 zł (normalny) | 15 zł (ulgowy)

Karnet na pokaz 20 października (2 filmy): 40 zł (normalny) | 28 zł (ulgowy). Sprzedaż Karnetów online pod adresem kasa@kinopodbaranami.pl

Mat. pras.


Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>