Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13082 articles
Browse latest View live

Misja Brus – najbardziej wspinaczkowy bieg środkowej Polski. Niedziela 5.05

$
0
0

Nie macie jeszcze planów na ostatni dzień majówki, niedzielę 5 maja? Lubicie odkrywać nieznane miejsca i biegać w dzikim, trudnym terenie? Macie odrobinę zacięcia wspinaczkowego? Jeśli odpowiedzieliście „tak” na powyższe pytania, zapraszamy na Misję Brus – najdzikszy i najbardziej wspinaczkowy bieg środkowej Polski, na dawnym łódzkim poligonie Brus.

O tej zapomnianej 150-hektarowej plamie zieleni na mapie zachodnich przedmieść Łodzi zrobiło się głośno półtora roku temu, kiedy miejskie władze przedstawiły plan sprzedaży części tego obszaru pod zabudowę i przekształcenie reszty w park. Dzięki zdecydowanym protestom łodzian udało się zachować dziki charakter Brusa, drugiego obok Lasu Łagiewnickiego „zielonego płuca Łodzi”.

Na terenie rzadko odwiedzanego, starego poligonu znajduje się powojskowa „infrastruktura” w postaci wysokich i wyjątkowo stromych wałów ziemnych, okopów, ścian, bunkrów i ciasnych tuneli. Do tego jest on porośnięty naturalnym, młodym lasem. Miejsce to jest więc wprost stworzone do urządzenia biegu terenowo-przeszkodowego. Nie trzeba nawet dodatkowych utrudnień, wystarczy dobrze wykorzystać to, co zastaniemy na miejscu. Misja Brus jest więc jedynym w swoim rodzaju, pierwotnym biegiem dla miłośników przygód i eksploracji.

Bieg będzie się składał z dwóch rund po około 4 km każda. Pierwsza z nich wystartuje w niewielkich falach. Start do drugiej natomiast odbędzie się systemem handicapowym, według czasów osiągniętych w pierwszej.

Specjalną, wpisującą się w poligonowy charakter zawodów atrakcją będzie strzelanie z paintballa na początku obydwu rund. Za każdy spudłowany strzał zawodnik wykona karne okrążenie wokół startowej polany. Mniej doświadczeni w pokonywaniu wspinaczkowych przeszkód zawsze będą mogli liczyć na pomoc współzawodników, która nie tylko nie jest zabroniona, a wręcz jest zalecana. Natomiast prawdziwy komandos przeskakuje wszystkie ściany bez ich dotykania, a prawdziwy ninja je przenika!

A oto najważniejsze przeszkody: Ruiny Strachu, Robaczywe Tunele, Nawiedzona Chata, Rzężące Chęchy, Bunkry Śmierci, Krwiożerczy Okap oraz Ściana Płaczu. Ostatnie dwie widać na filmie. Bez obaw, na Ścianie Płaczu zawieszone będą liny...

Startujemy w niedzielę 5 maja w samo południe. Regulamin zawodów można przeczytać TUTAJ.

Zapisy – TUTAJ.

Misja Brus. Witamy na najdzikszej stronie Łodzi!

KW

fot. Adam Bandel



Jubileuszowy sezon regionalnych pucharów nordic walking

$
0
0

Sezon nordic walking startuje na dobre. Już w najbliższą sobotę, 27 kwietnia zawody w  Konstancinie-Jeziornie zainaugurują Puchary Regionalne Nordic Walking. Tydzień później w Mielnie wystartuje pierwszy Puchar Polski. W tym roku Puchary organizowane są po raz dziesiąty.

Weekendowe zawody w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie to pierwszy w tym roku Puchar Regionalny. Tydzień później w Mielnie (4 maja) zawodnicy zainaugurują cykl Pucharu Polski. Impreza zawita łącznie do siedemnastu miast. Uczestnicy spróbują swoich sił na dystansach: 5 km i 10 km, a w przypadku Pucharu Polski również 21 km. Organizatorzy jak co roku zapraszają na start wyścigów wszystkich chętnych amatorów chodzenia z kijami, niezależnie od wieku, formy i zaawansowania.

– Coroczny cykl Pucharów Regionalnych i Pucharów Polski to dla pasjonatów nordic walking żelazny punkt ich wakacyjnych kalendarzy. Cieszymy się, że w tym roku możemy startować z dziesiątą, jubileuszową serią tych popularnych zawodów. Tysiące osób rywalizujących na trasach Pucharów rok w rok pokazują, że nordic walking jest dyscypliną absolutnie dla każdego – podkreśla Robert Brzeziński z Polskiej Federacji Nordic Walking, która jest organizatorem wydarzenia.

– Zapraszamy zawodników w każdym wieku. Rodzice mogą zabrać ze sobą dzieci, dla których mamy przygotowaną specjalną trasę, dostosowaną do ich możliwości. Do udziału zachęcamy również osoby z niepełnosprawnościami, którym zapewniamy odpowiednie warunki na trasie wyścigów – podkreśla organizator.

Zeszłoroczna edycja Pucharów Nordic Walking odwiedziła łącznie 15 miast i przyciągnęła ponad 5 000 zawodników.

Oprócz rywalizacji impreza ma również charakter edukacyjny. Jak pokazuje raport Santander Consumer Banku „Marsz po długie życie”, jedynie co czwarty Polak chcący zadbać o swoje zdrowie decyduje się na uprawianie sportu. – Angażując się w inicjatywy takie, jak Puchary Polski i Puchary Regionalne oraz Akademię Zdrowia Santander Consumer Banku chcemy rok w rok przyczyniać się do odwracania tego trendu – mówi Joanna Ożóg, koordynatorka akcji z ramienia Santander Consumer Banku.

Puchary Regionalne odbędą się w tym roku kolejno w dziewięciu miejscowościach: Konstancinie-Jeziornie, Białym Borze, Polańczyku, Włocławku, Tarnowskich Górach, Jarosławcu, Wągrowcu, Skrwilnie i Śremie. Wszystkie osoby chcące wziąć udział w Pucharach muszą najpierw zarejestrować online na stronie internetowej cyklu (link poniżej).

Zapisy będą prowadzone również na miejscu bezpośrednio przed każdym z wiścigów od godziny 9.00 do 10.30. Każdy ze startujących może wybrać, czy chce przystąpić do konkurencji indywidualnie czy drużynowo. Rywalizacja dzieci, które nie ukończyły ósmego roku życia, odbywa się na 400 metrowej trasie Mini Nordic Walking.

Z kolei seria organizowanych przez Polską Federację Nordic Walking Pucharów Polski po Mielnie odwiedzi siedem kolejnych miejscowości: Wejherowo, Kolbuszową, Legnicę, Polanicę-Zdrój, Osielsko, Potęgowo i Hajnówkę. Na uczestników zawodów w Mielnie czeka specjalna atrakcja. Rozgrywkę odwiedzi Justyna Kowalczyk, która pełni rolę ambasadorki Akademii Zdrowia Santander Consumer Banku. Będzie więc możliwość odebrania pucharu od jednej z największych gwiazd polskiego sportu.

Więcej informacji: www.pucharpolskinw.pl

mat. pras.


Elita 18. PZU Cracovia Maratonu zaprezentowana. Cel - rekordy!

$
0
0

To może być najszybsza edycja Cracovia Maratonu w historii. Na starcie stanąć mają zawodnicy i zawodniczki, którzy wygrywali już prestiżowe biegi. Cel jest jasny – rekordy trasy.

Jeszcze pięć lat temu wygraną w stolicy Małopolski dawały takie wyniki jak 2:15:17 i 2:38:06 wśród pań. To już jednak melodia przeszłości. Impreza ubiega się o srebrną odznakę IAAF, dlatego też i poziom sportowy jest wyższy - w rywalizacji mężczyzn zobaczymy aż dziewięciu zawodników z rekordami życiowymi poniżej 2:10:00. Dziesiąty będzie zającem do 30. kilometra.

Mężczyźni

Najlepszy czas w zaproszonej stawce posiada Kenijczyk Philip Sanga Kimutai - 2:06:07 z 2011 roku. Choć było to dawno, to zawodnik wciąż potrafi biegać szybko, co pokazał w dwa lata temu w Hanowerze, zajmując drugie miejsce z rezultatem 2:10:07.

Jego najgroźniejszym rywalem powinien być rodak - Cyprian Kotut, który trzy lata temu wygrał w Paryżu z czasem 2:07:11. Łatwo skóry nie odda inny Kenijczyk - Philip Kangogo, posiadający wynik 2:08:16 z Barcelony z 2015 roku.

Do tego trójbiegu powinien się włączyć Japończyk Kentaro Nakamoto, którego najlepszy wynik w karierze to 2:08:35 z maratonu Beppu-Oita. Zajął wtedy drugie miejsce, za słynnym Yukim Kawauchim, który ustanowił wówczas rekord trasy. Japoński maraton Nakamoto wygrał w 2017 roku, gdy uzyskał wynik 2:09:32.

Na starcie stanąć ma też Kenijczyk reprezentujący Francję - Abraham Kiprotich. Zawodnik ten posiada rekord życiowy 2:08:33 z Deagu z 2013 roku, ale też dopingową przeszłość. W 2014 roku został zawieszony na 2 lata za stosowanie EPO. Zakazaną substancję wykryto u niego po maratonie w Stambule, który zresztą wygrał z rezultatem 2:12:28. Mimo wpadki, rok temu Kiprotich wrócił na tamten maraton i zajął trzecie miejsce z czasem 2:10:55.

Jedynym Polakiem w elicie jest Jakub Szymankiewicz, który posiada rekord życiowy 2:22:31, a jego największym osiągnięciem jest trzecie miejsce podczas maratonu w Lipsku. Nawet jeśli organizatorzy chcieliby zaprosić krajowych biegaczy, to... nie ma kogo. Tego samego dnia w Białogardzie odbywają się Mistrzostwa Polski na 10 000 m, gdzie będzie część długodystansowców. Rekordzista Polski - Henryk Szost startuje w niedzielę Londynie, a inni czołowi maratończycy są już po mistrzostwach kraju rozgrywanych w Warszawie.

Start w Krakowie zapowiedział też dominator biegów ulicznych w Krakowie Adam Czerwiński, który jednak nie znalazł się w składzie elity. Do startu podchodzi bardzo ambitnie.

Kobiety

Najlepszy wynik w zapowiedzianej stawce posiada Etiopka Askale Magarsa Tafa - 2:21:31, tyle że uzyskała go w 2008 roku w Berlinie. Jej dorobek jest imponujący, bo w przeszłości wygrywała m.in. w Dubaju, Paryżu czy Mediolanie. Stawała też na podium w stolicy Niemiec i Wielkiej Brytanii. To nie będzie jej pierwszy start w Polsce. W 2014 roku podczas ORLEN Warsaw Marathon zajęła szóste miejsce z czasem 2:39:09.

Poniżej 2:30:00 biegało w sumie 7 zawodniczek, które w niedzielę zjawą się pod Wawelem. Jednak walka o wygraną powinna toczyć się między Kenijkami Eunice Jeptoo, której życiówka to 2:26:13 z 2016 z Eindhoven, a Gladys Kipsoi, która posiada wynik 2:27:32 z ubiegłego roku z Houston.

Do ścisłego grona faworytek można zaliczyć też doświadczoną Białorusinkę Nastassia Ivanową - zwyciężczynię ORLEN Warsaw Marathon z 2017 roku. W Krakowie pobiegnie też Katharina Heinig - mistrzyni Niemiec z 2017 roku, której rekord życiowy to 2:28:34.

O wysokie miejsca walczyć będą dwie Polki o zbliżonych życiówkach: Angelika Mach (2:37:13 z 2016 r.) i Anna Szyszka (2:37:47 z 2015 r.). Organizatorzy skorzystali nieco na problemach obu zawodniczek. Pierwsza miała wystartować w ORLEN Warsaw Marathon, ale z powodu choroby musiała przełożyć termin startu. Druga wystartowała w stolicy, ale z trasy zeszła ok. 22. kilometrze. Teraz szuka kolejnej szansy na udany start wiosną.

- Decyzje o stracie w maratonie w Krakowie podjęłam dosyć późno, bo już w trakcie przygotowań po półmaratonie w Wiązownie. Przedłużające się przeziębienie i kaszel sprawiły, że potrzebowałam więcej czasu aby dojść do siebie. Z przygotowań jestem w miarę zadowolona, bo ile mogłam to tyle zrobiłam. Zawsze przed startem pojawiają się wątpliwości, że mogło się zrobić więcej, lepiej, szybciej. Ale staram się o tym nie myśleć. Chciałabym pobiec po prostu "swoje". Bez żadnej presji na wynik - powiedziała nam Angelika Mach, dla której będzie to pierwszy start w Cracovia Maratonie.

Przypomnijmy, że rekordy imprezy to 2:11:26 z 2009 roku w biegu mężczyzn i 2:28:14 w rywalizacji kobiet z 2011. Na zawodników którzy rozprawią się z tym wynikiem przygotowano premie finansowe w wysokości 10 tys. zł. Dodatkowe gratyfikacje czekają też za złamanie 2:10:00 u mężczyzn i 2:27:14 w biegu kobiet. Przewidziane są też nagrody w kategorii „Najlepszy Polak” i „Najlepsza Polka” - po 5 tys. zł.

18. PZU Cracovia Maraton mierzy wysoko. Trzykrotny zwycięzca... tylko zającem!

18 PZU Cracovia Maraton odbędzie się 28 kwietnia. Start o 9. Transmisja na żywo: TUTAJ.

Obszerna relacja z Krakowa jeszcze w weekend w naszym portalu.

18. PZU Cracovia Maraton - elita mężczyzn

  • Philip Sanga Kimutai (KEN) - 2:06:07
  • Cyprian Kotut (KEN) - 2:07:11
  • Philip Kangogo (KEN) 2:08:16
  • Abraham Kiprotich (FRA) - 2:08:33
  • Kentaro Nakamoto (JPN) - 2:08:35
  • Hassane Ahouchar (MAR) - 2:08:47
  • Josephat Letting (KEN) - 2:09:33
  • Gosha Girma Tefera (ETH) - 2:09:36
  • Wycliffe Biwot (KEN) - 2:09:55
  • Khalil Lamciyeh (MAR) - 2:11:58
  • Mark Kibiwott Kangogo (KEN) - 2:14:08
  • David Kiprono Metto (KEN) - 2:11:10
  • Demeke Kasaw (ETH) - 2:15:46
  • Jaouad Kallouz (MAR) – 2:12:39
  • Paul Maina Theury (KEN) – 2:11:22
  • Hammington Cherop (KEN) - 2:16:41
  • Jakub Szymankiewicz (POL) - 2:22:31
  • Emanuel Kemboi (KEN - debiut
  • Dominic Mibei (KEN) - debiut
  • Cosmas Kyeva (KEN) - 2:09:57 (pacemaker)

Elita kobiet:

  • Askale Magarsa Tafa (ETH) - 2:21:31
  • Eunice Jeptoo (KEN) - 2:26:15
  • Gladys Kipsoi (KEN) - 2:27:32
  • Nastassia Ivanova (BLR) - 2:27:24
  • Katharina Heinig (GER) - 2:28:34
  • Natalia Leonkowa (UKR) - 2:28:58
  • Olga Kotowska (UKR) - 2:29:13
  • Olga Skrypak (UKR) - 2:30:35
  • Julia Adrejewa (KGZ) - 2:30:58
  • Bojana Bjeljac (CRO) - 2:31:26
  • Kenza Dahmani (ALG) - 2:33:21
  • Angelika Mach (POL) - 2:37:13
  • Anna Szyszka (POL) - 2:37:47
  • Wiktoria Kapilna (UKR) - 2:35:55
  • Olesia Smowczenko (MDA) - 2:39:15
  • Demitu Hawas (ETH) - debiut

RZ


Rekordzista świata w półmaratonie i jeden z faworytów Maratonu Londyńskiego zawieszony!

$
0
0

Jak grom z jasnego nieba na kibiców i uczestników niedzielnego Virgin Money London Marathon spadła wiadomość o zawieszeniu w prawach zawodnika jednego z faworytów imprezy, rekordzisty świata w półmaratonie Abrahama Kiptuma.

Padł rekord świata w półmaratonie! [WIDEO]

Jak poinformował Komitet ds. Integralności Lekkiej Atletyki IAAF, u Kenijczyka wykryto nieprawidłowości w paszporcie biologicznym, co oznacza złamanie przepisów antydopingowych. Zawodnik legitymujący się życiówką 2:04.16 został wycofany z niedzielnego biegu i opuścił już Wyspy Brytyjskie.

– Prowadzimy jasną politykę - zero tolerancji dla dopingu. Maraton Londyński jest częścią cyklu Abott World Marathon Majors. Ostatnio ogłosiliśmy przełomowy, szeroki program kontroli zawodników oparty na wywiadzie. Ta sytuacja pokazuje, że program działa. Oszuści zostaną złapani, nie ma dla nich miejsca w maratonach – oświadczył Hugh Brasher, dyrektor Virgin Money London Marathon, cytowany w oficjalnym oświadczeniu po wykluczeniu Kiptuma z niedzielnej rywalizacji.

To nie Bond, a doping to błąd. Agenci na tropie oszustów w „majorsach”

źródło: Virgin Money London Marathon


Xavier Thevenard wygrywa skrócone Ultra-Trail Mount Fuji. Polacy jeszcze biegną

$
0
0

Góra Fuji kolejny raz okazała się niegościnnym miejscem dla biegaczy. 2400 zawodników wystartowało w deszczowych, chłodnych i mglistych warunkach. Biegacze ślizgali się na błocie, marzli, a pogoda wcale się nie poprawiała. W końcu pojawił się komunikat, że ze względu na możliwe oblodzenia i śnieg, trasa zostanie skrócona.

Tymczasem rywalizacja rozpoczęła się od pierwszych kilometrów. Wszystko wskazywało na to, że miejsca na podium podzielą między: siebie trzykrotny zwycięzca UTMB Xavier Thevenard, drugi zawodnik Hong Kong 100 Jing Liang i trzeci zawodnik Oman by UTMB z 2018 Aleksej Tolstenko. W różnej kolejności ta trójka prowadziła bieg niemal do końca, jednak w końcówce wyścigu to Rosjanin był najwolniejszy i nie utrzymał trzeciego miejsca.

Bieg, z czasem 19:36:26 wygrał Xavier Thevenard, który pogodowe zawirowania nazwał ciekawym doświadczeniem.

Ponad godzinę straty miał do niego Chińczyk Jing Liang, który na metę przybiegł z czasem 20:39:38.

Męskie podium uzupełnił Amerykanin Loren Newman z wynikiem 20:40:14.

Wśród pań na wczesnym etapie biegu pozycję liderki objęła Hiszpanka Sylvaine Cussot, jednak szybko została zmieniona przez Fuzhao Xiang. Druga zawodniczka Hong Kong 100 nie odpuściła już do końca biegu i metę przekroczyła z czasem 24:20:00.

Na kolejną biegaczkę Australijkę Lou Clifton trzeba było poczekać ponad półtorej godziny. Podium dopełniła Kaori Asahara. Jedyna przedstawicielka gospodarzy na podium uzyskała czas 25:55:53.

W biegu wystartowało również 6 Polaków. Pięciu z nich jeszcze zmaga się z trasą. Paweł Timofiejuk zszedł z trasy koło 51. kilometra.

Wyniki na żywo: TUTAJ

IB


4. Bieg Muszynianki – tylko 5 km, a sześciu zwycięzców! [WYNIKI, ZDJĘCIA]

$
0
0

Anna Bodziony z Nowego Sącza i Rafał Sułkowski z Limanowej najszybszymi uczestnikami 4. Biegu Muszynianki – trzeciej rundy Grand Prix Małopolski w sezonie 2019. Przełajową, 5-kilometrową trasą wytyczoną na terenach Centrum Rekreacji i Sportu Zapopradzie w Muszynie pobiegło blisko 180 osób.

Zanim biegacze ruszyli na trasę, wybrzmiało gromkie sto lat. Solenizantem był Marek Tokarczyk, dyrektor sportowy TAURON Festiwalu Biegowego, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci sądeckiego biegania, z setkami startów na krótszych i dłuższych dystansach. Wszystkiego najlepszego Marku!

Bieg open - zaliczany do Grand Prix Małopolski - to przede wszystkim zacięta rywalizacja Anny Bodziony z Patrycją Świerczek (19:31 vs. 19:32). Na mecie obie zawodniczki dzieliły metry! Podium Dopełniła Katarzyna Kmieć (20:26).

Bieg mężczyzn rozstrzygnął na swoją korzyść Rafał Sułkowski (17:10), przed Jakubem Burghardtem (17:28) i Mariuszem Szkaradkiem (17:42).

Tradycyjnie rywalizacja o nagrody - 300, 200 i 100 zł dla pierwszych trójek - toczyła się w kategoriach wiekowych: 18-29 lat, 30-49 lat i 50+. Wygrywali Marcelina Gaborek i Rafał Sułkowski (16-29), Anna Bodziony i Jakub Burghardt (30-49) oraz Ewa Pałuzewicz i Ryszard Pudzisz (50+).

Pełne wyniki:TUTAJ

Bieg główny poprzedziły zmagania dzieci na dystansach 400m i 1 km. Wygrywali Wiktoria Wolanin i Maciej Kuraś oraz Jakub Tokarczyk i Magda Skalniak– cała czwórka reprezentuje klub UKS Muszyna. Wychowawcy, Panu Andrzejowi Gackowi gratulujemy uzdolnionej młodzieży!

4. Bieg Muszynianki był trzecią rundą Grand Prix Małopolski w sezonie 2019. Kolejna eliminacja cyklu już 19 maja w Starym Sączu – 6. Bieg Sądeczan z Kryniczanką. Na start zgłosiło się już blisko 200 osób – zapisy trwają TUTAJ.

Partnerem tytularnym 4. Biegu Muszynianki jest Muszynianka – producent naturalnej wody mineralnej.

red.

wsp. Muszyna w Necie

foto / wideo: Artur Królikowski / Kamila Laskowska


6. Ultramaraton Podkarpacki: Koronny dystans dla Bereznowskiej i Kota [WYNIKI]

$
0
0

Ultramaraton Podkarpacki to jedna z niewielu w Europie imprez z dystansem maratonu+ ze startem i metą w centrum dużego miasta. Biega się tu na trzech dystansach – 115, 70 i 50 km, z przewyższeniami odpowiednio 1804, 1348 i 852 m. Zasadniczą trasę poprowadzono tu w większości żółtym szlakiem turystycznym wokół miasta, drogami i ścieżkami, wśród pól i łąk.

Impreza udanie łączy więc bieganie po asfalcie i terenie, ściągając na start specjalistów obu dyscyplin. Wśród 300 zawodników, którzy stawili się dziś o poranku na rzeszowskim Rynku byli m.in. Patrycja Bereznowska– mistrzyni świata w biegu 24-godzinnym i mistrzyni krynickiego Iron Run z 2016 r., czy Paweł Żuk– rekordzista kraju m.in. w biegu 1000-milowym, biegu 1000-kilometrowym oraz w biegu 10 dobowym. Oboje wystartowali na najdłuższym dystansie.

Na 115 km pobiegł też Radosław Ślaski, mistrz Iron Run w kategorii 40+ lat w ostatnich dwóch edycjach tej konkurencji, czy też Rafał Kot – triumfator ostatniej edycji 240-kilometrowego Biegu 7 Szczytów. O ile Kot debiutował w Rzeszowie, Bereznowska i Ślaski to stali bywalcy imprezy. Oboje wygrywali już nad Wisłokiem (115 km i 70 km), a w 2016 r. Patrycja zajęła drugie miejsce w klasyfikacji open (!), tracąc tylko 4 minuty do Andrzeja Zyskowskiego. Oboje znów mieli chrapkę na wygraną.

Warunki do biegania na Podkarpaciu były dziś bardzo dobre – ok. 16-18 stopni Celsjusza, pełne zachmurzenie. Lekka mżawka, która kilkukrotnie towarzyszyła biegaczom na trasie tylko pomagała w szybkim pokonywaniu kolejnych kilometrów i samej rywalizacji.

Patrycja Bereznowska prowadziła już na punkcie serwisowym w Tyczynie. Na kolejnym punkcie - Grzybek - ambitnie goniąca ją reprezentantka gospodarzy Justyna Gwizdak do kilku sekund zniwelowała ponad dwuminutową stratę...

... ale już w Zgłobieniu Bereznowska była szybsza od rywalki już o ponad 5 minut.

W drugiej części dystansu, przemierzając Zabłocie, Głogów Małopolski czy Nową Wieś, Patrycja Bereznowska powiększała dystans nad rywalką. Na mecie przewaga naszej mistrzyni świata nad Justyną Gwizdak zamknęła się w ponad 43 minutach. minutach. Bereznowska przecięła metę jako piąta zawodniczka open!

Podium uzupełniła Kamila Wróbel, koordynatorka parkrun Rzeszów.

Rywalizacja mężczyzn na 115 km to piękny trójmecz Radosława Ślaskiego, Rafał Tylka i Rafała Kota. Panowie tasowali się przez kilkadziesiąt kilometrów.

Na półmetku w Zgłobieniu stawkę prowadził jeszcze Strzyżowianin – i to o blisko 3 minuty nad Kotem, ale na mecie to ten drugi był najszybszy. W drugiej części biegu Rafał Kot nie tylko odrobił stratę do lidera, ale i wypracował 6 minut i 22 sekundy przewagi nad Ślaskim!

Rafał Tylek zszedł z trasy przed Zgłobieniem. Wykorzystał to ustronianin Michał Kiecoń, kompletując podium najważniejszego biegu 6. Ultramaratonu Podkarpackiego.

Na 70 km wygrywali Elżbieta Telesz (7:14:17) i Tomasz Białowąs (6:02:09).

Na 50 km wygrywali Adrianna Czyżowska (4:49:59) i Marcin Kruba (3:57:28).

Na mecie na uczestników imprezy czekały m.in. pamiątkowe EKOmedale.

Wyniki:

UP 115 km:

1. Patrycja Bereznowska – 12:02:04
2. Justyna Gwizdak - 12:45:37
3. Kamila Wróbel - 13:41:20

1. Rafał Kot – 11:06:09
2. Radosław Ślaski – 11:12:31
3. Michał Kiecoń – 11:40:42

UP 70 km:

1. Elżbieta Telesz – 7:14:17
2. Sabina Zięba - 7:21:05
3. Justyna Janus - 7:51:27

1. Tomasz Białowąs – 6:02:09
2. Daniel Kokot - 6:17:40
3. Robert Pasieczny - 6:22:40

UP 50 km:

1. Adriana Czyżowska – 4:49:59
2. Katarzyna Konkel – 5:01:15
3. Anna Kapica – 5:12:43

1. Marcin Kruba - 3:57:28
2. Adam Skorek - 3:58:03
3. Arkadiusz Bereś - 4:04:21

Pełne wyniki: TUTAJ

red.

fot. Organizator


Bieg Dookoła ZOO zaskoczył frekwencją [ZDJĘCIA]

$
0
0

Po pięciu latach przerwy do kalendarza imprez powrócił Bieg dookoła ZOO w Warszawie. Dla jednych to impreza kultowa, dla innych już zupełnie nowa. Wydarzenie odbywało się w nietypowej scenerii pośród wybiegów dla zwierząt. Nietypowe były też stroje części uczestników. Na starcie stanęły m.in. zebry, żyrafa czy flaming.

W biegu wzięło udział blisko 600 osób, z czego ponad połowa wystartowała na dystansie 10 km. Limit uczestników organizator ustalił na poziomie... 5000 osób. Dla porównania, w ostatniej edycji rozegranej w 2014 roku finiszowało 823 biegaczy i to tylko na głównym dystansie (limit 1000 osób).

W tym roku nowością było wprowadzenie biegu towarzyszącego na 5 km. Pewnym zmianom uległa też sama trasa. Biegacze ruszali z Wybrzeża Helskiego, a kończyli zmagania w Parku Praskim. Wbrew obawom, mieszkańcy ogrodu nie zwracali uwagi na biegaczy, a Ci nie zakłócali zoologicznego miru.

Mimo upływu lat nie zmieniła się luźna atmosfera zawodów. Wielu biegaczy popisało się kreatywnością. Dzięki temu różne gatunki zwierząt można było zobaczyć nie tylko na wybiegu, ale też na samej trasie.

- W takim stroju i w takiej ekipie na pewno szybciej pokonam trasę. Bieganie może zmęczyć. Ale łącząc to z zabawą takie imprezy stają się dużo przyjemniejsze - mówił przed startem Tomek ps. „Mały”, poprawiając swój strój żyrafy.

- To będzie nasza pierwsza przebieranka, ale chyba nie ostatnia. Stroje pomogła nam zrobić nasza krawcowa, którą mamy w drużynie. Ona nie biegnie ale nam kibicuje. To ważna rola tak samo jak bieganie - dodał z uśmiechem Jacek ps. „Mol”, przypinając numer startowy do stroju flaminga.

Przed organizatorami stołecznego biegu trudne zadanie, bo znów muszą walczyć o względu biegaczy. Przez pięć lat w polskim bieganiu sporo się zmieniło i doszło do pewnej wymiany pokoleniowej biegaczy. Spora grupa już nie pamięta imprez rozgrywanych w latach 2009-2014 (jedna z edycji odbyła się też w Gdańsku).

Przypomnijmy, że Bieg Dookoła ZOO cieszył się dużym powodzeniem. Pakiety na piątą edycję rozeszły się w 13 minut. Limit wynosił wtedy 1000 osób. Na liście zwycięzców można znaleźć też takie postaci jak maratończyk Mariusz Giżyński (2010), Marcin Fudalej (2012), który dziś jest menedżerem wielu czołowych polskich biegaczy, oraz medalista mistrzostw Polski Radosław Kłeczek (2014), który za sobą ma już wyczynową karierę i dziś trenuje innych.

Tym razem w biegu na 5 km wygrali Jacek Wichowski (14:54) i Hania Kaźmierczak (21:02). Na 10 km zwyciężyli Dominik Kuźmicz (37:33) i Lucyna Śliż (42:44). Pełne wyniki: TUTAJ

Uczestnicy imprezy wsparli Fundację Panda działającą przy warszawskim ZOO. Bilans wcześniejszych edycji to 70 tys. zł, za które zbudowano między innymi domki dla bocianów.

RZ



"Po wynik". W niedzielę Mistrzostwa Polski na 10 000m

$
0
0

Po zaledwie trzech latach Mistrzostwa Polski w biegu na 10 000 m wracają do Białogardu. Zapowiada się nie tylko zacięta walka o medale, ale też o dobre rezultaty. Na starcie stanie krajowa czołówka.

Mężczyźni

W biegu mężczyzn przed szansą zdobycia trzeciego medalu MP na 10 000m stanie Tomasz Grycko. Zawodnik Blizy Władysławowo rok temu wygrał w Łomży uzyskując czas 28:56.81, co jest jego rekordem życiowym. Dobrze też wspomina Stadion Miejski w Białogardzie. W 2016 roku zdobył tam pierwszy złoty medal, pokonując Adama Nowickiego. Teraz liczyć ma się nie tyle miejsce na podium, co bardzo dobry rezultat.

- Plan jest prosty. Bieg na wynik, nie na medale. Jest grupa, która biegnie na wynik w granicach 28:40. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Stadion w Białogardzie jest świetnym miejsce do szybkiego biegania - powiedział nam Tomasz Grycko, który - przynajmniej do niedzieli - może się tytułować mistrzem Polski.

Jednym z biegaczy, który chce się włączyć do walki o medale i wyniki jest Krystian Zalewski – wicemistrz Europy w biegu na 3 000 m z prz., wielokrotny mistrz kraju w biegu na 3 000 m z prz. I 5 000 m. Jego rekord życiowy na 10 000 m to 29:54.65, ale uzyskał go w 2011 roku, jeszcze jako młodzieżowiec.

Zawodnik UKS Barnim Goleniów jest ostatnio w dobrej formie, co udowodnił m.in. bardzo udanym debiutem w półmaratonie (1:02:34 w Gdyni). Pomóc w uzyskaniu dobrego czasu ma mu klubowy kolega Michał Rozmys - specjalista od średnich dystansów i medalista Młodzieżowych Mistrzostw Europy na 1500 m, który będzie pacemakerem.

W zgłoszonej stawce jest też Adam Nowicki, który na 10 000 m wywalczył już trzy srebrne medale i jeden brązowy. Niedawno zawodnik MKL Szczecin stanął na podium mistrzostw kraju w maratonie, poprawiając życiówkę o prawie 4 minuty (2:13:28). Teraz będzie chciał poprawić swój wynik na „dychę” (29:12.85 -red).

Groźny powinien być też 23-letni Kamil Karbowiak, którego najlepszy wynik w karierze to 29:51.83. Zawodnik Kotwicy Brzeg nie tak dawno przegrał w Warszawie Bieg Oshee na 10 km z Tomaszem Grycko, ale tylko o 3 sekundy.

Poniżej 30 minut z zapowiedzianej stawki biegał jeszcze reprezentant Wilgi Garwolin Robert Głowala – 29:53.20.

Na liście startowej MP jest też.... 53-letni Piotr Pobłocki. Jego rekordy życiowe na tym dystansie to 29:16.00 z 1991 roku i 31:41.72 z 2011 r.. Ten drugi wynik uzyskał w Lidzbarku Warmińskim już jako masters. Dodajmy, że rekord Polski w kategorii M50 wynosi 33:17.80 i należy do Stanisława Marca z 2012 roku.

Kobiety

Wśród pań, po trzech latach dominacji w MP, złota nie obroni Katarzyna Rutkowska, której nie ma wśród zgłoszonych zawodniczek. Jest jednak szansa, że tytuł znów powędruje do Podlasia Białystok. Wszystko za sprawą Anny Gosk, która ma za sobą udaną jesień i zimę. Jej rekord życiowy to 35:19.48 i na pewno będzie chciała go poprawić.

Kolejną kandydatką do złota jest Paulina Kaczyńska, która rok temu musiała zadowolić drugim miejscem. Jej wynik 33:26.59 jest najlepszym w zapowiedzianej stawce.

Poważną kandydatką do podium jest Renata Pliś, dla której będzie to debiut na bieżni na 10 000m. Reprezentantka Maratonu Świnoujście w biegu ulicznym na 10 km legitymuje się wynikiem 33:07.

Stawka MP jest mocna i wyrównana. Kilka biegaczek posiada wyniki poniżej 35 minut, jak ubiegłoroczna brązowa medalistka z Łomży Olga Ochal (34:14.19), aktualna mistrzyni kraju w maratonie Aleksandra Brzezińska (34:32.65), Aleksandra Lisowska (34:28.28), Monika Andrzejczak (34:15.12) oraz wracająca po kontuzji Justyna Korytkowska (34:53.41).

Mistrzostwa Polski w biegu na 10 000 m wystartują o godz. 17:00. Oprócz biegów seniorów, o medale walczyć będą też młodzieżowcy. Biegi kobiet i mężczyzn rozegrane mają być w dwóch seriach.

Lista startowa: TUTAJ

RZ


26. Bieg im. Wojciecha Korfantego: Lunęło... życiówkami! [DUŻO ZDJĘĆ]

$
0
0

Kolejna odsłona Biegu Ulicznego im. Wojciecha Korfantego zapowiadała się, podobnie jak ubiegłoroczna - bardzo upalnie. Aura jednak kolejny raz spłata figla i w ciągu nocy temperatura obniżyła się o dobrych kilkanaście stopni a zawodników na trasie dodatkowo schładzał deszcz. Posypały się życiówki. Chociaż dla wielu bieg okazał się rekordowy, zwycięzcy zabrakło nieco ponad 20 sekund do ustanowienia nowego rekordu trasy. Abderrahim Elasri przeciął linię mety z czasem 31:29.

Jako drugi metę zlokalizowaną przy pomniku Wojciecha Korfantego w Siemianowicach Śląskich osiągnął reprezentant Ukrainy Volodymyr Timashov (31:51) a podium dopełnił depczący mu po piętach Jacek Stadnik (31:53).

Triumfatorką wyścigu pań została Volha Kravtsova z wynikiem 35:44. Druga była Agnieszka Gortel-Maciuk (36:34) a trzecia Kasia Golba (39:08).

Pełne wyniki: TUTAJ.

Bieg Uliczny im. Wojciecha Korfantego to jedna z najstarszych imprez biegowych na Śląsku. Tradycyjnie już odbywa się w okolicy urodzin patrona a jej uczestnicy biegną z Katowic do Siemianowic Śląskich. Pierwotnie trasa rozpoczynała się przy Teatrze Wyspiańskiego i mierzyła 8 km, w końcu start przeniesiono na Plac Sejmu Śląskiego, co wydłużyło ją do pełnych 10 km. Finisz pozostał niezmieniony – od lat meta mieści się w pobliżu pomnika Korfantego w Siemianowicach a najszybsi biegacze odbierają nagrody na podium u jego stóp.

Bieg doczekał się rzeszy stałych bywalców: - To mój trzeci albo czwarty start tutaj – mówi Sylwia Frydrysiak.– Zmienia się pogoda, bo za każdym razem jest inna. Myślę też, że przygotowanie jest co roku lepsze, zarówno moje, jak i samego biegu. Bo w ubiegłym roku przy bardzo wysokiej temperaturze nie było wody na trasie, tym razem była. Wyraźna różnica. Generalnie bardzo mi się podobało. Pogoda przyjemna, chłodno, z lekkim deszczem, więc wszyscy mieli lepsze czasy, ja też. A trasa tutaj przecież nie jest łatwa. Dla mnie jest trudna.

- Były górki, trasa zróżnicowana, ale było warto. Pogoda w raz do biegania, nie mogło być lepszej – oceniał Edward Józef, który na starcie Biegu Korfantego stanął po raz pierwszy. – Kiedyś byłem zawodnikiem „Startu” Katowice, teraz biegam amatorsko, dla przyjemności. Jestem zadowolona z wyniku, bo 1:10 w wieku 65 lat to dobry czas.

Dobre czasy, zgodnie z planem, wybiegali też Joanna i Łukasz Bukowscy, którzy w ten sposób zrobili sobie prezent na rocznicę ślubu: - Mamy dzisiaj szóstą rocznicę ślubu i postanowiliśmy przebiec trasę poniżej 60 minut, co się nam udało. Niestety nie razem, bo mąż mnie zostawił już na starcie. Ale to było ustalone – żartowała Joanna. – Teraz pobiegaliśmy, wieczorem będziemy świętować przy stole, bo najpierw trzeba coś spalić, żeby móc coś zjeść. A spaliliśmy sporo, bo po drodze były górki. Generalnie, pomnik Korfantego mógłby być trochę bliżej, ale skoro ktoś już go tak postawił, to tak musi być – śmiali się małżonkowie.

KM


„La maquina de Polonia”. Marcin Świerc wygrywa w Meksyku

$
0
0

W sobotę biegacze z 16 krajów przy dźwiękach mariachi, tańcach i dopingu kibiców wyruszyli na trasy 5 biegów rozgrywanych pod nazwą Ultra-Trail Cerro Rojo. Na start w Meksyku wybrali się m.in. Pau Capell,Gerard Morales i nazywany w miejscowych mediach „polską maszyną” Marcin Świerc.

Biegacze m.in. z Hiszpanii, Kostaryki, Francji, USA i Holandii mieli do wyboru bieg 80K, który w rzeczywistości miał 87-kilometrową trasę, 50K (ok. 53 km), 25K, 15K i bieg towarzyszący - rodzinny 7K.

Zdaniem organizatorów Ultra-Trail Cerro Rojo, to najważniejszy bieg regionu, trzeci pod względem popularności w Meksyku i przy okazji jeden z najtrudniejszych, zwłaszcza na najdłuższym dystansie, w którym biegacze mierzą się z ponad 10 000m przewyższeń.

Marcin Świerc chyba nie do końca się z tą opinią o trudności zgodził. „La maquina de Polonia” wystartował na dystansie 50K i jako pierwszy przekroczył linię mety. Na pokonanie trasy potrzebował 4 godziny i 38 minut.

Marcin o cztery minuty wyprzedził Larrego Espinozę.

Podium, z 9-minutową stratą do Świerca dopełnił Eder Belmont.

Obydwaj Meksykanie to specjaliści górskiego biegania. Belmont jest częstym uczestnikiem 50-kilometrowego Ultra Trail de Mexico. W zeszłym roku sięgnął tam po zwycięstwo.

Nadal czekamy na pierwszą kobietę na mecie.

Trwa również rywalizacja na dystansie 80K, gdzie faworytem jest Pau Capell, trzeci zawodnik ubiegłorocznego CCC. Jego rywalami są m.in. zwycięzcy poprzednich edycji.

W imprezie bierze udział ok. 800 biegaczy. Niestety pełne wyniki poznamy dopiero po zakończeniu imprezy.

IB


Martyna Kantor i Bartłomiej Przedwojewski mistrzami Polski w biegu górskim na długim dystansie. Faworytka zeszła z trasy

$
0
0

Martyna Kantor (LKB Rudnik, Buff Team) i Bartłomiej Przedwojewski (Juvenia Głuchołazy, Salomon Suunto Team) zostali mistrzami Polski w długodystansowym biegu górskim. Wygrali w Szczawnicy maraton Wielka Prehyba na dystansie 43,3 km, z przewyższeniem 1925 m.

Na podium MP stanęli także: Krzysztof Bodurka i Kamil Leśniak oraz Paulina Wywłoka i Katarzyna Solińska. Z wymienionej szóstki, tylko Wywłoka, biegaczka Salco Garmin Teamu, zdobyła drugi medal z rzędu, poprawiając wynik – rok temu miała brąz, teraz zdobyła srebro, z wynikiem zdecydowanie lepszym niż w roku 2018.

Podium mężczyzn nie przyniosło niespodzianek. Bartłomiej Przedwojewski był zdecydowanym faworytem i choć cały czas wzbraniał się przed tą rolą podkreślając wysoką formę rywali, było wiadomo, że tylko jakieś nieprzewidziane zdarzenie może odebrać tytuł 26-letniemu strażakowi z Wrocławia, zwycięzcy i rekordzisty trasy finałowych zawodów Golden Trail Series 2018.

– Początkowo biegliśmy razem z Krzysiem Bodurką – powiedział nam nowy mistrz Polski na długim dystansie – ale już około 6-7 kilometra odbiegłem mu i od tej pory leciałem do mety sam.

Przedwojewski wygrał w znakomitym czasie 3:16:56. Krzysztof Bodurka (AZS AWF Kraków, Alpin Sport Hoka One One Team) przed dwoma tygodniami został mistrzem Polski w biegu anglosaskim. Miał ogromną ochotę na kolejny medal, ale jednocześnie… trochę bał się rywalizacji. – To mój pierwszy w życiu maraton, nigdy nie biegłem dłużej niż 31 km – powiedział nam przed startem. Obawy okazały się płonne. Bartłomiejowi Przedwojewskiemu rady nie dał, finiszował 10 minut po mistrzu Polski (3:26:31), ale wśród pozostałych rywali nie było na niego mocnych.

Brązowy medal, co sprawiło mu ogromną frajdę, bo medale MP ceni sobie bardzo, a nóg ciągle nie miał najświeższych po mocnym starcie 2 tygodnie temu w Orlen Warsaw Marathonie (ustanowił rekord życiowy 2:29:34), zdobył Kamil Leśniak. Zawodnik Salco Garmin Teamu przybiegl na metę w Szczawnicy niespełna 7 minut po Bodurce (3:33:23), a niecałe 2 minuty przed czwartym w klasyfikacji, rewelacją zawodów Pawłem Czerniakiem (Biegaj z Pasją Szklarska Poręba, Karkonosz Running Team).

O bardzo wysokim poziomie rywalizacji najlepiej świadczy fakt, że wyniki wszystkich medalistów mieszczą się w najlepszej piątce wszystkich rezultatów Wielkiej Prehyby, rozgrywanej w tym roku już po raz siódmy.

Zdecydowaną faworytką wśród kobiet była broniąca tytułu Edyta Lewandowska (E.L.ite Sports Olsztyn, DynafitSquad). Dwukrotna mistrzyni Polski na Wielkiej Prehybie (2016 i 2018), choć przyjechała do Szczawnicy po ostrym przeziębieniu, czuła się mocno i zapowiadała walkę o zwycięstwo.

– W czwartek poczułam się już trochę lepiej i myślałam, że będę mogła pobiec swoje – powiedziała nam Edyta. – Niestety, już zaraz po starcie okazało się, że infekcja mocno osłabiła mój organizm. Biegło mi się fatalnie, kompletnie nie miałam mocy – opowiadała bardzo zawiedziona biegaczka mocno zachrypniętym głosem. Rzeczywiście, już na pierwszym punkcie pomiaru czasu, na Przehybie (13,5 km) Edyta traciła do Martyny Kantor ponad 4,5 minuty! – Wyobraźcie sobie, że te 4,5 minuty Martyna dołożyła mi na odcinku 6-7 kilometrów – obrazowała swoją sobotnią słabość Lewandowska.

Zaraz po przebiegnięciu przez Przechybę, Edyta Lewandowska powiedziała „pas” i podjęła decyzję o zejściu z trasy. A Martyna Kantor swój znakomity start podsumowała krótkim zdaniem: – Biegło mi się dzisiaj doskonale!

Zawodniczka LKB Rudnik (licencja PZLA) i Buff Teamu (rzeczywista grupa, której barwy reprezentuje) jako jedyna kobieta złamała 4 godziny (3:56:45) ustanawiając nowy rekord trasy. Wyprzedziła Paulinę Wywłokę (Salco Garmin Team) o blisko 11 minut, a Katarzynę Solińską (AZS AWF Kraków, Hoka One One Team) o ponad 16,5 minuty.

Wyniki:

Więcej o MP w dlugodystansowym biegu górskim - na naszym portalu już wkrótce!

Piotr Falkowski


Deszczowy Rudzki Bieg 12h z...REKORDEM POLSKI! Przemysław Basa!

$
0
0

Biegacze lubią deszcz, zazwyczaj. Na dyszce, połówce, maratonie… ale niekoniecznie podczas biegu dwunastogodzinnego. A właśnie z takimi warunkami przyszło się zmagać uczestnikom 21. Międzynarodowego Biegu 12h w Rudzie Śląskiej. Nagłe ochłodzenie i padający przez niemal cały bieg deszcz dla wielu okazały się poważnym utrudnieniem a nawet przeszkodą w osiągnięciu zamierzonego celu. Na szczęście nie dla wszystkich. Przemysław Basa, choć tego nie planował, ustanowił dzisiaj nowy rekord Polski w biegu dwunastogodzinnym!

Basa zaledwie trzy tygodnie temu został wicemistrzem Polski w biegu 24-godzinnym z nową życiówką wynoszącą 251,196 km. Dzisiaj dorzucił do kolekcji życiówkę w biegu 12-godzinnym, ustanawiając tym samym nowy rekord kraju, który od dzisiaj wynosi 148,435 km. Jak sam przyznał, zupełnie tego nie planował:

– Plan był taki, żeby zrobić ponad 141 km i poprawić swój dotychczasowy rekord, który ustanowiłem dwa lata temu. Dzisiaj noga jakoś podawała i w trakcie szóstej godziny stwierdziłem, że jest szansa pobić rekord Polski. Zacząłem walczyć – mówił nam Przemysław tuż po zakończeniu biegu.

– Powiem szczerze, że dzisiejsza pogoda nie jest tą, którą lubię. Wolę wyższe temperatury. Ale dzisiaj biegło mi się wyjątkowo dobrze i nawet nieszczególnie ten deszcz przeszkadzał. Miałem po drodze dwa kryzysy: w okolicach 100 km, drugi prawie 30 km dalej, ale głowa zapracowała dobrze, podziałały myśli motywacyjne i udało się to opanować – zdradził rekordzista.

Drugie miejsce zajął Jakub Śleziak - 143,266 km.

Wśród pań zaskoczenia nie było, choć w połowie dystansu prowadziła Agnieszka Bratek, ostatecznie zwyciężczynią rywalizacji została świeżo upieczona mistrzyni Polski w biegu 24h Aneta Rajda. W ciągu dwunastu godzin w Rudzie Śląskiej pokonała 126,416 km.

Dzisiaj karty rozdawała aura – chłód i nieprzerwana mżawka jednym pomogły, innym przeszkodziły w osiągnięciu zaplanowanego celu. – Przebiegłem ponad 113 km, ale to nie jest to, co założyłem na dzisiaj – przyznał Marek Dworski. – Chłód raczej sprzyjał a wina jest moja, bo nie zdążyłem się zregenerować po maratonach, które ostatnio przebiegłem. Jutro też biegnę maraton w Krakowie, ale na spokojnie, bo prowadzę koleżankę z pracy na 4:30. To takie tempo, że można wystartować z marszu, nie wymaga dużego wysiłku, więc nie boję się dużego zmęczenia.

Swój plan zrealizował za to Tomasz Waszkiewicz, triumfator zawodów 48-godzinnym w czeskim Kladnie:

– Zakładałem pomiędzy 110 i 120 km, więc plan zrealizowałem idealnie, bo nabiegałem 116 km. Warunki były świetne od początku do samego końca: chłodno, wilgotno, padała mżawka. To wymarzona pogoda dla biegacza długodystansowego. Jesteśmy szczęśliwi – mówił Waszkiewicz.

– Organizacyjnie było bardzo dobrze. Mieliśmy wszystko, czego potrzeba: było jedzenie, coś ciepłego i zimnego, słodkiego, słonego i kwaśnego, do wyboru. Miasteczko żyło, chociaż na trasie trochę brakowało kibiców, ale to pewnie wina pogody – ocenił nasz rozmówca.

Równolegle z biegiem 12h, który miał rangę Mistrzostw Śląska, odbył się bieg na dystansie 60 km z okazji 60 urodzin ultramaratończyka Augusta Jakubika, twórcy imprezy. Wszystkiego najlepszego dla solenizanta!

Pełne wyniki – NIEBAWEM.

KM


11. Dycha Justynów-Janówka: Łaskawa pogoda, faworyt nie zawiódł [ZDJĘCIA]

$
0
0

Ulubiony przełaj regionu łódzkiego o jedenastoletniej historii rozegrany został kolejny raz w pagórkowatych lasach okolic Justynowa i Janówki w sobotę 27 maja. Zapowiadany deszcz nie spadł. Spadła za to temperatura – aż o kilkanaście stopni w porównaniu z poprzedzającymi dniami. Warunki wydawały się więc być idealnymi do szybkiego biegania. O ile można szybko biegać po tej mocno pofałdowanej, miejscami piaszczystej trasie. Dla najlepszych jednak tradycyjnie nie stanowiło to żadnego problemu.

Trasa na przestrzeni lat kilkakrotnie ulegała drobnym zmianom. Od ubiegłego roku dycha jest nieco przedłużona – dokładnie ma 10,5 km. Stało się tak dzięki włączeniu odcinka specjalnego, czyli siedmiu krótkich, lecz męczących hopek na początku drugiej połowy dystansu. Jednak to one, obok tworzonej przez organizatorów gościnnej atmosfery, stanowią właśnie główną atrakcję Dychy Justynów-Janówka.

Na starcie stanąłem już czwarty raz. Początek pobiegłem zachowawczo. Pierwszy asfaltowy i drugi leśny kilometr to luźne tempo i pogaduszki z licznymi znajomymi. Do półmetka profil trasy jest zresztą zdecydowanie łatwiejszy. Na znaczku pięciu kilometrów miałem średnie tempo równo 5 min./km.

Nie spadło ono zbytnio nawet na 6-7 km ze znanymi mi z zeszłego roku siedmioma górkami – po prostu zwiększyłem intensywność biegu i zacząłem masowo wyprzedzać maszerujących. Bardziej dał mi się we znaki ósmy kilometr z łagodnym, jednostajnym, lecz ciągnacym się w nieskończoność podbiegiem. Nogi jednak wciąż podawały i pokonałem go w 5 min. i kilkanaście sekund. Jeszcze więcej zyskałem na zbiegu. Na końcówce czekała ze wsparciem fotograficznym moja niezastąpiona koleżanka Paulina, dzięki której mamy z dzisjejszego biegu znacznie więcej zdjęć. Tam wyprzedziłem chyba kilkanaście osób, z czego pięć już na płycie stadionu LZS Justynów, gdzie znajdowała się meta.

Czas 52:42 brutto. Netto złapałem sobie o kilkanaście sekund szybciej. Prawie dwie minuty lepiej od ubiegłego roku. Nieźle, choć wtedy był upał. Teraz miał być mocny trening, i taki był.

Najszybszy był debiutujący w tej imprezie zdecydowany faworyt, łodzianin Tomasz Osmulski (34:52), przed Piotrem Wijatą z Przysuchy (35:45) i Łukaszem Wojnickim z Kutna (36:18). Tuż za nim przybiegł weteran zawodów, startujący we wszystkich dotychczasowych edycjach Krzysztof Pietrzyk z pobliskich Koluszek. Warto dodać, że za każdym razem zajmował on miejsce w pierwszej czwórce, a pięć razy zwyciężał. Wśród pań również wygrała łodzianka – Dorota Gapys (43:26), wyprzedzając Martę Bukowską z Tomaszowa Mazowieckiego (43:57) i miejscową biegaczką Magdaleną Pierzchałą z Justynowa (45:32). Bieg ukończyło 366 zawodników. Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

W marszu nordic walking na ok. 7,5 km udział wzięło 80 kijkarzy. Najszybsi byli trzej łodzianie. Zwyciężył trzeci przed rokiem Michał Osiński (46:48), przed Romanem Cieślakiem (48:27) i Krzysztofem Czerskim (49:20). Łodzianka Joanna Balcerak-Kolasa tak samo, jak w poprzedniej edycji, wygrała wśród pań (51:45). Damskie podium dopełniły Małgorzata Cyrulewska z Glinnika (53:28) i Karolina Lasota z Justynowa (54:47). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Pobiegłem tu pierwszy raz, na zaproszenie Krzysia Pietrzyka – opowiedział nam zwycięzca biegu Tomasz Osmulski. – Organizatorzy zapraszali mnie już we wcześniejszych latach, ale przełom kwietnia i maja to okres startowy na bieżni, więc termin mi specjalnie nie pasował. Tym bardziej jestem więc zadowolony, że wreszcie mogłem pobiec w tej wspaniałej tutejszej okolicy, wymagającym terenie i prawdziwie rodzinnej atmosferze. Na pewno nie był to ostatni raz. Chętnie wrócę znów się pościgać z Krzyśkiem i pozostałymi zawodnikami.

– Początek mieliśmy dziś taki rozpoznawczy wspominał swój bieg Tomek. – Pierwsze kilometry były łatwiejsze. Na późniejszych górkach lata treningów na łódzkiej Rudzie-Popiołach dały mi lekką przewagę i udało mi się uciec. Siedem górek minęło dosyć szybko, natomiast ten późniejszy kilometrowy podbieg działał mocno na psychikę. Tam już się modliłem, żeby się szybciej skończył. Dalej nasza trasa połączyła się z marszem nordic walking, więc napotkani kijkarze mi gratulowali, podobnie jak stojący przy trasie kibice, i to już mnie niosło do samej mety.

– Biegłem tu trzy lata temu i byłem czwarty – wspominał Łukasz Wojnicki. – Dziś się poprawiłem o jedno miejsce, więc jestem zadowolony, tym bardziej, że trasa była wymagająca. Jak się przedobrzy na pierwszej połowie, to potem może człowieka poskładać. Tomek już po czwartym kilometrze zaczął uciekać, pobiegł po prostu swój własny trening. A ja do półmetka biegłem schowany w grupce. Później się urwaliśmy z kolegą, który na mecie był drugi. Bardzo fajny, długi podbieg jest na ósmym kilometrze, nawet trudniejszy od tych wcześniejszych siedmiu hopek. Tam właśnie uciekałem Krzyśkowi Pietrzykowi, nad którym na mecie utrzymałem sto metrów przewagi. Końcówkę już odpuściłem, bo byłem bardzo zmęczony, ale podium cieszy.

– Startuję tu już czwarty raz, ale dopiero dziś udało mi się wygrać – cieszyła się Dorota Gapys. – Rok temu mnie nie było, więc ten odcinek specjalny z górkami trochę mnie zaskoczył, ale biegło mi się po nim całkiem przyjemnie. Na zbiegach można było nieco odpocząć. Trasa była trudna, ale fajna, do tego pogoda wyjątkowo sprzyjająca. Z Martą biegłyśmy razem do około półmetka, później jej stopniowo uciekłam. Bardzo zadowolona jestem też z biegu mojej młodszej siostry Dominiki, która pobiegła tu pierwszy raz i od razu zajęła trzecie miejsce w kategorii wiekowej! Obie chętnie przyjedziemy tu znów za rok.

Organizator Krzysztof Józefowicz ze Stowarzyszenia Rozwoju Justynowa i Janówki przyznał, że bieżąca, pagórkowata trasa jest najciekawsza z dotychczasowych. Myślę, że zostanie ona już na stałe – powiedział nam – nawet kosztem tego, że dycha jest przedłużona o te dodatkowe pół kilometra. Ludzie przybiegają na metę bardziej zmęczeni, ale sami przyznają, że te górki sprawiają im większą frajdę. Jeszcze trzy dni temu wszyscy sprawdzaliśmy prognozy pogody i się modliliśmy, żeby opady się przesunęły na dalsze dni. Na szczęście się udało, no i upał się skończył dzień wcześniej. Dla biegaczy było więc optymalnie. Nam jako organizatorom też było łatwiej, bo całe miasteczko zawodów rozkładaliśmy i teraz składamy na sucho.

KW

Fot. Paulina Borkowska, KW


Szybki Maraton Londyński. Król Eliud Kipchoge! Henryk Szost... [WYNIKI]

$
0
0

Nowy rekord trasy, drugi najlepszy czas w historii maratonu i dwunaste zwycięstwo na królewskim dystansie w trzynastu startach. Tak zakończył się start Eliuda Kipchoge w Virgin Money London Marathon 2019. To już czwarta wygrana tego zawodnika w Londynie!

Kenijczyk od startu był w siedmioosobowej czołówce, ale nie zwracał zupełnie uwagi co dzieje się wokół niego. Biegł swoim, czyli rekordowym tempem, nie próbując się oderwać od towarzyszy.

Piąty kilometr liderzy minęli w czasie 14:23. Dwóch kolejnych zawodników, w tym Mo Farah, miało zaledwie sekundę straty do najszybszych.

Stawka mężczyzn rozciągała się powoli. Na 15. kilometrze tempo Kipchoge i jego pacemakerów utrzymywało już tylko 3 rywali. Grupa pościgowa miała nadal sekundę straty, ale Farah dołożył do tego jeszcze jedną sekundę straty.

Brytyjczyk wytracał kolejne sekundy i coraz bardziej zwalniał. Na 25. kilometrze strata Faraha wynosiła już 7 sekund. Nasz Henryk Szost był wtedy czternasty. Mimo przedstartowych deklaracji, Polak rozpoczął swój bieg bardzo mocno, w tempie ok. 2:58 min./km i na wynik ok. 2h05 (a więc lepszym niż jego rekord Polski - 2:07:39). Niestety potem tempo spadło. 

Od Kipchoge i Etiopczyka Mosineta Geremewa, który jako jedyny był w stanie utrzymać tempo obrońcy tytułu, zaczął odstawać inny z Kenijczyków Shura Kitata. Na trzecią pozycję przesunął się Mule Wasihun. I taka kolejność utrzymała się do mety.

Eliud Kipchoge został pierwszym zawodnikiem w historii London Marathon, który wygrał ten bieg czterokrotnie. Linię mety przekroczył z rekordowym wynikiem 2:02:37. To drugi wynik na światowych listach maratonu all-time, tuż za jego oficjalnym rekordem świata 2:01:39.

Szybszy od poprzedniego rekordu świata Dennisa Kimetto (2:02:57) okazał się także Mosinet Geremew. Zwycięzca ubiegłorocznego maratonu w Dubaju, w Londynie nabiegał rekord kraju – 2:02:55. Znacząco poprawił też swoją dotychczasową życiówkę (2:04:00).

Podium z czasem 2:03:16 uzupełnił Mule Wasihun. Etiopczyk także poprawił swój rekord życiowy.

Mo Farah finiszował piąty z wynikiem 2:05:39. Brytyjczyk nie był w stanie utrzymać morderczego tempa Eliuda Kipchoge w decydujących dla losów biegu momentach.

Henryk Szost na półmetku zameldował się z czasem 1:03:31. Niestety drugą część dystansu pokonał 10 minut dłużej. Ukończył bieg na 18. miejscu, z czasem 2:13:13.

Wśród pań kwestia zwycięstwa rozstrzygała się dłużej. Przez pierwszą połowę dystansu prowadziła Sinead Divers. Australijka zaskoczyła swoim tempem. 42-latka, która do 2015 r. reprezentowała Irlandię, w Londynie i w ogóle w maratonie serii Majors startowała po raz pierwszy. Matka dwójki dzieci, pracownica sektora IT odpadła z rywalizacji o podium po 25. kilometrze. Ostatecznie zajęła siódme miejsce z czasem 2:24:11. Ale wygrała w swojej kategorii wiekowej.

Ok. 30. kilometra zaatakowała Brigid Kosgei. Zwyciężczyni z Chicago, druga przed rokiem w Londynie, początkowo miała jedynie 3 sekundy przewagi nad obrończynią tytułu Vivian Cheruiyot. Jednak z kolejnymi kilometrami coraz bardziej odbiegała utytułowanej rodaczce. Dwa kilometry przed metą biegła już sama i nie dała się dogonić rywalce.

Brigid Kosgei odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w Londynie z czasem 2:18:20, który jest jej nowym rekordem życiowym! W wieku 25 lat, została najmłodszą triumfatorką słynnego maratonu.

Podium uzupełniła najmłodsza zawodniczka z elity Roza Dereje. Druga przed rokiem w Chicago, debiutowała w Londynie. Na mecie uzyskała czas 2:20:51, o sekundę wyprzedzając Gladys Cheromo.

Wyniki

Mężczyźni:

1. KIPCHOGE, Eliud (KEN)- 2:02:37
2. GEREMEW, Mosinet (ETH) - 02:02:55
3. WASIHUN, Mule (ETH) - 2:03:16
4. KITATA, Tola Shura (ETH) - 2:05:01
5. FARAH, Mo (GBR) - 2:05:39
6. TOLA, Tamirat (ETH) - 2:06:57
7. ABDI, Bashir (BEL) - 2:07:03
8. GEBRESILASIE, Leul (ETH) - 2:07:15
9. RACHIK, Yassine (ITA) - 2:08:05
10. HAWKINS, Callum (GBR) - 2:08:14

Kobiety:

1. KOSGEI, Brigid (KEN) - 2:18:20
2. CHERUIYOT, Vivian (KEN) - 2:20:14
3. DEREJE, Roza (ETH) - 2:3102:20:51
4. CHERONO, Gladys (KEN) - 2:20:52
5. KEITANY, Mary (KEN) - 2:20:58
6. SISSON, Emily (USA) - 2:23:08
7. DIVER, Sinead (AUS) - 2:24:11
8. ROCHA, Carla Salome (POR) - 2:24:47
9. DIBABA, Birhane (ETH) - 2:25:04
10. PURDUE, Charlotte (GBR) - 2:25:38

IB

fot. Eddie Keogh dla Virgin Money London Marathon



MŚ w maratonie niepełnosprawnych – dobry występ Marcin Grabińskiego

$
0
0

Maratończycy z niepełnosprawnościami na trasie Virgin Money London Marathon 2019 rozegrali Mistrzostwa Świata na królewskim dystansie. Mieliśmy w nich naszego reprezentanta.

Jako pierwsi wystartowali lekkoatleci na wózkach, którzy mieli dodatkową motywację w postaci premii finansowej dla zwycięzcy Flying 400, czyli sprinterskiego odcinka zlokalizowanego po 20. kilometrze wyścigu. Na ok. 10. kilometrze pozycję lidera objął Daniel Romanchuk. Amerykanin ma już na koncie zwycięstwa w Chicago, Bostonie i Nowym Jorku. W Londynie debiutował i miał mocnych rywali.

Romanchuk nie mógł sobie odpuścić nawet na chwilę. Mistrz paraolimpijski Marcel Hug, przez większość trasy dosłownie siedział mu na kole. Mimo to Amerykanin wygrał sprinterski odcinek i cały wyścig z czasem 1:33:38. Dla niego to pierwsze zwycięstwo w London Marathon i pierwszy w karierze tytuł mistrza świata.

Wicemistrzem świata z czasem 1:33:42 został Marcel Hug. Japończyk Tomoki Suzuki, który przed rokiem był ósmy, tym razem zajął trzecie miejsce w London Marathon i zdobył brązowy medal mistrzostw świata.

Wśród pań na wózkach od startu do ataku przystąpiła Manuela Shaer. Zwyciężczyni z 2017 r. i rekordzistka londyńskiego biegu, tym razem pojechała wolniej, ale czas 1:44:09 wystarczył by pokonać rywalki i opuścić trasę z mistrzowskim tytułem. Szwajcarka wygrała także sprinterski odcinek specjalny.

Tytułem wicemistrzyni świata cieszyła się Tatyana McFadden zaś obrończyni tytułu zwyciężczyni ubiegłorocznego London Marathon, Madison de Razario tym razem zajęła trzecie miejsce.

Mistrzowska rywalizacja zawodników niewidomych i niedowidzących została zdominowana przez El Amina Chentoufa. Marokańczyk prowadził od startu do mety, której linię przekroczył z czasem 2:21:23.

W połączonej grupie T11/T12 startował również polski zawodnik. Marcin Grabiński ukończył bieg na 12. pozycji, z czasem 2:52:54. Gratulujemy!

IB


Emocjonujący maraton w Hamburgu [WYNIKI POLAKÓW]

$
0
0

Deszcz i mokry asfalt zweryfikowały przedstartowe zapowiedzi zawodników w Hamburgu, którzy zapowiadali rekord trasy. W swoim tempie pobiegli Polacy, którzy wyraźnie zaznaczyli swoją obecność w międzynarodowej stawce.

Swoją gotowość do walki z rekordem hamburskiej trasy 2:05:03, który w 2013 r.nabiegał tu Eliud Kipchoge, zgłaszał m.in. Abel Kirui. Ale wicemistrz olimpijski z Londynu i dwukrotny mistrz świata już na 15. kilometrze zaczął tracić tempo i wkrótce wycofał się z rywalizacji.

Na 35. kilometrze grupa liderów składała się z 5 zawodników. Pytania o rekord już nie było. Na rozstrzygnięcie czekała kolejność na mecie. A ta zmieniała się niemal do ostatniej chwili.

W sprinterskim finiszu jako pierwszy przekroczył linię mety Tadu Abate, który przed rokiem był tu drugi. Etiopczyk uzyskał czas 2:08:26. Nad drugim Abshero Ayele miał zaledwie sekundę przewagi. Dwukrotny mistrz świata w przełajach U20, również poprawił swoją pozycję sprzed roku, gdy zajmował trzecie miejsce.

Trzecie miejsce z 6 sekundami straty do zwycięzcy Stephen Kiprotich, mistrz olimpijski z 2012 r.

W rywalizacji pań w połowie dystansu zaczęła powiększać swoją przewagę nad rywalkami Dibaba Kuma. Na 25. kilometrze jej przewaga wynosiła 25 sekund. Gdy kończyła swój samotny bieg, przewaga przekraczała minutę. Taśmę przecięła z rezultatem 2:24:42.

Na drugim miejscu z czasem 2:26:04 uplasowała się Kenijka Magdalyne Masai. Trzecie miejsce z rezultatem 2:27:56 zajęła mało znana reprezentantka Tanzanii, Failuna Matanga.

Wśród Polaków najwyżej uplasował się Adam Konieczny, który z czasem 2:31:06 zajął 54. miejsce. Najszybszą Polką na 424. miejscu była Sandra Lewicka z czasem 3:45:59

Wyniki Polaków (netto / brutto):

Mężczyźni:

54. Konieczny Adam - 2:31:06 / 2:31:25
123. Zyborowicz Bartłomiej - 2:43:17 / 2:43:42
208. Luczyński  Tomasz - 2:49:59 / 2:50:21
270. Cwalina Krzysztof - 2:54:22 / 2:54:50
411. Cyrulewski  Rafał - 2:58:41 / 2:59:32
429. Borowski, Szczepan - 2:59:07 / 2:59:50
441. Stypula Krystin - 2:59:24 / 3:00:07
493. Woźnicki Michał - 3:00:50 / 3:01:12
587. Jałocha Tomek - 3:04:30 / 3:05:22
640. Gąsecki Tomasz - 3:06:25 / 3:07:01
956. Opaczyk Martin - 3:14:14 / 3:15:01
1173. Prus Aleksander - 3:19:09 / 3:21:52
1519. Szewczyk Artur - 3:25:30 / 3:27:56
1597. Lewandowski Tomasz - 3:26:37 / 3:31:25
1644. Półgrabia Dawid - 3:27:12 / 3:28:48
1815. Gniewkowski Piotr - 3:29:08 / 3:30:43
1935. Godek Piotr - 3:30:32 / 3:32:09
2298. Duchała Piotr - 3:36:33 / 3:46:02
2391. Jaronko Łukasz - 3:37:53 / 3:40:59
2504. Remiszewski Zbigniew  - 3:39:13 / 3:46:39
2522. Gąszczak Michał - 3:39:29 / 3:43:00
2663. Burba Andrzej - 3:41:10 / 3:45:53
3415. Kryger Witold - 3:49:20  / 3:52:54
3661. Konieczny Waldemar - 3:51:55 / 3:57:11
4077. Grzesiok Wojciech - 3:55:39 / 3:57:14
4098. Stankiewicz Tomasz - 3:55:49 / 3:58:46
4377. Kupiec Maciej - 3:58:11 / 4:09:07
4613. Siwa Marcin - 3:59:59 / 4:10:17
4814. Szymczyk Przemysław - 4:02:39 / 4:08:18
5054. Popek Krzysztof - 4:06:43 / 4:09:41
5309. Leśniański Roman - 4:10:35 / 4:22:23
5737. Kotwica Rafał - 4:17:19 / 4:28:57
5819. Zysnarski Dawid - 4:18:47 / 4:30:45
5872. Rowiński Andrzej - 4:19:34 / 4:20:49
5884. Babiński Szymon - 4:19:49 / 4:32:20
6108. Hunek Sławomir - 4:23:53 / 4:36:30
6125. Połowniak Wojciech - 4:24:17 / 4:37:50
6257. Opaczyk Paweł - 4:26:55 / 4:39:28
6675. Turko Paweł - 4:36:22 / 4:41:10
6907. Szadziul Lukas - 4:43:13 / 4:57:25
6928. Pietrzak Dariusz - 4:43:48 / 4:56:17
7424. Kundzicz Krzysztof - 5:07:27 / 5:20:01
7527. Kozakowski Wojciech - 5:17:00 / 5:21:33

Kobiety:

424. Lewicka Sandra - 3:45:59 / 3:49:02
519. Grot-Szybowska Paulina - 3:50:06 / 3:55:43
641. Schneider Anna - 3:54:26 / 4:04:25
714. Lange Katarzyna - 3:57:02 / 4:00:30
1107. Leśniańska Monika - 4:12:39 / 4:24:30
1122. Stankiewicz Mariola - 4:13:26 / 4:16:23
1125. Kliczewska Katarzyna - 4:13:42 / 4:21:52
1143. Rokitowska Renata - 4:14:04 / 4:24:20
1526. Pietrowska  Barbara - 4:29:48 / 4:43:18
1550. Turko Ewa - 4:30:59 / 4:35:46
1551. Bradtke Ewelina - 4:30:59 / 4:39:10
1699. Pantermühl-Jackiewicz Katarzyna - 4:37:33 / 4:49:28
1824. Pietrzak Monika - 4:43:48 / 4:56:16
1856. Lisowska  Marzena - 4:45:05 / 4:57:37
1941. Rölle Agnieszka - 4:50:59 / 5:03:08
2130. Okolo-Kulak Joanna - 5:09:10 / 5:17:10
2184. Wójcik Urszula - 5:15:48 / 5:27:21
2233. Staniewska-Mogdanz Dorota - 5:25:03 / 5:39:22

IB



 

„Rewelacyjna trasa" 6. Biegu SGH ściągnęła tłumy! Pomagali Teodorkowi [ZDJĘCIA]

$
0
0

Szybka trasa oraz charytatywny cel. To tylko dwa z powodów, dla których blisko 1700 osób przyłączyło się do 6. Biegu SGH w Warszawie. Impreza już dawno wykroczyła poza środowisko akademickie.

Biegano na dwóch głównych dystansach - 5 i 10 km. Niemal tradycyjnie trasa uległa korekcie wobec wcześniejszej edycji, ale… pozbyto się kilku zakrętów, m.in. przy ul. Odyńca, na rzecz płaskich, długich prostych! O kilkaset metrów przesunięty był też start, zlokalizowany w pobliżu klubu studenckiego Stodoła. Tak jak poprzednio, meta usytuowana była na terenie Ogrodów Rektorskich. Pogoda dopisała. Było chłodno, pochmurnie i nieco wietrznie.

Ponieważ w niedzielę sporo się działo w biegowym świecie, uczestnicy interesowali się także wydarzeniami w Krakowie i Londynie. Każdy chciał biegać jak Cyprian Kotut, Wiktoria Khapilina, Brigid Kosgei czy Eliud Kipchoge. Najmocniej jednak ściskano kciuki za Henryka Szosta.

5 km

Jako pierwsi z szybką trasą zmierzyli się uczestnicy biegu na 5 km. Zwyciężył Jakub Nowak, a więc organizator-wykonawca stołecznej imprezy. Maratończyk uzyskał bardzo dobry wynik 14:39. Drugie miejsce zajął Łukasz Parszczyński - 15:13, a trzecie ubiegłoroczny zwycięzca Krzysztof Wasiewicz, z rezultatem 15:18.

– Uważam, że jest to jedna z najszybszych tras w Polsce i można by w przyszłości pomyśleć o organizacji imprezy najwyższej krajowej rangi. Są tylko cztery zakręty w prawo i długie proste. Wiem co mówię, bo sam ją przetestowałem – zachwalał Jakub Nowak.

– Jedynym mankamentem były ostatnie 2 km, prowadzące pod wiatr. Już nie chciałem żyłować, bo mam przed sobą kolejne starty (m.in. Bieg Konstytucji 3 Maja - red), a w nogach czuje jeszcze ORLEN Warsaw Marathon (czwarte miejsce w maratońskich MP – red.). Z wyniku jestem jednak zadowolony. Cieszę się też, że tyle osób pobiegło żeby pomóc Teodorowi! – podkreślił zwycięzca.

Dzięki wsparciu biegaczy na leczenie 3-letniego chłopca, który od urodzenia choruje na wiotkość mięśni, dysplazję kostną, a także karłowatość, zebrano aż 38 tys zł.

Wśród pań zwyciężyła Natalia Mierzlikin - najlepsza Polka 14. PZU Półmaratonu Warszawskiego, która uzyskała czas 17:25. Jest to jej nowy rekord życiowy. Drugie miejsce zajęła Sabina Jarząbek z rezultatem 17:52, a trzecia była Izabela Parszczyńska z wynikiem 18:24.

– Startowałam już kiedyś w tej imprezie. Dwa lata temu byłam piąta na 10 km (42:11 - red). Teraz poszło mi lepiej. Bieg minął szybko (śmiech). Trasa jest tu super, bez zbędnych zakrętów. Zależało mi bardziej na życiówce niż na miejscu. Udało się, poprawiłam swój najlepszy wynik o ponad 20 sekund! – cieszyła się Natalia Mierzlikin.

– Przyznam, że najbardziej lubię półmaratony, a do „piątek” nieco się zmuszam, tak żeby poprawić swoją szybkość – dodała nasza rozmówczyni.

10 km

W biegu na 10 km najlepszy okazał się biegowy obieżyświat Florian Pyszel, który pokonał dystans w 32:40. Florian o sekundę poprawił rekord imprezy. Z radości z aż wskoczył na metę.

Za plecami Pyszla uplasował się były rekordzista Michał Bernardelli, z wynikiem 33:25. Dodajmy, że pracownik SGH za sobą miał już też start na 5 km (16:23). Podium uzupełnił Maciej Zarzycki, z czasem 34:00.

– Dałem z siebie sto procent i choć rywale byli wymagający, to udało mi z nimi wygrać. Trasa faktycznie bardzo fajna. Minusem było tylko to, że od pierwszego kilometra biegłem sam. Wynik mógł być lepszy. Mam aspiracje, żeby biegać szybciej. Nie ma jednak co narzekać. Atmosfera i idea biegu stanowią tu duży plus. Słyszałem, że to największy bieg organizowany przez studentów. Zgłoszonych było prawie dwa tysiące osób! Brawo dla organizatorów! – chwalił Florian Pyszel

Bieg pań był bardziej wyrównany. Zwyciężyła Karolina Waśniewska - wicemistrzyni Polski w maratonie z tego roku z Dębna, która uzyskała czas 37:39. Druga uplasowała się Diana Dawidziuk-Gosk ze stratą tylko 7 sekund. Trzecie miejsce wywalczyła Natalia Grzegorczyk z rezultatem 38:03.

– Biegliśmy w fajnej grupce i wszystko się rozegrało na drugim okrążeniu. Trasa jest tu rewelacyjna i szybka. Pierwszy raz tu wystartowałam i jestem bardzo zadowolona. Dla mnie to był dobry trening. Pilnowałam nieco drugiej i trzeciej koleżanki, oczywiście nie wiedziałam jak to się rozstrzygnie. Do startu namówiła mnie siostra, która w święta powiedziała mi, że chce tu pobiec. Postanowiłam się przyłączyć. Ostatecznie ona nie mogła przyjechać, ja jednak jestem. Jak wszystko dopisze, wrócę za rok! – zapowiedziała już dziś Karolina Waśniewska.

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ


Bieg dla Europy - bieganie z obywatelskim przesłaniem w łódzkim debiucie [ZDJĘCIA]

$
0
0

Nowa impreza biegowa pojawiła się w niedzielę 28 kwietnia na sportowej mapie Łodzi. W Arturówku – południowej części Lasu Łagiewnickiego – rozegrano 5,5-kilometrowy Bieg dla Europy. Zawody, promujące udział w nadchodzących za miesiąc wyborach do Parlamentu Europejskiego, zorganizowane zostały przez jego polskie biuro i Komisję Europejską w Polsce. Trasa pokrywała się prawie w całości z czerwono znakowaną ścieżką biegową, a przygotowali ją znani w miejscowym środowisku biegowym organizatorzy DOZ Maratonu Łódź.

Przy braku opłaty startowej, limit 500 miejsc dość szybko się rozszedł. Z tej liczby na starcie stanęło 379 biegaczy. Reszta być może wystraszyła się niezbyt ciekawej prognozy pogody. Podczas biegu padała jednak tylko mżawka, a na dobre rozpadało się dopiero po zakończeniu imprezy.

Zaraz po starcie na prowadzenie wyszedł wrocławianin Grzegorz Małyga z drużyny Pasibrzuchy, który sąmotnie pokonał większość pofałdowanej, leśnej trasy i niezagrożony wpadł na metę w czasie 20:14. Kilkanaście sekund za nim przybiegł zgierzanin Robert Wójcik z Razem Trenujemy Sport (20:27), a na najniższym stopniu podium stanął ozorkowianin Damian Białek (20:34). Najszybszą z pań była Anna Kociak z podłódzkiego Dębniaka (22:52), przed łodzianką Pauliną Zduńczyk z Everrun (23:38) i reprezentującą Łódź Kocha Sport Anetą Goździk-Zarębą (24:41). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Od zwycięzcy dowiedzieliśmy się nieco więcej o organizatorach biegu. – Można powiedzieć, że jestem z ich ekipy – przyznał Grzegorz Małyga – ale dziś tu przybyłem zupełnie prywatnie, rekreacyjnie. Pracuję w Biurze Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu, natomiast ten bieg współorganizowało biuro warszawskie. Bieg dla Europy w Łodzi to pierwsza taka inicjatywa w Polsce. Słyszałem, że to się może przerodzić w coroczną akcję, może nawet ogólnopolską. Widać, że byłoby zainteresowanie, bo tutaj 500 miejsc się szybko rozeszło. Można by takie biegi robić nie tylko w roku wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wiem też, że są podobne imprezy innych krajach, np. Run for Europe w Brukseli i innych europejskich miastach.

– W największym miejskim lesie w Polsce jest fajne bieganie, było sporo podbiegów i zbiegów i dzięki temu mogłem zyskać trochę przewagi, bo biegi górskie to jest to, co lubię najbardziej – relacjonował. – Prowadziłem od startu, pierwszy kilometr poleciałem w ok. 3:40 i bałem się, czy nie przeszarżowałem. Ale później już tylko kontrolowałem przewagę i na metę dowiozłem bezpieczny margines ok. 20 sekund nad drugim zawodnikiem.

Grzegorz przyjechał z Wrocławia ze znajomymi, żeby sprawdzić łódzkie trasy biegowe. – Jak na wrocławiaka przystało, moim głównym miejscem treningowym jest masyw Ślęży – opowiedział nam – a poza tym często biegam w Sudetach. W czerwcu biegnę Sudecką Setkę.

– Bardzo mnie cieszy, że udało się dzisiaj wygrać – przyznała Anna Kociak. – Jestem z okolic Łodzi, mieszkam kawałek na północ, więc do Lasu Łagiewnickiego mam dość blisko. W czwartki przyjeżdżam tu na treningi organizowane przez sklep Trucht i Mauratończyka (znanego łódzkiego biegacza Maurycego Oleksiewicza – red.), więc ten las coraz lepiej poznaję. Tą trasą jednak biegłam pierwszy raz. Reszta dziewczyn od razu została trochę za mną, jednak starałam się biec z chłodną głową, co nie zawsze mi się udaje. Czasem spalam się na starcie i nie mam sił na końcówkę, ale dziś było dobrze. Ścigałam się z kilkoma panami, co zawsze sprawia mi przyjemność! – zakończyła ze śmiechem zwyciężczyni.

Zaledwie sekundy do podium w generalce zabrakło Piotrowi Kmieciakowi z drużyny Droga Do Ultra. – Późniejszy zwycięzca uciekł od początku, ale z następną grupką cały czas się trzymaliśmy razem – opowiedział nam na mecie. – Od drugiego kilometra biegłem na trzeciej pozycji, ale kątem oka widziałem cały czas za plecami kolegę w jaskrawożółtej koszulce. Na ostatnich metrach wystrzelił jak z procy i nie miałem szans go dogonić. Ale przynajmniej jest pierwsze miejsce w M30, z czego się bardzo cieszę. Tutaj w Łagiewnikach czasem trenuję dla odmiany od naszej kultowej Rudzkiej Góry, gdzie zwykle mamy drużynowe treningi.

Najbardziej znanym uczestnikiem Biegu dla Europy był Jacek „Mezo” Mejer, prawdopodobnie najszybszy polski biegacz w branży muzycznej, z maratońską życiówką 2h48. Dziś pobiegł rekreacyjnie, docierając do mety na 57. miejscu. Po dekoracji zwycięzców Mezo dał koncert, podczas którego wykonał m.in. swoje utwory o tematyce biegowej: „Muzykę, sport, motywację” oraz „Życiówkę”. Oprócz tego, zgodnie z hasłem imprezy, zachęcał wszystkich do wzięcia udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, niezależnie od politycznych sympatii i zapatrywań.

– Ostatnio w ogóle biegam rekreacyjnie, tak jak dziś – opowiedział nam Mezo po zakończeniu koncertu. – Pracuję nawet nad piosenką na ten temat. Pytają mnie, dlaczego tak wolno, a ja wcale się z tego powodu nie czuję smutny. Bieganie traktuję jako aktywną regenerację, a nawet medytację, i czerpię z tego przyjemność. Wróciłem do innych dyscyplin sportowych, m.in. tenisa, w którym też trzeba mieć szybkie nogi, i nie chcę się zamulać zbyt dużym kilometrażem. Dziś na trasie po prostu się dobrze bawiłem, rozmawiałem z ludźmi, zatrzymywałem się nawet do zdjęć. Przez poprzednie cztery lata, kiedy walczyłem o życiówki, nigdy nie miałem czasu na takie rzeczy. W najbliższych miesiącach nie planuję żadnego szybkiego maratonu, robię sobie „rok zająca” (muzyk wystąpił w roli pacemakera na niedawnym poznańskim półmaratonie – red.). Później zobaczę, co dalej, nie wykluczam powrotu do szybkiego biegania – powiedział nam poznański muzyk.

KW


Zalewski i Kaczyńska mistrzami kraju na 10 000 m [WYNIKI]

$
0
0

Pełne trybuny, transmisja telwizyjna/wideo, wyniki na żywo. Tego wszystkiego... zabrakło w Białogardzie podczas Mistrzostw Polski w biegu na 10000 m. Pozostają tylko wiadomości o ciekawym przebiegu rywalizacji i – na pocieszenie – bardzo dobrych wynikach.

W niedzielę ochotę na szybkie bieganie mieli zarówno broniący tytułu Tomasz Grycko, jak i Krystian Zalewski, były wicemistrz Europy w biegu na 3000 m z przeszkodami. Przez 3 km w uzyskaniu dobrego wyniku pomagał im Michał Rozmys, nasz eksportowy 800-metrowiec, pełniący rolę zająca.

Wspólny bieg skończył się ok. 2000 m przed metą. Wtedy Krystian Zalewski uciekł rywalowi na kilkanaście metrów i utrzymał prowadzenie już do końca. Wygrał z czasem 28:39:95, miażdżąc rekord życiowy (29:54.65 z 2011 roku). Ostatni raz złoty medal z wynikiem poniżej 28:40 zdobył Marin Chabowski w 2009 roku (28:27.59).

Drugi metę przekroczył Tomasz Grycko z rezultatem 28:59.05. Trzeci był Robert Głowala, który cierpliwie odrabiał straty. Zawodnik z Garwolina uzyskał czas 29:10.50, co też jest jego nowym rekordem życiowym.

W rywalizacji kobiet złoto zdobyła Paulina Kaczyńska, poprawiając ubiegłoroczne osiągnięcie z Łomży, gdzie wywalczyła tytuł wicemistrzowski. Zawodniczka Pomorza Stargard uzyskała czas 32:53.65, co jest jej najlepszym wynikiem w karierze, podobnie jak w przypadku Zalewskiego, poprawionym znacznie, bo o ponad pół minuty (33:26.59). 

Drugie miejsce zajęła Renata Pliś, debiutująca na dystansie 10 000m. Utytułowana biegaczka uzyskała czas 33:07:35. Trzecia była Anna Gosk z wynikiem 33:15.16, też nowym rekordem życiowym. Zawodniczka Podlasia Białystok w pewnym momencie przejęła stery na bieżni, ale nie utrzymała narzuconego tempa.

W sumie sześć zawodniczek pobiegło poniżej 34 minut i ustanowiło rekordy życiowe. Dla porównania, rok temu brąz dał rezultat 34:14.19.

W kategorii U23 złoto zdobyli Mateusz Kaczor, który uzyskał najlepszy wynik w karierze - 30:14.75 oraz Sylwia Indeka z rezultatem 34:55.87.

Wyniki:

Seniorzy

1. Krystian Zalewski - 28:39:95 (PB)
2. Tomasz Grycko - 28:59.05
3. Robert Głowala - 29:10.50 (PB)
4. Adam Nowicki - 29:22.49
5. Kamil Karbowiak - 30:06.14
6. Patryk Błaszczyk - 30:27.87

Seniorki

1. Paulina Kaczyńska - 32:53.65 (PB)
2. Renata Pliś - 33:07:35 (PB)
3. Anna Gosk - 33:15.16 (PB)
4. Monika Andrzejczak - 33:39:94 (PB)
5. Aleksandra Brzezińska - 33:44:82 (PB)
6. Anna Wójcik - 33:59.35 (PB)

Pełne wyniki wkrótce.

RZ

fot. athletics lifestyle


 

Viewing all 13082 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>