Za nami szósta edycja Wings for Life World Run. Bieg przeszedł sporą metamorfozę, jeszcze bardziej zbliżając się do sportu amatorskiego i globalnej celebry wspólnej aktywności w szczytnym celu, ale w głównych rolach znów wystąpili polscy biegacze.
Dotychczasowe edycje globalnego biegu, w którym uczestnicy „biegną dla tych co nie mogą” i wspierają badania nad leczeniem przerwanego rdzenia kręgowego, zgromadziły ponad pół miliona biegaczy. W tym roku na start zgłosiło się 120 054 biegaczy w 12 fizycznych i kilkudziesięciu wirtualnych lokalizacjach, rozsianych na 6 kontynentach. Wystartowało ostatecznie 81 347 osób - najwięcej w Wiedniu, mateczniku Red Bulla - 10 790 z 13 656 zgłoszonych osób. W Poznaniu wydano 8 262 numerów startowych, ale w wynikach znalazło się 7 416 zawodników. Biegano też z aplikacją WfLWR, w Kaletach w ten sposób bawiło się 113 osób, w Warszawie - 36 osób, Kretowinach - 4 osoby, a na Wyspach Kokosowych… jedna osoba.
Bieg ruszył tradycyjnie o godz. 13:00 na całym świecie – biegano w dzień i w nocy, w śniegu i chłodzie, skwarze i w wysokiej wilgotności, po płaskim i na wysokościach. Optymalne warunki do rywalizacji były na Słowacji i w Polsce (ok. 10-12 stopni Celsjusza), najtrudniejsze w Austrii i Włoszech (śnieg zalegający na trasie i ok 2-4 stopnie Celsjusza) oraz w USA (26 stopni) i Brazylii (30 stopni Celsjusza).
Rozjechali się po świecie
Tytułu globalnego zwycięzcy z 2017 (92,14 km) i 2018 r. (89,85 km) nie bronił tym razem szwedzki wózkarz Aaron Anderson, który wcielił się w rolę lotnego reportera WfLWR w Zadarze. Triumfatorka globalnego rankingu z 2017 r. (68,21 km) i zwyciężczyni aż 4 lokalnych rund WfLWR Dominika Stelmach wybrała tym razem Rio de Janeiro.
![]()
Bartosz Olszewski, globalny wicemistrz WfLWR z 2017 r. (88,24 km) postawił na rekreację w Poznaniu i nie brał udziału w zasadniczej rywalizacji (ostatecznie zaliczył półmaraton).
Najlepszy Polak biegu z 2018 r. Jacek Cieluszecki (67,30 km), a także ubiegłoroczni zwycięzcy z Poznania - Dariusz Nożyński (66,86 km) i Wioletta Paduszyńska (48,13 km), pobiegli w tym roku w Sunrise na Florydzie – to tu, wedle przewidywań organizatorów, miały się dziać najważniejsze wydarzenia tegorocznej edycji globalnego biegu.
Edycja 2019 WfLWR różniła się znacząco od wcześniejszych. W stawce zabrakło wielu czołowych zawodników z minionych lat, zawodowych biegaczy - m.in. Włocha Georgio Calcaterry, Austriaka Lemaworka Tetemy, Niemca Floriana Neuschwandera czy Ukraińca Evgenyia Glivy. Zmieniono też tempo samochodu pościgowego, który przyspieszał już co pół godziny, wcześniej co godzinę, do maksymalnej prędkości 30 km/h (wcześniej 26 km/h). Zabieg ten miał skrócić imprezę, a co za tym idzie dystanse uzyskiwane przez uczestników. Bieg miał być krótszy, ale bardziej zacięty – tego chcieli organizatorzy i to się potwierdziło.
Sprinterzy, maratończycy, ultrasi...
Bazą poznańskiego biegu były ponowie Międzynarodowe Targi Poznańskie. Przez pierwsze 5 km trasa poprowadziła biegaczy przez centrum miasta. Na Rondzie Śródka zawodnicy kierowali się - przez Kobylnicę (15 km) i Pobiedziska (30 km) - w stronę Jeziora Lednickiego.
Faworytem do polskiego podium WfLWR był niewątpliwie ultramaratończyk Kamil Leśniak, brązowy medalista MP w biegu górskim na długim dystansie z tego roku, czwarty zawodnik Biegu 7 Dolin z 2013 r. Podobnie jak podczas marcowego Półmaratonu Warszawskiego, torunianin postawił na lekki i przewiewny strój wróżki.
W stawce byli też m.in. czołowy łódzki średnio- i długodystansowiec Tomasz Osmulski (debiutował na dystansie maratońskim) czy Patrycja Włodarczyk, mistrzyni Polski w biegu na 10 000 m i 3000 m z przeszkodami z 2003 roku, czterokrotna zwyciężczyni Silesia Marathonu, zwyciężczyni Maratonu Turyńskiego z 2017 r. z maratońską życiówką 3h09. To właśnie ta dwójka prowadziła poznańską stawkę w początkowej fazie rywalizacji.
Oni biegli, samochód gonił
Pierwszym złapanym przez samochód pościgowy biegaczem na świecie był Dawid Mzee. Kilkanaście lat temu Szwajcar złamał kręgosłup w wypadku na trampolinie. Dzięki nowatorskiemu leczeniu wspieranemu przez Fundację Wings for Life, stanął niedawno na nogi. W niedzielę, przy pomocy specjalnego wózka do chodzenia pokonał w Zug symboliczne kilkadziesiąt metrów, podkreślając szczytną ideę wydarzenia.
Równie ciekawie było w sferze sportowej. Po pierwszej godzinie zmagań WfLWR 2019, a po premierowych 30 minutach jazdy samochodu pościgowego, poruszającego się wówczas z prędkością 14 km/h, stawka biegu na świecie skurczyła się do nieco ponad 60 000 osób. Zawodnicy powracający do bazy zawodów - organizatorzy podstawiali autobusy, biegnący w Poznaniu wybierali też tramwaje - promienieli uśmiechem. Podkreślano przede wszystkim unikalny i charytatywny format rywalizacji i dobrą organizację.
Po półtorej godziny rywalizacji na świecie biegło już 38 000 osób, w tym 4 200 w Poznaniu. Globalnymi liderami rywalizacji byli wówczas zawodnicy biegnący z aplikacją – ścigający się w Salzburgu Niemiec Matthias Bach oraz biegnąca w St Gilgen, Austriaczka Carina Leitner.
Na ok. 20 kilometrze do poznańskiego lidera rywalizacji Tomasza Osmulskiego na krótko dołączył Piotr Frydrychowski, znany bliżej uczestnikom biegów na 5 i 10 km na Kujawach i w Wielkopolsce. Ale gdy samochód meta jechał z prędkością 16 km/h, łodzianin biegł już sam (nie licząc asysty stewardów na rowerach).
![]()
Rosły kilometry i temperatura
Równolegle w Sunrise bardzo dobrze poczynali sobie Dariusz Nożyński (maratońska życiówka 2h25) i Wioletta Paduszyńska (2h49), którzy prowadzili w tej lokalizacji z wynikami ok. 30 i 28 km. W globalnej relacji widać było jednak ogromne zmęczenie na twarzy naszych biegaczy – mimo nocnej pory biegu, temperatura wyraźnie dawała się we znaki. Z podobnym problemem zmagała się też w liderka biegu w Rio de Janeiro, Dominika Stelmach. W tej z lokalnych odsłon biegu Polka od początku nie miała sobie równych.
Po dwóch godzinach biegu, gdy samochód-meta miał na liczniku już 17 km/h i 22,4 pokonanych kilometrów, w stawce pozostawało już mniej niż 11 500 osób. W Poznaniu – 11 680 osób. Prowadzenie w globalnym rankingu przejęli wówczas uczestnicy biegów w Monachium – Niemiec David Schonherr (ok. 33 pokonanych kilometrów) i Chorwatka Nikolina Sustic Stankovic (ok. 31 km). Niemniej po kolejnych minutach na czele zestawienia znalazł się… Tomasz Osmulski! Łodzianin utrzymywał samotne prowadzenie w Poznaniu.
Liderką rywalizacji kobiet w stolicy Wielkopolski była nadal Patrycja Włodarczyk, ale po piętach deptała jej Agnieszka Kowalczyk z Leszna (maratońska życiówka 2h55).
Dwie i pół godziny biegu przetrwało na świecie już tylko 2 800 osób, z czego ok. 500 osób w Poznaniu. Świetną dyspozycję utrzymywał Tomasz Osmulski, ale kamery organizatora coraz częściej zerkały za plecy łodzianina, gdzie równym tempem biegł Kamil Leśniak. Nieco dalej podążał inny ultras, Piotr Bętkowski (druga z wróżek w stawce tegorocznego biegu).
Nierówną walkę z upałami w Sunrise i Brazylii toczyli Dariusz Nożyński,Wioletta Paduszyńska i Dominika Stelmach, ale tylko warszawianka biegła bez przestojów po wodę w punktach serwisowych. Co więcej – po 150 minutach biegu... Dominika Stelmach objęła wirtualne prowadzenie w globalnym rankingu (z dorobkiem ok. 39 km)! Na prowadzenie w globalnym rankingu mężczyzn wrócił z kolei Niemiec David Schonherr, z dystansem ok. 43 km. Jak się okazało w międzyczasie, przed tygodniem Niemiec... zajął 74. miejsce w Maratonie Londyńskim! Najwyraźniej nadal czuł głód kilometrów.
Meta coraz szybsza
W czwartą godzinę rywalizacji, w której samochód-meta jechał już z prędkością 22 km/h, wkroczyło na świecie niemal równo 800 biegaczy. Po wielkopolskiej trasie biegło jeszcze 150 osób i był to jeden z najlepszych wyników w skali całej imprezy (w Wiedniu było ich o 30 więcej).
Dominika Stelmach była coraz bliżej powtórzenia sukcesu z 2017 r. i wygrania klasyfikacji globalnej biegu, prowadząc już mocno przetrzebioną stawkę w Rio de Janeiro (nabiegane ok. 44 km). Mimo wysokich temperatur, w Rio biegł także lider rywalizacji mężczyzn - Luis Barboza (blisko 49 km na liczniku).
W Poznaniu prowadził wciąż Tomasz Osmulski (ok. 9 km przewagi nad samochodem pościgowym). Liderką wśród kobiet była Agnieszka Kowalczyk, która po ok. 40. kilometrze wyprzedziła Patrycję Włodarczyk. Kilka minut później Pani Agnieszka została doścignięta przez samochód metę, kończąc swój bieg z dystansem ok. 42 km.
![]()
– Nawet gdy już wiedziałam, że jestem pierwsza, nie chciałam odpuszczać. Zrobiłam to dla mojego męża, który też tu jest na trasie. Ogromne emocje… – mówiła na mecie Agnieszka Kowalczyk, zwyciężczyni polskiej edycji Wings for Life World Run 2019, która osiem lat temu „odkleiła się od korpo biurka” i zakochała się w „bieganiu dla endorfin”. – Tutaj nie ma nieszczęśliwych ludzi – podkreśliła w rozmowie z TVN 24 biegaczka z Mazowsza.
![]()
Nieco wcześniej swój bieg w Sunrise zakończyła Wioletta Paduszyńska. Wynikiem 40.9 km co prawda wygrała tamtejsze zmagania, ale przegrała z pogodą. Podczas spotkania z kierowcą samochodu pościgowego wymownym gestem wskazała na winowajcę słabszego niż oczekiwała wyniku.
Ultramaratońska ściana
Po 4 godzinach i 20 minutach biegu, na ok. 53-kilometrze biegu w Poznaniu ogromny kryzys miał Tomasz Osmulski. Co kilkadziesiąt metrów łodzianin musiał zatrzymywać się rozciąganie i z trudem podejmował kolejne próby biegu. Udawało się na dwie, trzy minuty, po czym znów przechodził do marszu. Tomasz nie liczył się już w rywalizacji globalnej, w której pasjonujący, acz korespondencyjny pojedynek toczyli Luis Barboza i David Schonherr, ale wciąż był w grze o wygraną w polskiej edycji WfLWR – bieg Kamila Leśniaka choć rzetelny, był za wolny i samochód meta – podążający już z prędkością 26 km/h – był coraz bliżej.
Niespodziewanie między Tomaszem Osmulskim a Kamilem Leśniakiem... pojawił się wózkarz Witold Misztela. Jechał tak szybko, że sukcesywnie dochodził Tomka. Zaskoczenie było ogromne, bo w transmisji lokalnej (TVN 24) oraz światowej (Red Bull TV) ani razu nie padło nazwisko naszego wózkarza.
– Nie widziałem Tomka, dopiero na końcu zauważyłem, że biegnie przede mną. Nie miałem sił żeby go dogonić – skomentował Witold Misztela, który w ubiegłym roku pokonał w WfLWR dystans 54,6 km – w tym roku zrobił o kilometr więcej.
![]()
![]()
Zadecydowały… centymetry!
Globalnej rywalizacji kobiet przewodziła wciąż Dominika Stelmach, ale niespodziewanie blisko – w ujęciu pokonanego dystansu - w szwajcarskim Zug biegła Rosjanka Nina Zarina. W grze była jeszcze młoda Chorwatka Nikolina Sustic Stankovic ale ona jako pierwsza z finałowej trójki zawodniczek została złapana przez samochód pościgowy.
Emocje sięgały zenitu, bo Polka i Rosjanka niemal w tym samym momencie były bliskie zakończenia rywalizacji. I tak się rzeczywiście stało – zadecydowały centymetry! Dominika Stelmach nabiegała 53,5 km, Nina Zarina - 53,7 km. Ogromny pech Dominiki, bo Polka mierzy tylko w najwyższe cele...
![]()
Kilka minut po Dominice Stelmach samochód-metę spotkał też Tomasz Osmulski. Łodzianin ostatnimi siłami obronił się od ataku Witolda Miszteli - w końcowym wyniku obu panów dzieliły 3-4 metry (nieoficjalny wynik końcowy ok. 55,6 km)
– Przepraszam trenera, on nic nie wie, że ja dzisiaj wystartowałem w Poznaniu! W planach było 30 km rozbiegania, ale adrenalina, endorfiny i kibice dawały mi mocnego kopa - dzięki nim i całemu supportowi imprezy, jestem tutaj gdzie jestem – mówił na mecie Tomasz Osmulski.– Przebiegłem dzisiaj pierwszy maraton w życiu. Miał być na wiosnę, więc plany poszły na bok. Jestem mega szczęśliwy! – podkreślił łodzianin.
– Biegło mi się rewelacyjnie, zakładałem tempo 4 min./km, a pierwsze kilometry wyszły po 3.40 min./km. Te 50 km to największy dystans w moim życiu, ogromna przygoda… – dodał Tomasz, który miał biec dziś w... Monachium, ale spóźnił się z zapisami na tamtejszą rundę WfLWR. Dzięki organizatorom polskiej edycji otrzymał pakiet startowy na edycję poznańską i… wygrał!
![]()
Polska niespodzianka w Izmirze
W globalnym rankingu Tomasz Osmulski zajął miejsce poza pierwszą dziesiątką. W TOP 10 niespodziewanie znalazł się za to Piotr Stachyra (!), również pominięty całkowicie w lokalnej i globalnej transmisji z biegu. Dwukrotny Mistrz Polski na 100km wystartował w Izmirze, gdzie nabiegał 59,7 km. Dało mu to szóste miejsce w międzynarodowej stawce WfLWR 2019.
Pasjonujący pojedynek o wygraną stoczyli Niemiec Andreas Strassner (wicemistrz WfLWR z ubiegłego roku, z edycji w Monachium), który po 54. kilometrze wyprzedził w Rio Brazylijczyka Luis Barbozę, a także Niemiec David Schonherr oraz Rosjanin Ivan Motorin, który jako ostatni pozostawał w stawce biegu w Izmirze (20. miejsce globalnie przed rokiem).
Wygrał niespodziewanie Rosjanin, który biegł jeszcze długo po tym, jak samochód meta złapały Schonherra. Wobec 30 km/h, które w szóstej godzinie rywalizacji zaordynował kierowca samochodu-mety musiał w końcu skapitulować… Rywalizację zakończył po 64,3 km.
![]()
– Piękny wyścig, świetna organizacja – skomentował na mecie Ivan Motorin, globalny zwycięzca Wings for Life World Run 2019.
Wyniki globalne:
Kobiety:
![]()
Mężczyźni:
![]()
red. na podst. transmisji telewizyjnej TVN24 i transmisji online Red Bull TV
fot. Red Bull Content Pool
![]()